Читать книгу Zwodniczy punkt - Дэн Браун - Страница 31
Rozdział 25
ОглавлениеRachel Sexton szła przez habisferę jak we śnie. U jej boku kroczył Michael Tolland. Corky i Ming maszerowali tuż za nimi.
– Dobrze się czujesz? – zapytał Tolland.
Rachel spojrzała na niego z nikłym uśmiechem.
– Dzięki, po prostu… za dużo naraz.
Wróciła myślami do niesławnej wpadki NASA z roku 1996. ALH84001, marsjański meteoryt, wedle twierdzeń agencji zawierał skamieniałe ślady życia bakteryjnego. Parę tygodni po triumfalnej konferencji prasowej kilku cywilnych naukowców dowiodło, że skalne „ślady życia” są niczym więcej, jak tylko kerogenem10 wytworzonym przez ziemskie zanieczyszczenia. Wiarygodność NASA ogromnie ucierpiała z powodu tej gafy. „New York Times” skorzystał z okazji, żeby prześmiewczo zmienić akronim agencji: NASA – Nadmiernie Ambitne Stowarzyszenie Astronomów.
W tym samym numerze paleobiolog Stephen Jay Gould podsumował problemy z ALH84001 wykazując, że dowód miał charakter chemiczny i dedukcyjny, a nie „konkretny” w rodzaju niebudzącej wątpliwości kości czy muszli.
Teraz jednak Rachel zdała sobie sprawę, że NASA znalazła niezbity dowód. Żaden sceptyczny naukowiec nie mógł zakwestionować tych skamieniałości. Tym razem agencja nie przechwalała się niewyraźnymi powiększonymi zdjęciami rzekomych mikroskopijnych bakterii, lecz oferowała prawdziwe próbki meteorytowe, w których tkwiły organizmy widoczne gołym okiem. Półmetrowe stonogi!
Rachel uśmiechnęła się na myśl, że w dzieciństwie uwielbiała piosenkę Davida Bowie o „pająkach z Marsa”. Nikt wtedy nie mógł nawet przypuszczać, jak bardzo androgyniczna gwiazda brytyjskiej muzyki pop zbliży się do przepowiedzenia największego przełomu w dziedzinie astrobiologii.
Słyszała w głowie dalekie tony piosenki, gdy podbiegł do niej Corky.
– Czy Mike już się pochwalił swoim dokumentem?
– Nie, ale posłucham z przyjemnością – odparła Rachel.
Corky poklepał Tollanda po plecach.
– Śmiało, chłopie. Powiedz jej, dlaczego prezydent uznał, że najważniejsze odkrycie w historii nauki powinno zostać zaprezentowane przez ziemno-wodną gwiazdę telewizyjną.
Tolland jęknął.
– Corky, czy mógłbyś…
– Jasne, zaraz wyjaśnię. – Astrofizyk wcisnął się między nich. – Jak zapewne pani wiadomo, prezydent dziś wieczorem na konferencji prasowej powie światu o meteorycie. Ponieważ ogromna większość populacji świata składa się z półgłówków, poprosił Mike’a o prezentację łopatologiczną.
– Dzięki, Corky – mruknął Tolland. – Ładnie to ująłeś. – Popatrzył na Rachel. – Corky chciał powiedzieć, że prezydent uznał, iż dzięki krótkiemu filmowi dokumentalnemu informacje staną się przystępne dla przeciętnych Amerykanów, z których wielu, co dziwne, nie ma stopni naukowych z astrofizyki.
– Wie pani – rzekł Corky konfidencjonalnie – niedawno się dowiedziałem, że prezydent naszego państwa jest cichym fanem Niezwykłego świata oceanów. – Pokręcił głową z udawanym niesmakiem. – Zach Herney, władca wolnego świata, każe swojej sekretarce nagrywać filmy Mike’a, bo dzięki nim odreagowuje po ciężkim dniu.
Tolland wzruszył ramionami.
– Gość ma gust, co ja na to poradzę?
Rachel zaczynała pojmować maestrię planu prezydenta. Polityka jest grą medialną; Rachel potrafiła wyobrazić sobie entuzjazm i wiarygodność, jaką wzbudzi widok twarzy Michaela Tollanda na ekranie w czasie konferencji prasowej. Zach Herney zwerbował idealnego człowieka do rozreklamowania odkrycia NASA. Sceptycy będą mieli kłopot z zakwestionowaniem jego słów, jeśli potwierdzi je naczelna sława naukowa kraju wraz z kilkoma innymi szanowanymi badaczami cywilnymi.
