Читать книгу Dramaty - Thomas Bernhard - Страница 8
ОглавлениеScena druga
Pogromca z grubo zabandażowaną lewą ręką przy otwartym fortepianie, je chleb, kiełbasę i białą rzodkiew
BŁAZEN na podłodze z prawej, do Pogromcy
Boli
POGROMCA
Nie ma o czym mówić
BŁAZEN
Dasz radę próbować
POGROMCA
Możliwe
możliwe też że nie
wali zabandażowaną ręką w klawisze
BŁAZEN
Tak się nie da
POGROMCA
Tak się nie da
nie da się tak
jeszcze raz wali zabandażowaną ręką w klawisze
Nie tak
BŁAZEN
Nie tak
spada mu czapka, od razu z powrotem ją wkłada
Co to będzie
jeśli dziś znowu nie dojdzie do próby
POGROMCA
Kwintetu
nie da się grać
jeżeli ja nie mogę grać
BŁAZEN
Jeżeli ty nie możesz grać
to nie
POGROMCA
Nie
W ogóle nie
To jest kwintet
rozumiesz
BŁAZEN
Pójdziesz ze mną do miasta
jutro
POGROMCA
Jutro w Augsburgu
tak
Pójdziemy razem do miasta
BŁAZEN
To musi boleć
Nieźle cię
pogryzł
POGROMCA
Pogryzł
pogryzł
BŁAZEN
To nie moja wina
Ja
POGROMCA
Już dobrze
przestań
BŁAZEN
Skaczę
POGROMCA
Skaczesz
BŁAZEN
A on też skacze
POGROMCA
Maks
przygląda się zabandażowanej ręce
Maks
gryzie
głęboko
BŁAZEN
To nie moja wina
Skaczę
podskakuje
widzisz
tak
pokazuje, jak skoczył na arenie
tak
widzisz
I on też skacze
POGROMCA
Maksa nie wolno drażnić
rozumiesz
Maks nie zna się
na żartach
Musisz się dokładnie trzymać ustaleń
Dopiero kiedy
dam ci znak
kciukiem rozumiesz
skaczesz
A ty skoczyłeś wcześniej
skoczyłeś wcześniej
Kiedy powiem Maks
trzy razy Maks
trzy razy krótko Maks
skaczesz
tak ustaliliśmy
on musi skoczyć na c i e b i e
nie na mnie
Irytujesz go
irytujesz
zwierzę
J a nie mogę przecież
fiknąć kozła
rozumiesz
BŁAZEN fika koziołka i kuca na podłodze
POGROMCA
Maks nie zna się
na żartach
BŁAZEN wstaje i pokazuje Pogromcy, jak ma drażnić lwa, a kiedy lew Maks zeskoczy – jak ma fiknąć koziołka
POGROMCA
Tak
widzisz
tak
Ten numer leci od dwóch lat
rzuca Błaznowi kawałek kiełbasy, który właśnie uciął, Błazen chwyta go i zjada
Ciągle dochodzi do wypadków
krzyczy na Błazna
Koniec wypadków
rozumiesz
koniec wypadków
Następnym razem
wyrwie mi całą rękę
Precyzyjnie
Jak zawsze powtarza mój stryj
Precyzyjnie
Niech precyzja stanie się przyzwyczajeniem
rozumiesz
rzuca Błaznowi duży kawałek kiełbasy, jakby Błazen był drapieżnikiem
Mądrala
Ile mnie kosztował
ten dwuipółkrotny skok
rok
rozumiesz
W tej chwili skok
ma opanowany
od tej chwili wciąż popija piwo z butelek, które mu Błazen stawia na fortepianie
Nie można go
spuszczać z oka
Jutro w Augsburgu
nowe bandaże
rozumiesz
Mówię Maks
spokojnie mówię Maks
i nie spuszczam go z oka
Hipnoza
rozumiesz
Mój stryj
nie uznaje
hipnozy
Zwierzęta są mi posłuszne
i odwrotnie
ja jestem posłuszny zwierzętom
rozumiesz
Hipnoza
