Читать книгу Jak mniej myśleć - Christel Petitcollin - Страница 4

1
CZĘŚĆ
STRUKTURA UMYSŁOWA Z NATURY SKOMPLIKOWANA
Rozdział 1
Nadwrażliwe receptory

Оглавление

„Ten facet jest too much, ten facet jest za… Za, za, za!”, śpiewały w latach osiemdziesiątych Coco Girls. Już sam ten refren zawiera problematykę nadwydajności mentalnej. Wszystkiego jest za dużo: myśli, pytań, emocji… w dodatku w stopniu wyższym lub najwyższym: nadpobudliwy, nadwrażliwy, nadmiernie uczuciowy… Ludzie nadwydajni mentalnie przeżywają to, co się wokół nich dzieje, z niezwykłą intensywnością. Pod wpływem tego, co ich porusza, w sensie zarówno pozytywnym, jak i negatywnym, wydają z siebie dźwięki czyste jak kryształ. Nawet błahe incydenty mogą w ich oczach nabrać niebotycznych proporcji, zwłaszcza jeśli naruszają ich system wartości. Doznania, emocje, wrażliwość – wszystko jest spotęgowane. W gruncie rzeczy cały ich system zmysłowy i emocjonalny jest nadwrażliwy. Ta subtelność percepcji ma charakter neurologiczny i zaczyna się od postrzegania rzeczywistości.

Każdą informację odbieramy pięcioma zmysłami. Wiemy, że istnieją ludzie przygłusi lub niedowidzący, jednak wyobrażamy sobie, że wszyscy identycznie postrzegamy rzeczywistość. Nieprawda. Twój sposób widzenia świata jest niepowtarzalny i subiektywny. Pokaż to samo mieszkanie dziesięciu osobom. Następnie poproś je, aby szczegółowo opisały, jak wygląda to miejsce, a będziesz miał wrażenie, że obejrzały dziesięć różnych mieszkań. Każdy ma swój ulubiony kanał zmysłowy. Osoba, u której dominują wrażenia wzrokowe, skupi się na tym, co jest do zobaczenia: estetyce, barwach, świetlistości, widoku z okien itd. Inna, preferująca wrażenia słuchowe, uzna to miejsce za spokojne lub hałaśliwe. A osoby ruchliwe będą mówić o cieple, przestrzeni i wygodzie. Niektórzy posłużą się nawet zmysłem węchu i będą mówić o wyziewach tytoniowych lub dusznej atmosferze. Tak więc każdy wyselekcjonuje jako ważny i godny zainteresowania pewien fragment rzeczywistości, a całą resztę pominie. Podobnie każda osoba przypisze określoną intensywność doznanym wrażeniom. Być może jedna uzna miejsce za „nieco hałaśliwe”, druga za „bardzo hałaśliwe”, trzecia zaś w ogóle nie zwróci uwagi na akustykę. Ostatecznie każdy wyselekcjonuje pewną liczbę informacji, niezbędną i wystarczającą do wyrobienia sobie opinii. Nadwydajni mentalnie odbierają więcej informacji niż przeciętni ludzie, ponadto o wiele bardziej intensywnie. Zjawisko to nazywa się hiperestezją. Jeśli człowiek nadwydajny mentalnie obejrzy lokal, zapamięta więcej szczegółów niż większość ludzi i wyłowi jakieś mało znaczące drobiazgi, błahostki, których nikt oprócz niego nie dostrzeże.

Hiperestezja 3

Oto mail, jaki dostałam od François po jego pierwszej wizycie:

„Chciałbym Pani wyjaśnić, co nieustannie przeżywam, opowiadając na przykład o dniu, w którym po raz pierwszy do Pani przyszedłem (proszę się nie gniewać).

