Читать книгу Dawid Janczyk. Moja spowiedź - Dawid Janczyk - Страница 4
Zamiast wstępu
ОглавлениеNazywam się Dawid Janczyk, mam 31 lat i jestem piłkarzem emerytem. Przynajmniej na tę chwilę. Chciałbym znów poczuć klimat szatni, wyjść i powalczyć, znów cieszyć się ze strzelonych goli. Tyle tylko, że nie wiem, czy jeszcze mam siłę.
Mówiono i pisano o mnie, że jestem alkoholikiem. Określano jednym z największych talentów w polskiej piłce, który zmarnował dar od Boga. Nie wiem, czy jestem alkoholikiem. Pewnie tak… W każdym razie walczę ze swoimi słabościami.
Żeby było jasne: nie mam zamiaru nikogo umoralniać, sprowadzać na dobrą drogę. Każdy sam pracuje na swój los. Kiedyś miałem wszystko. Było mnie stać, by co miesiąc kupować sobie mercedesa z salonu. Dziś nie mam pieniędzy i pracy, a przed sobą raczej średnie perspektywy – w wieku 31 lat. Ale i tak jestem szczęściarzem, bo nie odwrócili się ode mnie najbliżsi.
Niech moja opowieść będzie przestrogą dla młodych chłopaków, dopiero wchodzących w dorosłą piłkę. Bo wiecie, co jest największym wrogiem piłkarza, który zagrał kilka dobrych meczów, pokazał się, zapracował na lukratywny transfer? Nie wóda, nie hazard, nie balety ani tłumy panienek na skinienie. To oczywiście też jest złe, ale prawdziwą zgubą jest przeświadczenie, że niezależnie, ile wydam, to jestem w stanie to odrobić. Bo jestem dobry, bo jestem młody, bo przede mną jeszcze przynajmniej kilka lat na topie. Bzdura! Mam 31 lat i wygrzebuję się z mułu. Nikt nie pamięta, że 11 lat temu to Agüero porównywano do mnie. Dziś to tylko ciekawostka dla historyków futbolu.
Przepraszam, jeśli pominąłem jakieś fakty, pomyliłem się w chronologii. Czas i – co tu kryć – zmęczenie materiału robią swoje. Zresztą moim zamysłem nie było stworzenie chronologicznego zapisu przygody z seniorską piłką, ale pokazanie kolejnych szczebli upadku.
Mam świadomość, że wielu piłkarzy ze znacznie większymi nazwiskami niż moje nie podjęło się spisania swoich historii. Bali się, czy są wystarczająco dobrzy, by swoimi losami zainteresować czytelników. Ja jestem skromny chłopak z Nowego Sącza i też się boję, bo gdzie mi tam stawać w jednym szeregu z moimi idolami. Ale jestem to winien i tym młodym chłopakom cieszącym się bramkami w juniorkach, i przede wszystkim rodzinie – żonie Dominice, córkom, rodzicom, rodzeństwu. Miałem dla nich zostać gwiazdą. Nie udało się. Okazałem się słabszy od życia. Do działania i walki napędza mnie jednak wiara, że – mimo wszystko – dla bliskich pozostałem dobrym człowiekiem.