nagle
W ostateczności
rzucasz się na ziemię
Uczyłeś się przecież we włoskiej trupie
jak rzucać się na ziemię
BŁAZEN rzuca się na ziemię jak we włoskiej trupie, potem wstaje
POGROMCA
Tak
tak jest dobrze
Idiotyczne
zmowa
z e zwierzętami z jednej strony
p r z e c i w zwierzętom
z drugiej strony
BŁAZEN
Z jednej strony
z drugiej strony
POGROMCA
Najpierw strach
a potem zamiłowanie
do strachu
powiada mój stryj
BŁAZEN
Pan
Caribaldi
POGROMCA
Pan
zrzucił butelkę piwa z fortepianu, rozmyślnie czy też nie
BŁAZEN zrywa się i wyciera szmatką piwo z podłogi
POGROMCA
Muzyka klasyczna
mnie zabije
BŁAZEN
Kwintet Pstrąg
POGROMCA
Cała klasyczna muzyka
BŁAZEN wytarł piwo z podłogi i stawia Pogromcy na fortepianie nową butelkę piwa, po czym znowu kuca na podłodze, tam gdzie przedtem
POGROMCA pije
Jego córka
żebyś ty ją widział
piękność
kompletnie pokiereszowana
Przedtem jej ojciec
kazał jej jeszcze
przećwiczyć
ćwiczenie Jak się kłaniać
czternaście razy
tak samo jak teraz
każe robić to ćwiczenie
wnuczce
czternaście razy
Popełniła błąd
rozumiesz
Obojczyk
przebił jej skroń
pokazuje
BŁAZEN naśladuje go
Przebił skroń
POGROMCA
Pogrzeb trzeciej klasy
tak ojciec kocha swoją córeczkę
że potem w byle dołku ją grzebie
już po roku
nikt nie wiedział
gdzie
na próżno jej szukał
na cmentarzu
Od tamtej pory nie jeździ już
do Osnabrück
nie do Osnabrück
BŁAZEN
Nie do Osnabrück
POGROMCA
Jak psa
własną córkę
pogrzebać byle gdzie
rozumiesz
Najwyższe wymagania
i zawsze bezwzględnie
zawsze te same ćwiczenia
i zawsze ta sama bezwzględność
On nie zna zmęczenia
On nie zna końca
Żadnych sprzeciwów
Raz w roku
nowa sukienka
albo para kaloszy
nic więcej
On je nazywa
prostymi stworzeniami
Geniuszem jest ojciec
mój stryj
który każe stworzeniom tańczyć
albo tresować
albo żonglować
ten który spogląda z dołu
jest geniuszem
rozumiesz
odcina kawałek kiełbasy i rzuca Błaznowi, ten go chwyta i zjada
Jeśli dziecko guzdrze się przy porannej toalecie
BŁAZEN sprawia, że czapka zsuwa mu się z głowy, i zaraz z powrotem ją wkłada
POGROMCA
Z miejsca dostaje w twarz
i podwójna dawka ćwiczenia
Jak się kłaniać
za karę
rozumiesz
Te ćwiczenia
raz dwa
raz dwa
raz dwa
rozumiesz
nagle w nocy trzeba wstawać
i robić ćwiczenie
Jak się kłaniać
ucina kawałek białej rzodkwi i rzuca ją Błaznowi
Rzodkiew
masz rzodkiew
BŁAZEN chwyta rzodkiew i ją połyka
POGROMCA
Koszula nocna mokra
ale nie ma litości
Aż pewnego dnia
takie stworzenie
daje za wygraną
rzuca się
na arenę
Szaleństwo
jednego tylko człowieka
który bezwzględnie wpędza w nie
wszystkich innych
Który ma w głowie
tylko destrukcję
BŁAZEN sprawia, że czapka zsuwa mu się z głowy, i zaraz z powrotem ją wkłada
POGROMCA
