Читать книгу Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski - Cecylia Niewiadomska - Страница 4

Kurpie.

Оглавление

Panie bracie,

Czy też znacie

Kurpi ród?

Nizkie chaty,

Lecz za katy,

Czerstwy lud!

To nie kmiecie, ale pany!

Własne chaty, własne łany;

Nie znali, co pańskie sochy,

Ni pańszczyzny, ni darmochy.

Bury sukman na ramieniu,

Długa strzelba na rzemieniu,

Nogi w łykach, kurpia duma,

Ale wąsy jak u suma!

Wie, gdzie lisa w sidła złapie,

Niby kot na barć się wdrapie,

Trafne oko, krzepkie ramię,

Jak uściśnie, kości złamie.

By krew z mlekiem, gdy się zbierze,

Takie rzeźkie tam dziewczyny;

Dłonie białe, liczka świeże,

By korale jarzębiny.

Gdy mróz w oczy igły ciska,

W polu głodne wrony kraczą,

Siadaj z niemi u ogniska —

Gościa krupnikiem uraczą.

I starzy będą bajali,

Jak to Kurpie Szwedów prali,

Jak niejedna tam mogiła

Gada, że ich zgniło siła...

Bo gdy broń wziął Kurp na barki,

Djablo Szwedom lazł na karki,

Póty zamorców spowiadał,

Aż ich z kaszą het pozjadał.

Zajdź w zwierzyniec,

Pod Myszyniec,

Tamci Kurpiów żyje wnuk,

I taż stara

W sercu wiara:

Jeden Bóg!

Teraz znacie,

Panie bracie,

Kurpi ród,

Nizkie chaty,

Lecz za katy,

Dzielny lud!

Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski

Подняться наверх