Читать книгу Kiereński. Czerwony liberał - Andrzej Andrusiewicz - Страница 6

Wstęp

Оглавление

W nocy 25 października (7 listopada) 1917 roku Aleksandr Fiodorowicz Kierienski polecił podnieść mosty na Newie w Piotrogrodzie i ogłosił stan najwyższej gotowości bojowej. A to znaczyło, że bolszewicy rozpoczęli przewrót, który przeszedł do historii pod nazwą: rewolucja październikowa. Już wkrótce miała ona zamienić w proch wszystko, co stało jej na drodze. Największy cios zadano Kierienskiemu. Spór o niego jest sporem o rewolucję.

Kim był człowiek, któremu zarzucano, że pogrzebał lutowo-marcową rewolucję wolności i nadziei, będącą etapem do rewolucji światowej, pod przywództwem Rosji. Zachwycony „poetycką” stroną rewolucji jej entuzjasta Aleksandr Błok porównał ją do „muzyki, orkiestry duszy narodu, którą winni słuchać wszyscy, którzy mają uszy, słuchać ją całym ciałem, całym sercem, całą świadomością”. Ten ideał usprawiedliwiał wszystko: uliczne samosądy, bezprawne aresztowania, przemoc, wszak „huragan jest współtowarzyszem przewrotu”. Tak rozumowali animatorzy przewrotu lutowego, tak rozumowali ich polityczni protagoniści w październiku. Dlaczego „Luty” nie sprostał dziejowemu wyzwaniu i zamienił się w „Październik”? Katastrofę „Lutego” można w pewnej mierze przypisać samemu Kierienskiemu. Aby lepiej go zrozumieć, musimy pojąć, w jakim kraju żył, wczuć się w sytuację społeczną i polityczną przed rokiem 1917, ponieważ stworzyła ona grunt dla dwóch przewrotów, dała szansę takim ludziom jak Kierienski. Niezwykła łatwość obalenia monarchii, a potem republiki demokratycznej nie ma precedensu w historii Europy. Kierienski był częścią wielkiego żywiołu rewolucyjnego, który przewalił się przez Rosję na przełomie dwóch stuleci, był liderem jedynego rządu demokratycznego, wodzem historycznego zwrotu. Miał w swoich rękach wszystkie polityczne instrumenty, żeby realnie dążyć do wolności i sprawiedliwości. A jednak przegrał.

Na przykładzie jego powikłanych losów widać, jak wyboiste drogi prowadziły ludzi do rewolucji, jak radykalnie przestrajała się dusza i głowa. Fala rewolucji wynosiła wysoko. Kim byłby Kierienski, gdyby nie było rewolucji: dobrym adwokatem, aktorem, reżyserem widowisk teatralnych, wziętym publicystą?

Od samego początku swojej publicznej działalności zyskał wielbicieli i zdeklarowanych wrogów. Żadnego lidera rewolucji nie obsypano tyloma epitetami, co Kierienskiego: „półbonapartysta”, „mały Napoleon”, „zdrajca”, „filosemita”, „antysemita wśród semitów”, „bohater frazy”, „efekciarz”, „demagog”, „polityczny umarlak”, „prowincjonalny aktorzyna”, „poeta wolności”, „otucha narodu”, „bohater czasów”, „orzeł sławy”, „wybawca ojczyzny”, „trybun ludu”, „szlachetny romantyk”, „idealista-marzyciel”. Tym wszystkim był po trosze. Nie sposób zliczyć paszkwili. Nie szczędzono mu żadnych obelg. Nagromadzono mnóstwo prawdziwych i nieprawdziwych zarzutów dyskredytujących go: porywczy, próżny, uparty, samolubny, niemoralne życie prywatne, zgubny wpływ na rewolucję. Jak na każdą wybitną indywidualność istniał bicz w postaci szyderstwa, plotki, pomówienia. Sam zresztą dostarczał materiału, który inni zużytkowali.