Parkuję samochód. Zastanawiam się, czy Pani parkuje na podwórzu czy na ulicy. Przechodzę przez bramę, usiłuję dociec, które auto należy do Pani. Czy lubi Pani samochody? Myślę, że tak. A jednak nie zauważam żadnego interesującego. Mówię sobie, że się pomyliłem. Dochodzę do domofonu. Na skrzynce na listy lub na dzwonku Pani nazwisko jest napisane inną czcionką niż nazwiska osteopatów. A więc nie zaczęła Pani przyjmować tam w tym samym czasie, co oni. Dlaczego? Gdzie Pani przedtem praktykowała? Dalej od swojego domu? U siebie w domu? Czy Pani klienteli nie przeszkadza, że zmieniła Pani adres? Wchodzę. Drugi dzwonek nie działa. Trzeba by go naprawić. Dlaczego nikt go dotąd nie naprawił? Wchodzę do poczekalni. Nie ma nikogo. Czy osteopaci są zajęci? Wydaje się, że potrafi Pani tak zorganizować sobie pracę, żeby ludzie nie musieli czekać. Czasopisma nie są najaktualniejsze. Przeważnie numery magazynu (…) są trochę zbyt (…), jak na mój gust. Czyżby Pani prenumerowała to czasopismo? Głosowała Pani na (…)? Zgroza! Patrzę przez okno: nic zachwycającego. Czuję się przybity. Żywopłot znajdujący się za blisko okna zupełnie psuje perspektywę. Słyszę Pani głos, domyślam się, jak Pani wygląda. Wyobrażam sobie, że jest Pani wysoka, dobrze zbudowana. Słyszę stukot Pani obcasów na podłodze z laminatu (nie lubię dźwięku wydawanego przez tę wykładzinę, zionie chłodem, nie ma w niej ani odrobiny ciepła). Ale po co włożyła Pani buty na obcasach, skoro i tak jest Pani wysoka? Wreszcie widzę Panią – bingo – dokładnie taką, jak sobie wyobrażałem. Podaje mi Pani rękę. Chętnie bym Panią ucałował, aby dowiedzieć się czegoś więcej, ale oczywiście nie mogę. Zadowalam się uściskiem dłoni. Oceniam go: jest mocny, ale nie za bardzo. Nie jest Pani uperfumowana, no może troszkę. To mi bardziej odpowiada, bo nie znoszę zbyt mocnych zapachów czy po prostu zbyt dużej ilości perfum. Idę za Panią do gabinetu. Zastanawiam się, gdzie są osteopaci, jak pracują. Pierwszy pokój – Pani gabinet. Jest uporządkowany, dla mnie nawet za bardzo, podobnie jak Pani biurko. Wnętrze wydaje mi się zimne, brakuje jakiejś okazałej rośliny, widok przez okno taki sam, przygnębiający. Na biurku niewiele przedmiotów, za to pełno długopisów, a każdy inny, dlaczego? Drugie pomieszczenie jest przyjemniejsze. Podoba mi się czerwony fotel, wydaje się starszy niż reszta mebli. Czy miała go Pani w poprzednim gabinecie? Na pewno. Siadamy. Interesuje mnie Pani. Uważnie przyglądam się Pani sukience (zacząłem już na korytarzu). Różnokolorowa, rzuca się w oczy, obcisła. Nie wstydzi się Pani swojego ciała, podoba się sobie, to się czuje. Podoba się Pani innym, to też się czuje. Porównuję Pani fryzurę z uczesaniem na dwóch zdjęciach w Pani książkach, które mam. Podoba mi się. Jest Pani opalona, wyobrażam sobie, że lubi Pani chodzić na plażę. Nie ma Pani na sobie zbyt dużo biżuterii. To nie w Pani stylu. Myślę, że woli Pani raczej fantazyjną niż złotą lub zbyt krzykliwą bransoletkę. Obserwuję Pani ręce, jak u każdego. Pani dłonie mi się podobają. To dla mnie bardzo ważne. Trochę się odprężam. Jednak wciąż jestem nieufny. Mówię sobie, że z łatwością mogłaby Pani mną manipulować. To wszystko odnosi się nie tylko do Pani, nieustannie coś takiego przeżywam. Przed naszym spotkaniem wstąpiłem do kiosku z gazetami na rogu ulicy, na której znajduje się Pani gabinet. Spędziłem tam trzy minuty. Zadałem sobie ze dwadzieścia pytań…”

