Читать книгу Wacław - Juliusz Słowacki - Страница 9

VIII

Оглавление

Zaledwo pani wargę koralową

Pierwsze i drżące otworzyło słowo,

O nieba! leci jasnych świateł krocie

Z pałacu, ciemną aleją, ku grocie,

I rozsypują się po drzew łańcuchu;

W ogrodzie pełno krzyku, blasku, ruchu.

Na cichej wodzie łabędź się poruszył,

Strzepotał, wody zwierciadlane skruszył,

Zapienił cały krąg zbudzony nagle,

Otworzył wszystkie puchy, pióra, żagle,

I znów spokojny spogląda wspaniale

Na rozchodzące się kręgami fale.

Tak silne serce posępnie się rzuci,

Kiedy go ze snu jaki grom ocuci,

Porwie się nagle, tłum spokojny zmiesza;

I widzi, jak się przerażona rzesza

Cofa, jak kręgi bladymi ucieka

Od rażonego nieszczęściem człowieka;

To wtenczas duma na pomoc przybędzie,

To wtenczas skrzydła się duszy łabędzie

Całe rozwiną przeciw wichrom losu,

To wtenczas serce jak z twardego ciosu;

I tym się nawet chełpi boleść sroga,

Że miała świadkiem walki – tylko Boga.

I tym się cieszy serce, choćby pękło,

Że zamiast podłych zlitować – przelękło.


Wacław

Подняться наверх