Читать книгу Grząska ziemia - Ann Cleeves - Страница 7

Оглавление

ROZDZIAŁ 2

Osuwisko wywołało chaos. Główna szosa z Lerwick do portu lotniczego Sumburgh musiała być zamknięta co najmniej do następnego dnia, a w miejscu, gdzie zeszła lawina ziemi, nie było dróg, którymi można byłoby zorganizować objazdy. Loty do Sumburgh zostały przekierowane do portu Scatsta na North Mainland, który zazwyczaj obsługiwał ruch związany z przemysłem gazowym oraz naftowym, i teraz obciążenie lotniska przekraczało jego możliwości. Ludzie interesu bombardowali radę e-mailami, skarżąc się na utrudnienia, zupełnie jakby uważali, że ma ona jakikolwiek wpływ na żywioły, i kupowali bilety na prom. Linie energetyczne zostały zniszczone – pełznąca ziemia połamała słupy i wyrwała je z fundamentów. Na południu wyspy szczęściarze mogli ponownie uruchomić małe prądnice, z których korzystano przed podłączeniem do sieci; wciąż je trzymano na wszelki wypadek. Inni musieli obywać się świecami i lampami naftowymi.

Dzień po tym wydarzeniu Jimmy Perez był bardzo zajęty. Był szefem, w związku z czym przede wszystkim uczestniczył w różnych spotkaniach – z radą, aby jak najszybciej doprowadzić do otwarcia drogi, z opieką społeczną, aby sprawdzić, czy ludzie starsi i niepełnosprawni mają dostarczaną żywność i czy w ich domach jest ciepło. Właściwie nie były to zajęcia dla policji, ale na wyspach należało być elastycznym. Perez nie cierpiał siedzenia na posterunku i prowadzenia niekończących się dyskusji. Wciąż padało, popatrzył więc na szare miasto, na linię łączącą morze z zasnutym chmurami niebem. Nie zanosiło się dziś na przejaśnienia.

Uwagę jego kolegów zaprzątała głównie sprawa identyfikacji kobiety zabitej przez osuwisko. Jak dotąd zdołali tylko ustalić, że była jedyną ofiarą. W jedwabnej sukni nie było kieszeni, nie znaleziono też torebki. Nie było więc niczego, co pozwoliłoby ustalić jej tożsamość – ani paszportu, ani kart kredytowych. Strażacy oświadczyli, że wejście do zniszczonego domu i szukanie należących do zmarłej przedmiotów jest na razie zbyt niebezpieczne. Dolna część twarzy, szczęka i nos ofiary zostały uszkodzone w sposób uniemożliwiający jej rozpoznanie, a na tyle głowy widniały rany. Perez uznał, że została porwana przez osuwającą się ziemię, a potem toczona i obijana, do chwili gdy rzuciło ją pod kamienny mur. Mimo to jednak jej czoło, oczodoły i same oczy wydawały się w dziwny sposób nienaruszone. Owszem, były zadrapania i drobne uszkodzenia skóry, ale struktura tego fragmentu twarzy pozostała niemal nietknięta. Jej czarne oczy wpatrywały się w niego. Miał nadzieję, że już pierwsze uderzenie zabiło ją albo przynajmniej ogłuszyło, i nie miała świadomości, co się z nią dzieje. Wciąż, tak samo jak w pierwszej chwili, czuł dziwaczną, irracjonalną więź z ofiarą.

Założyli, że musiała przebywać w chacie, teraz do połowy zburzonej i wypełnionej czarną ziemią. Może spędzała tu wakacje. Dzień katastrofy poprzedzał walentynki, więc Perez pomyślał, że przymierzała czerwoną suknię na spotkanie z ukochanym. Upewniała się, że w następny wieczór będzie ładnie wyglądała. Może chciała przygotować dla niego obiad. Coś pikantnego, w śródziemnomorskim stylu, z papryką i pomidorami czerwonymi jak jej suknia. Perez zdawał sobie sprawę, że fantazjuje, ale nic nie mógł na to poradzić. Chciał, żeby miała jakieś imię.

