Читать книгу Ronaldinho. - Luca Caioli - Страница 3

Wstęp do polskiego wydania
Karol Chowański

Оглавление

„Wiem, jakie wymagania stawia się tu trenerowi. Zdefiniowali je moi poprzednicy: Luis Enrique, Guardiola, Vilanova, Martino, Cruyff”. Zaraz po swojej prezentacji nowy trener Ernesto Valverde w dwóch zdaniach streścił tożsamość FC Barcelony. Ciągłość – stylu gry, sposobu pojmowania futbolu, barcelonizmu – jest w tym klubie ważniejsza niż gdziekolwiek indziej.

Kubala, Cruyff, Guardiola, Xavi, Ronaldinho, Messi – miejsce szeroko uśmiechniętego Brazylijczyka w sztafecie pokoleń FC Barcelony jest bezdyskusyjne. Zawsze będzie.

Kto oglądał go przed laty, wie, że Ronaldinho należy do wąskiego grona piłkarzy, których nie da się zapomnieć. W czasach gry dla Barçy rzadko mówiono o nim inaczej niż El Mágico, Magik. Internet stanowi kopalnię nagrań, na których w bordowo-granatowej koszulce robi z piłką cuda. Sięgając po analogię z NBA, Brazylijczyk w czasach świetności co tydzień rozgrywał swój Mecz Gwiazd.

Ogromny talent i kreatywność w zamienianiu trudnych sytuacji meczowych na banalnie proste łączył z charakteryzującą tylko najlepszych umiejętnością osiągania najwyższej formy w decydujących chwilach. Zachwycał fanów, onieśmielał rywali. Dał Dumie Katalonii wiele wyjątkowych zwycięstw. Wspomnienia boiskowej wielkości tylko częściowo oddają jego zasługi dla klubu. Miejsce Ronaldinho w historii Barçy to odzyskana duma, sportowe odrodzenie, ogólnospołeczna inspiracja i radość zwyciężania w wyjątkowy, najwspanialszy ze sposobów. Po swojemu.

Guardiola i Messi to nazwiska jednoznacznie symbolizujące ostatnie sukcesy Barçy. Były piłkarz PSG przyszedł do Barcelony latem 2003 roku – dwa lata przed debiutanckim golem Argentyńczyka, pięć przed objęciem drużyny przez Pepa. Zjawił się w momencie, gdy sytuacja klubu była, ujmując rzecz delikatnie, beznadziejna.

Na trofeum czekano od 1999 roku. Oba sezony przed sprowadzeniem Brazylijczyka Barça kończyła poza ligowym podium. Kampanię 2002/03 zamknęła na 6. miejscu w tabeli. W Katalonii przyjęto je z wielką ulgą. Jeszcze w lutym drużyna była 15. Po sezonie Joan Laporta został wybrany nowym prezydentem klubu, a wynikającą z tego rewolucję kadrową miał opanować rekomendowany przez Cruyffa Frank Rijkaard. Ronaldinho był najdroższym z kupionych latem piłkarzy. Błyskawicznie zaadaptował się do nowego otoczenia. Dla trenera i kolegów stał się naturalnym liderem. Z racji wyszkolenia technicznego, sposobu gry i szacunku do przeciwników odgrywał rolę faktycznego ambasadora FC Barcelony na długo przed tym, jak w lutym 2017 roku otrzymał ten tytuł oficjalnie. Inwestycja w mistrza świata z Japonii dała mistrzowskie efekty. W pierwszym sezonie z Ronaldinho Azulgrana zajęła drugie miejsce w lidze oraz solidnie wypadła w pucharach. W drugim zdobyła mistrzostwo Hiszpanii, a rok później obroniła ten tytuł i dodała Puchar Europy. O wyniku finału zdecydowali inni, ale siedem goli i cztery asysty gracza z numerem 10 stanowiły główną przyczynę samego występu Barçy w Paryżu.

Trzy lata po zbliżeniu się na trzy punkty do strefy spadkowej FC Barcelona rozsiadła się na futbolowym tronie. Dopiero drugi Puchar Europy w ponadstuletniej historii klubu był ogromnym sukcesem. Świętowano długo. Prawdę mówiąc, niektórzy członkowie tamtej drużyny świętowali kolejne dwa lata. Pożegnanie z Ronaldinho w 2008 roku było gorzkie i emocjonalne. Nieuniknione. FC Barcelona musiała iść naprzód, aby sięgać po kolejne sukcesy.

Natchnieni przez Brazylijczyka Puyol, Valdés, Xavi, Messi i Iniesta wiedzieli już, co robić dalej.

W 2002 roku nad kryzysem w Barcelonie ubolewał Raúl González, stwierdzając: „Nasza rywalizacja straciła swoją dramaturgię. To już nie to samo, gdy Barcelona przechodzi takie trudności”. Od tamtych słów do dziś ekipa z Camp Nou zdobyła dwukrotnie więcej tytułów od swego wielkiego przeciwnika. Nie wiem, czy o takie emocje chodziło byłemu napastnikowi Realu, ale to już pytanie do niego. Pewne pozostaje, że nowy cykl trofeów zaczął się w 2005 roku od Ronaldinho. Trwa do dzisiaj. FC Barcelona zawsze będzie mu wdzięczna. Również za wprowadzenie do wielkiego futbolu Messiego. Oczywiście, pierwszą bramkę dla podstawowej drużyny Barçy, w meczu przeciwko Albacete, Leo zdobył z podania swego przyjaciela… Dwie bramki, ściśle mówiąc. Dwa bezbłędne loby. Ten wcześniejszy o minutę został mylnie anulowany przez arbitra.

Wspomniana inspiracja grą magika z Porto Alegre sięgała daleko poza Camp Nou. Po latach dotkliwych porażek Katalonia znów oglądała mecze Barçy z przyjemnością. Ludzie chodzili po ulicach z wyżej uniesioną głową. Myślę, że każdy miłośnik futbolu widział owację dla brazylijskiego syna Barcelony na Santiago Bernabéu. Ta chwila zawsze będzie stanowić trafną podpowiedź, kim dla tego klubu jest i będzie Ronaldinho.

Wyrażając przekonanie wielu ekspertów, dziennikarzy i fanów, Xavi stwierdził w niedawnym wywiadzie dla gazety „Sport”, że „historia Barcelony dzieli się na tą przed przybyciem Cruyffa oraz wszystko, co zdarzyło się później”. Chciałbym oglądać Cruyffa w grze. Urodziłem się później. Dla mnie i ludzi z mojego pokolenia na całym świecie kronika Barçy dzieli się na rozdziały przed Ronaldinho i po nim. Kronika Barçy czy kronika całego futbolu? Tę kwestię zostawiam otwartą – każdy z Was musi ją rozstrzygnąć sam.

Karol Chowański,

www.FCBarca.com

www.FCBarca.com/w-ciszy-stadionu

Ronaldinho.

Подняться наверх