Читать книгу Soki i koktajle świata - Beata Pawlikowska - Страница 4
ОглавлениеSmak tropików
Mam taki ulubiony bar w małym miasteczku nad Amazonką w Kolumbii. Cztery stoliki w środku, dwa na zewnątrz. Na ścianach miejscowy artysta namalował to, co widział w najbliższej okolicy: indiańskie czółno załadowane bananami, jaguara drzemiącego na gałęzi, kapibary ostrożnie podchodzące do rzeki, kolorowe papugi i tukany, cudownie zielone drzewa amazońskiej dżungli.
Przychodzę tam co roku na mój ulubiony sok.
Siadam przy srebrnym stoliku i uśmiecham się do siebie.
Kelnerka mruży oczy, być może pamięta mnie sprzed kilku miesięcy, a może ma dziwne wrażenie, że ja przybywam tu od lat jak duch, a może myśli, że w Europie wszystkie dziewczyny wyglądają podobnie i dlatego moja twarz wydaje jej się znajoma.
– Un jugo de cupuasú – mówię jak co roku. – Con banana, en agua, sin acucar, por favór[1].
I jak co roku, kelnerka zapisuje ołówkiem to nietypowe zamówienie.
– Bez cukru? – upewnia się.
– Bez cukru. Bez mleka. Tylko owoce i trochę wody.
– Duży czy mały?
– Duży – uśmiecham się, bo ten duży to będzie dopiero pierwszy. Zwykle wypijam dwa.
Bar nazywa się El Viejo Tolima i był tam, odkąd pamiętam. Dwadzieścia lat, może więcej. Zmieniały się tylko malunki na ścianach.
A ja zawsze z takim samym zachwytem wypijałam tropikalny koktajl z miejscowych owoców.
To jest właśnie smak tropików.
I jedno z moich największych odkryć podróżniczych.
W Polsce owszem, też mamy owoce. Ale używa się ich chyba głównie do pieczenia ciasta. Babeczki z truskawkami, placek ze śliwkami, szarlotka, czyli jabłecznik.
Mamy fantastyczne wypieki owocowe. Robimy też dżemy, marmolady, konfitury i nalewki z owoców, czasem dodajemy owoców do porannego muesli albo do naleśników.
Ale rzadko kto chyba zjada owoce dla samych owoców. No, może jabłko jesienią albo kilka truskawek wczesnym latem.
A poza tym?...
Zrozumiałam to podczas pierwszej wyprawy do Ameryki Południowej.
Na każdym rogu ulicy stała budka z owocami! Na skrzyżowaniu między samochodami krążyli sprzedawcy bananów albo miseczek z kawałkami arbuza. Na dworcu autobusowym w tropikalny poranek zawsze pojawiał się ktoś z koszem owoców gotowych do zjedzenia.
A co najważniejsze: wszyscy pili soki i koktajle z owoców!
W tropikalnych regionach Brazylii, Wenezueli, Peru, Ekwadoru, Gujany, Kolumbii i innych krajów świeżo przyrządzane koktajle z owoców tropikalnych były tak samo popularne jak filiżanka porannej kawy!
Ach, jakie to jest dobre!
To czysta porcja owocowej energii!
Cudownie gasi pragnienie, karmi ciało, a jednocześnie ożywia umysł i cieszy duszę!
Mieszkańcy Kolumbii i Wenezueli często określają siebie jako szczęśliwych ludzi. Podczas różnych badań na najbardziej szczęśliwe narody świata Kolumbijczycy zwykle znajdują się w pierwszej trójce.
Myślę, że jednym z powodów ich fantastycznego samopoczucia jest właśnie to, że codziennie piją soki i koktajle z cudownie słodkich owoców dojrzałych w tropikalnym słońcu.
Wyobraź sobie.
Gorący dzień. Rozgrzany asfalt. Szum miasta.
Mała budka osłonięta parasolem.
Melony, mango, papaje, banany, pomarańcze, guajawy, ananasy, flaszowce i wiele innych owoców, dla których nie wymyślono jeszcze polskich nazw.
Miejscowa kucharka, która drzemie w oczekiwaniu na klientów.
Wprawnymi ruchami obiera wybrane przez ciebie owoce, kroi je na mniejsze kawałki, wrzuca do blendera razem z garścią lodu, a potem mieli na zimny, aksamitny napój. Z każdym łykiem czujesz jak wraca do ciebie życie, radość, chęć i siła.
Taką ma niezwykłą moc.
Kiedy wróciłam z pierwszej wyprawy do Ameryki Południowej, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po odespaniu podróży, było kupienie porządnego, szklanego miksera.
Robię soki i koktajle ze świeżych owoców i warzyw.
Opracowałam moje własne ulubione przepisy.
UWIELBIAM!
[1] Un jugo de cupuasú. Con banana, en agua, sin acucar, por favór – (hiszp.) Poproszę koktajl z cupuasu z bananem i wodą, bez cukru.