Wciąż nie ustalili, kto jest obecną właścicielką domu, chociaż odkryli jego nazwę – Tain. Najwidoczniej nieruchomość po starej ciotce odziedziczyła jakaś kobieta mieszkająca w Ameryce. W okolicy mówiono, że wynajmowała ją od czasu do czasu. Zamierzała wyremontować dom, ale nie wydzierżawiać go na dłużej. Robert Henderson, którego brat był ostatnim podnajemcą, bawił się właśnie na rejsie wycieczkowym po Karaibach, ów brat pracował natomiast na Bliskim Wchodzie. Wszystko to było frustrujące i nie dawało Jimmy’emu spokoju. Wiedział, że musi być jakieś logiczne wyjaśnienie i wkrótce pojawi się ktoś, kto ją zidentyfikuje, ale jak dotąd martwa kobieta nadal pozostawała zagadką, pobudzając jego wyobraźnię i wywołując wrażenie niedorzeczności.

Zwłoki wysłano do Aberdeen na sekcję; Perez miał nadzieję, że kiedy anatomopatolog zabierze się do pracy, zdołają ustalić nazwisko zmarłej na podstawie karty stomatologicznej – ale to mogło potrwać wiele dni. Poza tym, zanim znajdą dentystę, powinni mieć już jakieś pojęcie, kim była. Perez nie sądził, aby sprawdzanie tego na wyspach miało jakiś sens. Nie była miejscowa. Musiałby ją widzieć w mieście albo przynajmniej słyszeć o jakiejś ciemnowłosej damie mieszkającej gdzieś na skraju jego miejscowości.

Miał obecnie przerwę pomiędzy zebraniami. Zrobiwszy sobie kawę, patrzył przez okno w kierunku ratusza. Jego bryła rysowała się cieniem na tle szarego nieba.

Sandy Wilson zastukał do drzwi i wszedł.

– Rozmawiałem z większością agentów nieruchomości w Lerwick. Żaden z nich nie zarządzał domem w Ravenswick ani go nie wynajmował.

– W takim razie musimy odszukać właścicielkę. – Perez wciąż patrzył przez okno na padający deszcz. – Wciąż nie mamy pojęcia, do kogo należał dom?

Sandy pokręcił głową.

– Człowiek, który mógłby to wiedzieć, nie żyje.

– O kim myślisz?

– O Magnusie Taicie. Dorastał przy Minnie Laurenson, staruszce, która tam wcześniej mieszkała. Może byłby w stanie naprowadzić nas na ślad tej siostrzenicy, która odziedziczyła dom.

Ale Magnus zmarł na udar w wieku osiemdziesięciu pięciu lat i Perez nagle poczuł, że nadal odczuwa żal z powodu staruszka. W kilku ostatnich latach był częścią jego życia. Osuwisko, które przerwało pogrzeb, zakłóciło też naturalny przebieg żałoby. Ale przynajmniej odprowadzono go godnie na ostatni spoczynek i złożono do grobu, zanim cmentarz został zalany falą błota.

Perez poznał Fran, swoją narzeczoną, dzięki temu, że była sąsiadką Magnusa. Staruszek pojawił się pod drzwiami Pereza wkrótce po jej pogrzebie. Sprawiał wrażenie skrępowanego, jak wstydliwe dziecko. W dłoni ściskał torbę ulubionych cukierków Cassie. „Dla dziecka. Twoja żona była dobrą kobietą”. A potem odwrócił się i poszedł w dół skarpy do swojej zagrody, o nic nie prosząc, nie oczekując, że Perez będzie chciał z nim rozmawiać czy zaprosi go do środka.

– Czy właścicielką mogła być kobieta w czerwonej sukni?

W końcu czemu nie? Wyobraził sobie, że zmarła wyglądała egzotycznie, jak typowa Hiszpanka, ale być może kobiety w Ameryce też noszą czerwone jedwabne suknie.

Sandy wzruszył ramionami. Nie lubił teoretyzować, obawiając się, że się wygłupi.

– Jesteś pewien, że nie zgłoszono niczyjego zaginięcia? – Perez pomyślał, że kobieta nie mogła przebywać w domu sama. A jeżeli była sama, musiała znać ludzi na wyspach. Luty to nie pora na turystyczne wakacje czy zwiedzanie. Gdyby zaś była jakąś turystką, nie miałaby na sobie takiego ubrania, w jakim ją znaleźli. Chodziłaby w dżinsach, swetrze i wełnianych skarpetach nawet w domu. – Kiedy tam dotrą?

– Wkrótce – odparł Sandy. – Zanim zrobi się ciemno. Biorą generator, ale woleliby zacząć za dnia.

