Читать книгу Życie listami pisane - Agnieszka Bryndza-Stabro - Страница 5

Оглавление

Wstęp

Książka, którą prezentuję, nie będzie kolejną biografią Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, a raczej próbą poznania poetki poprzez jej listy oraz dziennik. Zadaniem dość karkołomnym, a może nawet z góry skazanym na niepowodzenie; nie sposób bowiem poznać człowieka, nie obcując z nim, czytając jedynie to, co po sobie pozostawił. Postanowiłam jednak to wyzwanie podjąć z paru powodów. Przede wszystkim chciałabym pokazać inną poetkę, nie taką, jaką znamy z historii literatury, lecz taką, jaką była w codziennym życiu. Nie posągową pierwszą damę poezji, ale kobietę, która potrafi tupnąć nogą, obrazić się, która wydaje ostatnie pieniądze na zbędne luksusy, jest jednocześnie dumna i pełna kompleksów, niezależna i wciąż potrzebująca uznania.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska miała skomplikowany charakter. Z jednej strony potrafiła ranić tych, których kochała najbardziej, z drugiej umiała wykazać się daleko idącym poświęceniem dla innych. Wbrew temu, co zwykło się pisać, przez większość życia była samotna, opuszczona i nieszczęśliwa. Listy i zapiski dziennika, tak rzadko i niechętnie publikowane, przynoszą inny obraz poetki. Portret niełatwy i trudno poddający się jednoznacznej ocenie. Jak wszyscy ona również miała nie tylko pozytywne cechy charakteru. Jej natura była bardzo złożona; zalety sąsiadowały z przykrymi wadami. Krzywdzi się Lilkę, czyniąc z niej eteryczną, salonową lalkę, potrafiącą pisać tylko o niespełnionej miłości.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska urodziła się w Krakowie 24 listopada 1891 roku w słynnej już wówczas Kossakówce. Była córką malarza Wojciecha Kossaka oraz Marii z Kisielnickich. Od dzieciństwa wykazywała wyjątkowe zdolności; wcześnie nauczyła się czytać, sięgając po dzieła filozoficzne i naukowe, nierzadko w oryginale; biegle władała francuskim, niemieckim i angielskim. Szybko zaczęła pisać pierwsze dziecinne wierszyki, a potem sztuki teatralne, była również uzdolniona plastycznie. Nie pobierała systematycznej nauki, jednak domowe wykształcenie było tak samo pełne jak w regularnym systemie oświaty. Studia na poziomie akademickim podjęła raz, będąc krótko słuchaczką krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 1915 roku wyszła za mąż za Władysława Bzowskiego, porucznika armii austriackiej, i wraz z nim przeniosła się do Mödling w Austrii.

Małżeństwo nie było udane, co wynikało z rozbieżności psychiczno-intelektualnej partnerów oraz ich zupełnie odmiennych oczekiwań życiowych. W czasie trwania tego związku poetka zakochała się w Janie Gwalbercie Pawlikowskim. Przypieczętowało to decyzję o rozstaniu z mężem. Nastąpił długi i kosztowny rozwód oraz kościelne unieważnienie małżeństwa, a w 1919 roku Maria Kossak wyszła za mąż za Jana Pawlikowskiego. Zamieszkała na Kozińcu w Zakopanem, w rodzinnym domu nowego wybranka. Małżeństwo zawarte z wielkiej miłości stało się poetycką inspiracją – trzy pierwsze tomiki wierszy autorki powstały w czasie jego trwania. Ukazały się: Niebieskie migdały (1922), Różowa magia (1924) i Pocałunki (1927), będące apoteozą życia oraz uczucia.

Z różnych przyczyn ten układ również nie przetrwał próby czasu. Jan Pawlikowski związał się z młodszą od siebie tancerką, z którą doczekał się upragnionego potomka, a Jasnorzewska wyprowadziła się z Kozińca i zaczęła podróżować po Europie. W 1927 roku w Paryżu poznała lotnika i poetę Sarmento de Beiresa, z którym przeżyła krótki romans. Po powrocie do Polski wydała kolejne tomiki: Dancing, karnet balowy (1927), Wachlarz. Zbiór poezyj dawnych i nowych (1927), Cisza leśna (1928), Paryż (1929), Profil białej damy (1930).

