Читать книгу Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I - Władysław Syrokomla - Страница 3

I. Troki, Stokliszki, Jeźno, Punie
II

Оглавление

Troki – Położenie jeograficzne – Ludność – Fizjonomia miasteczka – Kościoły: dawny bernardynów, farny dominikanów – Góra Zamkowa i jéj rozkopywanie – Karaimi

Troki o cztery mile na zachód od Wilna położone, znajdują się pod 54 stopniem i 8 minutami szerokości północnéj a 42° i 36' długości wschodniéj. Chłodny orzeźwiający klimat nad wodami uchodzi za nader zdrowy, czegośmy sami na naszych wiecznie zbolałych i latem z trudnością oddychających piersiach doznali. Lekarze wileńscy zalecają pobyt i kąpiele tutaj w chorobach nerwowych i pochodzących z osłabienia, czego kilka dobrych skutków na własne widzieliśmy oczy. Troki, stolica niegdyś obszernego państwa, jest dzisiaj mieściną tak szczupłą i ubogą, iż by się w niéj nawet powiatowego miasta domyśléć trudno. Liczy 6752 mieszkańców płci obojéj, jedną ulicę, jeden plac, jedną cerkiew greko-rosyjską, dwa kościoły, jedną karaimską synagogę i 108 domów, w liczbie których dwa murowane.

Ale te domy są to mieściny stare i liche, z bardzo małym wyjątkiem. – Miejsca sądownicze i rodziny urzędników mieszczą się w szczupłych, sosnowych, na pół obalonych domkach, a biedna ludność karaimska mieszka w chatach tak starych, tak malowniczo powykrzywianych, iż lękać się należy o ich zupełną ruinę. Główny sposób zarobkowania tego poczciwego plemienia Izraelitów stanowi uprawa ogrodów, szczególniéj pielęgnowanie ogórków, które sprzedają do Wilna. Ryby, a mianowicie sławna na całą Litwę sielawa trocka, która się obficie na szerokich jeziorach poławia, nie stanowi ich zarobkowania: jeziora bowiem należą do Skarbu i oddane są w dzierżawę, tak że ludność miejscowa, wędką tylko lub małą siatką kilka jéj sztuk na swoję dzienną potrzebę zdobywać może. Trakt pocztowy łączący tylko Troki z Wilnem, daléj nie idąc, nie ożywia żadnym ruchem miasteczka położonego na ustroniu kraju. Czuł tę potrzebę ożywienia zubożonych Trok jeszcze król Zygmunt August, nakazując, aby kupcy jeżdżący z Kowna do Wilna i na odwrót, nie inaczéj kierowali drogę jak na Troki. Ale przy braku straży, przy bliższéj i lepszéj drodze, wątpimy, czy skutkował ten królewski rozkaz. Powolny, ociężały charakter Karaimów przyczynia się do ich niedostatku. Żydzi talmudyści, którym tutaj pobyt wzbroniony, nie ożywiają miasta swym drobnym handelkiem. Brak wszystkich niemal potrzeb życia z przykrością każe życzyć, aby Żydzi jako złe konieczne uzyskali na nowo prawo mieszkania w Trokach. Na tych spokojnych dzisiaj ulicach przybyłoby wrzasku, brudu i szachrajstwa; ale za to przybyłaby łatwość nabycia i taniość rzeczy najniezbędniejszych. Powolny Karaim, przez ruchliwego współzawodnika pobudzony, sam by się może począł krzątać usilniéj i przemyśliwać o środkach wyjścia z nędzy.

Główną ozdobą wszystkich naszych miast i miasteczek są kościoły. Tylko w cywilizowanych krajach gmachy publiczne i prywatne pałace śmieją podnieść swe głowy nad szczyt kościelnéj wieży. U nas wieże i facjaty kościołów dają fizjonomię miastom; bośmy młodzi w cywilizacji – bośmy dzicz jeszcze! – Przejrzyjmy kościoły w Trokach.

