Читать книгу Baśń o uśpionej królewnie i o najśmielszym królewiczu - Василий Жуковский - Страница 4
Baśń o uśpionej królewnie i o najśmielszym królewicu
ОглавлениеBył sobie król i królowa.
On zdrów, młody — ona zdrowa;
Przecież rok, drugi i trzeci,
Jak nie ma, tak nie ma dzieci.
Król w myślach smutkiem się trawi,
Komu swe berło zostawi;
Królowa także się troska.
Lecz cóż? taka wola Boska!
Dręczyli się, umęczyli,
W końcu się uspokoili.
Aż królowa raz wieczorem,
Poszła dumać nad jeziorem,
Dumać zawsze o tem jednem,
O sierocem życiu biednem,
I przez jakąby ofiarę
Odwrócić tę Niebios karę.
Idzie, duma — aż z jeziora,
Płynie wielki rak — potwora,
Z wąsem jak som, a w kirysie,
Jakby jaki rycerz lśni się:
I kiwnąwszy zlekka głową,
Tak się ozwie: „O! królowo!
„Dobre tobie niosę wieści:
„Koniec troskom i boleści!
„W trzy ćwierć roku od tej pory
„Będziesz matką pięknej córy.” —
— „Ach! ty raku mój nad raki!
„Zkądże tobie rozum taki,
„Byś mógł wiedzieć co się stanie?” —
Rak jej na to zapytanie
Nic nie odrzekł, lecz się zwinął,
Plusnął w wodę, i gdzieś zginął.
Snem królowej to się zdało;
Lecz jak mówił, tak się stało.
W trzy ćwierć roku od tej pory
Była matką pięknej córy,
A tak pięknej, chociaż małej,
Że jej równej, na świat cały
Ludzkie oczy nie widziały.
Król niezmiernie rad z dzieciny,
Sprosił cały kraj na chrzciny,
A nasamprzód, państwa stróżek,
Jedenaście możnych Wróżek.
Byłać wprawdzie i dwunasta,
Ale stara, zła niewiasta;
Tej nie prosił; — nie dla tego,
Że stara i nic dobrego —
Lecz był powód. —
W dworskich składach,
Po królewskich pra-pradziadach,
Był, osobliwszej roboty,
Serwis cały szczerozłoty,
Jak raz na dwanaście osób.
Król bez niego w żaden sposób........................