Oto jak osoba nadwydajna żyje na co dzień, bombardowana informacjami, zapamiętująca mnóstwo szczegółów, próbująca przewidywać, co się wydarzy, i odgadywać resztę na podstawie nagromadzonej wiedzy, zadająca sobie tysiące pytań, często w stanie emocjonalnego napięcia i nieufności, zwłaszcza podczas pierwszego spotkania.

A więc jeśli za dużo myślisz, twój mózg będzie przede wszystkim charakteryzowała hiperestezja. Tym naukowym terminem określa się zjawisko posiadania pięciu nadzwyczaj wyostrzonych zmysłów. Jest to również stan przytomności, czujności, a nawet nieustannego pogotowia. Podobnie jak François, posiadasz niezwykle rozwiniętą umiejętność zauważania najdrobniejszych detali lub niuansów niedostrzegalnych dla większości ludzi. Osoby dotknięte hiperestezją, chociaż często przeszkadza im zgiełk, światło czy zapachy, nie zdają sobie sprawy, że ich doznania zmysłowe wykraczają poza normę. Mówię im o tym. Z początku słuchają ze zdziwieniem. Potem, stopniowo, w trakcie dyskusji, uświadamiają sobie, że faktycznie zwracają uwagę na szczegóły, że potrafią rozpoznać już od pierwszych taktów fragment jakiegoś utworu muzycznego albo domyślić się, z czego przyrządzono jakąś potrawę… Ale nawet by im nie przyszło do głowy, że inni nie są podobni do nich, skoro one same doświadczają takich stanów dziesięć razy dziennie. Ci, którzy wiedzą o swojej hiperestezji, mają skłonność przeżywać ją w sposób negatywny, i wyrzucają sobie nietolerancję, gdy nadmiar bodźców zmysłowych wytrąca ich z równowagi. „Nie znoszę zbyt głośnej muzyki w niektórych sklepach, zwiewam w popłochu!”, stwierdza Nelly. Dla Pierre’a gorszy jest dyskomfort wzrokowy: „W biurze świetlówki dają zbyt ostre światło, rażą w oczy. Tylko ja się na to skarżę. Uchodzę za zrzędę”. U innych na dyskomfort narażone są wszystkie zmysły.

Hiperestezja wzrokowa

Tak jak opowiada François, widzenie u hiperestetyków to przede wszystkim widzenie precyzyjne, w którym detal jest postrzegany wcześniej niż całość. Ciekawie byłoby sprawdzić, co widzieli inni moi klienci, i porównać z jego doświadczeniem. François dostrzegł mnóstwo drobnych szczegółów: długopisy, wytarty fotel, widok przez okno, czasopisma w poczekalni. Jego spojrzenie jest przenikliwe: istny promień laserowy, który bez przerwy skanuje wszystkie dane. Lustruje mnie od stóp do głów: biżuterię, sukienkę, fryzurę, ręce… W życiu codziennym ci, którzy napotykają takie spojrzenie, często uznają je za denerwujące, wścibskie lub nawet inkwizytorskie. Jednak nie zmierza ono do oceniania, lecz do zrozumienia, a w przypadku François, do uspokojenia się. W zapamiętywaniu niekiedy pomocne są jakieś nieistotne drobiazgi. Innym aspektem hiperestezji wzrokowej może być wielka wrażliwość na światło.

