Читать книгу 20 opowiadań - Антон Чехов - Страница 7
Naga narzeczona
Оглавление(Romans z kontrabasem).
Muzyk Smyczkow szedł z miasta w kierunku letniska do willi księcia Bibułowa, gdzie z okazji zaręczyn córki księcia miał się odbyć wieczór z muzyką i tańcami. Na plecach muzyk miał olbrzymi kontrabas w skórzanym futerale.
Szedł brzegiem rzeki, której wody nie płynęły bynajmniej groźnym potokiem, lecz raczej cicho i poetycko szemrały.
– A może się wykąpać? – pomyślał muzyk.
I niedługo się namyślając, zrzucił ubranie i pogrążył ciało w chłodnych falach żywiołu.
Wieczór byt wspaniały. Poetycka dusza Smyczkowa stopiła się w jedno z pięknem i harmonią otoczenia. Lecz jakże słodkie uczucie go ogarnęło, gdy odpłynąwszy ze sto kroków od miejsca swej kąpieli, ujrzał śliczną dziewczynę, spoczywającą na urwistym brzegu i zajętą łowieniem ryb. Smyczkow wstrzymał oddech i zamarł pod napływem
najróżnorodniejszych uczuć: wspomnienia dawnej przeszłości, tęsknota za tym, co przeszło, nagle zbudzona miłość…
Mój Boże, a jemu się zdawało, że nie jest już w stanie pokochać – po fakcie, kiedy utracił wiarę w ludzkość (gorąco ukochana żona uciekła z przyjacielem, flecistą Sobakinym), poczuł pustkę i stał się mizantropem.
– Czym jest życie? – niejednokrotnie pytał samego siebie. – Po co żyjemy? Życie to mit, marzenie, sen. Lecz stojąc przed śpiącą pięknością (nie trudno było spostrzec, iż dziewczę zasnęło}, nagle wbrew woli poczuł w piersiach coś, co było bardzo podobne do zakochania. I długo tak stał przed nią, pożerając ją oczami…
– Niestety, już czas na mnie! – pomyślał, głęboko westchnąwszy. – Żegnaj, cudowne zjawisko! Czas już iść na bal do jego ekscelencji…
Spojrzawszy jeszcze raz na piękną dziewczynę, Smyczkow chciał już odpłynąć z powrotem, lecz w tej samej chwili w głowie błysnęła mu pewna myśl…
– Zostawię jej jakiś upominek. – postanowił. – Przyczepię jej do haczyka kwiaty… Będzie to dar od tajemniczego nieznajomego.
Smyczkow dopłynął do brzegu, zebrał wielki bukiet z kwiatów polnych i lilij wodnych, związał sitowiem i przyczepił do haczyka wędki. Bukiet poszedł na dno, pociągając za sobą malowany korek pływaka.
Rozsądek prawo natury i społeczne stanowisko naszego bohatera wymagają, ażeby w tym miejscu zakończyło się nasze opowiadanie, ale – niestety – los autora jest nieubłagany: z powodów zupełnie niezależnych od autora romans nie zakończył się bukietem. Wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew naturze rzeczy biednemu, skromnemu kontrabasiście sądzonym było odegrać ważną rolę w życiu pięknej arystokratki.
Dopłynąwszy z powrotem do brzegu, Smyczkow osłupiał. Ubranie jego znikło. Ubranie zostało skradzione… Nieznani sprawcy, skorzystawszy z rozmyślań Smyczkowa, ukradli mu wszystko, prócz kontrabasu i cylindra.
– Przekleństwo! – wyrwał się okrzyk Smyczkowowi. – O, jakże podstępni są ludzie! Nietyle oburza mnie kradzież ubrania (odzież jest znikomym prochem), ile myśl, że zmuszony będę przespacerować się w kostiumie Adama i w ten sposób obrażę moralność publiczną.
Usiadł na futerale od kontrbasu i zaczął szukać wyjścia z tej przykrej sytuacji.
– Przecież nie mogę przyjść nago do księcia Bibułowa! – rozmyślał nieszczęśliwiec. – Tam będą damy! A w dodatku złodzieje razem ze spodniami ukradli mi kalafonię!