Читать книгу All inclusive - Wyznania ochroniarza: część 1 - Vanessa Salt - Страница 4

Оглавление

– Możesz mi mówić Liam. – Wyciągam rękę i intensywnie przyglądam się osobie, która stoi naprzeciwko mnie. Szczególnie jej twarzy, ale zwracam też uwagę na ubiór i posturę.

Taki mam nawyk. W moim zawodzie to kwestia życia i śmierci.

Mężczyzna stojący przede mną to zauważa. Wzdryga się. W końcu podaje mi rękę. Jakby nie był pewien, czy chce brać w tym udział.

– Alexander.

Mimo wszystko wygląda, jakby odstawił się specjalnie na to spotkanie. Ma posiwiałe, nażelowane włosy, które dokładnie zaczesał na prawą stronę, robiąc idealnie prosty przedziałek dziesięć centymetrów nad lewym uchem. Krótkie baczki o ciemniejszym odcieniu zdradzają naturalny kolor włosów, zanim zdominowała go szarość. W zasadzie nie ma zarostu. Jest gładko ogolony i ma dobrze nawilżoną cerę. Szare oczy. Brwi też wyglądają na zadbane, nie wystają z nich żadne zbędne włoski. Podkreślają jego przenikliwe spojrzenie. Ma smukły nos z ładnymi skrzydełkami, które trzepoczą, gdy mówi.

To sprawia, że zwracam uwagę na jego usta. Są chyba najbardziej fascynującym elementem twarzy. Wąskie wargi właśnie się rozchylają, bo prawdopodobnie znów chce wyjaśnić, co go do mnie sprowadza. Kąciki ust kierują się ku górze, najbardziej zachwyca mnie jednak jego łuk kupidyna, powiększający górną wargę i łagodzący surowe rysy twarzy, które mój rozmówca tak usilnie próbuje zamaskować. Ten rys mówiący „biorę, co chcę, a ciebie mam gdzieś”. Widać go w zaciśniętych ustach. I w uśmiechu, który nigdy nie dociera do oczu.

Często to widuję. Gdy zranisz narcyza, najlepiej zostawić go w spokoju. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Alexander jest właśnie taki. Poza tym kogoś mi przypomina. Kogoś, kto unika rozgłosu, choć nie do końca. Osobę, która stroni od bycia na medialnym świeczniku, ale jest do tego zmuszana. Zaraz sobie przypomnę kogo.

Przymierza się, żeby mówić dalej, i jednocześnie wyciera dłoń w szarą marynarkę. Dłoń, którą właśnie mi podał. Chyba tylko ja to dostrzegam. W drugiej trzyma laptopa i jakąś teczkę.

– No dobrze, wchodzimy? – Alexander wskazuje na bramę prowadzącą do restauracji Café Sturekatten. – Porozmawiamy w środku – dodaje.

Stoimy na ulicy Riddargatan, na obrzeżach dzielnicy Östermalm. Jest stąd blisko do dzielnicy Vasastan i do centrum miasta. Całkiem dobrze znam tę okolicę. Zanim zdążę odpowiedzieć, Alexander odwraca się i wchodzi przez bramę. Teraz zauważam, że ma za krótką marynarkę, a tuż pod tylną kieszenią w niebieskich dżinsach widać lekkie przetarcie. Nie są specjalnie znoszone, ale nie są też nowe. Opinają go w udach.

Chyba potrzebuje tej pracy…

Dla mnie będzie to tylko wartość dodana, choć tak naprawdę zupełnie zbyteczna.

Może będzie mnie stać na kilka dodatkowych dni na Jamajce na wiosnę?

Jasne – odpowiadam półgłosem do jego pleców. – Przecież za to płacicie – dodaję. Mam gdzieś, czy to słyszy.

***

– Tak jak wspomniałem… – zaczyna Alexander i siada w pikowanym fotelu. Na stole przed nim stoi kieliszek czerwonego wina i talerz domowych klopsików z purée ziemniaczanym. Sam wybieram wytartą, pluszową sofę, żebym mógł się wygodnie rozłożyć w tej ciasno urządzonej kawiarni. Do tego jeszcze dwa kieliszki szampana. Więcej mi nie potrzeba.

Alexander podnosi sztućce i układa je przerażająco dokładnie pod właściwym kątem i w takiej samej odległości po obu stronach talerza, potem kontynuuje: – …przecież za to płacimy. – Potem spogląda na moje kieliszki i delikatnie się uśmiecha.

All inclusive - Wyznania ochroniarza: część 1

Подняться наверх