Hiperestezja słuchowa

Hiperestetyk potrafi słyszeć wiele dźwięków naraz. Może słuchać radia, jednocześnie śledząc rozmowę, ale będzie go rozpraszać dobiegający z sąsiedniego pokoju brzęk naczyń, który jego zdaniem zagłusza całą resztę. To prawdziwy dar mieć na tyle subtelny słuch muzyczny, by wychwycić delikatną frazę saksofonu wśród dźwięków wydawanych przez inne instrumenty. Gorzej, jeśli ktoś nie może wyciszyć dobiegającego z zewnątrz wizgu kosiarki do trawy, który słyszy tylko on. Ludzie dotknięci hiperestezją akustyczną często lepiej słyszą niskie niż wysokie tony. Podobnie z odległymi hałasami, lepiej wychwytywanymi przez nich niż bliskie. Dlatego gdy przysłuchują się rozmowie, będzie im przeszkadzać muzyka w tle. Tytuły wiadomości, zaówno w telewizji, jak i w radiu, przeważnie mieszają się hiperestetykom z sygnałem rozpoczynającym dziennik. Stają się ledwo słyszalne dla wielu nadwydajnych mentalnie, którzy muszą uczynić wysiłek, aby w tej wrzawie usłyszeć spikera. François czeka, aż usłyszy mój głos, przysłuchuje się moim krokom, uznaje, że dźwięk wydawany przez podłogę jest zimny, i zauważa zepsuty dzwonek.

Hiperestezja ruchowa

Atmosfera panująca w jakimś miejscu, wilgotność lub suchość powietrza, ciepło, szorstki lub miękki w dotyku materiał ubrania – nadwydajni mentalnie nieustannie odbierają wszystkie te informacje. François mówi, że bardzo chciał mnie pocałować. Nie odważył się. To był pierwszy seans, ale często się zdarza, że hiperestetycy nagle nabierają ochoty, by mi dać buziaka. W niektórych sytuacjach o dużym ładunku emocjonalnym życzą sobie, bym ich przytuliła albo by to oni mogli mnie uściskać. Nie ma żadnej dwuznaczności w takim pragnieniu. Potrzebują serdecznego, „niedźwiedziego uścisku” w amerykańskim stylu. Pozwala im to opanować emocje, a także, jak mówi François, „dowiedzieć się czegoś więcej”. Zasada tradycyjnej psychoterapii głosząca, że nie wolno dotykać pacjentów, wobec nich nie znajduje zastosowania. Są za bardzo dotykowi.

Hiperestezja węchowa

Rzadko używany przez większość ludzi węch jest zmysłem bardzo zwierzęcym i obfitującym w informacje. Droczę się z hiperestetykami, mówiąc im, że nie mają nosa, tylko kufę. Podobnie jak François, wchodzą do mojego gabinetu, dzięki wyczulonemu węchowi komentują moje perfumy, a jeśli w powietrzu unosi się jeszcze zapach tytoniu lub potu wydzielany przez ubranie poprzedniej osoby, marszczą nos.

W niektóre dni Florence prosi mnie nawet, by przewietrzyć pokój, kiedy czuje, że „tym powietrzem już ktoś oddychał”! Hiperestezja węchowa jest pożądana, gdy wdycha się zapach przedniego wina lub wącha kwiat. Może jednak stać się koszmarem, gdy chodzi o mdlący odór lub sztuczne zapachy, takie jak podrobiony aromat wanilii lub maślanej bułeczki. François nie znosi zbyt natarczywych woni.

Hiperestezja smakowa

Smak idzie w parze z węchem. Hiperestetycy są często wielkimi smakoszami. Jeśli zaufają swemu instynktowi, są zdolni wyczuć choćby odrobinę cynamonu lub papryki, odgadnąć, z jakiego regionu geograficznego pochodzi kawa lub czekolada. Ogólnie biorąc, prawie nie zdarzają im się zatrucia pokarmowe, gdyż potrafią wykryć najmniejszy podejrzany smaczek.


