Читать книгу Życie bez bólu kręgosłupa. Bolesław Paluch - legenda polskiej medycyny manualnej - Bolesław Paluch - Страница 5

Оглавление

– Co za głupoty o wsadzaniu dysków opowiada pan tym swoim pacjentom, panie kolego? – Pierwsze spotkanie prof. Jana Haftka, dyrektora konstancińskiego Centrum Rehabilitacji, sławy neurochirurgii polskiej, z dr. Bolesławem Paluchem nie zaczyna się dobrze. Kiedy Paluch słyszy o wsadzanych dyskach, szlag go trafia. Do autorytetów stosunek ma dość swobodny, riposta więc jest bezwzględna. Nie znosi, kiedy na temat jego metody leczenia wypowiada się ktoś, kto nie ma o niej bladego pojęcia. Kardiolog, prof. Leszek Ceremużyński, który poznał ze sobą obydwu swoich przyjaciół, odsuwa się przezornie. Dyskusja jest ostra, lecą iskry. Ale o dziwo kończy się tak szybko, jak się zaczęła. Profesor Haftek zostaje zaproszony do gabinetu do Ożarowa Mazowieckiego jako gość specjalny. Niech sam, na własne oczy przekona się, że metoda Palucha jest bezpieczna.

Zamiast wstępu

– Bolesław Paluch? Legendarny lekarz? Szukam w pamięci. Zajmuję się tematyką medyczną od lat. O Paluchu nie słyszałam. Podobno znany w całej Polsce. Leczy kręgosłupy. Ponoć niektórzy przyjeżdżają do niego na wózku, a wychodzą na własnych nogach. Tak przynajmniej opowiadają...

– Kręgarz? – nie kryję rozczarowania i natychmiast przypominają mi się wszystkie wywiady z ortopedami, chirurgami czy neurologami, którzy nie nadążają przyjmować ofiar tego typu uzdrowicielskich praktyk. Wszyscy ostrzegają: Tylko nie kręgarze! To ludzie bez wykształcenia medycznego, którzy manipulując przy tak delikatnej konstrukcji jak kręgosłup, mogą go poważnie uszkodzić. Nie chcę pisać o kimś takim...

– Bolesław Paluch jest dyplomowanym lekarzem – słyszę w wydawnictwie. – W pracy wykorzystuje własną metodę leczenia, której nauczył się od swojego ojca. Ma ogromną wiedzę. Poza tym to człowiek wyjątkowy, kontrowersyjny i tajemniczy, bo nikt o nim ani o jego metodzie właściwie nic nie wie.

Jaki dziennikarz zajmujący się medycyną oparłby się chęci poznania zagadkowego lekarza, który opracował oryginalną, niezwykle skuteczną metodę terapii!? W internecie pod hasłem: „Paluch” znajduję strony kilku gabinetów: w Ożarowie Mazowieckiem, Wrocławiu, Opolu. Gdzieś przemyka też Słupsk. Dociera do mnie, że leczeniem schorzeń kręgosłupa zajmuje się nie tylko sam Bolesław, ale także jego siostra, syn, bratankowie, niemal cała rodzina. Jego metodę stosują także inni lekarze w Polsce. Opinii pacjentów, którzy leczyli się bądź nadal się u niego leczą, jest mnóstwo. Wielu twierdzi, że uratował ich od inwalidztwa, podkreślają, że lekarze byli bezradni. Piszą, że dzięki kuracji Palucha przestali żyć w ciągłym bólu. Nawet jeśli tylko jedna dziesiąta historii pacjentów dr. Palucha jest prawdziwa, to zaczyna mnie to wciągać.

Nadal jestem sceptyczna. Nie takie rzeczy ludzie wypisują w internecie. Można spotkać opinie osób, które zarzekają się, że po telewizyjnej kuracji jednego z cudotwórców odrosły im... zęby! Oprócz wpisów pełnych wdzięczności, znajduję też skrajnie odmienne opinie ludzi, którzy czują się poszkodowani i oszukani. Ostrzegają przed terapią Palucha. Te wpisy też nie wzbudzają mojego zaufania, w sieci każdy może anonimowo krytykować. I wielu chętnie korzysta z tej okazji.

