Читать книгу Dziewczyna z szyją żyrafy - Corinne Hofmann - Страница 6
Przedmowa
ОглавлениеProszę pani, miałabym jeszcze jedno pytanie!
– Tak, słucham? – spytałam.
– Czy zawsze pani taka była?
– Co ma pani na myśli, mówiąc taka? – odpowiedziałam pytaniem.
– No cóż, zastanawiam się po prostu, czy już jako mała dziewczynka była pani równie pewna siebie, równie pogodna i, jak można odnieść wrażenie, szła pani przez życie z optymizmem i bez lęku, czy ma to raczej związek z Afryką, z pani przygodami i skrajnymi doświadczeniami. Mój Boże, na co też się pani poważyła, żeby pójść za tą miłością! I że w ogóle przetrwała pani to wszystko! Ja nigdy bym tak nie potrafiła! Stąd moje pytanie – czy była pani taka już w dzieciństwie?
Dziennikarka patrzy na mnie oczami błyszczącymi ciekawością i czeka z napięciem na moją reakcję. Jednak ku mojemu własnemu zaskoczeniu nie potrafię od razu udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi. Dawniej oznacza bowiem bardzo dawno temu. Tak, czasami mam wrażenie, jakbym żyła już trzecim życiem. Jedno było przed Afryką. Jedno w Afryce. A jedno prowadzę teraz, w Lugano, jako autorka znana daleko poza granicami Szwajcarii. Jak to brzmi! Nieco pompatycznie.
Gdy widzę reakcje ludzi, którzy mnie rozpoznają albo odkrywają we mnie „białą Masajkę”, i słyszę pytanie: „Cooo? To pani jest tą słynną pisarką?”, czuję się zawsze dziwnie dotknięta i studzę lekko wrażenie, odpowiadając szybko: „No cóż, jestem autorką, nie pisarką, ale za to każde zdanie przeżyłam i napisałam sama”.
Po siedemnastu latach i czterech książkach nadal czuję się nieco dziwnie, gdy traktuje się mnie jak kogoś sławnego, nawet jeśli występuję przed setkami, czasami nawet tysiącami ludzi, a moje książki znają miliony czytelniczek i czytelników. Jestem sobą i gdzieś w głębi duszy na zawsze pozostałam dziewczyną ze wzgórza. Nawet wtedy, gdy ubieram się gustownie, a niekiedy nieco ekscentrycznie. Choć występowałam w licznych talk showach, takich jak Boulevard Bio, 3 nach 9 czy Riverboat i wielu innych, których nazw nie pamiętam, nie zaliczam sama siebie do kategorii „sław”. Jest mi obojętne, kto stoi przede mną lub zajmuje miejsce obok mnie. Wszyscy jesteśmy ludźmi, którzy mają do opowiedzenia coś niezwykłego albo w odpowiednim momencie zrobili to, co należało, i dlatego zapraszają nas do takich programów.
A teraz w ciągu kilku minut mam wyjaśnić dziennikarce, czy zawsze taka byłam…
– Szczerze mówiąc, nie potrafię udzielić na to pytanie szybkiej odpowiedzi – ciągnę. – Z pewnością byłam dzieckiem kochającym wolność i dorastającym w niezwykłych warunkach, choć niektórzy powiedzieliby może, że w bardzo zwykłych. W każdym razie pod wieloma względami różniłam się od innych, co z kolei bardzo mi jako dziecku przeszkadzało. Jednak żeby zdefiniować tę odmienność, musiałabym pogrzebać głęboko w skrzyni wspomnień i zdradzić wiele intymnych szczegółów. Na to nie mamy dziś czasu, ale zastanowię się nad tym – odpowiadam zdumionej rozmówczyni.
Dziennikarka nie daje się zbyć i dopytuje:
– Ale kto był dla pani wzorem? Czym kierowała się pani jako dziecko? Czy wiarą? A czy pani rodzice byli równie bojowi? Proszę, tylko krótko!
– Tak, Bóg wie, że moi rodzice byli bojownikami, podobnie jak wielu z ich pokolenia. Ale byli również jak na tamte czasy rzadko spotykanymi poszukiwaczami przygód. Naturalnie wiele z tego wpojono mi od kolebki. Mimo to jako dziecko słuchałam przede wszystkim własnej intuicji i w swoich działaniach kierowałam się własnymi zainteresowaniami. Gdy jestem do czegoś przekonana, wówczas idę obraną drogą, niezależnie od tego, co sądzą o tym inni ludzie – ojciec, matka, rodzina, sąsiedzi, cały świat dookoła. Zawsze tak było i nieuchronnie doprowadzało mnie to do różnych konfliktów z otoczeniem – odpowiadam i chwilę potem uciekam na scenę, by rozpocząć wykład.
*
Dziś, trzy lata później, zaczynam poszukiwania i zgłębiam ten temat. Nie tylko dlatego, że owa dziennikarka skłoniła mnie do refleksji, ale także dlatego, że mam duże grono czytelników zadających mi podobne pytania. Są to przede wszystkim uczniowie, którzy piszą prace o mnie i o moich książkach. Otrzymuję też jednak wiele listów i maili, których autorzy opowiadają mi o swoich osobistych potrzebach i problemach – poprzez moje książki mogę dać tym ludziom trochę światła, odwagi i nadziei.
Właśnie dla takich osób, jak również dla samej siebie, zanurzam się na powrót głęboko w czasy dzieciństwa i szukam recepty na moje obecne Ja. W trakcie tego procesu wydobędę na wierzch wiele pięknych i mniej pięknych, a nawet bolesnych rzeczy. Jestem jednak przekonana, że książka ta może pomóc ludziom, którzy czasami są bliscy zwątpienia i przestają wierzyć w siebie.
Również w mojej młodości nie wszystko było easy-going, nie szło łatwo, i musiałam stoczyć wiele bitew. Opowiem o pewnych sprawach, o których do dziś nie wiedzieli nawet moi rodzice.
Droga Mamo, drogi Tato, wybaczcie mi, jeżeli napisane zostaną bolesne słowa, piszę bowiem na podstawie wspomnień i z punktu widzenia młodej Corinne. Dotyczy to zwłaszcza Ciebie, Tato. Dziś odnaleźliśmy już drogę do siebie – po trudnych latach. Cieszą mnie nasze spotkania, ponieważ teraz dostrzegam i uznaję Twoje mocne strony oraz życiową mądrość, nawet jeśli nie zawsze podzielam Twoje zdanie. Twoją spuścizną we mnie jest miłość do przyrody. To zaś stanowi z kolei mój klucz do szczęścia i zadowolenia. Drodzy Rodzice, wiem, że staraliście się postępować jak najlepiej, na więcej nie starczyło czasu ani energii!
Scenariuszu życia, również tobie należą się podziękowania, ponieważ do tej pory moje życie było ekscytujące i stanowiło wielkie wyzwanie! Wszystko, co się wydarzyło – dobre i złe – ostatecznie uczyniło ze mnie człowieka, którym jestem dziś: wolną, niezależną, spełnioną i silną kobietą.
Wreszcie mam też nadzieję, że książka ta u wielu czytelników wywoła osobiste wspomnienia oraz jeden czy drugi uśmiech.
Lugano, maj 2015 r.