Читать книгу Pocztówki z Powstania - Wiktor Krajewski - Страница 5

OD AUTORA

Оглавление

Książka ta nie powstała po to, żeby oceniać, czy Powstanie Warszawskie miało sens. Czy gdyby nie wydarzenia zapoczątkowane 1 sierpnia 1944 roku, to II wojna światowa trwałaby dłużej, czy był to tylko zew walki młodych ludzi, całkowicie pozbawionych refleksji na temat tego, że mimo braku solidnego przeszkolenia, stają w szranki z silniejszym od siebie okupantem, ale za cenę wolności i niepodległości gotowi są zapłacić własnym życiem? Nie ma sensu zastanawiać się nad tym. Bo prawda jest taka, że nikt nie wie, jak by się zachował, gdyby jego wolność została brutalnie zabrana.

Sam wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, gdy słuchałem opowieści moich bohaterów. Co ja zrobiłbym w takiej sytuacji: gdybym był pędzony z innymi ludźmi w czasie pogromu Ochoty, gdyby wsadzono mnie za mury obozu w Pruszkowie, gdyby moją codziennością stała się walka o przeżycie każdego dnia, gdyby bliscy mi ludzie narażeni byli na śmierć w każdej minucie. Czy mój atawizm doszedłby wówczas do głosu? Myślę, że nikt nie jest w stanie stwierdzić tego dzisiaj. Wiem natomiast jedno: że wojna to trauma, którą nosi się w sobie do końca swoich dni.

Moja babcia, Zofia Słojkowska-Krajewska, w czasie wojny zaangażowana była w pracę w podziemiu. „Nelly” − pod takim pseudonimem starała się pokrzyżować szyki wrogowi jako łączniczka. Nie tylko ona zaangażowana była w walkę z okupantem. Również jej tata i brat narażali się w imię naszej wolności. Znałem tylko babcię i jej opowieści o tym, co przeżywała każdego dnia, jaki stres przechodziła, jak cierpiała z głodu. W dzieciństwie, gdy słuchałem jej historii, wydawało mi się, że to prawdziwe przygody, lepsze niż niejedna książka czy film. Z czasem jednak, jako nastolatek, poznawałem jej losy dokładniej. Babcia często płakała, opowiadając mi o swojej przeszłości.

Gdy rozpoczęła się wojna, miała zaledwie jedenaście lat. Te wydarzenia odebrały jej wiarę w Boga i sprawiły, że w wieku piętnastu lat miała skronie pokryte siwymi włosami. Stres, niepewność i bezsilność. To mianownik, który łączy wszystkich z pokolenia Kolumbów. Pokolenia, które uważane było za stracone już na samym wstępie w dorosłe życie.

Czytając historie zebrane w „Pocztówkach z powstania”, można zaobserwować jedno. Że choć od dramatycznych wydarzeń minęły już siedemdziesiąt trzy lata, przeżywają je nie tylko ich uczestnicy, ale także potomkowie. Trauma wojny jest niczym choroba genetyczna, która przechodzi z pokolenia na pokolenie. I ja jestem nią obciążony, choć bardzo bym nie chciał. Wiem natomiast, że nie jestem z tym wszystkim sam.

Wiktor Krajewski





Pocztówki z Powstania

Подняться наверх