Ćwiczyć na deszczu
przy trzech stopniach
Jak się kłaniać
Wiolonczela
i bicz
rozumiesz
ucina kawałek rzodkwi i rzuca Błaznowi, ten chwyta kawałek i zjada
Nazywa mnie
durniem
przy wszystkich ludziach
BŁAZEN
Robić sztuczki
robić sztuczki
Ćwiczyć
ćwiczyć
ćwiczyć
fika koziołka w przód i w tył
POGROMCA
Za to go nienawidzę
ucina kawałek kiełbasy i rzuca Błaznowi
Pogarda dla wszystkiego
rozumiesz
Jego rozmówca
zawsze
jest idiotą
Był z wnuczką
w Wenecji
nie opuścili żadnego przedstawienia
I nawet na placu Świętego Marka
w deszczu
przy dwóch stopniach Celsjusza
musiała ćwiczyć
Jak się kłaniać
pije, je
Kiedy patrzysz na Maksa
musisz myśleć o hipnozie
chodzi
o hipnozę
Jeżeli o tym zapomnisz
wyrwie ci kawał ciała
jak mnie
BŁAZEN
Boli
POGROMCA
Po sznapsie
nie boli
najpierw sznaps
potem piwo
piwo
piwo
BŁAZEN
Sznaps
i piwo
i piwo
piwo
piwo
POGROMCA
Hipnoza
rozumiesz
Jeszcze mogę
mówić o szczęściu
śmiertelnym szczęściu
Ale myślisz
że on by opuścił
numer ze zwierzętami
wykrzykuje
Wyrwany kawał ciała
a numer ze zwierzętami
zostaje
rozumiesz
On nikogo
nie spuszcza z oka
zawsze dwa kroki z tyłu
albo nagle z przodu
nawet jeśli go tutaj nie ma
to jest
obserwuje nas
rozumiesz
szpieguje nas
Zatłuc by go jego własną protezą
jak psa
BŁAZEN sprawia, że czapka zsuwa mu się z głowy, i zaraz z powrotem ją wkłada
Jak psa
POGROMCA
Jak psa
I zawsze punktualnie
kwintet Pstrąg
podnosi zabandażowaną rękę
Tutaj pod pachą
rwie
rwący ból
pije
I stopniowo
tracę wzrok
lekarz mi to przepowiedział
BŁAZEN
Wzrok
POGROMCA
Jutro w Augsburgu
muszę pójść do okulisty
BŁAZEN
Jutro w Augsburgu
POGROMCA wypija butelkę do dna
BŁAZEN zrywa się, stawia nową butelkę na fortepianie i kuca na podłodze
POGROMCA
Trzymać człowieka
jak zwierzę
rozumiesz
Jesteśmy tylko
zwierzętami
Fortepian
altówka
kontrabas
skrzypce
Zwierzęta
nic tylko zwierzęta
BŁAZEN
Zwierzęta
POGROMCA
Rozmyślnie
upuszcza kalafonię
Ostatnio nawet
przed żonglerem
Żongler musi pełzać po podłodze
pokazuje pod szafę
Tam pod szafą
ucina kawałek kiełbasy i rzuca go Błaznowi
Pan żongler pełza po podłodze
i aportuje mojemu stryjowi kalafonię
BŁAZEN
Pan żongler
i pan Caribaldi
POGROMCA
W coraz krótszych odstępach czasu
rozumiesz
Aportuje
Czasami myślę
ugryź go
Ale on tego nie robi
Śni mi się
że odgryzł mi głowę
że gryzie
Pan pogromca
bez głowy
rozumiesz
BŁAZEN dusi w sobie śmiech
POGROMCA
Że na poważnie
rozumiesz
Głowa mówi Maks
i już jest odgryziona
BŁAZEN śmieje się
POGROMCA
Ja rękami
za głowę
a tam już nie ma głowy
BŁAZEN dusi w sobie śmiech
POGROMCA
Skacze na mnie
i odgryza mi głowę
pije z butelki
BŁAZEN zrywa się i gubi czapkę, zaraz z powrotem ją wkłada, przestraszony spogląda na drzwi
