Читать книгу Kreta 1941 - Tomasz Jarmoła - Страница 7
Wstęp
ОглавлениеNa obrzeżach Malborka, miasta słynącego z największego zamku średniowiecznej Europy, przy ulicy 500-lecia znajduje się Wielonarodowy Cmentarz Brytyjskiej Wspólnoty Narodów (Commonwealth). Za okalającym nekropolię żywopłotem, pośród zawsze zielonej i przystrzyżonej trawy stoi kilkaset prostych nagrobków z białego piaskowca. Miejsce wiecznego spoczynku znaleźli tu żołnierze prawie wszystkich stopni z większości narodów wchodzących w skład Commonwealthu. Leżą tam m.in. kompletne załogi angielskich i kanadyjskich samolotów poległe podczas II wojny światowej, marynarze z okrętów walczących w 1920 r. z rodzącym się Związkiem Radzieckim i zmarły w tym samym roku generał brygady R.A.M. Currie ze stacjonującej po I wojnie w Gdańsku Somerset Light Infantry. Jednak większość ze spoczywających tu żołnierzy stanowią jeńcy alianccy zmarli w hitlerowskim obozie jenieckim w Marienburgu, jak nazywano wówczas Malbork.
Jednym z nich jest szeregowy J.M. King, 26-latek z 27 Nowozelandzkiego Batalionu Karabinów Maszynowych zmarły 11 października 1942 r. Nie wiemy, kim był przed wojną i dlaczego umarł. Wiadomo jednak, że ów leżący dziesiątki tysięcy kilometrów od domu mężczyzna brał udział w zażartych walkach w maju 1941 r. na odległej śródziemnomorskiej wyspie i najprawdopodobniej właśnie tam dostał się do niewoli. Wydarzenia, które podczas II wojny światowej przywiodły go na zawsze do dzisiejszej północnej Polski, są przedmiotem tej książki.
Niemiecki desant na Krecie pod koniec maja 1941 r. był jedną z najśmielszych i najbardziej nowatorskich operacji II wojny światowej. Plan „Merkury” zakończył się ostatecznie powodzeniem, lecz było to iście pyrrusowe zwycięstwo III Rzeszy – straty wojsk niemieckich były tu znacznie wyższe niż w trakcie całej kampanii na Bałkanach. Mimo to zajęcie dużej wyspy znacznymi siłami, przerzuconymi prawie w całości drogą powietrzną było czymś dotąd nieznanym i zainspirowało armie alianckie do tworzenia wielkich jednostek powietrznodesantowych. Najważniejszym skutkiem walk na Krecie było to, że w tym momencie pojawiła się koncepcja desantów powietrznych na wielką skalę, a nie – jak dotąd – tylko niewielkich operacji taktycznych. W późniejszym okresie wojny użycie wojsk powietrznodesantowych w Normandii, Holandii i podczas forsowania Renu – choć nie bez sporych strat – skutecznie dezorganizowało niemiecką obronę przed lądowym komponentem alianckich armii i przyczyniło się do tempa ofensywy sprzymierzonych na całym froncie zachodnim.
Desant na Kretę był dość pobieżnie opisywany przez polskich autorów – z pewnością wpłynęła na to odległość wyspy od głównych kierunków działań wojennych i brak udziału wojsk polskich w bitwie (choć rozważano wysłanie Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich z Egiptu do Grecji w drugim rzucie Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego, który nie doszedł do skutku). Jednak wyjątkowość tej operacji oraz jej znaczenie dla rozwoju sztuki wojennej sprawiają, że z pewnością warto ją przybliżyć polskiemu czytelnikowi. W opracowaniu użyto skrótów nazw jednostek, które wymieniono w załączniku na końcu książki. Ponadto, gdy w tekście mowa o „Brytyjczykach”, termin ten obejmuje poddanych króla Wielkiej Brytanii, a więc mieszkańców Wysp Brytyjskich, Australijczyków, Nowozelandczyków i obywateli innych dominiów. Żołnierzy wywodzących się z Wysp Brytyjskich określałem mianem Anglików (byli wśród nich oczywiście także Szkoci, Walijczycy i Irlandczycy, stanowili jednak mniejszość).