– Mike zarejestrował już na wideo zeznania wszystkich cywilów i większości czołowych specjalistów NASA. Stawiam swój medal, że pani jest następna na liście – powiedział Corky.
Rachel zmierzyła go wzrokiem.
– Ja? O czym pan mówi? Nie mam odpowiednich kwalifikacji. Jestem łącznikiem wywiadu.
– W takim razie dlaczego prezydent panią tu przysłał?
– Jeszcze mi nie powiedział.
Corky uśmiechnął się z rozbawieniem.
– Jest pani łącznikiem wywiadu z Białym Domem, zajmuje się pani analizowaniem i potwierdzaniem informacji, zgadza się?
– Tak, ale nie naukowych.
– I jest pani córką człowieka, który opiera swoją kampanię na krytykowaniu agencji trwoniącej pieniądze w kosmosie?
Rachel już wiedziała, co zaraz usłyszy.
– Musi pani przyznać – wtrącił Ming – że pani oświadczenie nada dokumentowi całkowicie nowy wymiar wiarygodności. Prezydent przysłał tu panią, więc na pewno chce, żeby w jakiś sposób wzięła pani udział w prezentacji.
Rachel wspomniała słowa Williama Pickeringa, który uprzedzał, że prezydent zechce ją wykorzystać.
Tolland spojrzał na zegarek.
– Zbierajmy się – powiedział, wskazując centrum habisfery. – Pewnie już się zbliża.
– Co? – zapytała Rachel.
– Czas wydobycia. NASA wyciąga meteoryt na powierzchnię. Powinien ukazać się lada chwila.
Rachel osłupiała.
– Naprawdę wyciągacie ośmiotonowy kamień spod lodu o grubości sześćdziesięciu metrów?
Corky zrobił triumfującą minę.
– Chyba pani nie sądziła, że NASA pozostawi to znalezisko pod lodem, prawda?
– Nie, ale… – Rachel nie dostrzegła w habisferze śladów zakrojonych na szeroką skalę wykopalisk. – Do licha, jak NASA zamierza go wyciągnąć?
– To nie problem – parsknął Corky. – Jest pani wśród specjalistów od rakiet!
– Gadanie. – Ming spojrzał na Rachel. – Doktor Marlinson lubi się popisywać. Prawda jest taka, że nie mieliśmy pojęcia, jak wydobyć meteoryt. Autorem rozsądnego rozwiązania jest doktor Mangor.
– Nie znam.
– Glacjolog z uniwersytetu w New Hampshire – wyjaśnił Tolland. – Czwarty i ostatni niezależny naukowiec zwerbowany przez prezydenta. I Ming ma rację. To Mangor jest pomysłodawcą.
– W porządku. Co zaproponował ten facet?
– Facetka – poprawił Ming takim tonem, jakby się w niej durzył. – Doktor Mangor jest kobietą.
– To kwestia dyskusyjna – burknął Corky, patrząc na Rachel. – Nawiasem mówiąc, doktor Mangor od razu panią znienawidzi.
Tolland obrzucił go wściekłym spojrzeniem.
– A żebyś wiedział! – bronił się Corky. – Znienawidzi rywalkę.
Rachel poczuła się zagubiona.
– Słucham? Rywalkę?
– Nie zwracaj na niego uwagi – poradził Tolland. – Na nieszczęście fakt, że Corky jest kompletnym kretynem, jakimś cudem umknął Państwowej Komisji Nauki. Świetnie się dogadacie. Doktor Mangor jest profesjonalistką, jednym z najlepszych glacjologów na świecie. Na parę lat praktycznie przeprowadziła się na Antarktykę, żeby badać ruch lodowców.
– Dziwne – wtrącił Corky. – Słyszałem, że na uniwerku w New Hampshire skwapliwie zgarnęli dotacje i wysłali ją na biegun, żeby mieć trochę spokoju i ciszy w kampusie.
– Zdajesz sobie sprawę, że doktor Mangor omal tam nie zginęła? – warknął Ming, oburzony tym komentarzem. – Zabłądziła w czasie burzy i przez pięć tygodni żywiła się foczym sadłem, zanim ją znaleziono.
Corky szepnął do Rachel:
– Słyszałem, że nikt jej nie szukał.
10
kerogen to substancja przypominająca smołę lub węgiel, znajdowana w postaci rozproszonych, małych wtrąceń w wielu różnych skałach osadowych