Читать книгу Kocham Pana, Panie Jones - opowiadanie erotyczne - Camille Bech - Страница 5

2.

Оглавление

Del Mar, Solana Beach, Kalifornia – sześć miesięcy później

Luksusowa willa przy plaży stanowiła ramy dla kreatywnej twórczości Kevina. Przez ostatnie dziesięć lat tworzył muzykę w tym wielkim domu na uboczu, sam albo w towarzystwie reszty zespołu powoływał do życia jedną balladę rockową za drugą. Pochodzący z Anglii czterdziestoośmioletni muzyk spędzał tu, na zachodnim wybrzeżu USA, wiele miesięcy w roku.

Właśnie zakończył rozmowę telefoniczną z żoną, na stałe mieszkającą w Londynie. Sarah była jego trzecią małżonką, tworzyli związek od prawie dwudziestu lat i mieli razem czworo dzieci. Oprócz tego Kevin miał dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa. Po raz pierwszy został ojcem w wieku osiemnastu lat, kiedy urodził się Liam. Liam także był muzykiem i właśnie ukończył trzydzieści lat, więc Kevin lubił się z nim droczyć, że niedługo staną się równolatkami. Ślepo kochał się w starszej od niego o dziesięć lat Susan i kiedy mniej niż rok po narodzinach Liama oznajmiła mu, że znowu jest w ciąży, nie posiadał się z radości.

Susan była jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek brytyjskich, Kevin był dumny jak paw z niej i z synów, zdawali się nierozłączni i dlatego nikt nie rozumiał, dlaczego się rozeszli. Zapewne nie przysłużył mu się romans, jaki nawiązał z włoską striptizerką krótko po narodzinach Zacka. Poznał Sophię w klubie nocnym w Mediolanie, po jednym ze swoich koncertów. Zachwycił go jej wygląd, a także wysokie umiejętności na polu erotyki. Rozwiódł się z Susan rok później i jeszcze tego samego roku ożenił z Sophią w Las Vegas.

Ich małżeństwo okazało się niezwykle burzliwe. Sophia przejawiała teatralne zachowania, była pełna temperamentu, a także uzależniona od narkotyków i alkoholu. Po ślubie przeprowadzili się do Nowego Jorku i Kevin dopiero później zrozumiał, że właśnie wtedy zaczął się kryzys. Mało brakowało, a przypłaciłby to małżeństwo karierą, poza tym tęsknił każdego dnia za synami i za Anglią. Prowadzili bujne życie nocne, przez większość czasu pozostawali pod wpływem środków odurzających. Nie pamiętał za dużo z tamtego okresu. Po koncertach udawali się na wędrówki po barach i kasynach, dopiero po śmierci żony uświadomił sobie, że dając jej pieniądze, tylko podsycał jej uzależnienie. Wydawali większość z tego, co zarabiał, a kiedy po ślubie Sophia porzuciła pracę striptizerki, nie posiadali żadnych innych przychodów. Małżeństwo zakończyło się tragicznie – Sophia przedawkowała narkotyki i zmarła czternaście dni przez dwudziestymi siódmymi urodzinami Kevina.

Miała dwadzieścia cztery lata, zdążyli być razem przez prawie pięć lat i Kevin bardzo rozpaczał nad jej stratą. Znalazł ją, kiedy pijany i zmęczony przyszedł do domu po koncercie. Leżała na sofie w salonie. Biała piana na jej ustach wciąż była wilgotna, więc na początku nie wierzył, że sprawa jest aż tak poważna. Stwierdzono jej zgon, próby reanimacji nie przyniosły skutku, a on zupełnie się załamał, kiedy zabrano jej ciało do karetki. Nastał dla niego straszny czas. Odwołał wszystkie koncerty, prasa okrutnie się z nim obchodziła i na koniec odizolował się od świata w swoim mieszkaniu, gdzie znalazła go Susan i zabrała ze sobą do Anglii.

Załamany i uzależniony od narkotyków i alkoholu wrócił do Londynu, gdzie eksżona umieściła go na odwyku w jednej z prywatnych klinik. Uratowała mu życie, ale zaznaczyła jasno, że zrobiła to wyłącznie ze względu na dzieci. Czuła się zraniona. Nie tylko zawiódł ją, z tym mogłaby jakoś żyć, ale Liam i Zack się o to nie prosili, jak się wyraziła.