CARIBALDI wchodzi, do Błazna
Nie do wiary
Wynoś się stąd
Na arenę
tam błaznować
Dalej jazda
BŁAZEN dygnąwszy przed Caribaldim, wychodzi
CARIBALDI
Po całym placu
szukam tego człowieka
Skandal
Jutro Augsburg
Żongler
przez cały czas sam
na arenie
Błazna
ani śladu
Publiczność nie pozwoli
robić z siebie błazna
do Pogromcy
Piwo
rzodkiew
smród
Dla pijaków
nie ma tutaj miejsca
To nie jest miejsce
dla pijaków
trzymaj się tej zasady
POGROMCA
Ale
CARIBALDI
Zawsze to samo
nie można was spuścić z oka
ostro
Wynoś się stąd
Zwierzęta ryczą z głodu
a ty się obżerasz
Wynocha
POGROMCA wstaje
CARIBALDI krzyczy na Pogromcę
Śmierdzący leń
POGROMCA z dużą rzodkwią wychodzi
CARIBALDI wiesza cylinder na haku
Zawiesić na kołku
zawiesić na kołku
Pulpity
te bezużyteczne pulpity
zawadza o pulpit, łapie pulpit
Kwintet Pstrąg
bije się w głowę
WNUCZKA wchodzi
CARIBALDI
Zawiesić na kołku
zawiesić na kołku
WNUCZKA
Pasta do butów się skończyła
CARIBALDI naśladuje ją
Pasta do butów się skończyła
Jutro w Augsburgu
jutro w Augsburgu
Te bezużyteczne pulpity
Kwintet Pstrąg
Zawiesić na kołku
wszystko
zawiesić na kołku
wszystko
bije się płasko dłonią w czoło
Idiota
WNUCZKA
Podać ci wiolonczelę
CARIBALDI
Wiolonczelę
wiolonczelę
wrzeszczy na Wnuczkę
Maggini
albo salo
albo wiolonczela ferrarska
siada
Chodź tu moje dziecko
WNUCZKA podchodzi do niego
CARIBALDI
Posłuchaj
ostatnia fraza cicho
Crescendo
jak powiem crescendo
Decrescendo
jak powiem
decrescendo
bardzo cicho
ostatnia fraza
bardzo bardzo cicho
dotyka skroni Wnuczki
Jesteśmy otoczeni
przez bestie
bestie
decrescendo
decrescendo
crescendo
crescendo
spogląda na drzwi
Jesteśmy sami moje dziecko
Jutro Augsburg
śpisz dobrze
w nocy
Ja nie śpię
nie śnię
Pokaż nogi
WNUCZKA pokazuje nogi
CARIBALDI
Twój kapitał
Twoja matka
miała najpiękniejsze nogi
Ćwicz
z największą dokładnością
Ćwiczyć
Budzić się
Wstawać
Ćwiczyć
Ćwiczyć
Ćwiczyć
szarpie struny wiolonczeli, pociąga smyczkiem długi niski dźwięk
Słyszysz
Casals
Sztuka tańca na linie
to dar boży
A zęby
Pokaż
WNUCZKA otwiera usta i pokazuje zęby
CARIBALDI
Dobre zęby
to najważniejsze
Robisz ćwiczenie
z trzynastoma
Trzynaście w górę
trzynaście w dół
A ćwiczenie
z dwudziestoma jeden
dwadzieścia jeden w górę
dwadzieścia jeden w dół
Nie czytaj nic
moje dziecko
I zapamiętaj sobie
Balet to coś innego
Tu nie ma baletu
I nie słuchaj
co mówi pogromca
nie słuchaj
co mówi żongler
To nieporozumienie
rozumiesz
wszystko nieporozumienie
Ramiona w górę
WNUCZKA wyrzuca ramiona w górę
CARIBALDI
W górę
w górę
WNUCZKA wyrzuca dwa razy ramiona w górę
CARIBALDI
I nie łaź do zwierząt
krzyczy
I nie łaź do zwierząt
Twoja biedna matka
A potem ten upadek
Pokaż ręce
WNUCZKA pokazuje ręce
