Читать книгу Błogosławiony Sadoch - Władysław Syrokomla - Страница 2
II
ОглавлениеNad Sandomierzém poranek płynie —
Ale tak cicho, tak głucho wszędzie,
Że w całém mieście, w całej krainie,
Z żadnéj się piersi głos nie dobędzie —
Tak głucho w mieście w porannéj chwili,
Że ci co bramy zamkowéj strzegą
Mogliby słyszeć szelest motyli
I liczyć bicie serca własnego. —
Jeden głos tylko, jeden ślad ludzi, —
Dzwonek kościelny milczenie budzi. —
Rój Domiénika zakonnych braci8
Niedawno jeszcze w tych stronach gości,
A już sercami narodu włada;
Już lud cudowne rzeczy powiada:
O białych szatach, świętéj postaci,
Nauce, cnotach i pobożności.
I teraz nawet Pańscy kapłani,
Gardząc odważnie postrach9 powszedni,
Co się wokoło rozchodził wszędy,
W bezludném mieście zostali jedni
I w swoich celach modłom oddani,
Sprawują śmiało święte obrzędy. —
Dzwonią na jutrznię – i całą rzeszą
Na ranne modły do chóru śpieszą —
8
Domiénika zakonni bracia – dominikanie. [przypis edytorski]
9
gardząc (…) postrach – dziś: gardząc postrachem. [przypis edytorski]