Читать книгу Wszystko albo nic. #jak Pola Negri - Magdalena Lamperska - Страница 6

ROZDZIAŁ I „Kiedy nie trzeba rozumieć, by czuć...”

Оглавление

Lipno. Typowo polskie miasteczko, małe, ciche, otoczone wieńcem pól. Po przeszło stu latach ze świata dzieciństwa Poli Negri niewiele zostało w miejscu, które na zawsze zapisało się w historii kina. To właśnie tutaj, 3 stycznia 1897 roku, rozpoczęła się historia dziewczyny, która została królową świata filmu. Co prawda w swoich pamiętnikach Apolonia Chalupec pisze, że urodziła się 31 grudnia 1899 roku, „w przeddzień nowego wieku”, ale można się domyślać, że jak każda kobieta, w miarę upływającego czasu, zapragnęła być młodszą i skorygowała metrykę. A może chodziło o coś więcej? O pełen wyrazu symbol: jej narodziny miały otwierać nową epokę. Epokę Poli Negri.

Szczęśliwe dzieciństwo, miłość i troska rodziców. Poczucie własnej odrębności, „inności”

Ojca Jerzego Chalupca i matkę Eleonorę z domu Kiełczewską połączyła miłość od pierwszego wejrzenia. Nie przeszkadzała im nawet różnica wieku – panna Eleonora była o dziesięć lat starsza. Jerzy był imigrantem – Słowakiem ze sporą domieszką cygańskiej krwi. Jego diabelska uroda urzekła pannę Kiełczewską, a gorące uczucie zostało uwieńczone ślubem w 1892 roku w Kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Warszawie. Zamieszkali w Lipnie, w drewnianym, parterowym domu, otworzyli zakład kotlarski i wiodło im się dobrze. Do Polski wkrótce sprowadzili się również matka i brat Jerzego. W swojej biografii Pamiętnik gwiazdy Pola Negri opisuje dom rodzinny jak obrazek z bajki, gdzie rankiem czuć było zapach świeżo pieczonego chleba, wieczory umilał gwar długich rozmów przy kominku, na ścianie królował obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a każdy z domowników czuł troskę i ciepło matczynego uśmiechu.

Była trzecim dzieckiem swoich rodziców. Pierwsze nie dożyło jej narodzin, drugie zmarło na koklusz. Zrozumiałe więc, że Eleonora i Jerzy otaczali ją wyjątkową czułością. Relacja z dziecięcych lat układa się w wachlarz barwnych, romantycznych wspomnień. Pola od najmłodszych lat była „inna”. Szukała samotności, przekładając ją ponad przyziemne zabawy z rówieśnikami. Potrafiła godzinami przesiadywać na drzewach, wpatrzona w dal, tęskniąc za nieznanym, tajemniczym wielkim światem. „Jak się dziś miewa nasza Zamyślona?” – pytał jej ojciec. Los miał wyznaczyć tej buszującej wśród lipieńskich pól dziewczynce drogę indywidualistki, a wspomnienia pisane po latach podkreślają tę odrębność i wyjątkowość.

Trauma: koniec idylli, aresztowanie ojca, rozpad rodziny

Rodzinna idylla została brutalnie przerwana, gdy Pola miała zaledwie siedem lat. Lipno pozostawało wówczas pod zaborem rosyjskim, a Jerzy Chalupec był zaangażowany w działalność konspiracyjną, o czym jego najbliżsi nie mieli pojęcia. Często jeździł do Warszawy, rzekomo w interesach. Pół-Cygan, dusza niezależna i niespokojna, wracał i wyjeżdżał, a Eleonora podejrzewała go nawet o „nową namiętność”. Nagle, ku rozpaczy całej rodziny, został aresztowany za udział w nieudanym zamachu bombowym na rosyjskiego gubernatora, zorganizowanym przez PPS w 1906 roku. Obciążono go też zarzutami o wystąpienia przeciw cesarzowi Austrii, których dopuścił się w młodzieńczych latach. W ciągu paru dni rząd skonfiskował mienie ojca, a on trafił do więzienia w Warszawie. Szczęśliwa rodzina została w jednej chwili rozbita. Krewni wrócili na Słowację. Apolonia została sama z matką.

