Читать книгу Diabelska gra - Angela Marsons - Страница 9

ROZDZIAŁ 3

Оглавление

Kim położyła białe róże na nagrobku, na którym wyryte było imię jej brata bliźniaka. Koniec najwyższego płatka prawie dotykał dat, które wyznaczały długość jego życia. Sześć krótkich lat.

W kwiaciarni było mnóstwo żonkili, kupowanych zwykle na Dzień Matki. Kim nienawidziła żonkili, Dnia Matki, a przede wszystkim – własnej matki. Jakie kwiaty miałaby kupić tej podłej, morderczej suce?

Wstała i spojrzała w dół, na świeżo skoszoną trawę. Nie potrafiła nie wyobrażać sobie przy tym jego wątłego, wychudłego ciałka, które wyrwano jej z rąk dwadzieścia osiem lat wcześniej.

Rozpaczliwie pragnęła przypomnieć sobie jego słodką, ufną buzię, pełną niewinnej radości i dziecięcego śmiechu. Nie potrafiła. Mimo upływu lat wciąż przepełniał ją gniew, a myśl o tym, że krótkie życie jej braciszka było pełne smutku i lęku, prześladowała ją każdego dnia.

Kobieta rozluźniła prawą pięść i pogłaskała zimny marmur, jakby gładziła krótkie czarne włosy Mikeya, tak podobne do jej własnych. Bardzo chciała mu powiedzieć, jak strasznie żałuje, że nie potrafiła go ochronić i utrzymać go przy życiu.

– Mikey, kocham cię i codziennie za tobą tęsknię. – Pocałowała palce i dotknęła nimi nagrobka. – Śpij spokojnie, aniołku.

Ostatni raz spojrzała na grób i odwróciła się od niego.

Przed bramą cmentarza czekało na nią kawasaki ninja. Zwykle pozwalał jej szybko dotrzeć z miejsca na miejsce. Dziś miał być dla niej wybawieniem.

Założyła kask i ruszyła. Dzisiaj potrzebowała ucieczki.

Przejechała przez Old Hill i Cradley Heath, miasteczka w Black Country. Niegdyś w soboty były one pełne ludzi – spacerowicze chodzili po sklepach, odwiedzali targ, a później wpadali na pogawędki do kawiarni. Teraz jednak markowe sklepy przeniosły się poza miasta, do galerii handlowych, a wraz z nimi zniknął weekendowy gwar.

Region Black Country miał trzeci najwyższy wskaźnik przestępczości w Wielkiej Brytanii i nigdy do końca nie odrobił strat po upadku górnictwa i metalurgii, które kwitły tam w czasach wiktoriańskich. Zburzone huty i odlewnie ustąpiły miejsca centrom handlowym i ponurym osiedlom mieszkaniowym.

Kim nie zamierzała jednak zwiedzać Black Country. Chciała jeździć na motorze do utraty tchu.

Wyjechała z Stourbridge w kierunku Stourton, skąd trzydziestokilometrowy odcinek drogi prowadził do malowniczego miasteczka Bridgnorth. Nie interesowały jej nabrzeżne sklepy i kawiarnie. Chciała się tylko przejechać.

Przy czarno-białym znaku przyspieszyła. Poczuła wyczekiwany przypływ adrenaliny, kiedy silnik obudził się do życia. Pochyliła się, przytulając się do baku.

Kiedy wyzwoliła moc motoru, musiała wysilić każdy mięsień, żeby ją opanować. Wyczuwała niecierpliwość i pobudzenie maszyny, która była gotowa eksplodować. Czasami miała ochotę jej na to pozwolić.

Chodźcie tu i spróbujcie mnie złapać, pomyślała, muskając prawym kolanem asfalt przy nagle wykonanym ostrym zakręcie. No dalej, dranie, czekam.

Od czasu do czasu lubiła przekomarzać się ze swoimi demonami. Kusić los, którego uniknęła, kiedy nie umarła razem z bratem.

Wiedziała, że pewnego dnia ją dopadną. To była tylko kwestia czasu.

Diabelska gra

Подняться наверх