Читать книгу Czego nauczyły mnie psy - Cesar Millan - Страница 7
WPROWADZENIE POZNAJCIE NOWYCH NAUCZYCIELI
ОглавлениеZamknijcie oczy wraz ze mną. Tylko na chwilę. Zamknijcie i wyobraźcie sobie taki oto dzień:
Budzicie się o brzasku. Jak zwykle. Bez dźwięku budzika zwiastującego początek kolejnego dnia. Zza okna dobiega poranny świergot ptaków. Z dotykiem pierwszych promieni słońca odczuwacie ekscytację połączoną z radością i wyczekiwaniem. Gładko wykonujecie poranną jogę, rozciągając i rozluźniając włókna najmniejszych nawet mięśni, i pędzicie kontynuować ćwiczenia poza domem.
Spacerujecie po okolicy, rozkoszujecie się dobrym zdrowiem, wykorzystujecie każdą okazję do zaczerpnięcia świeżego powietrza, chłonięcia zapachu kwiatów, trawy czy drzew. Trasa wędrówki jest zawsze taka sama, ale niezmiennie cieszy, jakby się ją przemierzało po raz pierwszy. Z werwą pozdrawiacie spotykanych znajomych i sąsiadów. Oni – również podekscytowani tym, co przyniesie dzień – odwzajemniają się tym samym.
Wracacie do domu na śniadanie, do czekającej rodziny. Witacie się z nią jeszcze radośniej niż z sąsiadami, wylewnie okazując uczucia. Uściski i buziaki dowodząniekłamanego uwielbienia iuznaniadlabliskich. Ciągdalszynastępuje napodwórku. To radosne, wspólne świętowanie kolejnego dnia spędzanego razem. Tak wygląda codzienna poranna rutyna – bo czymże jest życie, jeśli nie dzieleniem się cudownością i okazywaniem wdzięczności tym, których kocha się najbardziej?
Pora na pójście do pracy. Czekacie na to, bo kochacie zajęcie, którym zarabiacie na życie. Jest powodem do dumy i samozadowolenia. Z koleżankami i kolegami, mimo że nierzadko bardzo się różnicie – wzrostem, tuszą, kolorem, rasą czy wyznaniem – ciepło się witacie. To oczywiste, bo wszyscy należą do tego samego gatunku, wszystkim przyświeca jeden wspólny cel. Szanujecie wszystkich współpracowników: od tych, którzy wykonują najpośledniejsze zajęcia, po najważniejszych zwierzchników. Nawet prezes prezentuje taką postawę. W firmie przyjęto zasadę, że każdy odgrywa kluczową rolę w wypełnianiu obowiązków przez kogoś innego. Że każdemu należy się uczciwy udział w zyskach.
Od czasu do czasu zdarzają się konflikty. Ktoś ma coś, czego potrzebujecie, albo postępuje w sposób, z którym się nie zgadzacie. Nikt jednak w firmie nie wbija nikomu noża w plecy – nie spiskuje się, nie rozsiewa plotek. Nie ma mowy. Dezaprobatę wyraża się wprost, pokazując, co komu leży na wątrobie. Mimo że często prowadzi to do sprzeczki. Emocje po kilku minutach opadną, nastąpi jakieś rozstrzygnięcie, dalsza część dnia upłynie bez goryczy lub pretensji.
Brzmi niczym opis idealnego świata, nieprawdaż? Przypuszczalnie nierealnego – jak miejska legenda.
Czy aby rzeczywiście? Nakreślony przeze mnie scenariusz to migawka z życia człowieka wzorującego się na postępowaniu psów.
Te czworonogi pokazują najlepsze, co moglibyśmy uczynić.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat napisałem sześć książek poświęconych zachowaniu się psów. Niemal wszystkie trafiły na listę bestsellerów „New York Timesa”. Opisałem w nich losy wielu psów, które rehabilitowałem, oraz techniki, którymi się posłużyłem, by im pomóc. To ja byłem nauczycielem. Ta książka jest inna – to nie psy są uczniami. Są nauczycielami. Naszymi nauczycielami. Na następnych stronach podzielę się po raz pierwszy tym, czego nauczyłem się od czworonogów obecnych w moim życiu.