Większość z nas odbiera bardzo mało informacji w porównaniu z ludźmi nadwydajnymi mentalnie. A ci od czasu do czasu muszą to sobie uświadamiać. Wtedy nagle doznają wrażenia, że osobnicy w ich otoczeniu są głupi lub otępiali. Ale ta myśl ich krępuje, więc szybko ją odganiają. Starają się przede wszystkim nie oceniać bliźnich, nie podkreślać różnicy, która działa tak destabilizująco. A przecież ta różnica ma charakter neurologiczny i obiektywny. Została zbadana i zmierzona naukowo. Odważnie przyjmij do wiadomości ten oczywisty fakt. Będziesz wówczas mógł sobie wytłumaczyć nieustanny rozdźwięk między tobą a większością ludzi. Zacznij obserwować swoje otoczenie i sprawdź sam, ile uwagi poświęca mu ten i ów. Zaskakujące! François raptem sobie uświadamia: „To dlatego często mam dziwne wrażenie, że ludzie wokół mnie są jakby uśpieni!”.

Ejdetyzm

Hiperestezja ma aspekt ilościowy: pewną liczbę elementów, które ewentualnie zauważyłeś, i podział przestrzeni na coraz mniejsze szczegóły. Ma też aspekt jakościowy: subtelność odcieni, jakie możesz dostrzec między dwiema niemal identycznymi barwami, lub maleńką fałszywą nutkę w środku utworu muzycznego. W zjawisku tym rolę odgrywają również natężenie uwagi i memoryzacja, ponadto nie można pominąć aspektu „ejdetycznego” percepcji zmysłowej.

Czy widziałeś kiedyś dziecko bacznie przyglądające się biedronce? Jego wzrok to istny mikroskop. Dostrzega dosłownie wszystko, zachwyca je każdy szczegół. Błyszczący pancerz, delikatne żyłki, siatkowate oczy, drżące czułki, niezwykła struktura dwuczęściowego pancerza, z którego wyrastają przezroczyste skrzydełka. Jeśli chcemy opisać to jakościowe wyrafinowanie percepcji, mówimy o ejdetyzmie. Co za przyjemność poczuć na języku aksamitną fakturę musu owocowego, podziwiać lśniący, jakby pociągnięty lakierem liść, jedwabisty płatek róży lub mieniącą się perliście kroplę rosy, drżeć z rozkoszy, wkładając kaszmirowy sweterek, rozpływać się w błogości, słuchając delikatnych dźwięków wyczarowywanych z fortepianu. Hiperestezja oznacza również tę jakość, tę finezyjną uwagę, która stanowi źródło poezji, sztuki i zachwytu. Poza małymi dziećmi, ile osób w twoim otoczeniu wznosi się na taki poziom wyrafinowania i rozkoszy w postrzeganiu świata?

Synestezja

W większości przypadków nadwydajności mentalnej hiperestezja łączy się z synestezją, to znaczy ze skrzyżowaną aktywacją zmysłów w mózgu. Synestetycy widzą na przykład kolorowe słowa lub wypukłe cyfry. Catherine mi mówi: „Ja słucham skórą. Właściwie użyte słowa wywołują u mnie dreszcz, zanim w ogóle zrozumiem ich sens”. François czuje, że dźwiękowi wydawanemu przez podłogę brak ciepła (połączenie dźwięku i odczucia) i stwarza sobie mój obraz (domyśla się, że jestem wysoka i dobrze zbudowana) na podstawie brzmienia mojego głosu. Synestezja ułatwia zapamiętywanie. Dlatego też nadwydajni mentalnie przypominają sobie mnóstwo szczegółów, które większości ludzi wydają się nieistotne.