Udręki w szkole przyklasztornej, bieda, brzydota i nędza otoczenia. Żywiołowy charakter Poli i pierwsze przedstawienia – dla dzieci z podwórka

Matka i córka opuściły zatopione w zieleni pól i zapachu kwitnących drzew Lipno. By być bliżej Jerzego, matka zdecydowała się na przeprowadzkę do Warszawy. Kupiła mały sklep spożywczy i wynajęła skromny pokój na poddaszu przy Browarnej 11. Nie wiodło im się dobrze, większość z trudem zarobionych pieniędzy pochłaniało honorarium adwokata i apelacje wnoszone przez matkę, która z determinacją walczyła o uwolnienie męża.

Dla małej Poli stolica okazała się podwójnie nieżyczliwa. Chodziła do ogólnodostępnej szkoły przyklasztornej, w której jej wiejskie pochodzenie było obiektem żartów. Powodem dokuczania była też zwykła zazdrość rówieśniczek: Pola była od nich ładniejsza i lepiej ubrana. „Włosy splatałam w długie warkocze na wiejską modłę. Dziewczęta przywiązywały mnie za nie do słupów, do bram, do wszystkiego, byle tylko sprawić mi ból. Nie chciały bawić się ze mną, a atrament zawsze niechcący wychlapywały na moje sukienki” – wspomina. Wymyśliła sobie, że ratunkiem będzie wydalenie ze szkoły, robiła więc wszystko, by do tego doprowadzić: nie odrabiała lekcji, nie wykonywała poleceń. Niestety, wysiłki szły na marne, za to za swoje aroganckie zachowanie dziewczynka godzinami stała za karę w kącie twarzą do ściany, z dłoniami obolałymi od razów linijką. Nic dziwnego, że w szkolnych wspomnieniach gwiazdy dominują gorycz i żal.

Pola wspomina też swoje codzienne powroty do domu. Wokół nie było już kwiecistych, lipieńskich pól nad rzeczką Mień, lecz błoto, stosy odpadów i kwaśny, zgniły odór Wisły. Powiśle było wówczas dzielnicą biedoty. Życie lokatorów kamienicy, w której mieszkały z matką, koncentrowało się wokół wspólnej ubikacji. Mała Pola, zamiast wielkiego świata z dziecięcych marzeń, oglądała na co dzień ból, rozpacz i nędzę. Takie doświadczenia formowały teraz jej wyobraźnię i wrażliwość, kształtowały osobowość.

Ale wtedy też zyskała swoją pierwszą publiczność – pomysłowa i skłonna do popisywania się, urządzała pod trzepakiem przedstawienia dla dzieci z podwórka. Była odważną, szybką i zwinną „panną z mokrą głową”, której wszędzie było pełno. Jej żywiołowy charakter był nie do opanowania, co dobrze ilustruje anegdota opowiedziana przez wybitną klawesynistkę Wandę Landowską. Pewnego dnia na rogu Browarnej stał duży koń, a obok niego mały kucyk. Zauroczona maleństwem Pola dała mu cukierki, na co zazdrosny wałach boleśnie ugryzł kucyka w szyję. Ten przerażony zapiszczał boleśnie, a dziewczynka rzuciła się na konia i zaczęła… kąsać go po nogach! Matka Wandy Landowskiej, która była świadkiem zdarzenia, z wielkim trudem oderwała ją od potężnego zwierzęcia. „Chciałam mu pokazać, jak to boli” – stwierdziła rozzłoszczona Pola.


Wszystko albo nic. #jak Pola Negri

Подняться наверх