Najpierwszym, który uderzył nasze oczy przy wjeździe, jest skasowany dzisiaj kościół bernardynów z dosyć obszernym klasztorem. Zakon św. Franciszka miał w Litwie swoje zasłużone prawa starszeństwa przed innemi zakonami: więc kościół rzeczony może stać na posadzie jakiéj dawnéj pogańskiéj świątyni. Ale ojcowie tego zakonu tém się w szczególności odznaczyli, że jak najmniéj podali o sobie wiadomości potomnym. Chwaląc Boga, czcząc gwardiana, pijąc piwko, zajadając sztukę-mięsa lub trocką sielawę, przeżyli tutaj dwieście kilkadziesiąt latek, nie zostawiwszy o sobie żadnéj piśmiennéj wzmianki. Skasowano ich tutaj, wilgoć zapleśniła niegdyś wspaniałe mury ich kościoła – klasztor przerobiono na miejsca sądownicze powiatowego miasta – a my o całéj przeszłości tego pięknego kościoła i klasztoru to tylko powiedzieć możemy, cośmy zebrali z ubocznych wzmianek: że te mury fundował w r. 1617 Eustachy Wołłowicz, biskup wileński, że Stanisław Pokrytski w 1688 zapisał na ich klasztor po 50 złotych polskich, corocznie ewikcjonując50 to nadanie na sumie złożonéj w kahale wileńskim51, i że tutaj był gwardianem Jerzy Pac, zabity późniéj od Szwedów w Białymstoku52.

Po szkaradnym bruku minąwszy rogatkę, parę karczem, lazaret i ostróg miejski, zawsze na prawo – zwraca naszą uwagę kościół farny. O nim więcéj mamy do powiedzenia. Jeszcze niezbyt dawnemi czasy odnawiany pięknie, wzniesiony na zielonym wzgórku, od frontu zasłoniony wysoko murowaną ścianą – nie odznacza się ani wdziękiem architektonicznym, ani tą wonią starożytności, jakiéj po fundacji Witolda mielibyśmy prawo oczekiwać. Podłużny, górą 50 łokci mający długości, o dwóch kondygnacjach z dachem, w wyższéj połowie pokrytym miedzianą i żelazną blachą, z niewysoką w górę wystrzelającą facjatą, z dwiema wieżycami – wtedy właściwie zyskuje na swym wdzięku, gdy go uważamy z oddali, obok sinych wód jeziora, na tle zielonéj trawy – obok drzew, których nie ma pod samym kościołem, a które Bóg wié skąd zbiegają się tutaj dla urozmaicenia pejzażu.

Wnętrze kościoła jest wspaniałe i uroczyste. Długość jego dochodzi 50 kroków. Ołtarze i ambona w stylu bardzo pięknym. Rżnięte z drzewa floresy smakownie53 zdobią wielki ołtarz, dwa takiéjże roboty posągi mają prawdziwą wartość artystyczną – ambona we floresy takiéjże rzeźby jest cudném cackiem pod względem sztuki. Ale najgłówniejszą ozdobą tego kościoła jest umieszczony w wielkim ołtarzu starożytny obraz N. Panny słynący cudami, malowany w stylu bizantyjskim na miedzianéj blasze, pod którą podłożona jest deska dębowa. Podarował go, jak wieść niesie, Emanuel II, cesarz grecki Witoldowi, który umieścił go w swoich ulubionych Trokach. Odpowiednio temu obrazowi, dawny kościół był zbudowany i ozdobiony w stylu greckim, czego ślady przetrwały do wieku XVII. Obraz umieszczony w niszy i odsłaniany tylko podczas nabożeństwa, znany z wielu obrazków rozsianych pomiędzy ludem54. Zdobi go korona z drogich kamieni i wiele wotów, które wdzięczność pobożnego ludu przyniosła w ofierze dla Bogarodzicy.

Inne ołtarze, których jest pięć, mniéj okazałe; mieszczą w sobie obrazy niezłego pędzla. Zwłaszcza Najświętszéj Panny Różańcowej, św. Jana Nepomucena i św. Antoniego. Na obrazie różańcowym jest kilka wotów.

Kościół ten pełen wspomnień – fundował i uposażył Witold w roku 1409, nadając mu jurysdykę w Trokach i włokę gruntu nazwaną czesławską, oraz dwór Świątniki, wsie Ejsmance i Wersoki, zaścianki: Wojniak i Piłaniszki. Z nadania tegoż Witolda należały do plebanii trockiéj Bezdzież, Hołowczyce, Droboły i Czubajowka55, wsi leżące w powiecie pińskim. Połowa funduszu szła na proboszcza i szkołę, druga na dwóch kanoników przy tymże kościele umieszczonych56. Zygmunt I zamienił tych kanoników na sześciu mansjonarzy. Aleksander Jagiellończyk fundując dominikanów w Wilnie u św. Ducha, nadał im altarię w Trokach u św. Michała, tak jak ją posiadał ks. Korczak. Odnowienie, przerobienie i przyozdobienie na nowo kościoła, odnosi się do pierwszych lat XVII wieku. Dokonał je Eustachy Wołłowicz, z proboszcza trockiego biskup wileński, zdobiąc i strojąc we wszelki porządek ołtarz Najświętszej Panny57.