Znienawidzony i kochany, przeklęty przez jednych, wielbiony przez drugich. Historyk, badacz elit masońskich Grigorij Aronson pisał: „Tacy ludzie demokratycznej rewolucji jak A.F. Kierienski, oddali wszystko, co było w nich najlepsze: swój talent i swoje gorące serce, dziełu umocnienia młodej demokracji”. Dobrze go znający poeta i krytyk literacki, syn jednego z liderów partii konstytucyjno-demokratycznej (kadetów) Władimir Nabokow, pisał: „Reputacja Kierienskiego, reputacja szlachetnego, stoickiego i nieustraszonego człowieka, na trwałe pozostanie w historii, zignoruje bolszewickich i czarnosecinnych falsyfikatorów, którzy wyjdą na głupców”. Odmienną opinię wyraził Aleksandr Sołżenicyn: „Główną figurę rewolucji Kierienskiego w duchu narodowym nie ujrzysz na żadnym etapie”. Kierienski niewątpliwie należał do ludzi, o których Piotr Stołypin mówił: „Wam są potrzebne wielkie słowa, a nie wielka Rosja”. Kierienski-orator kochał wielkie słowa, ale też przez całe życie kochał kraj, w którym się urodził, wyrósł, walczył i który pragnął uczynić wielkim. Oskarżenia towarzyszyły mu przez całe długie życie pełne sukcesów, porażek, wzruszeń, nieszczęść, obaw, nadziei.

Kierienski wymyka się jednoznacznej ocenie, co przy spornych opiniach stworzyło jego czarną i białą legendę. Poznanie tej skomplikowanej postaci nie jest łatwe. Był złożony z samych sprzeczności jak Rosja. Przy tym był człowiekiem z „krwi i kości”, nie z żelaza. W dramatycznych czasach, w świecie pożaru, kiedy walka o życie i przeżycie determinowała postawy, tylko najsilniejsze jednostki etyczne mogły wyjść bez poobijania.

Przemówienia, artykuły, rozkazy, wywiady, książki, skonfrontowane z bardzo różnorodnymi świadectwami współczesnych, ukazują nie tyle zmieniające się postępowanie Kierienskiego warunkowane okolicznościami wewnętrznymi i zewnętrznymi, lecz skomplikowane odcienie umysłu, charakteru, temperamentu. Jego wizerunek odmalowany piórem amerykańskiego historyka Richarda Abrahama czy potomka stalinowskiego łagiernika, historyka Walrena Strongina, jest raczej hołdem niż wiernym portretem.

Legenda niekiedy umie więcej o Kierienskim powiedzieć niż „historia prawdziwa”. Bo u niego były jakby dwie dusze: jedna jako szefa rządu i patrioty, druga – dusza idealisty i socjalisty. Pierwsza dusza popychała go do racjonalnych rozwiązań; kiedy górę brała druga, popadał w bezczynność i doprowadzał do tego, że jego rozkazy stawały się martwą literą. Marzył o uratowaniu rewolucji i ojczyzny, a utracił jedno i drugie.

