Читать книгу Wspaniałość życia - Michael Kumpfmuller - Страница 11

4

Оглавление

Chwilę trwa, zanim do Dory dociera, czego on od niej chce. Dlaczego waha się ją dotknąć, skoro ona niczego bardziej nie pragnie niż właśnie tego, gdy przychodzi zabrać ją na spacer, bo teraz spacerują prawie codziennie. Jest nadal dość chłodno, ale już nie pada, nawet świeci słońce, mają czas, mogą naprawdę długo iść, trzymając się za ręce, jeśli chodzi o Dorę wciąż jeszcze z tym drżeniem, jakby mogła go w każdej chwili stracić. Dora nie rozumie, dlaczego Doktor pyta, czy ona mówi serio, kiedy się przed nią oczernia. Na przykład potrafi powiedzieć: chcesz znać prawdę? ona może cię tylko do mnie zniechęcić. A ona śmieje się i słucha, jakby mówił o mężczyźnie, którego ona w ogóle nie zna.

Siedzą na ławce w lesie, Doktor sobie nie ułatwia, widzi ich oboje razem w Berlinie, zakładając, że mają pokój. Chciałby, żeby była obok niego jak najczęściej, ale też musi być sam, zwłaszcza kiedy pisze. Dużo spaceruje po mieście, całymi godzinami, bo podczas chodzenia powstają obrazy, mówi, zdanie po zdaniu, później musi je tylko zapisać. Pisze jedynie nocami. Kiedy piszę, jestem nie do zniesienia. Śmieje się. Dora uważa, że to wyznanie nie bardzo ją przeraża. Jest obce, ale niegroźne. Czego więc Doktor się boi? Mnie? Boisz się mnie? Że będę ci przeszkadzać? Jeśli będę ci przeszkadzać, oświadcza, pójdę, nie wrócę, póki nie dasz mi znaku, że mogę. Mówi półżartem, ale to przynosi ulgę. Od tygodni prawie nie pisał, może jego pisarstwo się skończyło, ale mówi to tak, jakby sam w to nie wierzył. Rozumiesz? Dora nie jest pewna, czy rozumie, ale teraz Doktor ją całuje. Marzy o mieszkaniu w zieleni, a ona mówi: tak i jeszcze raz tak; w środku lasu, na ławce. Czasem w ogóle nie wierzę, że jesteś, mówi Doktor.

Ma na sobie nowe ubranie, granatowe, prawie czarne, w nikłe białe prążki, do tego białą koszulę, kamizelkę, krawat, który ona już zna.

Dora pisze do swego przyjaciela Georga, potem do Hansa, przyszły od niego dwie kartki, nagryzmolone wiadomości, Dora nie wie, co odpowiedzieć. Pomiędzy wierszami informuje, że mu jej brak, nie robi jej wyrzutów, ale właśnie dlatego Dora ma opory, by go poprosić. Odkąd zna Doktora, patrzy na Hansa innymi oczyma, jakby się skurczył, to ktoś, kogo nie można brać serio jako męża, skoro, tak jak ona, ma dopiero dwadzieścia pięć lat. Mimo to musi do niego napisać, jego ojciec jest architektem, ma kontakty, te kontakty są teraz potrzebne. Doktor to Doktor, znajomość z plaży, któremu Dora wyświadcza uprzejmość. Jest nieco oficjalna, takie ma odczucie. Zapowiada, że we wrześniu będzie znów w Berlinie, mam nadzieję, że wiedzie ci się dobrze, co brzmi tak, jakby ona nie miała wiele wspólnego z tym, jak jemu się powodzi. Dokładnie rzecz biorąc, nie jest mu nic dłużna. Dwa, trzy razy poszli razem do kina, poza tym niczego nie było, w każdym razie z jej strony. Jest rada, że Doktor nigdy o niego nie pyta, to by ją wprawiło w zakłopotanie, jakby za kogoś takiego jak Hans można się było wstydzić. Później, po południu, znowu pójdą na spacer, Doktor obiecał dzieciom lody, dlatego będzie to chyba później.

Wczoraj w drodze powrotnej powiedział, że sam nie mógłby żyć w Berlinie; w ogóle może myśleć o Berlinie tylko dlatego, że spotkał Dorę. Na przykład wcale nie potrafi gotować. Czy w Berlinie będzie dla niego gotowała?

Zapytał jak głupi uczeń: nie może tego od niej żądać. Dora obejmuje go, całuje i mówi, że bardzo ją uszczęśliwia, chociaż w ostatnich dniach zauważyła, że ledwie tyka jej jedzenie. Schudł, odkąd go zna, a teraz chce, żeby ona w Berlinie dla niego gotowała.

Elli też mówi, że brat jej się nie podoba, nie tylko traci na wadze, ale prawie każdego ranka ma temperaturę, zimna pogoda, niestety, robi swoje. Spotkały się na krótko w recepcji. Dora zrozumiała słowa siostry jako ukryty wyrzut, jakby od dawna do niej należała troska o to, żeby Doktor nabrał sił. A on wieczorem, siedząc przy stole z nowymi dziećmi, zostawia większość na talerzu albo twierdzi, że jadł u siebie. Jego spojrzenie mówi: nie gniewaj się, ale kiedy ona się nad tym zastanawia, brzmi to jak: nie rozumiesz tego, jest tyle rzeczy, których nie rozumiesz, mimo to jesteś mi bliska.

Jesteś moim ratunkiem, mówi Doktor. A już nie wierzyłem w ratunek.