Drążę temat. Nie tylko opinie pacjentów są skrajne. Osoby, które zajmują się profesjonalnie leczeniem schorzeń kręgosłupa także nie są zgodne co do metody dr. Palucha. Na jednym z forów fizjoterapeutów natrafiam na pełną emocji wymianę zdań. Wielu dyskutujących pisze o takiej formie leczenia lekceważąco lub z niechęcią. Jednak są i tacy, którzy wytykają kolegom niewiedzę lub zwykłą... zazdrość.

Widzę, że właściwie nikt z odpowiadających nie zna zupełnie tej metody, ale każdy ma zdanie, że jest zła – pisze jedna z uczestniczek burzliwej dyskusji. Dopowiada jej kolega: Gdyby „metoda dr. Palucha” była zła, toby nie miał pacjentów i legendy o swoich dokonaniach. Kryterium prawdy jest sukces. Zarówno chiropraktyka, jak i terapia manualna wyrosły z medycyny ludowej, zwanej w Polsce kręgarstwem. A to, że potem dostały podwaliny medyczne i zaczęli się nimi interesować zarówno lekarze, jak i fizjoterapeuci, to inna strona medalu. Warto szukać, pytać i doświadczać, lecz nie być cielęciem, sami mamy intuicję. Ona może nam podpowiedzieć, czy warto próbować tej czy innej metody. Trochę ubolewam właśnie nad tym, że bardzo chętnie polscy specjaliści krytykują kolegów i różne inne metody, którymi nie pracują, o których nic nie wiedzą, zamiast się zainteresować i poszerzyć swoją wiedzę.

Jadę do Kliniki Rehabilitacyjno-Ortopedycznej Nowy Dwór, gdzie spotykam się z fizjoterapeutą i specjalistą terapii manualnej Łukaszem Zagibajło. Słyszał o legendarnym „uzdrowicielu” od swoich pacjentów.

– Niektórzy twierdzą, że im pomaga, inni żalą się, że po jego interwencji czują się gorzej. Nie znam jego metody ani nie czytałem opracowań naukowych potwierdzających jej skuteczność. Czasami jednak kryteria naukowe przestają mieć znaczenie. Ludzie chodzą do niego prawdopodobnie z poczucia bezsilności. Skoro nie uzyskują skutecznej pomocy od lekarza pierwszego kontaktu (bo leki przeciwbólowe szybko przestają działać albo mają efekty uboczne), boją się operacji, gdy ortopedzi czy neurochirurdzy rozkładają bezradnie ręce, to szukają ratunku tam, gdzie go znajdą. I nie interesuje ich, czy dana metoda ma podstawy naukowe. Ważne, żeby była skuteczna. To dobrze, że trafiają do osoby, która ma wykształcenie medyczne.

Wielu fizjoterapeutów, których pytam o opinię, słyszało o metodzie dr. Palucha. Ponieważ jednak nigdzie nie została opisana jako zbiór zasad opracowanych w formie publikacji naukowej, są wobec niej sceptyczni.

A lekarze? Od wielu lat współpracuję z ortopedą Aldoną Olszewską-Szczepanowską. Cenię jej profesjonalny obiektywizm. Dzwonię do niej z pytaniem o Bolesława Palucha.

– To specjalista terapii manualnej kręgosłupa – mówi. – O ile mi wiadomo, fachowcy tego rodzaju dzięki obserwacji postawy, chodu oraz dzięki badaniu palpacyjnemu, czyli poprzez dotyk, ciała pacjenta, odnajdują miejsca nadmiernych przeciążeń w mięśniach przykręgosłupowych, diagnozują problemy z kręgami czy dyskami. Potrafią lub przynajmniej starają się naprawić problem. Jeśli są dobrymi specjalistami, mogą skutecznie pomóc. Dzięki szkołom osteopatii i chiropraktyki, jakie powstają w Polsce, fachowców w tej dziedzinie jest coraz więcej. Wielu moich pacjentów ich chwali. Ale my, ortopedzi, mamy zupełnie inne metody lecznicze. Nie potrafię więc odpowiedzieć na pytanie, czy pan Bolesław Paluch jest dobrym specjalistą.

Wybieram się na rozmowę do Konstancina, do Centrum Kompleksowej Rehabilitacji, do zastępcy ordynatora Oddziału Ortopedii i Chirurgii Kręgosłupa, dr. n. med. Pawła Lisa. Jest cenionym neurochirurgiem specjalizującym się w leczeniu kręgosłupa, poznałam go podczas przygotowywania materiałów dziennikarskich. Jego opinia jest równie wyważona:

– Słyszałem o Bolesławie Paluchu. To nazwisko często pojawia się podczas moich rozmów z pacjentami. Twierdzą, że każdego leczy tak samo, a wizyta ponoć trwa kilka sekund. Prawdopodobnie ma ogromne doświadczenie i umiejętności, bo rzeczywiście wielu ludziom pomógł. Ale z moich doświadczeń wynika, że terapia manualna może być stosowana tylko na krótką metę. Zbyt często rozluźniane za pomocą uciskania czy rozciągania tkanki stają się „miękkie” i nie są w stanie podtrzymywać we właściwej pozycji rusztowania, jakim jest kręgosłup. Moim zdaniem tylko dzięki umiejętnie dobranym ćwiczeniom, które wzmacniają i uelastyczniają gorset mięśniowo-powięziowy, można pomóc choremu skutecznie i trwale. W ten sposób da się zaleczyć lub spowolnić rozwój ponad 80 procent schorzeń kręgosłupa. O ile wiem, Paluch wykonuje manipulacje, ale nie przywiązuje wagi do tego, by potem pacjenci poprzez ćwiczenia wzmacniali mięśnie. Ale może się mylę? Terapia Palucha jest też kontrowersyjna z innego powodu: pacjenci uzależniają się od niej, chodzą do niego na wizyty całymi latami. Nasuwa się podejrzenie, że dzieje się tak, bo w jego interesie jest, by chory jak najczęściej i przez jak najdłuższy czas do niego wracał. Ja zawsze staram się wyleczyć pacjenta na tyle skutecznie, żeby już nigdy nie potrzebował mojej pomocy.

Szukam dalej. Trafiam wreszcie do jednego z największych autorytetów w dziedzinie neurochirurgii, wieloletniego kierownika Mazowieckiego Centrum Rehabilitacji, słynnego STOCER-u, prof. Jana Haftka. Mówi się o nim, że dla polskiej neurologii zrobił tyle co prof. Zbigniew Religa dla kardiologii. Okazuje się, że zna dr. Palucha osobiście od wielu lat i bardzo go ceni. Zgadza się na rozmowę natychmiast i przyjmuje mnie w swoim domu w Konstancinie--Jeziornie:

– Bolek to wspaniały, mądry lekarz. Znakomicie zna się na leczeniu schorzeń kręgosłupa. Kiedy w latach 70. zaprosiłem go na posiedzenie naukowe do Stowarzyszenia Centrum Rehabilitacji (taką nazwę nosił wówczas STOCER), by wygłosił wykład, koledzy patrzyli na mnie z nieskrywanym zdziwieniem. – Kręgarz? U nas? „Posłuchajcie go, potem będziecie osądzać” – oznajmiłem. Na spotkanie przyszły tłumy. Po wygłoszonym wykładzie Bolek dostał owacje na stojąco. Musieli przyznać, że jego wiedza na temat zaburzeń w funkcjonowaniu układu ruchu i koncepcja leczenia jest imponująca. Poza wszystkim to człowiek o otwartym umyśle i ujmującej osobowości.

Moja ciekawość sięga zenitu. Kim jest Bolesław Paluch? Na wizytę do jego gabinetu w Ożarowie Mazowieckim można zapisywać się tylko podczas jednego dnia w roku. Większej liczby pacjentów nie jest w stanie przyjąć. Co sprawiło, że osiągnął tak niewiarygodny sukces? Dlaczego wokół jego sposobu leczenia narosło tyle legend i niedopowiedzeń? Z czego wynika to, że on sam nigdzie się nie wypowiada, nie wyraża zgody na żadne wywiady? Czemu po tylu latach milczenia zgodził się wreszcie mówić?

Czas na spotkanie z legendą.

Życie bez bólu kręgosłupa. Bolesław Paluch - legenda polskiej medycyny manualnej

Подняться наверх