W 1931 roku spotkała Stefana Jasnorzewskiego, młodszego o osiem lat oficera lotnictwa, z którym połączył ją najbardziej stabilny związek małżeński. W tym czasie nie przestawała pisać. W trakcie trwania trzeciego związku wydane zostały zbiory: Surowy jedwab (1932), Śpiąca załoga (1933), Balet powojów (1935) i wreszcie Krystalizacje (1938).

We wrześniu 1939 roku małżonkowie zostali zmuszeni do emigracji, zarówno z powodu zawodowych zobowiązań Jasnorzewskiego, jak i wystawionej 13 grudnia 1938 roku w Krakowie, w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, sztuki Jasnorzewskiej pt. Baba-Dziwo. Dramat został pozytywnie oceniony przez krytyków, premiera stała się ważnym wydarzeniem w życiu kulturalnym miasta, jednak wyraźna wymowa satyryczna dzieła oraz zawarta w nim krytyka faszyzmu sprawiły, że Jasnorzewska nie mogła czuć się bezpiecznie w Polsce. W pierwszej wersji sztuki głównym bohaterem był bezimienny dyktator rządzący w fikcyjnym kraju, mężczyzna przypominający Adolfa Hitlera. W wersji scenicznej natomiast to kobieta była postacią centralną dramatu, jednak nawiązanie do faszystowskiego przywódcy pozostawało nadal bardzo wyraźne1.

Małżonkowie wyjechali przez Rumunię do Francji, szlakiem przez Zaleszczyki i dotarli do Anglii. Osiedli w Blackpool, ośrodku RAF-u. Jasnorzewski nieustannie był stamtąd wysyłany do innych baz wojskowych; tylko nieliczne weekendy spędzał z żoną w hotelu. Emigracyjne tomiki poetki to: Szkicownik poetycki (1939), Róża i lasy płonące (1940), Gołąb ofiarny. Zbiór wierszy (1941). Niesprzyjający klimat, oddalenie od rodziny, tęsknota za krajem, w końcu drastyczne pogorszenie się warunków materialnych przyczyniły się do bardzo szybkiego rozwoju u Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej choroby nowotworowej2. Poetka została poddana dwóm poważnym operacjom w Victoria Hospital, które na krótko dały pozytywne rezultaty. Po kilku tygodniach znowu znalazła się w szpitalu, tym razem w Manchesterze, w Christie Hall, gdzie przeszła serię zabiegów polegających na naświetlaniu radem. Lekarze błędnie zdiagnozowali u niej reumatyzm i polecili jej przenieść się w mniej wilgotną okolicę. Jasnorzewscy wyjechali zatem do Doncaster, jednak ten pobyt poza szpitalem nie trwał długo; choroba rozwijała się błyskawicznie i Maria znowu wróciła do Christie Hall. Nowotwór dawał przerzuty głównie na kręgosłup, powodując częściowy paraliż. Poetka, cierpiąc fizycznie i psychicznie, zmarła 9 lipca 1945 roku. Doświadczenia wojny oraz choroby ujęła w poetycki sposób, pisząc Ostatnie utwory, które zebrał oraz opracował jej przyjaciel Tymon Terlecki i wydał w Londynie w 1956 roku.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, jak wynika z tego krótkiego biogramu, była kochliwa i potrzebowała miłości jak tlenu. To jednak nie jest najważniejsze. Tak naprawdę dopiero listy i dziennik najlepiej mówią o życiu autorki. Pokazują, jaką była kobietą. Kogo i dlaczego kochała. Jak widziała siebie w oczach partnerów. Czy ten wizerunek zawsze jej się podobał? Czy był zgodny z prawdą? To tylko część zagadnień, które znajdują wyjaśnienie w listach i dziennikach. Te ostatnie ukazują Marię Pawlikowską-Jasnorzewską złamaną przez życie, wojnę, chorobę, rozłąkę z bliskimi i ojczyzną. Jest to obraz druzgoczący i przejmujący. Wymyka się naiwnym i banalnym schematom, mieni się wszelkimi odcieniami uczuć. Poetka nie darzyła bowiem sympatią Polaków, z którymi przyszło jej żyć na emigracji. Z kart intymnego dziennika emanuje w stosunku do rodaków wręcz nienawiść podyktowana żalem, goryczą, złością na własną sytuację. Rzadko znajdujemy tam słowa im przychylne. Czasem są to zwroty pobłażliwe, z wyraźną nutką poczucia wyższości ze strony poetki; nigdy w pełni pozytywne czy aprobujące. Pawlikowska czuła się lepsza od swoich rodaków pozostających w Anglii, zresztą często swój pogardliwy stosunek do innych okazywała również w Polsce. W czasie rodzinnych kolacji, gdy któregoś z gości nie lubiła, przewracała oczami, ostentacyjnie milczała, nie śmiała się z opowiadanych dowcipów. Niewątpliwie jednych nie doceniała, innych znów przeceniała, nie zawsze trafnie postrzegając otoczenie. Właśnie dzienniki tę eteryczną, wiotką, pachnącą, subtelną, wrażliwą Marię, taką, o której zwykle czytamy w historii literatury, nieco odczarowują.

