Читать книгу Jeżeli będę miał zły dzień, ktoś dziś umrze - Christian Unge - Страница 6
ОглавлениеPSYCHOLOG
– No dobrze, na początek proszę powiedzieć, dlaczego chce pan zostać lekarzem.
– Nie wiem.
– Ma pan na myśli, że nie wie, dlaczego chce zostać lekarzem?
– Nie, nie wiem, czy chcę zostać lekarzem.
Pani psycholog w podsztokholmskim Instytucie Karolinska próbowała ukryć zdziwienie. Dwudziestodwuletni chłopak, któremu udało się dostać na rozmowę kwalifikacyjną dzięki zdobyciu wymaganej liczby punktów w testach uczelnianych, nie wie, czego chce? Krecha w protokole?
Opuściła na nos okulary w granatowych oprawkach.
– Czy mógłby pan rozwinąć?
Przez kilka sekund rozważałem, czy powinienem być sprytny, czy szczery. Wybrałem to drugie.
– Lekarz jest na samym dole listy moich preferencji, tak naprawdę nigdy nie chciałem zostać lekarzem. Wydawało mi się to przesądzone z góry.
– Czy pana rodzice są lekarzami?
Spuściłem wzrok.
– Ojciec. I inni w rodzinie. W zasadzie nigdy mnie to nie pociągało. Raczej odstraszało. I zawsze przedmioty ścisłe sprawiały mi trudności.
– A zawód lekarza jest związany z naukami ścisłymi?
– No tak, chyba jest, prawda? Tak mi się wydaje. – Napotkałem jej badawczy wzrok i tym razem nie odwróciłem oczu. – Tak naprawdę chciałem zostać gitarzystą i zająć się muzyką.
– Ale?
– Ale... nie miałem odwagi całkowicie na to postawić. Dużo ćwiczyłem i tak dalej, ale... w końcu zrozumiałem, że nie mam zbyt dużego talentu.
– A czemu nie mógł pan grać po prostu dlatego, że to fajne?
– No bo... albo-albo.
– Co albo-albo?
– Nie wyobrażałem sobie, bym mógł być przeciętnym muzykiem.
– Ma pan na myśli, że chciał mieć poczucie, iż może stać się najlepszym?
– Coś w tym stylu.
Zapisała coś w swoim notesie. Być może „nastawiony na rywalizację”. Albo „niezdecydowana osobowość”.
– Więc dlaczego pan dziś tu siedzi?
– Bo skreśliłem już wszystkie inne możliwości z mojej listy. Zawód lekarza to jedyne, co na niej zostało.
Uśmiechnęła się ostrożnie i położyła dłonie jedną na drugiej na notesie.
– Ma pan... dwadzieścia dwa lata?
Kiwnąłem głową i dotarło do mnie, jak to wszystko głupio wygląda.
– Chodzi mi o to, że wszystko przemyślałem. Dużo eksperymentowałem. Podróżowałem, pracowałem, uczyłem się mnóstwa różnych rzeczy. W sumie uważam, że wszystko jest fajne. Może to jest moim głównym problemem.
– Co? To, że nie potrafi pan wybrać?
Zrobiłem głęboki wdech.
– Kiedy czytam poranną gazetę, ciekawi mnie wszystko. Prawie wszystko. I tak było przez całe życie. W szkole większość rzeczy mnie interesowała. Może nie byłem dobry we wszystkim, ale każdy przedmiot miał w sobie coś pociągającego. Na uniwersytecie mogłem równie dobrze rzucać kostką do gry – wszystkie kursy brzmiały ciekawie. Więc wszystkie wypróbowałem.
– Wszystkie?
– Wiele. I były fajne. Historia religii, politologia, filozofia, psychologia, socjologia... Kiedy mieliśmy drugi semestr psychologii i doszliśmy do psychologii klinicznej, zacząłem się domyślać, co chcę robić.
– W takim razie czemu nie psychologia?
Nie dostrzegłem nawet śladu uśmiechu, ale przeczuwałem, że to pytanie ją bawiło.
– Może byłem zbyt tchórzliwy. Albo jestem po prostu bardziej pragmatyczny. To musi być coś konkretniejszego. Coś, do czego używa się własnych rąk. Lekarz... Wiem, jak wygląda szpital. Jak lekarze pracują. Jak wygląda ich dzień powszedni.
– Ale powiedział pan, że to pana nie pociągało.
– Nie. Początkowo nie. Ale coś podświadomie popychało mnie w tym kierunku.
– Pieniądze?
– Lekarze dobrze zarabiają?
– Uważa się ich chyba za sowicie opłacanych.
– Nie, to nie dlatego. Wiem też, że chcę pracować dla Lekarzy bez Granic.
Pani psycholog podniosła wzrok. Trzy sekundy pauzy.
– Lekarze bez Granic...
– Tak, i dlatego muszę być lekarzem albo pielęgniarzem.
Wtedy nie wiedziałem, że zatrudniają także psychologów, ekonomistów i techników. Mógłbym nawet postawić na karierę klauna i dostać pracę u Lekarzy bez Granic.
Psycholożka odłożyła notes i długopis.
– A więc, jeżeli dobrze pana rozumiem, metodą wykluczania doszedł pan do tego, że zawód lekarza jest najmniej zły ze wszystkich wyobrażalnych zawodów świata?
– Tak można to ująć. I że chcę pracować dla MSF.
– MSF?
– Lekarze bez Granic, po francusku.
Kilka miesięcy później zacząłem studiować medycynę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki