Читать книгу Ciernistym szlakiem. Opowiadanie z czasów prześladowania Unii - Wanda Grochowska - Страница 6

III.

Оглавление

Po nocy słotnej pogodniejszy ranek zaświtał. Krasnodębski, wyruszywszy w pole do robotników, skręcił w stronę lasu. Nie zagłębiając się w jego gęstwinę, jechał brzegiem, kierując się w stronę widniejącej zdala wieży kościelnej. Koń stąpał wolno po nierównej ścieżce, a on zamyślony wodził wzrokiem po przeświecającem przez cienką ściankę lasu zlekka omglonem polu. Nagle głuchy tętent kopyt końskich zwrócił jego uwagę. Spojrzał — i aż się w tył cofnął wraz z koniem. Przez pole ku lasowi pędziła amazonka, zręcznie kierując karym konikiem. W granatowej sukience, białym ciepłym szalem niby obłokiem otoczona, jechała wprost na niego, jakby jakąś tajemniczą ręką wiedziona. Uśmiechnięta, różowa, zdało się, że z rozkoszą używa przejażdżki, z całą pełnią swobody ciesząc się tym wiejskim krajobrazem, który ma w sobie tyle uroku, gdy go cisza owiewa, a słońce złoci.

Krasnodębski jakby przyrósł do miejsca, nie śmiał, zda się, oddychać........................

Ciernistym szlakiem. Opowiadanie z czasów prześladowania Unii

Подняться наверх