Poetka była przede wszystkim bardzo inteligentna tym rodzajem umysłowości, który zawiera zjadliwą, ostrą ironię oraz bardzo jasne i wyraźne widzenie rzeczywistości. Bywała złośliwa, egocentryczna i lekkomyślna, nie liczyła się z pieniędzmi. Nawet w czasie wojny kupowała piękne futra z lisów, będąc jednocześnie wegetarianką i nie jedząc mięsa z własnej woli, a nie z życiowej konieczności. Pełna kobiecych sprzeczności i niekonsekwencji, uchodziła za wyniosłą, przewrażliwioną, rozpoetyzowaną. Mało kto widział w niej inteligentną filozofkę, mało kto poważnie traktował jej zainteresowanie magią, uważając je raczej za niegroźną fanaberię rozpieszczonej damy, która powinna spędzać dni w salonie, otulona tiulami, woalami i tureckimi jedwabiami, tonąc w rozmyślaniach o miłości, oczywiście platonicznej. Tymczasem Maria miała trzech mężów i, chociaż to stwierdzenie ryzykowne, w magię wierzyła. Bolesław Lechoń nazywał ją w swoim dzienniku czarownicą preparującą w słoikach specjalne zioła na urodę, wieczne zdrowie, nieustającą młodość. Wypowiadała śmiałe filozoficzne teorie dziejów, portretowała otoczenie w odcieniu raczej stalowej szarości aniżeli delikatnego różu.

I taką właśnie, nie antypatyczną, jakby się wydawało, ale prawdziwą Marię Pawlikowską-Jasnorzewską chciałbym przedstawić. Być może okaże się, że nawet w dzienniku grała kogoś innego, być może i ja padłam ofiarą jej nierzadkich manipulacji. Jednak głęboko wierzę, że tylko taki portret poetki jest prawdziwy – obraz ukazujący nie tylko jej zalety, lecz wydobywający także jej wady. Nie będę tych wad osądzać, wręcz przeciwnie. Dopiero poznawszy Marię i od tej nie najlepszej strony, poczułam do niej prawdziwą sympatię. Przeczytawszy zapiski dziennika, zrozumiałam, jak bardzo była nieszczęśliwa, jak wiele bólu i cierpienia przyszło jej znosić. Sympatii tej nie będę ukrywać, żadne bowiem dzieło literackie, a zwłaszcza biografia, nie są bezstronne, choćby na takie wyglądały. Stawiając kropkę w ostatnim zdaniu, widzę jej uśmieszek, jakby zdawała się mówić: Pisz pisz, a jak było naprawdę, wiem tylko ja sama...


1 Zob. Elżbieta Hurnikowa, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (zarys monograficzny), Katowice 1999, s. 323.

2 W przedmowach do zbiorów wierszy podaje się zazwyczaj błędną informację, jakoby Pawlikowska cierpiała na raka kości (kręgosłupa). W rzeczywistości chorowała na raka macicy (stąd dwie operacje na tym organie), który później, w końcowym stadium choroby, dawał przerzuty na kości oraz kręgosłup.

Życie listami pisane

Подняться наверх