Tu Benedykt Wojna biskup szedł boso 1604 na czele wspaniałéj i licznéj procesji z Wilna; tu jezuici wiedli swą młodzież szkolną „do Trok latem z majestatem”; tu tłumy pielgrzymów z Kowna, Merecza i Polski szły uwielbiać Marię i doznawać jéj cudów. Przez cały wiek XVII nie znamy, co rzec więcéj o tutejszéj świątyni. Proboszczami jéj byli głośni owego wieku ludzie: jak Benedykt Wojna, Eustachy Wołłowicz, Paweł Sapieha, którzy następnie byli biskupami wileńskimi. Do świątyni zbierały się mnogie bogactwa, przybył dzwon ważący sto pudów, który dziś jeszcze zwoływa wiernych na modlitwę, a który na cześć i na chwałę Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętéj Jedynemu dał ulać pan Walenty Telszewski do majątku swojego Sawicz, V. T. r. 1620. Najście Rosjan w r. 1655, kiedy Troki obrócone zostały w perzynę, musiało się dać uczuć tutejszemu kościołowi; ale o tém nie znajdujemy innéj wzmianki, oprócz że obraz Najświętszéj Panny wyniesiony do Wilna, był przechowywany u Eustachego Wołłowicza biskupa smoleńskiego.

Pierwszych lat XVIII wieku poczęto się znowu krzątać nad odnowieniem farnéj trockiéj świątyni. Zasobne fundusze nadawców, bogate wota pielgrzymów i ochocze serca tutejszych plebanów szybko ułatwiały piękną i trwałą budowę i odnowę.

W r. 1718 mury kościoła już były gotowe, Konstanty Brzostowski biskup wileński na dniu 4 tegoż września konsekrując ów kościoł, ukoronował obraz dwiema koronami złotemi przywiezionemi przez się z Rzymu od Klemensa XI papieża. Pobożność wiernych przyozdobiła te dwie korony w diamenty, rubiny, szmaragdy i perły, i ulała dwie podobneż korony do obrazu odpowiedniego Pana Jezusa, a Akademia Wileńska jezuicka oktawę dni konsekracji kościoła obchodziła szumnemi kazaniami i dysputami filozoficznemi na cześć Najświętszéj Panny. Szymon Butrymowicz i Adam Minkiewicz na dniu 11 września t. r. bronili w kościele rozmaitych tez filozoficznych wobec całéj Akademii z powszechném słuchaczów zbudowaniem i aplauzem58.

Skarbiec kościelny oprócz wspomnionych już koron posiada wiele innych kosztowności, jako to: dwoje dużych złotych zausznic, mających w sobie 169 rubinów, sześć wielkich, a dziesięć pomniejszych srebrnych lichtarzów59, czterdzieści dziewięć sztuk rozmaitych kosztowności ze złota, 654 ze srebra, monstrancja i szata do obrazu Panny Marii, sadzone klejnotami, piętnaście sznurów pereł, sześćdziesiąt sznurów korali60. Zasługuje tu na wspomnienie buława hetmańska złożona jako votum przez Michała Paca, hetmana wielkiego litewskiego, zmarłego w 1682 roku61.

Zasługują tu jeszcze na uwagę tak zwana kaplica Romerowska i groby rodziny Romerów znajdujące się w podziemiu świątyni, o których bliższych szczegółów zebrać się nam nie udało.