CARIBALDI
Dobrze
Te bezustanne ostrzeżenia
jej ojca
w mojej osobie
na próżno
Kalafonia
słyszysz
kalafonia
Jutro w Augsburgu
Któregoś dnia
poszła do zwierząt
i zwierzęta ją pogryzły
wgryzły się w to stworzenie
Była dzielna
lekarze
dobrze ją pozszywali
ledwie ją pozszywali
spadła
Nieuwaga
Jedna chwila strachu
rozumiesz
Potknięcie
Ramiona w górę
WNUCZKA wyrzuca ramiona w górę
CARIBALDI
W górę
w górę
w górę
WNUCZKA wyrzuca trzy razy ramiona w górę
CARIBALDI
I żadnej biblioteki w Augsburgu
żadnej książki
nic
krzyczy nagle
Nie łaź do zwierząt
WNUCZKA
Nie łaź do zwierząt
CARIBALDI
Tańczyć na linie
wysoko w górze
na najwyższej wysokości
spogląda w górę
I nie spaść
To piękny widok
nagle spoglądając w dół
Ten krzyk
moje dziecko
Była martwa na miejscu
Kiedy po raz pierwszy
stanęłaś na linie
bałem się
Śmiertelny strach
dotyka Wnuczki
Zawsze
się boję
odsuwa Wnuczkę, na co
WNUCZKA okręca się jak fryga
CARIBALDI
Chodzi o muzykę
i ludzki słuch
Chodzi o sztukmistrzostwo
i muzykę
A teraz podaj mi wiolonczelę
WNUCZKA podchodzi do szafy, wraca z wiolonczelą Magginiego
CARIBALDI
Nie t ę wiolonczelę
Nie moje dziecko
Nie maggini
WNUCZKA wraca z wiolonczelą Magginiego do szafy i przynosi Caribaldiemu wiolonczelę ferrarską
CARIBALDI
Raz jeden
publicznie
Na arenie
WNUCZKA podaje Caribaldiemu kalafonię, ten przeciera nią smyczek, oddaje kalafonię Wnuczce i pociąga smyczkiem dwa długie niskie dźwięki
CARIBALDI
Całkiem publicznie
Może jesienią
w Norymberdze
WNUCZKA
W Norymberdze
CARIBALDI
Tylko ani słowa
Ani słowa
przykładając palec wskazujący do ust
Ani słowa
Na arenie
kwintet Pstrąg
Najpierw tańczysz na linie
a potem grasz na altówce
cicho
bardzo cicho
crescendo
decrescendo
Perfekcja
Absolutna
Ludzie przychodzą
patrzą
i słuchają
pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli
Przychodzą
na przedstawienie cyrkowe
a słyszą kwintet Pstrąg
Ale do tego czasu
do Norymbergi
trzeba ćwiczyć
ćwiczyć
ćwiczyć
Schubert
i nic poza tym
nie leopardy
nie lwy
nie konie
Tylko ty
i Schubert
Nie sztuczka z talerzami
Tylko Schubert
i ty
Wtedy
To nie jest próba
tylko koncert
nagle gwałtownie
Ale ten człowiek
ze swoimi coraz to nowymi ranami
i ten żongler
ze swoją perwersją
ten okropny charakter
błazna
Ci potworni ludzie
przyglądając się wiolonczeli
Klejnot
Kupiłem ją w Wenecji
za spadek po twojej matce
cały jej majątek
wydałem
na tę wiolonczelę
Tutaj widzisz
pokazuje
wygrawerowane jest słowo Ferrara
Święte słowo
Ferrara
Dwa razy go słyszałem
moje dziecko
raz w Paryżu
a raz w Londynie
Casals
pociąga smyczkiem długi niski dźwięk tam i z powrotem
Jest różnica
Słyszysz różnicę
Możesz wysłyszeć różnicę
Co dzień pytam cię
