Читать книгу Chłopak z Warszawy - Andrzej Borowiec - Страница 5

Оглавление

Nota od autora

Chłopak z Warszawy narodził się około siedemdziesięciu lat temu – niedługo po tym, gdy skończyłem szesnaście lat. Rozpoczyna się pod koniec 1944 roku od treści notatek, które zapisałem ołówkiem na papierze toaletowym z Czerwonego Krzyża, gdy leczyłem swoje rany w szpitalu obozowym dla jeńców wojennych w Niemczech. Był to jedyny materiał do pisania, jaki udało się znaleźć pojmanym brytyjskim lekarzom, którzy się mną zajmowali. Oprócz własnych przeżyć moje zapiski zawierały również wywiady z innymi rannymi w powstaniu warszawskim. Najstarszą osobą, z jaką udało mi się porozmawiać, był podpułkownik, który dowodził na północnych peryferiach Żoliborza i utrzymywał ostatni zachodni odcinek Wisły, póki nie upadła nadzieja na ratunek ze strony Rosjan stojących na drugim brzegu rzeki.

Po dotarciu do Ameryki jako student stypendysta przepisałem swoje notatki na maszynie i umieściłem je w prywatnym archiwum. Planowałem pewnego dnia spisać pełną historię swojego wojennego dzieciństwa, zakończonego przedwczesnym wejściem w dorosłość podczas powstania. Jakimś cudem zapiski te przetrwały nieustanny zamęt, który tak często towarzyszy życiu korespondenta zagranicznego.

Na początku lat siedemdziesiątych mieszkałem na Cyprze. Wówczas Norman Marsh, osiadły w Hongkongu brytyjski filantrop, który niekiedy zarzucał kotwicę swojego jachtu przy moim domu niedaleko Kirenii, pomógł mi odetchnąć na chwilę od dziennikarstwa i powrócić do mych notatek.

Zdecydowałem się napisać swoją historię w formie bardzo autobiograficznej powieści, w której fikcja ogranicza się głównie do zmiany kilku imion. Jedną z przyczyn takiego podejścia do sprawy była świadomość, że w tamtym czasie pisanie pamiętników uznawało się na ogół za przywilej ludzi sławnych – dziennikarzy prasowych rzadko uważano za wystarczająco popularnych. Innym powodem był żywiony wówczas przeze mnie pogląd, że napisanie własnej historii w trzeciej osobie może ułatwić zasypanie przepaści pomiędzy anglojęzycznym dziennikarzem w średnim wieku a mówiącym po polsku chłopcem sprzed około trzydziestu lat. Gdy osiągnąłem ten etap, w którym zrozumiałem, że muszę skończyć z wprowadzaniem zmian w tekście, moja żona Juliet spisała jego ostateczną wersję, liczącą 559 stron – około 140 tysięcy słów.

Ta wersja nigdy jednak nie została opublikowana. Agenci i wydawcy sugerowali zmiany, których nie byłem gotów wprowadzić. Latem 1974 roku niewiele brakowało, żebym stracił ów manuskrypt, kiedy musieliśmy tymczasowo opuścić dom pod Kirenią podczas trwającej wówczas tureckiej inwazji. Odłożyłem go na bok i pomiędzy przygotowywaniem raportów dotyczących konfliktów na Bliskim Wschodzie i Bałkanach – ostatni raz znalazłem się na linii ognia w Chorwacji w wieku 63 lat – napisałem sześć książek z dziedziny literatury faktu, które spotkały się z uznaniem czytelników, w tym także historię polityczną Jugosławii i Cypru. Później, w 2001 roku, amerykańskie wydawnictwo akademickie Praeger opublikowało moją książkę: Destroy Warsaw!: Hitler’s Punishment, Stalin’s Revenge, będącą historycznym przeglądem powstania warszawskiego.

Niektórzy recenzenci – w szczególności historyk i były oficer amerykański Robert Forczyk – żałowali, że przekazałem jedynie „najistotniejsze informacje” z własnych powstańczych doświadczeń. Zaostrzyło to mój apetyt na powrót do sprawozdania z mojej pełnej historii wojennej, od czasu do czasu próbowałem więc przekształcić partie powieści we wspomnienia, które powinienem był pisać od samego początku. Część stron pierwotnego skryptu zaginęła, lecz – jak wielu osiemdziesięciolatków, którzy nie pamiętają, co spotkało ich tydzień temu – często z zaskakującą dokładnością przypominam sobie sytuacje, które przydarzyły mi się w latach czterdziestych. Trzeba jednak przyznać, że większość z nich była bardziej godna zapamiętania.

Kilka lat temu pokazałem niektóre z tych zmienionych partii tekstu swojemu przyjacielowi Colinowi Smithowi, pisarzowi i byłemu korespondentowi zagranicznemu tygodnika „Observer”, który, mówiąc słowami jednego z recenzentów jego pracy, „zbudował sobie imponującą reputację jako historyk wojskowości”. Colin zaś pokazał je Eleo Gordon, dyrektor wydawniczej w Penguin UK, której tak spodobało się to, co zobaczyła, że zaproponowała mi pomoc Colina w opracowaniu mojej historii.

W efekcie powstała ta książka.

Andrzej Borowiec

Nikozja, listopad 2013

Chłopak z Warszawy

Подняться наверх