Nasze psy towarzyszą nam co dzień i swoim zachowaniem pokazują, jak lepiej żyć. Rzadko, zbyt rzadko zwracamy na to uwagę. Lekceważymy je, przekonani, że wiemy o życiu więcej niż one, że to my musimy nauczyć je dużo więcej niż one nas.
W istocie poświęcamy wiele energii, próbując upodobnić psy do siebie! Uczymy je zrozumienia mowy, którą się posługujemy, na ogół nie zawracając sobie głowy przyswojeniem ich własnej. Uczymy siadania na komendę, zatrzymywania się, przychodzenia czy spacerowania przy nodze. Dla własnej wygody, a nie czworonogów. Rozpieszczamy je jak dzieci (mimo że psy nie dbają o to, który ma fajniejszy gryzak), stroimy w wyszukane ubranka (choć przecież nie interesują się modą).
Wszystko to nie ma sensu. Uczymy psy zachowywania się jak my, mimo że wielu z nas zmaga się z ułożeniem sobie relacji z przedstawicielami własnego gatunku. Psy z natury potrafią docenić honor, szacunek, rytuały, uczciwość, lojalność, rozpoznają smutek, wiedzą, kiedy okazać zaufanie. Instynktownie rozumieją hierarchię w stadzie i korzystne wzajemnie związki. Co by się więc stało, gdybyśmy się od nich uczyli, zamiast wpajać im to, co naszym zdaniem powinny od nas przejąć?
Zacząłem pisać tę książkę w przeświadczeniu, że nadeszła pora na potraktowanie psów jako naszych nauczycieli. Mają wszystkie przymioty, które chcielibyśmy mieć, ale wydaje się nam, że tak nie potrafimy. Każdy dzień psiego żywota upływa na przestrzeganiu zasad moralnych, o co ludzie mogą najwyżej się starać. Wierzę, że psy często rozumieją nas lepiej niż my siebie.
Maksymie Sokratesa „Poznaj samego siebie” nadałem nieco inną postać: „Jeśli chcesz poznać siebie, poznaj swojego psa!”. Bo w jakiejś mierze wasze psy znają was jak zły szeląg, lepiej niż większość bliskich wam ludzi. Znają wasze obyczaje, lepiej niż wy sami potrafią interpretować język ciała i emocje. Pies odsłania to, co się dzieje w waszej podświadomości, staje się zwierciadłem waszej duszy.
Żaden filozof nie rozumie nas tak gruntownie, jak psy i konie.
– Herman Melville
Ewolucja nauczyciela
Psy są naszymi najlepszymi nauczycielami, ponieważ – z konieczności – od wieków pilnie obserwują ludzkie zachowania. Od tysięcy lat uczą się naszego gatunku, by umieć żyć przy nas i z nami współpracować.
Pomyślcie tylko… Psy towarzyszyły (i wciąż towarzyszą) naszemu gatunkowi podczas migracji przez wiele tysięcy kilometrów. Polowały z nami, strzegły stad, broniły terytoriów. Wędrowały u naszego boku, adaptowały się, podobnie jak my, na każdym etapie. Gdy z łowców-zbieraczy przeistaczaliśmy się najpierw w rolników, a potem mieszkańców zindustrializowanych miast.
W ciągu długich okresów poznawały nasze zwyczaje niemal równie dobrze jak własne. Nauczyły się odczytywać nasze pozy i intonację. By przeżyć, stały się najlepszymi na świecie znawcami wszelkich typów ludzkich zachowań. Jestem przekonany, że gdyby mogły mówić naszym językiem, byłyby najlepszymi psychologami, przyjaciółmi i nauczycielami.
Na świecie żyje około czterystu milionów psów. Mniej więcej co czwarta amerykańska rodzina ma psa. Nie ma znaczenia, czy zamożna, czy biedna, religijna czy nie, mieszkająca w wielkim mieście czy na farmie. Psy umieją współpracować i żyć z nami wszędzie.
Z tak niezwykłą umiejętnością adaptacji są jedynymi stworzeniami, które od dziesiątków tysięcy lat z powodzeniem koegzystują z ludźmi. Brian Hare i Vanessa Woods w pouczającej książce The Genius of Dogs postawili tezę, że gdy prehistoryczne wilki zaczęły przekształcać się w obecnie znane zwierzę, „udomowiły” człowieka podobnie jak on je. Szybko się nauczyły, że jeśli pomogą w polowaniu, pasieniu owiec czy strzeżeniu domostwa, zostaną wynagrodzone: otrzymają pożywienie i schronienie. Z czasem ukształtowała się niespotykana międzygatunkowa więź.