W liczbie plebanów, co się w w. XVIII i połowie XIX chlubnie zasłużyli tutejszéj świątyni, wspomnieć należy: Antoniego księcia Giedroycia, prałata katedry wileńskiéj, który zbudował dom dla plebana, dziś stary i pochylony, oraz ks. Czerskiego, który podczas najścia na Troki Francuzów pod naczelnictwem Davousta uratował tutejszy kościół i jego szacowności od rabunku. Oto co o tym czynie piszą Dzieje dobroczynności: „Gdy wojsko różnych narodów pod komendą marszałka francuskiego Dawusta (Davoust) zajęło w miesiącu czerwcu powiat trocki, tłumy maroderów62 ustawnie63 snujące się, żadnego kąta bez rabunku nie zostawowały. Nowe Troki przez ciąg długiego czasu, lub pozbawione były wszelkiéj urzędowéj władzy lub miały niedostateczną na utrzymanie publicznego porządku i bezpieczeństwa. Nie ruszając J. Ks. Czerski nic z miejsca swego w kościele, rozkazał tylko mieć drzwi zawarte64, a dziadom osadzonym na dzwonnicy zalecił, aby dzwonili na gwałt za wydarzeniem napadu. Jakoż nieskończoną liczbę razy przypuszczali szturm maroderowie, ale zawsze na odgłos dzwonienia na gwałt, skwapliwie uciekali, bojąc się zapewne zbliżenia się ludu z okolic: co lubo65 w żaden sposób miejsca mieć nie mogło, ponieważ i okolice tameczne nieludne, i w owym czasie niepodobna było kogokolwiek ku obronie od rabunku przywołać; jednakże ten, stosownie do okoliczności wynaleziony i zręcznie użyty, sztuczny66 środek ocalił kościoł i kosztowne ozdoby obrazu N. M. Panny, których przeto nowym niejako fundatorem stał się J. Ks. Czerski”. – W dacie wyjścia w Dziejach Dobroczynności cytowanego tu artykułu ks. Andrzéj Czerski już od lat trzydziestu był zawiadowcą świątyni trockiéj, – bo urodzony w r. 1765, a w r. 1790 wyświęcony na kapłana, zaraz tutaj zamieszkał.

Na rękopiśmiennéj Kronice kościoła, którą mamy pod ręką, z dnia 15 grudnia 1849, jeszcze widzimy podpis jego szanownéj ręki, drżącéj wprawdzie, snadź67 spracowanéj, zgrzybiałéj. – Jeszcze zwał się Administratorem Kościoła lubo68 od r. 1825 był trockim dziekanem. Lecz gdy skutkiem ukazu z dnia 4 kwietnia 1803 roku probostwo trockie należało do kolatorstwa Uniwersytetu Wileńskiego, aż do jego ustania, z tytułem sufraganii, a sufraganem trockim był zasłużony w kraju i Kościele ks. Jan Cywiński, biskup delkoneński rządzący diecezją wileńską, – Czerski przeto nosił tytuł administratora, aż do zgonu biskupa, który przypadł w r. 1849. Po czem sufraganię przemianowano w probostwo, a ksiądz Czerski został rzeczywistym swéj owczarni plebanem. Roku spełna nie dożył na nowéj godności: gdyż umarł w d. 7 maja 1850, przebywszy lat sześćdziesiąt stróżem jednéj i téjże Pańskiéj świątyni. Po nim dekanat objął ks. Wawrzyniec Wojszwiłło, a probostwo zasłużony kanonik Ignacy Borowski. – Po śmierci tego ostatniego proboszczem trockim jest zaszczytnie znany w łonie duchowieństwa ks. Ludwik Zdanowicz. Do parafii należy z górą 5000 dusz płci obojéj.

W dniach 4 lipca i 15 sierpnia jako Wniebowzięcia i Nawiedzenia Panny Marii niezliczone tłumy pielgrzymów napełniają kościół. Mieliśmy możność ocenić ogrom tego napływu ludności, wracając w wigilię uroczystości 15 sierpnia z Trok do Wilna. Przestrzeń czteromilowéj drogi cała zajęła była najrozmaitszemi grupami pielgrzymów, i wspaniałe ekwipaże, i proste szlacheckie, i włościańskie wózki wymijały nieustannie pieszych wędrowców, także rozmaitego stanu i wieku. Wilno masami wyrusza na tę pobożną wycieczkę, – grupy wiejskiego ludu, idąc wieczornym chłodkiem, śpiewają za obranym przez się umiejącym czytać przewodnikiem, który im intonuje litanie i kantyczkowe pieśni. Insze grupy wrą wesołym śmiechem, insze poważną rozmową, insze cichą modlitwą; ówdzie wypoczynek, ówdzie skromny posiłek, a wszędzie niewinna i wesoła swoboda. Nie masz jezuitów i publicznych procesyj; jest jednak w Trokach w owe uprzywilejowane dni niepomierny napływ ludności: bo Litwa pobożna ku Bogu, bo Litwa ceni przykłady i podania swych ojców, a od ich obyczajów niełacno jéj odstępować.