Przyznał jej rację. Nie miał zbyt wiele na swoją obronę i dlatego postanowił, że po wypisaniu z kliniki weźmie się w garść i zrobi coś ze swoim życiem.

Poznał Sarah, kiedy jako dwudziestoośmiolatek powrócił do życia. Była współwłaścicielką kancelarii adwokackiej, która zajmowała się jego dobytkiem po śmierci Sophii. Kiedy przebywał na odwyku, jego mieszkanie w Nowym Jorku zostało sprzedane za dwucyfrową milionową kwotę i żeby uczcić pomyślne zakończenie tej transakcji, zaprosił Sarah na kolację.

Była wszystkim, czego akurat wtedy potrzebował, choć z czasem okazało się, że w ogóle do siebie nie pasują. Zostali razem ze względu na dzieci i może trochę dlatego, że uważał, iż jest jej to winien. W rzeczywistości postąpił tak również względem Liama i Zacka, których bał się znowu zawieść. On i Sarah żyli w dwóch zupełnie różnych światach, ona – adwokatka z kancelarią w bogatej części Londynu, on – szalony muzyk rockowy. Dzieliła ich przepaść. Sarah nigdy nie stała się częścią jego świata i nawet nie był pewien, czy w ogóle lubi jego twórczość.

Te rzadkie chwile, kiedy udawało im się wyjść gdzieś razem, zazwyczaj wiązały się z jej pracą albo działalnością charytatywną. Na pewno nie przeszkadzał jej blask reflektorów, jeśli tylko nie miał nic wspólnego z muzyką rockową. Mimo to Kevin uważał, że są dobrym małżeństwem. Sarah stała się dla niego ostoją po zbyt wczesnej śmierci Sophii, była wszystkim tym, czym nie była Sophia, i uważał ją za swojego najlepszego przyjaciela. Mogli rozmawiać praktycznie o wszystkim, poza tym okazała się wymarzoną kochanką.

Wszystko się zmieniło, kiedy przyszła na świat Cindy. Wtedy praktycznie przestali się kochać, robili to jedynie, kiedy on nalegał, a dla niej stało się czymś, co chciała mieć jak najprędzej za sobą. Może właśnie z tego powodu zrobiła się taka zazdrosna, ponieważ wiedziała, że w jego życiu brakuje czegoś, czego nie mogła mu dać.

Po odłożeniu z rezygnacją słuchawki Kevin odwrócił się ku Jennifer. Cieszył się, że mieszka w jego willi, jej obecność nadawała rzeczywistości trochę więcej sensu. Było mu dobrze w jej towarzystwie i na dodatek przejawiała żywe zainteresowanie tym, co robił.

– Do diabła, Jennifer…

Spojrzał z wyrazem bezsilności na swoją młodą asystentkę. Za kilka dni leciał do Londynu, ale szczerze mówiąc, najbardziej ze wszystkiego miałby ochotę po prostu tutaj zostać. Sarah zamęczała go swoją zazdrością, która wzmagała się, kiedy zostawał w Stanach na dłużej. Wydzwaniała do niego bez żadnej przyczyny, rano i późnym wieczorem, jakby zamierzała go na czymś przyłapać. Lepiej byłoby, gdyby do niego przyjechała, ale aż tak bardzo jednak za nim nie tęskniła.

– Nie mieszaj mnie w to, proszę – zaśmiała się Jennifer. Z czasem została szczegółowo wtajemniczona w problemy małżeńskie swojego pracodawcy.

Jennifer pociągała Kevina. Przez ostatnie pół roku ta młoda kobieta pracowała jako jego asystentka. Kiedy ją zatrudniał, nie był pewien, czy jest właściwą osobą do tej pracy, ale w ciągu kolejnych miesięcy pozbył się wszelkich wątpliwości. Jennifer miała dwadzieścia osiem lat, była w Iraku i w Afganistanie. Zatrudnił ją przede wszystkim po to, żeby dom nie stał pusty, kiedy on sam w nim nie przebywał. Sprawy potoczyły się jednak dynamicznie i Jennifer pełniła teraz funkcję jego asystentki i ochroniarza.

