Читать книгу Życie towarzyskie w XIX wieku - Agnieszka Lisak - Страница 7

Wstęp

Оглавление

Nieraz podczas pisania książki zastanawiałam się, co takiego zaszło, że zanikły dawne formy spędzania wolnego czasu: kuligi, bale na kilkaset osób, cotygodniowe jour fixe’y… Nie bez znaczenia były wydarzenia pierwszej oraz drugiej wojny światowej i system, jaki powstał w naszym kraju po zakończeniu tej ostatniej. Trudne czasy wymagały tego, by żyć dorzeczniej, skromniej, a i władza ludowa pilnowała, by nikt nie gorszył otoczenia wystawnością i wielkopańskimi rozrywkami.

Kiedyś tym, co sprzyjało wyszukanej zabawie, była zdecydowanie mniejsza ilość rozrywek o charakterze indywidualnym. Dziś zajmuje nam czas radio, telewizja, internet, sporty, hobby, podróże… Dzięki rozwojowi techniki i ilości dóbr ułatwiających życie, samodzielnie podejmujemy się wychowania dzieci, co także zajmuje czas (kiedyś było inaczej). Przy tak szerokim wyborze często nawet nie mamy ochoty na udział w hucznych rautach, cenimy sobie spotkania w kameralnym i dobrze dobranym gronie. Media codziennie zasypują nas setkami informacji ze świata, co dostarcza nowych tematów do dyskusji. Nie musimy już spotykać się w salonie z wieloma osobami w nadziei, że może dzięki temu nie zabraknie tematów do rozmów. Nie musimy kupować książek z anegdotkami i żartami, by wyuczywszy się ich na pamięć, zabawiać towarzystwo rozmową.

Tymczasem tym, co najbardziej doskwierało społeczeństwu w dawnych wiekach, była wszechobecna nuda. Czas nieustannie stał w miejscu, godziny ciągnęły się nie do zniesienia, życie było wiecznym czekaniem. Zdarzało się, że w okresie roztopów, gdy drogi robiły się nieprzejezdne w dworze przez kilka tygodni nie widywano nikogo poza domownikami. Rodzina zamknięta w czterech ścianach własnego domu, odgrodzona od świata i jakichkolwiek informacji, skazana była na swoją obecność. Bez gazet i nowych wiadomości zaczynało brakować tematów do rozmów. W takich realiach człowiek zaczynał tęsknić za drugim człowiekiem. Z radością witał nawet obcego, który mógłby zająć czas dyskusją. Bo przybysz przywoził ze sobą ciekawe nowiny, ploteczki, stawał się gazetą, kroniką towarzyską, a nawet żurnalem mody. Henryk Stecki wspomina swojego dziadka, który co rano zasiadał na ganku i przez specjalnie przygotowaną lunetę wypatrywał, kto jedzie przez miasteczko. Gdy zauważył znajomy ekwipaż, wysyłał służących, by dogonili przejezdnych i koniecznie zaprosili ich na obiad, nie zważając na ewentualne protesty.

Towarzyskie spotkania i to w jak najszerszym gronie wydawały się najlepszym sposobem na przerwanie chandry, poczucia stojącego w miejscu czasu. W konsekwencji człowiek wręcz obsesyjnie lgnął do drugiego człowieka, i to zresztą nie tylko w majątkach ziemskich.

Po drugie, należy pamiętać o tym, że wyszukana rozrywka była przywilejem warstw wysokich, które jako silne ekonomicznie dziś pozostają najlepiej widoczne z perspektywy stuleci. Liczebność tej grupy społecznej wcale nie była tak duża, jak to dzisiaj mogłoby się wydawać. Zdecydowanie większa część społeczeństwa skazana była na pracę zawodową. Adwokaci, lekarze, urzędnicy, profesorowie, bankierzy, właściciele, sklepów, fabryk… hołdowali zasadzie „rozrywka tak, ale jednak po pracy i z umiarem”. Nie mówiąc już o warstwach niskich, w których od rana do nocy oddawano się fizycznej pracy, nie mając czasu ani pieniędzy na przyjemności.

Tak więc byłoby sporym przekłamaniem wyrabianie sobie opinii na temat życia towarzyskiego w XIX wieku, biorąc za punkt odniesienia jedynie życie warstw najwyższych i przyjmowanie, że cała reszta społeczeństwa oddawała się typowym dla nich, wyszukanym zabawom. Przy pisaniu książki starałam się nie popełnić tego błędu, co nie zmienia faktu, że najwięcej miejsca poświęciłam ludziom zamożnym. No cóż, bogaci zawsze mają lepiej, nawet w książkach.

Życie towarzyskie w XIX wieku

Подняться наверх