Dopieroż jutro, gdy się masa głów wciśnie pod jeden dach świątyni – co tu złożą ofiar, co zaniosą modłów, co wyspowiadają win i bied swéj prostéj duszy! A przed kościołem, co życia, co szeptów, pacierzy, co za stugłośny rozgwar pieśni, które wywodzi długim rzędem siedzące żebractwo po polsku i po litewsku, co wrzawy przy zaimprowizowanych kramikach, gdzie przybyli z Wilna przekupnie sprzedają szkaplerze, obrazki, paciórki i nabożne książeczki!

Poranek piękny, dzionek chłodnawy, słońce się uśmiécha zza chmurki – cóś chce się wierzyć całém sercem, że Matka Boska błogosławi z niebiosów tak tłumnie na Jéj cześć zebranym dzieciom prostéj a szczeréj Litwy.

Zawsze idąc jedną ulicą, w znacznéj odległości od farnego kościoła, wchodzimy na mały placyk targowy, w środku którego stoi wysoka kolumna św. Jana Nepomucena. Polski napis na niéj, widocznie daty późniejszéj, opiewa, że miasto Troki założone zostało w r. 1348 – data, jak zobaczymy późniéj, niezgodna z podaniami kronikarzy.

Na lewo czerwienią się zwaliska lądowego zamku trockiego, wpośród których bieleje klasztor i wznosi się facjatka kościoła dominikanów. Widać poza drewnianemi domami bramę z krzyżykiem, świadczącym, że się tędy idzie do świątyni Pańskiéj. Téj świątyni i wejścia do niéj szukać należy. Wymija się starą czworoboczną niepobielaną basztę z kratowanemi oknami i daje się widzieć zwalisko czerwonego muru. Mur ten i baszta, pamiętają czasy Gedymina; baszta, o któréj mówimy, służyła późniéj za więzienie sądowe. Stopy jéj podmywają fale jeziora; widok się otwiera. Z jeziora i zwalisk wieje duch starożytności, nalatują wspomnienia, łza się kręci na oczach. Ale na ten raz pozbądźmy się tych wrażeń, aby wrócić do nich na ruinach drugiego zamku na wyspie. Obejrzyjmy świątynię dominikanów.

Ubogi to szczupluchny kościołek o trzech ołtarzach, bez filarów, z małą drewnianą amboną, z chórem kapłańskim umieszczonym za balaskami i z piskliwym organem. W wielkim ołtarzu ukrzyżowany Chrystus – licha posągowa robota; – w bocznych zaś św. Wincenty z Ferrary i Najświętsza Panna Różańcowa w srebrnéj szacie. Po ścianach rozwieszone są obrazy: Wniebowzięcie N. P. Marii, św.św. Tomasz z Akwinu, Katarzyna Seneńska, Jacek Odrowąż i Franciszek z Dominikiem w braterskim uścisku z godłem: stemus simul (stajemy razem). Pierwszy z tych obrazów jest lepszego pędzla, inne mierne, ostatni brzydka mazanina.

Dominikanie w Trokach mieli swój klasztor od dawna. Fundował ich, jak twierdzi Eustachy hr. Tyszkiewicz, jeszcze Kazimiérz Jagiellończyk, oddając mury zamku na wyspie, z których już rezydencja wielkoksiążęca została wyniesioną. Uczony M. Baliński domyśla się, że mogli być fundowani za Zygmunta III. Cóżkolwiek bądź, ubogie zgromadzenie, nie mogąc podtrzymać upadającego w ruderę gmachu, musiało z niego ustąpić. Dochodzili swéj fundacji; ale napady wojenne znowu ich z Trok wygnały. Aż w r. 1678 stanęła konstytucja sejmowa, mocą któréj oddano im zamek lądowy, ale rzecz poszła w przewłokę, pomimo iż Marcjan Ogiński wojewoda trocki zaopatrzył ich w fundusze i dopomógł do erekcji murów w zwaliskach. Mogły zachodzić przeszkody ze strony szlachty: bo w ocalałych od zniszczenia komnatach zamkowych były izby sejmikowe, archiwum województwa i więzienie sądowe. Na początku XVIII wieku szlachta zezwoliła na koniec na erekcję kościoła na sejmiku w d. 20 sierpnia 1720 roku, warując, iżby dominikanie wznieśli swoim kosztem izbę do sejmikowania, zastrzegłszy sobie najwyraźniéj na piśmie, prawo hałasowania podczas sejmików, w czem ojcowie dominikanie nie mieli prawa im przeszkadzać. Wyborny to w swoim rodzaju rys swobody szlacheckiéj69. Nieprędko dokonane zostały budowy, tak że ledwie w czerwcu 1761 dominikanie spokojnie tu osiedli, jak świadczy reskrypt Augusta III do wojewody trockiego datowany 18 tego miesiąca.