– Tak, przepraszam… Chodzi tylko o to, że…

Nie mogła pojąć, dlaczego Kevin po prostu się nie rozwiedzie. Sarah była dla niego prawdziwą zmorą, potrafiła wydzwaniać o każdej porze, a mimo to Jennifer nie czuła, że żona darzy go jakąś szczególną miłością. Gdyby tak postępował mój mąż – pomyślała – wsiadłabym w pierwszy lepszy samolot do Kalifornii. Tym razem Kevin przebywał w USA już pół roku, a do tej pory się to nie zdarzyło.

Wielokrotnie przekładał podróż do domu, za każdym razem pod innym pozorem. Może to nie takie dziwne, że Sarah zaczynała tracić cierpliwość. Kiedy znowu zadzwoniła, akurat weszli do domu. Wrócili z Los Angeles, gdzie Kevin nagrywał w studiu. Zrobiło się późno i czekali tylko na to, aż Maria poda im kolację, aby mogli szybko coś zjeść i położyć się spać. Maria była starszą Meksykanką, która prowadziła Kevinowi dom, przyrządzała posiłki i prała jego ubrania. Kiedy należało posprzątać, przyjeżdżała zewnętrzna firma i pomagała jej w tym.

Jennifer spojrzała na Kevina – wyglądał na zmęczonego. Dużo tego dnia miał na głowie i prawie zrobiło się jej go żal.

– Dlaczego po prostu się nie rozwiedziesz?

Próbowała nadać głosowi taki ton, aby pytanie brzmiało niczym luźno rzucone. Zajęła się ustawianiem na stojakach leżących na podłodze gitar, unikając patrzenia na niego.

– W sumie sam już nie wiem, pewnie właśnie tak się to skończy.

Kiedy Maria oznajmiła, że w jadalni czeka kolacja, podniósł się z wyraźną niechęcią.

Jennifer zauważyła po raz nie wiadomo który, jak bardzo jest przystojny. Znoszone dżinsy i biała koszulka idealnie leżały na jego wytrenowanym, umięśnionym ciele. Nosił mnóstwo łańcuchów, bransoletek i pierścionków, większość z nich wykonał uznany artysta z Los Angeles.

Przez wiele lat Kevina znano z długich włosów, ale ostatnio nosił krótką, szaloną fryzurę z delikatnymi jaśniejszymi pasemkami, które pięknie harmonizowały z opaloną skórą. Miał bardzo charakterystyczną twarz: wysokie kości policzkowe i pełne usta, niebieskie oczy – kpiące i skore do zabawy, o ile nie był zmęczony i przygnębiony jak teraz. Idąc do jadalni za Jennifer, położył dłoń na jej ramieniu. Robił tak czasami, kiedy czuł, że cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu. Podczas jedzenia rozmawiali o programie na następny dzień. Kevin planował ponownie zasiąść w studiu, czekały go także dwa wywiady, jeden w studiu, drugi w domu.

– Widziałeś, ile przyszło poczty od fanów? Mam wielką nadzieję, że pomożesz mi odpowiedzieć na część tego wszystkiego.

– Tak, oczywiście… Och, Jenni… naprawdę nie wiem, jak poradziłbym sobie bez ciebie. Wiesz, że obecnie właśnie z tobą spędzam najwięcej czasu?

Często przyglądał się jej z ukrycia. Uważał ją za wyjątkową osobę, bez niej nic nie byłoby takie samo. Potrafił poradzić sobie z każdym problemem, jeśli tylko znajdowała się w pobliżu.

– Mogę to sobie wyobrazić, ale przecież pracuję dla ciebie, więc to chyba dość naturalne.

Spojrzał jej w oczy, aż musiała spuścić wzrok, żeby się nie zarumienić.

– Jennifer… tak się cieszę, że tu jesteś, chciałbym bardzo zostać… Nie masz pojęcia, ile dla mnie znaczysz.