Synestezja to najczęściej zdolność podświadoma. Kiedy pytam człowieka nadwydajnego mentalnie, czy zauważa u siebie taką umiejętność, odpowiedź brzmi nieodmiennie: „Nie, skądże”. Oczywiście mu nie wierzę. Przez lata praktyki mogłam stwierdzić, że hiperestezja i synestezja bardzo często idą w parze. Tak więc w środku rozmowy nagle zadaję pytanie: „Jakiego koloru jest słowo «wtorek»?”. Odpowiedź pada spontanicznie: „Żółte!” (albo zielone, wszystko jedno!). Zdziwiony swoją odpowiedzią, mój nadwydajny mentalnie się broni. Nie zastanowił się, powiedział ot, tak sobie, w gruncie rzeczy nie ma o tym pojęcia… Pozostaje mi tylko to zweryfikować. Nieco później w toku rozmowy znów pytam znienacka: „A jakiego koloru jest słowo «stół»?”. Odpowiedź pojawia się natychmiast: „Zielone”. Mój rozmówca jest zmieszany. Tak, widzi słowa w kolorze. To nieracjonalne, ale tak jest! Wtedy nasuwają mu się wspomnienia z dzieciństwa: litera B, która miała dwa brzuszki, cyfra 2, która przypominała złocistego łabędzia, cyfra 1 – podobna do czarnego harpuna. Następnie szmer wodospadu, który wibrował w dołku żołądkowym, a nawet, nikt by nie zgadł, bo to takie głupie, żółty zapach pieczonego kurczaka… Przestań wreszcie stosować autocenzurę! Spokojnie przypomnij sobie wszystkie dziwaczne pomysły z dzieciństwa. Prawdopodobnie zrodziły się z synestezji.

Dziwactwa związane z hiperestezją

Zależnie od sposobu, w jaki przejawiają się nieprzeciętne uzdolnienia, hiperestezja może przybierać najróżniejsze formy. Na przykład w dziedzinie słuchu: dana osoba będzie nadwrażliwa na niektóre dźwięki, a na inne nie. Podobnie jest ze zmysłem dotyku: faktura pewnych tkanin wywołuje efekt przyciągania i budzi zachwyt lub wręcz przeciwnie, napełnia wstrętem i odpycha. Stąd mogą też wynikać trudności z odżywianiem: na przykład wszystko, co miękkie i gotowane, będzie obrzydliwe, a wszystko, co ma kolor pomarańczowy – niejadalne.

William, cierpiący na zespół Aspergera, twierdzi, że cykanie koników polnych jest wkurzające i że mało od niego nie zwariuje, tymczasem inne dźwięki w tle, nawet głośne, pozostawiają go obojętnym. Dziwnie niewrażliwy na ból i nieprzyjemne zapachy, czuje odrazę do niektórych ubrań z materiałów syntetycznych, za to uwielbia dotykać futer lub pluszowych zabawek i nie może się powstrzymać, żeby ich nie pomiętosić.

Inhibitory informacji

Hiperestezja to pod pewnymi względami wyjątkowa szansa. Przydaje się do zdobywania wiedzy o środowisku. Nakazuje zdwoić czujność i pobudza zainteresowanie światem zewnętrznym. Ta wyostrzona multisensoryczność pozwala doznawać nadzwyczajnej zmysłowej rozkoszy. Ale jeśli receptory są zbyt czułe, a doznania spotęgowane, hiperestezja może stać się wyczerpująca i bardzo upośledzająca. Niekiedy światło oślepia. Zbyt kolorowe lub przeładowane dekoracje rażą w oczy. Jakiś dźwięk jest zbyt głośny lub wrzawa nieznośna. Jest za gorąco, za wilgotno. Powietrze jest za suche lub za bardzo naelektryzowane. Metka na kołnierzyku, która drapie w szyję, to jakby nieustanna mikroagresja. I ci ludzie – za mocno uperfumowani lub niedomyci, którzy przyprawiają o mdłości. Ponadto osoba nadwydajna mentalnie nie potrafi pominąć tego, co zauważa, i wyłączyć swojego systemu zmysłowego. Również to zjawisko ma podłoże neurologiczne. Mówimy wtedy o niskiej ukrytej inhibicji.