Góra zamkowa leżąca obok dzisiejszego klasztoru nad jeziorem Galwa, zwróciła niedawno uwagę starożytników tutejszych. W czerwcu 1854 roku miejscowe władze dały wiedzieć, że się w niektórych na niéj miejscach osypała ziemia bez widocznych powodów. Zbadanie tego wypadku przyjął na się Eustachy hr. Tyszkiewicz i oto rezultat jego poszukiwań:

„Za przybyciem mojém do miasta obejrzałem pierwiastkowo wszystkie te miejsca, które dozwalały domyślać się istnienia lochu w dawnym zamku i na mocy ich postrzeżeń rozkopałem w siedmiu miejscach górę. Na jéj wierzchołku nie znalazłem żadnych śladów budowli lub ruin, po przekopaniu zaś linii poprzecznéj na sążeń głębokiéj, przekonałem się, że to wzgórek sypany, wewnątrz którego żadnych lochów być nie mogło; a chociaż w czterech miejscach znaleziono sklepienia, lecz czysty piasek nasypowy pod niemi znaleziony, dowodnie mnie przekonał, że te sklepienia mogły służyć jedynie ku wzmocnieniu usypanéj góry, na której by bez niebezpieczeństwa można było wznieść gmach jaki.

Cegła i budowa sklepień przeświadczają nas o głębokiéj ich starożytności, a bardzo jest możliwem, że góra usypaną została jeszcze przed założeniem trockich zamków. Przy odkopywaniu znaleziona została łyżka żelazna niewiadomego użycia, na dwa łokcie pod powierzchnią ziemi.

Przeznaczenie téj góry jak mnie się zdaje nie mogło być inne tylko mythologiczne, ku spełnianiu obrzędów Litwy pogańskiéj poświęcone”.

Następują dowody na poparcie tego twierdzenia, całkowicie trafiające do przekonania, których tu przytaczać nie widzimy potrzeby. Oprócz wspomnionéj żelaznéj dziurkowanéj łyżki, któréj użytek przy ofiarach bogom dałby się wytłumaczyć, szanowny hrabia znalazł ślady pieców, ułamki cegieł itp.; ale przypisując to jakiéjś późniejszéj budowli – objawia zdanie, że za dawnych czasów nie było tu żadnéj budowli, gdyż poganie litewscy pod otwartém niebem cześć bogom oddawali.

Opuszczając tę górę i klasztor dominikanów, wychodzimy na ulicę, która ciągnąc się ku mostowi nazwanemu Żelaznym przybiera nazwę Karaimszczyzny: bo tu jest dom modlitwy tego plemienia izraelskiego, tu w ubogich domkach żyją oni sami. Dwa jeziora otacza wąską ulicę – po obu jéj stronach rudery domków sosnowych – bruk odwieczny (kto wié, może pogański) służy raczéj do łamania powozów, niż do zabezpieczania od błota, którego tu pełno.

W jednym z tych szczupłych pochyłych domków na Karaimszczyźnie nad brzegiem jeziora, po prawéj ręce, w dacie mojéj wycieczki mieszkał szanowny starzec Karaim Abraham Firkowicz, znany w uczonym świecie archeolog, członek towarzystw uczonych, dziś nasz kolega w wileńskiéj archeologicznéj komisji, który jako młodszy hazzan Eupatoryjskiéj Synagogi bawił w Trokach dla spraw swojego wyznania. Jako członek st. petersburskiego i odeskiego uczonych towarzystw, zaopatrzony w rządowe pomoce, p. Firkowicz w r. 1840 zbadał pod względem starożytności, tyczących się sadziby tam Izraelitów, Krym, Kaukaz i Małą Azję. Opisywał stare grobowce, zbierał stare rękopiśmienne księgi i przywiózł niewątpliwe świadectwa o niezmiernie dawném osiedleniu się w Krymie Izraelitów, tak rabinistów jako i kaitów. Powiedzmy słówko o pamiątkach przezeń odszukanych.

