Читать книгу Rycerzem być - Jak ubrać się i zachować w różnych sytuacjach - Zofia Stanecka - Страница 4

Rozdział 2
Mecz

Оглавление

Marcel snuł się po domu, podjadał kabanosy z lodówki i krążył wokół leżących na biurku zeszytów.

– Zmierz się z tym wreszcie, rycerzu – powiedział tata.

– Rycerze rysowali szlaczki? – zainteresował się Marcel.

– Szlaczków nie rysowali, ale od razu wykonywali powierzone im zadania.

– Wszyscy? Nie było leniwych rycerzy?

Tata westchnął.

– Obawiam się, że byli. W końcu rycerz to po prostu człowiek. Jednak nawet ci trochę leniwi mogli nad sobą pracować. Na przykład systematycznie ćwiczyć.

– Gracjan ćwiczy kopanie piłki, bo chce zostać piłkarzem.

– Zauważyłem. – Tata uśmiechnął się. – Ile razy go widzę, ma na sobie strój piłkarski. Czy chodzi w nim nawet do szkoły?

– Mhm… – potwierdził Marcel i zamyślił się. – Czy mogę wziąć do szkoły miecz? – spytał po chwili. – Muszę ćwiczyć bycie rycerzem.

– Na razie poćwicz wywiązywanie się z obowiązków – poprosił tata. – A w przyszłym tygodniu popatrzysz z Gracjanem, jak ćwiczą inni. Zabieram was na mecz!

W dniu meczu Gracjan przyszedł do Marcela ubrany w strój piłkarski i szalik klubowy. W ręku trzymał zrobiony z prześcieradła transparent, a na policzkach miał wymalowane symbole ukochanego klubu.

– Ole, ole! Mój klub najlepszy jest! – zaśpiewał od progu i wkopał leżący w przedpokoju but pod szafkę. – Gol! – zawołał triumfalnie.

Tata zaproponował mu, żeby poćwiczył wyciąganie buta spod bramki, a Marcel w tym czasie pobiegł do pokoju po hełm i miecz. On też chciał być specjalnie ubrany.

– O nie! – zaprotestował tata. – Miecz zostaw w domu. Na stadion nie można zabierać broni.

– Proponuję, żebyście uzbroili się tylko w bilety i transparent Gracjana – powiedziała mama. – I może jeszcze w cierpliwość – dodała, gdy Marcel poszedł do pokoju, żeby znowu się przebrać: tym razem w strój sportowy.

Mecz zaczął się od tego, że drużyna, której kibicował Gracjan, strzeliła gola już w pierwszej minucie. Widzowie zaczęli wznosić okrzyki radości, machać transparentami, a tata z Gracjanem zerwali się z miejsc i wrzasnęli:

– Gol! Goool!!!

– To było nie-sa-mo-wi-te!!! – zawołał zachwycony tata.

– Mówiłeś, że nie wolno krzyczeć w miejscach publicznych – zwrócił mu uwagę Marcel.

– Nie słyszę, co mówisz! – odkrzyknął tata.

Dopiero gdy minęła fala entuzjazmu wywołanego bramką, wyjaśnił Marcelowi, że w takich miejscach jak stadion można głośno wyrażać radość związaną ze zwycięstwem. Trzeba tylko pamiętać, żeby nie obrażać zawodników ani kibiców przeciwnika.

Marcel uśmiechnął się. A kiedy padła kolejna bramka, zawołał:

– Do boju, rycerze!!!

I wszystko było dobrze aż do końca pierwszej połowy, kiedy napastnik drużyny przeciwnej sfaulował najlepszego zawodnika z ich drużyny.

– To skandal! – denerwował się tata.

Gdy w drugiej połowie przeciwnicy objęli prowadzenie, Gracjan był tak wściekły, że usiadł tyłem do boiska.

– Jak tak, to nie będę oglądał tego głupiego meczu! – powiedział.

Ostatecznie ich drużyna przegrała 1:2 i tata uznał, że jest to sytuacja kryzysowa.

– Idziemy na pizzę – zarządził.

Gracjan rozchmurzył się dopiero po zjedzeniu trzech kawałków z ostrą pepperoni.

– Zmontujemy własną drużynę, w której nikt nikogo nie będzie faulował – powiedział.

– I wszyscy będziemy strzelać bramki i wygrywać – dodał Marcel. Po czym, żeby poćwiczyć przed pierwszym zwycięstwem, wydał rycerski okrzyk radości. Cichutki, bo nie byli już na stadionie, tylko w restauracji.


Rycerzem być - Jak ubrać się i zachować w różnych sytuacjach

Подняться наверх