czy słyszysz różnicę
słyszysz ją
WNUCZKA kiwa głową potakująco
CARIBALDI
To jest wysoka sztuka
sztuka słyszenia
moje dziecko
Sztuką jest
słyszeć
i zawsze
słyszeć różnicę
słyszysz różnicę
WNUCZKA kiwa głową potakująco
CARIBALDI
Przynieś mi tamtą
podaje Wnuczce wiolonczelę ferrarską
WNUCZKA idzie do szafy i wyjmuje wiolonczelę Magginiego, daje ją Caribaldiemu i zatrzymuje się przed nim
CARIBALDI na wiolonczeli Magginiego pociąga smyczkiem długi cichy dźwięk
Słyszysz różnicę
Ta różnica
Casals
Nie sposób
od piątej po południu
grać na wiolonczeli Magginiego
Rano na magginim
wieczorem na ferrarze
Znajdujemy się
na północ od Alp moje dziecko
czekając na odpowiedź
A zatem
WNUCZKA
Jesteśmy na północ od Alp
CARIBALDI
Słusznie
jesteśmy na północ od Alp
Więc nie na wiolonczeli Magginiego
na północ od Alp
nie na wiolonczeli Magginiego
nagle ostro
Próba się odbędzie
Choćbym ich miał kopniakami
zagonić do instrumentów
Panu pogromcy wydaje się
że może sobie dzień w dzień pozwalać na ranę
błazen się skarży
na ból nerek
a pan żongler
od lat zasłania się
bliżej niezdefiniowaną chorobą
Próba się odbędzie
Kto nie próbuje do niczego nie dochodzi
kto nie ćwiczy
jest niczym
trzeba nieustannie próbować
nieustannie
rozumiesz
nieustannie na linie
nieustannie na altówce
nieustannie
nie wolno odkładać
nie wolno przerywać
pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli
Instrument poranny
a nie instrument wieczorny
nie instrument wieczorny
podaje wiolonczelę Magginiego Wnuczce, ta odstawia ją do szafy i wraca z wiolonczelą ferrarską
CARIBALDI bierze wiolonczelę ferrarską i pociąga smyczkiem niski długi dźwięk
Słyszysz
to jest to
Tak
to jest to
nagle głośno, gromiąc Wnuczkę
Crescendo
jak powiem crescendo
Decrescendo
jak powiem decrescendo
Zrozumiałaś
nic nie upoważnia do niedbalstwa
Casals
szarpie jedną strunę
Sztuka
to matematyczna sztuka
moje piękne dziecko
Daj mi rękę
WNUCZKA daje Caribaldiemu rękę
CARIBALDI
Ty przecież marzniesz
moje dziecko
WNUCZKA cofa się o krok
CARIBALDI unosi smyczek, wybija takt Wnuczce, która bez sprzeciwu rozpoczyna ćwiczenie
Raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
raz dwa
WNUCZKA wyczerpana, opuszcza ramiona i głowę
CARIBALDI
Teraz jest ci ciepło
moje dziecko
A więc
Jak się kłania
WNUCZKA kłania się
CARIBALDI
Tak się kłania
tak
sprawdza twarz Wnuczki
Nie panujesz nad twarzą
moje dziecko
Musisz panować nad twarzą
Jutro w Augsburgu
pociąga smyczkiem długi niski dźwięk na wiolonczeli
Ten dźwięk
jest zupełnie inny
słyszysz ten dźwięk
słyszysz różnicę
Wiolonczela ferrarska
WNUCZKA kiwa głową potakująco
CARIBALDI
Ciała kosmiczne
to skamieniałości
pociąga smyczkiem długi cichy dźwięk