Osoba Kierienskiego jest nierozerwalnie związana z pierwszą rewolucją rosyjską w roku 1917, mitem wciąż jeszcze żywym, stopniowo jednak poddawanym rewizji, czemu sprzyja otwarcie archiwów. Trzy kolory Romanowów, w lutym zastąpiła czerwień – kolor buntu. Przejęcie władzy przez ludzi wywodzących się z masonerii nie było wymysłem Czarnej Sotni, lecz faktem realnym. W lutym wyłożyli karty na stół. Postawili tamę carskiemu samodzierżawiu. Następne osiem miesięcy ich faktycznej władzy to splątane pasmo niesłychanych trudności i intryg. Rosja stanęła w obliczu problemów, których nikt nie potrafił przewidzieć. Wyniszczający konflikt toczył się wewnątrz obozu rewolucji i wewnątrz wolnomularstwa. Samodewastacja pochłaniała Rosję. Jednakże szeroki udział masonów w rewolucji nie daje podstaw do twierdzenia, że była to rewolucja wolnomularska, chociaż taka interpretacja mocno wryła się w myślenie niektórych badaczy i polityków. Były minister spraw wewnętrznych „republiki dalekowschodniej” utworzonej w 1922 r. przez byłych carskich generałów, Wasyl Iwanow, dopatrywał się przyczyn rewolucji w spisku obcych sił: „Lutowy bunt nie był dziełem rosyjskiego narodu, nie był ruchem narodowym, a rezultatem spisku niewielkich grup, powiązanych z cudzoziemcami. Nie socjalno-ekonomiczne przyczyny przywiodły Rosję do rewolucji 1917 roku, a ideowe i duchowe bankructwo inteligencji, która była powołana do ochrony i nosiciela narodowych ideałów i wodza narodu”. Liberalno-masońska opozycja samodzierżawia chciała być zaporą przed radykalizmem ugrupowań skrajnych, chciała ratować Rosję, ale bez cara, czyli – jak pisał jeden z wolnomularzy – „zerwać dach z gmachu, nie naruszając jego fundamentów”. Sytuacja carskiego imperium przedstawiała się zupełnie inaczej, przyczyny jego upadku leżały głębiej, poza lożami. A rola Europy w konflikcie wewnątrzrosyjskim? Europa szybko się zorientowała, że w Rosji rodzi się jakiś wielki czyn, który może zaważyć na losach świata. „Luty” wraz z „Październikiem” rzeczywiście był jednym z najważniejszych wydarzeń XX wieku, którego konsekwencje są odczuwane jeszcze w wieku XXI.

Rewolucja wyrosła z wojny. Wojna stała się probierzem wszystkich sił politycznych i naprawiaczy dziejów. Dwóch wodzów dwóch rewolucji: Kierienski i Lenin, od stu już lat pobudza wyobraźnię ludzką. „Czerwony liberał” i „wódz światowego proletariatu” stali na przeciwległych biegunach politycznych, różniły ich cechy charakterologiczne, poziom wiedzy, znajomość świata zachodniego. Byli ludźmi odmiennego formatu. Obaj zrobili karierę szybką i olśniewającą. Wojna także zrobiła tu swoje – wyniosła ich na szczyty. Dwudziestopięcioletni Lenin (starszy od Kierienskiego o 11 lat) pracował nad książką o kapitalizmie i jego przyszłości w Rosji (1895) i już wówczas określił cel rewolucji. Konsekwentnie działał w tym kierunku dwadzieścia lat. Kontekst społeczny rewolucji sytuował Kierienskiego i Lenina konfrontacyjnie. Młody Kierienski obracał się w środowisku wiecznie niezadowolonej inteligencji, wśród elit wyrosłych z opozycji antycarskiej, jak i wśród elit marzących o nowym carze i monarchii demokratycznej. Dopiero z czasem Kierienski wyłamał się z tego nurtu i opowiedział się za ustanowieniem w Rosji republiki. Dwie linie rosyjskiej rewolucji rozeszły się daleko. Demokratyczny program „rewolucji Kierienskiego”, jego półjakobińska i półmarksistowska frazeologia, chwiejna taktyka – przegrały z jakobinizmem, odwołaniem się do warstw najniższych, upośledzonych, do robotników, chłopów, biedoty miejskiej i wiejskiej, stanowiących zaplecze „rewolucji Lenina” obiecującej „władzę ludu”. Rosyjska scena okazała się za ciasna dla dwóch wielkich aktorów dramatu dziejowego. Ambicjonalny konflikt personalny niewątpliwie tlił się w zakamarkach ich dusz, ale nie on był najważniejszy i tę wersję trzeba odrzucić. W walce odmiennych wizji celów rewolucji jeden wódz musiał opuścić scenę z woli swego rywala. Przeciwstawianie „dobrej rewolucji” (lutowej) „złej rewolucji” (październikowej) prowadzi na manowce, niczego nie wyjaśnia. Dwie wizje rewolucji poniosły klęskę. Jedna w 1917 roku, druga – siedemdziesiąt lat później.

Pragnienie zmian było głęboko zakorzenione w naturze inteligencji rosyjskiej, w jej umiłowaniu ideału wolności, równości, sprawiedliwości. Marzono o rewolucji jako o czymś wspaniałym, dającym szczęście. W żadnym kraju na świecie nie było tylu marzycieli wolności, co w Rosji. Z tych kręgów wywodził się Kierienski. Należał do tych ludzi, którzy chcieli zapalić „błękitną zorzę” na rosyjskim widnokręgu. O jego prawdziwym pochodzeniu, nawet o dacie urodzin, wiemy najmniej – przyjmując trzy wersje funkcjonujące w obiegu historiograficznym – albo wiemy wszystko – jeżeli akceptujemy oficjalną biografię. Skrupulatne badania w małym tylko stopniu umożliwiają ustalenie chronologii pierwszych lat jego życia. Większość piszących o Kierienskim zaczyna od roku 1917 i na tym roku kończy. Prowadził on jednak działalność przed rewolucją i jeszcze 52 lata po rewolucji był chlubą Rosji demokratycznej.

Pozostała po nim ogromna spuścizna pisarska: kilkanaście książek, ponad 700 artykułów prasowych, dziesiątki drukowanych wywiadów. Szczegółowo opisał władzę swoją i Rządu Tymczasowego, co zachowało do dziś pierwszorzędne znaczenie. Położył nieocenione zasługi w zakresie edycji materiałów źródłowych. Był aktywnym uczestnikiem największych wydarzeń i pozostawił świadectwo o nich. W subiektywnych Miemuarach usprawiedliwia siebie przed historią. Omija tematy, które w jego życiu prywatnym były ważne: rozwód, dwa małżeństwa, liczne romanse, cierpienia, radości, smutki, brawurowe ucieczki, powierzchownie pisze o związkach z masonerią i swojej roli w wolnomularstwie, gdzie uzyskał najwyższy trzydziesty trzeci stopień. Zasadniczo ograniczył swój autoportret. W licznych tekstach wspomnieniowych nie zostawił żeru dla poszukiwaczy sensacji. Więcej o nim dowiadujemy się od innych memuarystów. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, jakby się rozpętała lawina rosyjskich pamiętników, dzienników, wspomnień, notatek z rozmów i spotkań, korespondencja służbowa i prywatna. Pisali emigranci przebywający w Paryżu, Berlinie, Londynie, Belgradzie. Wszystko to układało się poniekąd w portret zbiorowy rewolucji, gdzie na pierwszym planie wyróżniał się Kierienski. Pisali o nim zarówno ci, którzy go znali dobrze, jak i ci, którzy go znali przelotnie.

*

Na szczególną uwagę zasługują nieopublikowane w całości wspomnienia pierwszej żony Kierienskiego. Pracowała nad nimi wiele lat w Anglii. W pięćdziesiątą rocznicę rewolucji (1967) wydała fragmenty wspomnień w formie artykułów w gazetach angielskich. Przebija w nich przygnębiająca tonacja wywołana następstwami przewrotu październikowego. Rękopis został złożony w zbiorach Biblioteki University of Birmingham.

W prezentowanej książce udzielam głosu samemu Kierienskiemu, dla którego wolność, sprawiedliwość nie były frazesem głoszonym dla doraźnych celów. Obszernie cytuję jego wystąpienia publiczne i materiały drukowane, które mają dużą wartość poznawczą. Całą bazę źródłową podaję w bibliografii.

W polskiej transkrypcji językowej nazwisko Kierienskiego jest różnie pisane: Kierenski, Kiereński, Kerenski. Przyjąłem opcję zgodną z zasadami transliteracji, większość dat według nowego stylu, przy wydarzeniach najważniejszych stosuję podwójne datowanie.

Kiereński. Czerwony liberał

Подняться наверх