Mieszkała u tej legendy rocka od pół roku i nigdy wcześniej Kevin nie powiedział nic, co mogłoby sugerować, że widzi w niej kogoś więcej niż jedynie zaufanego pracownika. Teraz dostrzegła w jego oczach, że właśnie próbuje, i jeśli miała być całkiem szczera, nie wiedziała, co mu odpowiedzieć… Albo raczej: na jaką odpowiedź mogła sobie pozwolić.

– Kevinie, ja też naprawdę się cieszę, że tu jestem, ale będę tu również po twoim powrocie. Rodzina za tobą tęskni, zobaczysz, na pewno cudownie będzie tam wrócić.

Wstał i otworzył wielkie drzwi wychodzące na plażę. Po tej stronie domu można było wyjść na dwór ze wszystkich pomieszczeń z widokiem na morze, zarówno na parterze, jak i na piętrze. Na górze wzdłuż tego imponującego budynku ciągnął się balkon. Podtrzymywały go olbrzymie kolumny i panowała niemalże śródziemnomorska atmosfera, kiedy siedziało się tam wieczorem, wsłuchując w szum fal rozlewających się po plaży.

– Jeśli mam być zupełnie szczery, Jennifer… Cóż, pewnie nie powinienem tego mówić, ale… Wolałbym zostać tu z tobą, niż być tam razem z żoną.

Stał odwrócony plecami do niej, zapalił papierosa, co działo się nieczęsto. Właściwie nie palił prawie nigdy, pozwalał sobie na to tylko wtedy, gdy coś go wyjątkowo zdenerwowało.

– Kevinie, nie mów nic, czego później będziesz żałował… Być może w tej chwili masz trochę dość Sarah, ale wszystko się na pewno ułoży po twoim powrocie.

Odwrócił się niespodziewanie w jej stronę, jego piękne oczy ciskały błyskawice i na ułamek sekundy prawie się go wystraszyła.

– Mam jej serdecznie dość, Jennifer… Tak właśnie jest… Teraz to wiem… Cholernie, kurewsko dość, po prostu nie mam siły tam wrócić.

W głosie Kevina usłyszała gniew, jego piękne oczy płonęły. Potem machnął z rezygnacją ręką. Trudno jej było powstrzymać uśmiech. Być może jego reakcja nie powinna aż tak bardzo zaskakiwać, ją jednak zadziwiła. Nigdy wcześniej nie widziała u niego prawdziwej złości, co w żaden sposób nie czyniło go mniej atrakcyjnym.

– Do twarzy ci z tym – zaśmiała się.

Wyglądał na kompletnie zdezorientowanego i próbował zrozumieć, co takiego Jennifer ma na myśli.

– Jak to?

Położyła mu dłoń na ramieniu i przesunęła delikatnie palcami po wyraźnie zaznaczającym się bicepsie.

– Że tak bardzo się wściekasz.

Szybko cofnęła dłoń i weszła do jadalni, gdzie od razu zaczęła sprzątać ze stołu. Kevin dał Marii wolne, więc sami musieli się wszystkim zająć. Serce Jennifer biło bardzo szybko, zaistniało między nią a Kevinem niewidzialne napięcie i wiedziała, że dzieje się coś, na co nigdy nie miałaby odwagi liczyć.

Zanim się zorientowała, stanął za nią, położył ręce na jej ramionach i zagrzebał twarz w jej długich, kasztanowych włosach, opadających dużymi, miękkimi lokami na ramiona i plecy.

– Jennifer… Nie zostaniesz ze mną na noc…? Chciałbym po prostu, żebyś była, nie musimy… To znaczy, jeśli nie chcesz. – Poczuła, jak ciepło rozchodzi się po jej ciele, serce prawie wyskakiwało z piersi, nigdy wcześniej nie przybliżył się tak bardzo i to wprawiło ją w stan zdenerwowania.

Kiedy była nastolatką, nad jej łóżkiem wisiały plakaty z jego podobizną, kiedy nie mogła zasnąć w Iraku i Afganistanie, słuchała jego muzyki, tańczyła do niej, śmiała się i płakała… No, tak… po prostu kochała jego muzykę.

Kocham Pana, Panie Jones - opowiadanie erotyczne

Подняться наверх