Jeżeli można umrzeć ze szczęścia, bez wątpienia przytrafi się to mnie, a jeśli dzięki szczęściu można zostać przy życiu, to ja zostanę.

Przed zaśnięciem, kiedy Dora myśli o nim, najbardziej cieszy ją, że Doktor mówi „ty”, że nie ustaje w wychwalaniu jej, jakby sama nie wiedziała, kim jest. Potrafi powiedzieć: Czy mówiłem już coś o twojej sukni? A kilka zdań później: Chodź, poczytaj mi; bo jeśli nie spacerują, ona musi mu czytać po hebrajsku. Przeczytała już Księgę Izajasza, on najbardziej lubi Księgę Proroków. Mógłbym siedzieć tu godzinami i słuchać twojego głosu, mówi. Albo: chciałbym położyć głowę na twych kolanach, jak się odważę, zapytam cię.

Pogoda jest nadal fatalna. Póki Dora może siedzieć z nim w kuchni, jest jej to obojętne, ale nagle pojawia się plan, że on i jego siostry opuszczą Müritz. Przyjechał Karl, mąż Elli. Zaraz przy pierwszym śniadaniu komentowano długo, że Doktor nie je i waży tak mało jak nigdy dotąd. Opowiada Dorze o tym po południu. Valli wysunęła pomysł wyjazdu, nawet dzieci nie bardzo się sprzeciwiały; odkąd nie mogą już wchodzić do morza, są nie do wytrzymania. Doktor nie wydaje się szczęśliwy z nowych perspektyw. Nie twierdzi, że wyjazd jest postanowiony, ale oczywiście wcześniej czy później nastąpi, co oznacza niestety, że on również wyjedzie, bo sam, bez sióstr, nie może przecież zostać.

Dora początkowo nie wierzy. Dlaczego? pyta. I co znaczy sam? Czy ty jesteś sam? Chce powiedzieć, że ona go jeszcze wcale nie zaznała, mieli zawsze tylko parę godzin, a ona, nad czym ubolewa, nie może się stąd ruszyć, gdyby mogła, nie zawahałaby się pójść za nim. Doktor próbuje ją uspokoić, wyjazd nie został jeszcze postanowiony, chociaż przyznać musi, że utrata wagi jest znaczna, może na następne tygodnie znajdzie się lepsze miejsce.

Stoją na górze w jego pokoju, Dora nawet nie może spojrzeć na Doktora, odkąd wie, że zostało już niewiele dni. Przychodzi jej do głowy, że nigdy nie wierzyła w wyjazd. Myślała, że kiedy wakacje się skończą, pojadą prosto do Berlina. Teraz do niej należy zakwestionowanie tego nowego planu. Doktor stoi za jej plecami. Dora czuje jego ręce na swoim brzuchu, że ociera się o jej włosy, wącha. Mówi: w naszych planach nie zmienia się absolutnie nic. Nawet nie muszę ci tego obiecywać, bo gdybym ci obiecał, znaczyłoby to, że wątpię; im szybciej stąd wyjadę, tym szybciej będę w Berlinie. Dora nie jest pewna, czy w to wierzy, czy to nie jest tylko coś takiego jak czerwona misa dla Tile, coś, co zabiera się do domu, a potem nie wie, co z tym zrobić. Jutro przyjedzie Puah, mówi Doktor, myślę, że ją polubisz. Jego ręce są ciepłe i ani na moment jej nie puścił, co jest dla niej pewnym pocieszeniem, ale też niczym więcej.

Rzeczywiście, Dora natychmiast zaprzyjaźnia się z Puah, która przyjechała nie tylko dla Doktora. Widać, że się dobrze znają, u Puah uczył się hebrajskiego, poza tym Puah od pewnego czasu mieszka w Berlinie, powstaje zatem podwójna więź. Wobec Puah Doktor nie wspomina ani słowem o berlińskich planach. Chwali ośrodek, dzieci, które, jeśli ma być szczery, nie są mu już tak miłe, jak wtedy, kiedy wieczorem siedziały w ogrodzie, śpiewając i jedząc, co sprawia wrażenie, że minęły lata. To Dora, mówi Doktor, a dla niej brzmi to tak, jakby powiedział: patrzcie, oto cud, który mi się przydarzył. Wieczorem, gdy siedzą razem, Doktor opowiada, że niebawem wyjeżdża, nie wszyscy akceptują tę decyzję, on sam najmniej. Puah mówi: zatem spotkamy się w Berlinie. Potem rozmawiają długo o Berlinie, ale inaczej niż Doktor i Dora, jakby wszystko było złe, jakby wszędzie było lepiej niż właśnie w Berlinie, gdzie kartofle trzeba sprzedawać pod ochroną policji, a Reichsbank drukuje codziennie dwa miliony nowych banknotów. Czy wy w tej dziurze to w ogóle rozumiecie? Doktor śmieje się i mówi, że istnieją tutaj gazety, ale Dora nie słucha, widzi spojrzenie tej drugiej kobiety, o imieniu Puah. Doktor jej się podoba. Puah, rozmawiając, przejeżdża sobie dłonią po włosach, żartuje z jego hebrajskiego, mówi, że on jest zdecydowanie jej najlepszym uczniem. Z daleka można by ją wziąć za siostrę Tile, Dora jest niemal dumna, że Doktor podoba się Puah, nie jest zazdrosna, lub tylko trochę, o Tile też była z początku zazdrosna, ale on stanął w kuchni koło niej i chciał tylko ją.

Wspaniałość życia

Подняться наверх