Wyobraźcie sobie chwilę sprzed mniej więcej trzydziestu czterech tysięcy lat, kiedy pierwszy wilk, czy też protopies, dostrzegł, że o wszystkie jego życiowe potrzeby zatroszczy się osobliwa dwunożna istota, jeśli tylko wesprze ją w tym, co jest wilczą codziennością: polowaniu, tropieniu i bronieniu stada. Wilki, które się nie bały ludzi ani im nie zagrażały, nagle zyskały przewagę nad dzikszymi krewniakami. Znalazły się w układzie, który był korzystny dla obu stron. I tak pozostało do dziś.
Psy zabiegały o zrozumienie człowieka po to, by wpasować się w jego świat. Ludzie nie zawsze się im odwdzięczali tym samym. Większość moich klientów nie sądzi, że to oni są powodem kłopotów czworonogów. Tymczasem praprzyczyną niemal wszystkich są właśnie ich właściciele. Bez względu na zawód czy klasę społeczną moi klienci zawsze mają tę samą prośbę: „Cesar, proszę, pomóż mojemu psu, błagam!”. Zaczynam od przekonywania, że nim zacznę pomagać psu, oni muszą się nauczyć radzić sobie sami ze sobą.
Ewolucja najlepszego przyjaciela
Psy trwają przy nas, obserwują i odczytują zaangażowanie. I to na każdym etapie ewolucji człowieka. Gdy potrzebował ochrony, znalazły sposób na komunikowanie się z nim po to, by ostrzec o nadciągającym zagrożeniu. Gdy potrzebował pomocy, stadnie przystały na ciągnięcie sań bądź wozów. Kiedy potrzebował towarzystwa, zrobiły kolejny krok i nauczyły się, jak zostać jego najlepszymi przyjaciółmi.
W miarę rozwoju cywilizacyjnego ludziom coraz mniej potrzebne było fizyczne zaangażowanie psów. Dziś muszą się one adaptować do nowych wyzwań, przed którymi stanął człowiek. Pomagają wykrywać choroby, wspierają w akcjach poszukiwawczych i ratowniczych, biorą udział w szpitalnej rekonwalescencji, towarzyszą i bawią w domu.
Związki człowieka z psem zawsze były bliższe niż z innymi domowymi zwierzętami, takimi jak na przykład złote rybki, fretki, trzoda, a nawet koty. Być może dlatego, że – podobnie jak my – psy są stworzeniami społecznymi. Na równi z ludźmi rozumieją i doceniają wartość polegania na sobie i troski o innych.
Z czasem awansowały z pomocników na towarzyszy, a potem na pełnoprawnych członków rodziny. Ich zwodniczo proste podejście do życia jest dla człowieka świetną okazją do przekonania się, jak powinno wyglądać zaufanie, szacunek, oddanie i lojalność w związkach. To wcale nie mrzonka, że na następnym etapie ewolucji powinny zostać naszymi najwspanialszymi nauczycielami.
Sądzę, że psy są najbardziej zadziwiającymi stworzeniami; kochają bezwarunkowo. W życiu są dla mnie wzorem do naśladowania.
– Gilda Radner
Najważniejsze lekcje w życiu
W dzieciństwie szacunku uczyłem się od psów, które żyły w obejściu. Brałem od nich lekcje polubownego rozwiązywania konfliktów i społecznej samoświadomości. Przyglądając się pokojowej egzystencji gromady psów, uczyłem się pogody ducha. Nieskomplikowane i bezpośrednie porozumiewanie się zwierząt uczyło uczciwości i prawości. Psy były wzorem do naśladowania, pomogły mi stać się tym, kim jestem. Nadal sprawiają, że pragnę być lepszym człowiekiem: lepszym kompanem, przyjacielem, ojcem i nauczycielem.
Gdzieś między domem a Centrum Psychologii Psa, w otoczeniu wciąż powiększającej się gromady pięknych psów.
