Читать книгу Zdrajcy, donosiciele, konfidenci w okupowanej Polsce 1939-1945 - Andrzej Zasieczny - Страница 5
Od autora
ОглавлениеPodczas II wojny światowej na okupowanych ziemiach polskich nie powstała żadna struktura polityczna bądź administracyjna, która kolaborowałaby z władzami niemieckimi. Była to sytuacja wyjątkowa w Europie zniewolonej przez III Rzeszę. Możemy z tego faktu być dumni jako naród. Myślę jednak, że wielu czytelnikom dobry nastrój może nieco zmącić uwaga wybitnego historyka, prof. Włodzimierza Borodzieja, że „Niemcom nie zależało na kolaboracji z Polakami”. Od razu nasuwa się pytanie: a co by było, gdyby zależało?
Nie jest moim zamiarem opisywanie zjawiska kolaboracji z Niemcami podczas II wojny światowej, ponieważ to zbyt obszerne zagadnienie jak na ramy tej książki. Spór na temat definicji i natury kolaboracji toczy się od 1945 roku i daleko do jego zakończenia. Warto przypomnieć, że pierwszy określenia „kolaboracja” w znaczeniu politycznym użył marszałek Philippe Pétain, który po kapitulacji Francji w czerwcu 1940 roku stanął na czele marionetkowego rządu tzw. Państwa Vichy. Obejmowało ono niezajętą przez wojska niemieckie część Francji, a siedzibą władz centralnych było słynne uzdrowisko Vichy w regionie Owernia. Pétain wychodził z założenia, że skoro Francja nie była w stanie pokonać Niemców i obronić niepodległości, to on, mając upoważnienie parlamentu francuskiego, powinien podjąć z nimi współpracę i dla dobra narodu francuskiego zachować tyle niezależności, ile uda się wynegocjować ze zwycięzcami.
Spotkanie Hitlera z marszałkiem Pétainem w Montoire, październik 1940 roku
Dla Polski Adolf Hitler nie przewidywał żadnego miejsca w nowym porządku europejskim, jaki chciał stworzyć. Był przekonany o wyższości rasowej Niemców nad Polakami i za grosz nam nie ufał jako ewentualnym partnerom politycznym. Pamiętał bowiem doskonale, jak zachowywali się Polacy podczas I wojny światowej, kiedy to wykorzystywali każdą okazję, każdy gest okupacyjnych władz niemieckich do budowania własnej, niezależnej państwowości. Na koniec, okazując całkowity brak wdzięczności wobec rodaków wodza III Rzeszy, choćby za wydany 5 listopada 1916 roku akt cesarzy Niemiec i Austro-Węgier (dokument przewidywał powstanie na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego Królestwa Polskiego związanego sojuszem z obu cesarstwami), chwycili za broń i w powstańczych zrywach wyparli Niemców z Wielkopolski i części Górnego Śląska.
Rewolucja Narodowa – plakat rządu Vichy z 1940 roku
Niemcy słusznie spodziewali się, że Polacy nie pogodzą się z klęską we wrześniu 1939 roku i, licząc na akcję wojskową Francji i Wielkiej Brytanii przeciw III Rzeszy, będą konspirować i spiskować. Na okupowanych ziemiach polskich utworzyli w październiku 1939 roku strukturę administracyjną nazwaną Generalnym Gubernatorstwem (część ziem II Rzeczypospolitej, m.in. Pomorze, Wielkopolskę, Górny Śląsk, wcielili do Rzeszy) i organizowali aparat represji, który miał trzymać w ryzach miejscową ludność. Co ciekawe, częścią tego aparatu była tzw. granatowa policja (oficjalna nazwa – Policja Polska Generalnego Gubernatorstwa), czyli funkcjonariusze przedwojennej polskiej policji, których Niemcy powołali do służby pod groźbą kary śmierci. Granatowa policja była finansowana przez polskie samorządy w pełni nadzorowane przez niemiecką administrację cywilną i podlegała lokalnym komendantom niemieckiej policji porządkowej (Ordnungspolizei).
Większa część społeczeństwa polskiego próbowała pod okupacją niemiecką jakoś się urządzić i przeżyć. Należy pamiętać, że zdecydowana większość Polaków mieszkała na wsi i w małych miasteczkach. Cała ich aktywność była skoncentrowana na własnym gospodarstwie i rodzinie, a wieści ze świata docierały na prowincję rzadko i nieregularnie. Posiadanie radioodbiorników było zabronione pod karą śmierci, oficjalna prasa w języku polskim wydawana za zgodą władz niemieckich (tzw. gadzinówki) docierała tylko do większych miast. Dziś trudno wyobrazić sobie świat, w którym nie istniał obieg informacji. Zwykły człowiek mógł dowiedzieć się czegoś o wydarzeniach na froncie czy w świecie polityki głównie podczas rozmów na targu lub przy okazji niedzielnej mszy. Niemcom oczywiście nie zależało na rozpowszechnianiu na okupowanych terenach informacji ze świata, z wyjątkiem relacji o zwycięstwach wojennych Wehrmachtu, ale kres tej propagandzie położyła klęska pod Stalingradem w lutym 1943 roku. W późniejszym okresie jednym z niewielu wydarzeń eksploatowanych przez aparat propagandowy Generalnego Gubernatorstwa było ujawnienie faktu wymordowania polskich oficerów przez NKWD w Katyniu w 1940 roku.
Większość ludności na terenach okupowanych przez Niemców nigdy nie zetknęła się z działalnością polskich organizacji konspiracyjnych ani nie miała na ich temat konkretnych informacji (może poza tym, że „gdzieś w lesie są partyzanty”).
Zdecydowana mniejszość społeczeństwa polskiego – szacuje się, że nie więcej niż 20% – była czynnie zaangażowana lub wspierała siatki ruchu oporu o różnych odcieniach politycznych i ideologicznych. Trzeba przypomnieć, że przeciwnikami polskiego podziemia w Generalnym Gubernatorstwie byli nie tylko Niemcy, ale też... Polacy. O nich właśnie jest ta skromna książka.
Zdrajcy, donosiciele, konfidenci, szmalcownicy, mordercy, złodzieje i inni bandyci stanowili wprawdzie znikomą mniejszość społeczeństwa (nie więcej niż 5%), ale ich działalność nierzadko poważnie wpływała na przebieg bieżącej walki konspiracyjnej struktur Polski Podziemnej.
Książka Zdrajcy, donosiciele i konfidenci w okupowanej Polsce 1939–1945 jest popularnym opracowaniem przypominającym mało chlubne wydarzenia i ich bohaterów. Jest oparta na rzetelnych źródłach, wspomnieniach uczestników opisywanych wydarzeń i cenionych pracach naukowych.
Przypomniane wydarzenia są jedynie fragmentem historii II wojny światowej na ziemiach polskich. Mimo upływu lat nadal wiele z nich jest przedmiotem badań i sporów historyków i osób pasjonujących się dziejami ruchu oporu w okupowanej Polsce. Do niektórych poruszonych tu wątków autor powróci w przygotowywanych kolejnych opracowaniach na temat afer Polski Podziemnej i działalności polskiego wywiadu.