Читать книгу Blizna. Księgi Skór - Alice Broadway - Страница 8
Оглавление2
Znam wnętrze biura burmistrza nie od dziś, ale tym razem czuję się tu inaczej. Poprzednio Longsight za każdym razem czegoś ode mnie żądał; na przykład chciał, żebym poszła do Featherstone. Byłam jedyną osobą nadającą się na szpiega, której uszłoby to na sucho. Potem miał zamiar zaprezentować mnie jako swoją lalkę, lecz teraz… obawiam się, że niczego już ode mnie nie chce.
Zapach, który się tu unosi, przyprawia mnie o mdłości. Skóra, pot, nieprzeczytane księgi i wypolerowane drewno. Metaliczna nuta sprawia, że myślę o broni, o naostrzonych klingach, ale kiedy oblizuję wargi spuchniętym językiem, wiem, że to tylko zapach krwi. Przywyknę do niego.
Stoję więc na drżących nogach, czując z tyłu na barkach oddech Jacka Minnowa. Nie trzyma mnie ani nie próbuje w żaden sposób ograniczać – nie jestem już dla nikogo zagrożeniem. Mogłabym spróbować ucieczki, ale zatrzymaliby mnie, zanim dotarłabym do drzwi. Poza tym zmęczyło mnie już uciekanie. Nigdy nic mi nie dało.
Burmistrz patrzy na mnie z kocią satysfakcją. Owinąwszy się bordowym szlafrokiem i założywszy nogę na nogę, rozsiada się na fotelu; opiera rękę na podłokietniku, a głowę na dłoni. Uśmiecha się szeroko i powoli mruga – tak jakby znał tajemnicę niedostępną zwykłym śmiertelnikom. Żyje. To niemożliwe, niewiarygodne, a jednak…
– I co? Nie zapytasz o mój sekret? – pyta, unosząc brew i przechylając głowę, tak jakby mnie oceniał. – Nie jesteś ani trochę pod wrażeniem? Nie co dzień ktoś wraca z martwych.
– Jestem pod wrażeniem twojego tupetu – mówię, zaskoczona tym, jak chłodno i pewnie brzmi mój głos. Nie mogę dać po sobie poznać, jak bardzo mną to wstrząsnęło. Nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, co widzę. – Jestem pod wrażeniem, że urządziłeś przedstawienie na taką skalę, ale przecież uwielbiasz oszukiwać swoich ludzi. Nie zostałeś naprawdę wskrzeszony. – Uśmiecham się kwaśno. – Jedyny cud to fakt, że ci uwierzyli.
– A ty nie. – Nie jest to pytanie, a burmistrz przybiera minę świadczącą o głębokim rozczarowaniu. Po chwili wstaje i obchodzi biurko, a potem zatrzymuje się przy mnie. Spod szlafroka wyzierają skrawki jego pięknej skóry. Mężczyzna wydaje się niemal lśnić stłumionym blaskiem, jak żarzące się węgle w palenisku. Czuję, że gdybym go dotknęła, oparzyłabym się. – Przykro mi, że we mnie wątpisz. – Jest blisko, dość blisko, żebym poczuła ciepło jego ciała. – Ale przecież… – Zrzuca miękką szatę i rozpościera szeroko ramiona, tak że dostrzegam każdy ślad tuszu, każdą krzywiznę muskułów. – Widziałaś krew. Stałaś obok mnie, kiedy dokonano zamachu.
Usiłuję o tym nie myśleć. Rozkazuję pamięci, by nie podsuwała mi wspomnień tamtej chwili, ale jest już za późno. Widzę go, dźganego nożem, a potem na ziemi, w kałuży krwi. Widzę triumfującą postać Sany w czarnym, maskującym stroju. Zabiła go… A przynajmniej tak sądziłam…
– Pamiętasz tamten dzień, Leoro, widzę to w twojej twarzy. Popatrz na mnie. Po prostu na mnie spójrz.
Nie da się przeoczyć tej blizny.
Ciemniejszej linii na skórze, we wrażliwym miejscu tuż poniżej żeber, podkreślonej jaśniejszym, różowym kolorem. Szerokiej na trzy palce. Blizny po ranie zadanej gwałtownie, z wściekłością. Przywódca ludzi z Saintstone powinien być martwy. Był przecież martwy.
– Jak? – to słowo wydobywa się z moich ust niemal bezgłośne, niczym oddech. Wyciągam dłoń.
Longsight śmieje się, zachwycony moją reakcją.
Minnow przysuwa się do nas.
– Nie dotykaj go – ostrzega.
– Och, daj spokój, Jack – mówi pobłażliwie burmistrz. – Niech dotknie. Niech mnie sprawdzi. To przecież jedyny sposób, żeby uwierzyła, a wiesz, jak bardzo sobie cenię każdego nowego wyznawcę. – Patrzy na mnie: prowokuje, żebym zaprzeczyła, a jednocześnie pragnie, żebym potwierdziła.
Zanim zdam sobie sprawę z tego, co robię, dotykam dłonią jego ciepłej skóry. Przyklękam, żeby popatrzeć z bliska, przyciskam palce do rany i zerkam w górę, sprawdzając, czy Longsight skrzywi się z bólu albo odskoczy, ale uśmiecha się tylko do mnie dobrotliwie, tak jakby moje zabiegi były aktem uwielbienia.
Mówię sobie, że to tylko blizna, ale to… to jest blizna na ciele człowieka, którego zabito.