ŻONGLER wchodzi
CARIBALDI nie zauważa go
ŻONGLER i WNUCZKA przysłuchują się długiemu dźwiękowi Caribaldiego; po wybrzmieniu dźwięku
CARIBALDI
Nawet jeśli to nieszczęście
kontynuowane będzie przez całe życie
Jakiś Caribaldi
żaden artysta
Niewyobrażalne
wskazuje smyczkiem w górę
To kwestia warstw powietrza
zauważa Żonglera
rozumie pan
kwestia warstw powietrza
Może metafizyka
Stałe i ciekłe
biegunowe przeciwstawienia
Zjednoczone
w pojęciu
ognia
nagle
Jesteście gotowi
Wszystko musi iść piorunem
Jutro o szóstej
chcę być w Augsburgu
Kiedy tylko przedstawienie się zacznie
zwijamy namiot
Widzowie jeszcze siedzą
a namiotu już nie ma
Dalej dalej
od razu dalej
Ilu przyszło
Nic bardziej deprymującego
niż ostatnie przedstawienie
nienawidzę
A przecież nic nie widzę
nosem tylko czuję
ten przykry zapach
który wydzielają widzowie
To śmieszne
że wciąż o tym wspominam
ale zapach widzów
to zapach odpychający
Nic nie widzę
to prawda
ale nosem czuję
gdzie jestem
Ten zapach myślę
Aaa Koblencja
Ten zapach
Aaa Berlin
ten zapach
Norymberga et cetera
Nosem czuję gdzie jestem
woła
Augsburg jest
najgorszy
Numer ze zwierzętami
skrócić
numer z talerzami
skrócić
błaznowi
zredukować błazenady
zrozumiano
W Augsburgu
kupić świeże mięso
Gdyby to było takie proste
z tym świeżym mięsem
O piątej rano wszyscy
do taniej jatki
do Wnuczki
Ty też moje dziecko
i zawiąż sobie szalik
Tania jatka
świeże mięso
słyszałaś
świeże mięso
do Żonglera
W przedstawieniu dla dzieci
żadnych skrótów
Błazenady ekstra
co chwila błazen
Żadnych wielkich słów
panie żongler
I w s z y s t k i e zwierzęta
W s z y s t k i e zwierzęta
Obrzydliwe
całe moje dzieciństwo
bezustanny terror
upuszcza smyczek, Żongler i Wnuczka rzucają się, aby go podnieść; podnosi go Żongler i podaje Caribaldiemu
CARIBALDI
Nie wolno zapomnieć udręki
jaką było dzieciństwo
K a ż d e dzieciństwo
do Wnuczki
Zwróć uwagę na plecy
kiedy się pochylasz
pochylasz się zbyt niefrasobliwie
nieświadomie
ma być świadomie
rozumiesz
do Żonglera
Wciąż jej powtarzam to samo
podobnie jak wszystkim
powtarzam wciąż to samo
i nic to nie daje
ale nie sposób
skończyć z tym
z tymi napomnieniami
Dotyczącymi ciał
i umysłów
dotyczącymi ciał i umysłów
Wszystko pod ciągłą
kontrolą
do Wnuczki
Jak się kłaniać
WNUCZKA natychmiast ustawia się
CARIBALDI
Proszę
WNUCZKA kłania się
CARIBALDI
Tak
dobrze
do Żonglera
Sądzi pan
że moja wnuczka
dobrze się kłania
ŻONGLER
Bardzo dobrze
się kłania
panie
Caribaldi
CARIBALDI
Umysł i ciało
Ciała i umysły
pod ciągłą kontrolą
Bezmyślność
nic bardziej odpychającego
ŻONGLER podchodzi do wiszącego naprzeciw niego obrazu, aby go poprawić
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki