Читать книгу Szalona noc w Las Vegas - Amy Ruttan - Страница 3

PROLOG

Оглавление

Las Vegas

Nie miała pojęcia, jak wylądowała w tej kaplicy.

– Emily West, czy bierzesz Ryana Gary’ego za męża?

– Jasne – odpowiedziała radośnie.

Zmrużyła oczy, by lepiej skupić wzrok na stojącym przed nią facecie w stroju Elvisa. Czemu gość nie trzyma pionu? Czyste wariactwo.

Co tam! Spojrzała jeszcze raz na mężczyznę u swego boku i twarz rozciągnęła się jej w błogim uśmiechu.

Nie miała pojęcia, jak się tu znalazła, ale jest z nią najbardziej seksowny, urzekający neurochirurg na świecie. I nie czuła ataku paniki, jaki zazwyczaj wywoływały w niej wszelkie kontakty towarzyskie.

Po wykładzie na temat bliźniąt syjamskich przemogła się, by podejść do prelegenta i powiedzieć mu, jak bardzo ceni jego osiągnięcia. Nie oczekiwała, że doktor Ryan Gary zaprosi ją na drinka.

Powinna była odmówić. Jej związek z Robertem, również chirurgiem, rozpadł się z powodu zawiści zawodowej. Czuła się emocjonalnie wypalona. Uznała jednak, że jeden drink nie zaszkodzi.

Jeden faktycznie nie zaszkodził. Ale następne pięć dokonało spustoszenia.

Tak miło jednak się rozmawiało o konferencji i technikach chirurgicznych…

Oświadczył się jej całkowicie nieoczekiwanie. To znaczy, chyba się oświadczył… Po drinkach była kolacja, tańce, kolejne drinki i namiętne obłapianie się na tylnym siedzeniu wynajętej limuzyny. A teraz byli w kaplicy ślubnej na obrzeżu głównej dzielnicy Las Vegas.

Doktor Gary też ma zaburzenia równowagi, odnotowała.

Czyżby straciła panowanie nad sytuacją?

Może, ale czasami dobrze sobie odpuścić. Uśmiechnęła się do siebie. Od rozstania z Robertem nie spotykała się z mężczyznami. Byli jej obojętni. Nie rozumiała przy tym rytuału zawierania znajomości, więc dała sobie spokój.

Ryan był jednak równie zainteresowany jej pracą, co ona jego dorobkiem. A ten uśmiech, ta pewność siebie… Przy nim miękły jej kolana.

– A ty, Ryanie Gary, czy bierzesz Emily West za żonę?

– Słucham? – Pan młody zachwiał się i zamrugał.

Przymknęła na chwilę oczy, ale świat nadal wirował.

Elvis wyglądał na zakłopotanego.

– Biorę, oczywiście, że biorę. – Ryan rozdziawił się od ucha do ucha. Znów poczuła, jak uginają się pod nią nogi. Za dużo było tych mojito.

– Wobec tego na mocy uprawnień nadanych mi przez władze stanu Nevada ogłaszam was mężem i żoną.

Rzuciła bukietem w Elvisa, a ten próbował porwać ją na ręce.

– Chyba powinieneś zrobić to przed progiem domu, a nie w kaplicy – zauważyła.

– Jesteś lekka jak piórko – zamruczał, wywołując spazm w jej ciele, ale dał za wygraną. – Poczekam, aż będziemy w hotelu. Te mojito były strasznie mocne.

Zachichotała. Rozśmieszało ją samo słowo „mojito”.

Kierowca podniósł brwi, otwierając drzwi limuzyny.

– Rzeczywiście były mocne – powtórzył Ryan, gramoląc się do środka. – Jutro muszę lecieć… – Spojrzał na zegarek. – A może to już jest dzisiaj?

– Dzisiaj. Jest już po północy.

Powiódł po niej leniwym wzrokiem. Jej serce na chwilę straciło rytm.

– A po północy w coś się zmieniasz?

– Nie. A ty?

Pogładził ją po policzku i pocałował. Gorąco, namiętnie.

Taaak… Słusznie postąpiła, przyjmując oświadczyny. Od dawna nie czuła się tak dobrze z mężczyzną. Robert nigdy tak nie rozpalał jej zmysłów.

– Cieszę się, że zaprosiłem cię na kolację i że wzięliśmy ślub. – Ponownie pogłaskał ją po twarzy.

– Co dzieje się w Las Vegas, zostaje w Las Vegas, prawda? – zachichotała.

– Absolutnie!

Limuzyna zatrzymała się przed hotelem.

– Wszystko w porządku, pani doktor? Panie doktorze? – spytał kierowca, otwierając im drzwi.

– Zdecydowanie – oświadczył Ryan.

– Jest superowo – potwierdziła Emily. Nigdy przedtem nie używała takich określeń, ale to pasowało do sytuacji. I brzmiało… superowo. Jak mojito.

Kierowca podniósł brwi i skinął głową.

Ryan objął ją i wkroczyli do hotelu. Pojechali windą do jego apartamentu. Pomogła mu włożyć kartę do czytnika, bo miał z tym trudności. Gdy drzwi się otworzyły, porwał ją na ręce.

Całe jej ciało pulsowało w oczekiwaniu. Tak właśnie powinno być, uznała. Chce tego. Może w ten sposób uwolni się od przeszłości.

– Jesteś pewna? – Niebieskie oczy wpatrywały się intensywnie w jej twarz.

– Całkowicie. – Przejechała palcami przez jego włosy i pogładziła szyję. – Inaczej tutaj by mnie nie było.

– Wobec tego pozwól, droga żono, że przeniosę cię przez próg.

Wirowało jej w głowie. Jedna noc. Co złego może wyniknąć z jednej szalonej nocy?

Szalona noc w Las Vegas

Подняться наверх