By się uczyć od psów, trzeba najpierw nawiązać z nimi kontakt – i to nie z pozycji ich przywódcy. Musimy nauczyć się pokory, otworzyć na rozmaite formy komunikowania. Nauka od psów – a w istocie od każdego zwierzęcia – wymaga najpierw zrozumienia ich świata, próby spojrzenia na życie ich oczyma.
Nasza egzystencja w dzisiejszych czasach jest bardzo złożona. Słusznie napawają nas dumą rewolucyjne technologie obecne we współczesnym społeczeństwie. Ale zapominamy, że coraz bardziej oddalają nas one od instynktownych zachowań. Stresujące posady, długie dojazdy czy godziny garbienia się przy komputerach wydają się czymś normalnym. Nasze dzieci poświęcają więcej czasu na odrabianie lekcji niż na zabawę. Przestały wspinać się na drzewa, siedzą w domach przyklejone do migocących ekranów. Musimy sprzątać, załatwiać sprawunki, spłacać długi, regulować rachunki. Jeśli zatracimy się w tym wszystkim, nigdy nie będziemy mieli szansy na zobaczenie świata i nadzwyczajnych zdarzeń. Czyli tego, czego pies doświadcza ze swej natury.
Wziąwszy to wszystko pod uwagę, wierzę, że tajemnica wewnętrznego spokoju i szczęścia kryje się w świecie instynktów, którego psy nigdy nie opuszczają. Sami jesteśmy przede wszystkim zwierzętami, czujemy, gdy w życiu coś dzieje się nie tak. Sięgamy wtedy po poradniki, szukamy remedium w jedzeniu, piciu, hazardzie czy zakupach, usiłując desperacko uciec od chaosu i odnaleźć spokój. Tymczasem okazuje się, że najlepsze na świecie wzorce do naśladowania mamy obok siebie – żyją w naszych domach.
Od psów można się wiele nauczyć, na przykład zaufania, lojalności, wyciszenia czy bezwarunkowej miłości. O tym wszystkim opowiem na dalszych stronach. Skoncentruję się nade wszystko na ośmiu ważnych lekcjach, które dały mi niektóre z nadzwyczajnych psów obecnych w moim życiu: szacunku, swobody, pewności siebie, wiarygodności, wybaczania, mądrości, odporności i akceptacji. Nauczycielami były ukochane pitbule Daddy i Junior, dumny i honorowy podwórzowy Paloma, para rottweilerów Cain i Cycle, a nawet buldożek francuski Simon. Przez moje życie przewinęło się wiele psów i wszystkie odcisnęły niezatarte piętno. Jak się przekonacie, każdy rozdział to opis konkretnego i inspirującego kroku na drodze do samopoznania. Prowadziły po niej wskazówki, których potrafią udzielać psy.
Od lat opowiadam o liderach i tych, którym przewodzą. Uważam, że najwyższa już pora, byśmy zrezygnowali z przewodzenia psom, a stali się ich podopiecznymi, przejęli ich ogląd świata, tryb życia i wartości, którymi są reguły społeczne stada. Pies wiedzie bezinteresowny żywot, zawsze przedkłada dobro stada nad własne korzyści. Żyjące chwilą psy nie znikną między drzewami, zanim nie poznają wszystkich zalet lasu.
Na obecnym etapie dziejów człowieka nakazem staje się dostosowanie do światopoglądu charakterystycznego dla życia w stadzie. Potrzebny jest powrót do zdroworozsądkowości, umiaru i wdzięczności za to, co mamy. Lekceważymy najważniejsze w życiu: rodzinę, zdrowie, radość i równowagę. Psy – nie. Jeśli zorientują się, że coś jest nie tak – ze środowiskiem, okolicznościami lub człowiekiem – nie zastanawiają się, jak to naprawić. Reagują odruchowo. Prawie tak samo, jak ktoś cofający się przed płomieniem. Są prawdziwymi mistrzami w rozumieniu chwiejnych stanów emocjonalnych człowieka.
Uważniejsze przyglądanie się ukochanym zwierzakom i wsłuchiwanie w ich przekaz może być kluczem do własnego rozwoju i samopoznania. Choć mądrość psów jest balsamem dla duszy, często nie zwracamy na nią uwagi we własnym egocentrycznym świecie.
Zapraszam więc do wspólnej wędrówki, która odsłoni nowe sposoby przeżywania życia, oparte na unikatowych i wyjątkowych lekcjach, które dają nasze psy.