50

ewikcjonować (z łac.) – gwarantować. [przypis edytorski]

51

Stanisław Pokrytski w 1688 zapisał na ich klasztor – obacz: Dzieje Dobroczynności, rok drugi, s. 162 i Tamże, s. 584, oraz Mapę Nieświeżską Klasztorów Bernardyńskich przez Hirsę Lejbowicza. [przypis autorski]

52

Jerzy Pac, zabity (…) od Szwedów w Białymstoku – ob[acz]: Niesiecki, t. VII, s. 223. [przypis autorski]

53

smakownie – dziś popr.: ze smakiem; gustownie. [przypis edytorski]

54

starożytny obraz N. Panny słynący cudami (…) znany z wielu obrazków rozsianych pomiędzy ludem – zasługuje tu na wzmiankę obrazek Matki Boskiéj Trockiéj rytowany na blasze przez Bartłomieja Strachowskiego. [przypis autorski]

55

Hołowczyce, Droboły i Czubajowka – dla tych to snadź wiosek w powiecie pińskim starał się o plebanię trocką w 1788 sławny historyk polski Adam Naruszewicz rodem Polesianin (obacz: Znakomici mężowie polscy, przez J. Bartoszewicza, s. 50). Nie wiedząc o tém polskiém uposażeniu trockiéj parafii, nie mogliśmy pojąć, o jakich tu Trokach mowa i rumieniliśmy się naszéj niewiadomości o probostwie trockiém czyniącém rocznie 30 000 dochodu i leżącém całkiem w powiecie pińskim; aż zajrzenie do kroniki kościelnéj trockiéj oświeciło nas. Nie dziwimy się, napotykając nieraz u literatów warszawskich małą znajomość rzeczy litewskich; ale kiedy taki historyk jak p. Julian Bartoszewicz Troki przenosi na Poleś, to już uważamy za niedarowaną niebaczność. [przypis autorski]

56

Połowa funduszu szła na proboszcza i szkołę (…) – obacz: Dzieje Dobroczynności, t. I, s. 254. [przypis autorski]

57

Eustachy Wołłowicz (…) ołtarz Najświętszej Panny – obacz: Akta kapituły wileńskiéj. [przypis autorski]

58

W r. 1718 mury kościoła (…) – Obacz: [Adam Benedykt] Jocher, Obraz bibliogr[aficzno-historyczny literatury i nauk w Polsce, od wprowadzenia do niej druku po rok 1830 włącznie], nr 9051, [uzup. red. WL]. [przypis autorski]

59

Skarbiec kościelny (…) posiada (…) dwoje dużych złotych zausznic (…) – obacz: Kronikę Kościoła w rękopiśmie. [przypis autorski]

60

Skarbiec pościelny (…) posiada (…) czterdzieści dziewięć sztuk rozmaitych kosztowności ze złota (…) – obacz: Dzieje dobroczynności, rok III, s. 1281. [przypis autorski]

61

buława hetmańska złożona jako votum przez Michała Paca, hetmana wielkiego litewskiego – obacz: testament Paca w Wizer[unki] i rozstrz[ąsania naukowe], tomik 18. [przypis autorski]

62

maroder – dziś: maruder. [przypis edytorski]

63

ustawnie (daw.) – nieustannie, stale, uporczywie. [przypis edytorski]

64

zawarty (daw.) – zamknięty. [przypis edytorski]

65

lubo (daw.) – chociaż. [przypis edytorski]

66

sztuczny (daw.) – wymyślny, stosowny do zasad jakiejś sztuki (kunsztu); sprytny. [przypis edytorski]

67

snadź (daw.) – widocznie. [przypis edytorski]

68

lubo (daw.) – choć, chociaż. [przypis edytorski]

69

szlachta zezwoliła (…) na erekcję kościoła (…) zastrzegłszy sobie (…) prawo hałasowania podczas sejmików (…) – To ciekawe laudum województwa trockiego odszukał uczony hr. Eustachy Tyszkiewicz. [przypis autorski]

Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I

Подняться наверх