Perez kiwnął głową.

– Bądź przy tym, Sandy. Ale zanim tam się wybierzesz, zadzwoń do Radia Szetlandy i poproś, żeby w wieczornych wiadomościach przekazali, że czekamy na informacje. Na numer telefonu właścicielki albo jakiś kontakt do niej. Musiała wynajmować kogoś, żeby sprzątał dom pomiędzy wizytami gości i dysponował kluczami. Podaj też opis naszej tajemniczej damy.

– Wczoraj nie zdążyliśmy zawieźć jej na wieczorny prom – oznajmił Sandy, jakby właśnie przypomniał sobie o czymś, co Perez powinien wiedzieć. – Pojedzie na południe do Aberdeen dziś w nocy. James Grieve już jest gotów się nią zająć.

– Dobrze by było ustalić jej nazwisko, zanim James zacznie sekcję. Chciałbym powiedzieć jej krewnym, co się stało, zanim weźmie się do pracy. – Komórka Jimmy’ego zabrzęczała. Oczekiwał wezwania na kolejną naradę, ale okazało się, że dzwoni Kathryn Rogerson, młoda kobieta, która niedawno zaczęła pracować jako nauczycielka w szkole w Ravenswick.

– Obawiam się, że dzisiaj zamykamy szkołę, inspektorze. Wydział techniczny chce zbadać wzgórze aż do Gailsgarth. Może zbocze trzeba będzie umocnić podporami od strony szosy. Gdyby nastąpiło kolejne osuwisko, szkoła mogłaby się znaleźć na jego drodze, więc poradzono nam, żebyśmy odesłali wszystkie dzieci do domów. – Sama brzmiała jak dziecko, które chce, aby potraktowano je poważnie, i bardzo stara się postępować właściwie. Perez znał jej ojca. Był prawnikiem i miał kancelarię przy Commercial Street. – Wiem, że Maggie Thomson czasami opiekuje się Cassie, kiedy jesteś w pracy, ale wyjechała do siostry, a jej powrotny lot został odwołany.

Będzie więc musiał zacząć dzwonić, by załatwić opiekunkę. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebował. Duncan Hunter, rodzony ojciec Cassie, był w Hiszpanii, gdzie podobno dopinał umowę z firmą budującą wille letniskowe na wynajem. A w rzeczywistości unikał najpaskudniejszej szetlandzkiej pogody. To była idealna pora roku dla wyspiarzy, których stać było na zrobienie sobie wakacji.

– Zastanawiałam się, czy pozwoliłbyś, żebym zabrała Cassie do Lerwick, aby spędziła popołudnie u mnie. – W głosie nauczycielki brzmiało wahanie, jakby obawiała się, że jej propozycja może zostać uznana za niestosowną. – To żaden kłopot, a przynajmniej będzie wiadomo, że jest bezpieczna w mieście. To daleko od strefy zagrożenia.

– Jesteś pewna? Zdaje się, że opiekowanie się uczniami, kiedy szkoła jest zamknięta, wykracza poza twoje obowiązki.

– Wcale nie! – Perez mógł wyobrazić ją sobie w jej małym gabinecie w szkole. Była drobna, schludna, miło odnosiła się do dzieci, ale nie pozwalała na żadne wybryki. Cassie ją uwielbiała. – Pewnie będziemy zamknięci aż do końca tygodnia, a więc jeżeli chciałbyś, żebym zajęła się Cassie w jakiś inny dzień, po prostu daj mi znać.

– To bardzo miłe. Ale spróbuję coś wymyślić na dalszą część tygodnia. – Perez czuł się niezręcznie. Częściowo dlatego, że uważał, iż nie powinien nadużywać jej uprzejmości. A poza tym nie cierpiał zaciągania emocjonalnych długów. Przyjmowanie czyjejś pomocy nigdy nie wychodziło mu dobrze. – Nie jestem pewien, o której będę mógł zabrać Cassie dziś wieczorem.

– Och, zjedz z nami kolację – zaproponowała Kathryn. – Moja matka zawsze gotuje jak dla całej armii.

Perez wciąż usiłował wymyślić jakąś wymówkę, która nie będzie brzmiała nieuprzejmie, kiedy nauczycielka się rozłączyła.

Grząska ziemia

Подняться наверх