Większość ludzi automatycznie segreguje dostępne informacje zmysłowe. Te niepotrzebne oczywiście pozostają w uśpieniu. Umysł może się wówczas skupić na tym, co najważniejsze. Automatyczna hierarchizacja bodźców pozwala bez trudu ocenić, co jest istotne. U nadwydajnych ta selekcja nie dokonuje się machinalnie, lecz w „trybie ręcznym”. To dana osoba musi zadecydować, co jest godne uwagi, i zdobyć się na wysiłek umysłowy, aby całą resztę zepchnąć na dalszy plan. „Ręczna” hierarchizacja jest trudna. Wymaga świadomego wysiłku. Ogólnie biorąc, ludzie nadwydajni mentalnie mają trudności z wyborem i zadecydowaniem, co jest ważne, a co nie. Muszą tego dokonać już na etapie selekcji doznań zmysłowych. Koniec końców tak samo męczy pomijanie bodźców nieistotnych, jak doznawanie ich. Zatem nawet znużony, zasypywany informacjami zmysłowymi hiperestetyk boryka się z nimi nieustannie, dzień i noc. I dlatego nadwydajni mentalnie marzą o tym, by się wyłączyć.

Wobec natłoku wrażeń, których nie rozumie, człowiek normalnie myślący wzrusza ramionami, mówiąc: „W ogóle nie zwracaj na to uwagi!”, tak jakby to była oczywistość, bo dla niego sprawa jest ewidentna. Wystarczy po prostu, że nie zwróci na coś uwagi. Ludzie normalnie myślący nie zdają sobie sprawy z tego, co przeżywa nadwydajny mentalnie. Na przykład na spacerze po mieście jego uwagę bez przerwy przyciągają hałas samochodów, korowód przechodniów i wystawy sklepowe. Rozgląda się na wszystkie strony i nieustannie usiłuje się skoncentrować.

Już od początku przyjęcia Nelly uważa, że muzyka w restauracji jest za głośna. Słyszy też zgiełk w lokalu, niedające się wyciszyć rozmowy przy sąsiednich stolikach i brzęk naczyń, czuje zapachy potraw, widzi bieganinę kelnerów, od której kręci jej się w głowie, wędrówki klientów, którzy wchodzą i wychodzą, zbyt mocne światła. Musi dołożyć starań, jeśli chce się skupić na rozmowie i podtrzymać kontakt ze współbiesiadnikami. W tych warunkach miłe spędzenie wieczoru zakrawa czasem na wyczyn.

Rzeczywistość odbieramy wszystkimi pięcioma zmysłami, toteż hiperestetyk żyje niezwykle intensywnie. Radość życia odczuwa się w chwili obecnej, nasycając zmysły przyjemnymi informacjami: pięknymi obrazami, melodyjnymi dźwiękami, rozkosznymi doznaniami, zapachami i smakami. Ludzie nadwydajni mentalnie są zawsze gotowi się cieszyć, wzruszać zachodem słońca lub śpiewem ptaków. Właśnie w takich momentach mogą sobie najlepiej uświadomić swoją odmienność. Próbują podzielić się swoim zachwytem z bliskimi i spotykają się z niezrozumieniem. „No dobra, to tylko zachód słońca. Niejeden taki widziałeś! Idziemy?”, wzdychają, jeśli wręcz nie kpią ich towarzysze: „Ćwir, ćwir, ptaszki ćwierkają! Ile ty masz lat?”.

Ale ta hiperestezja wyjaśnia również, dlaczego pomimo epizodów depresyjnych nadwydajni mentalnie zachowują radość życia, stłumioną, lecz potężną i gotową odrodzić się w pierwszych promieniach słońca.

3

Inaczej przeczulica (przyp. tłum.).

Jak mniej myśleć

Подняться наверх