Читать книгу Człowiek o 24 twarzach - Дэниел Киз - Страница 5

Оглавление

SŁOWO WSTĘPNE

Książka ta jest opartą na faktach relacją dotyczącą dotychczasowego życia Williama Stanleya Milligana, pierwszego człowieka w historii Stanów Zjednoczonych, który został uznany za niewinnego popełnienia poważnych przestępstw, a przyczyną uniewinnienia była niemożność przypisania mu winy z powodu choroby umysłowej, polegającej na osobowości wielorakiej.

W odróżnieniu od innych ludzi cierpiących na osobowość wieloraką, opisywanych w literaturze psychiatrycznej i popularnej, którzy początkowo zachowywali anonimowość dzięki zastosowaniu fikcyjnych nazwisk, Milligan stał się kontrowersyjną osobą publiczną już od chwili, gdy został aresztowany i oskarżony. Jego twarz pojawiała się na pierwszych stronach gazet i na okładkach czasopism. Wyniki jego badań, przeprowadzanych przez psychiatrów, omawiano w wieczornych programach informacyjnych, pojawiały się też one w tytułach publikacji prasowych na całym świecie. Milligan jest ponadto pierwszym pacjentem cierpiącym na osobowość wieloraką, którego poddano całodobowej obserwacji w warunkach szpitalnych, a dotyczącą go diagnozę, która brzmiała: „osobowość wieloraka”, potwierdziło w zeznaniach pod przysięgą czworo psychiatrów oraz psycholog.

Po raz pierwszy spotkałem tego dwudziestotrzyletniego mężczyznę w Atheńskim Ośrodku Zdrowia Psychicznego w mieście Athens w stanie Ohio, wkrótce po tym, jak go tam umieszczono na polecenie sądu. Gdy poprosił mnie, żebym napisał historię jego życia, powiedziałem mu, że moją zgodę uzależniam od tego, czy dowiem się o nim więcej, niż opublikowano w mediach. Zapewnił mnie, że głębsze tajemnice, dotyczące poszczególnych jego osobowości, nigdy nie zostały nikomu wyjawione, nawet adwokatom i psychiatrom, którzy go badali. Pragnął on teraz, żeby świat zrozumiał jego chorobę. Co do mnie, to przyjąłem postawę sceptyczną, choć byłem tą sprawą zainteresowany.

W kilka dni później moja ciekawość wzrosła po przeczytaniu ostatniego akapitu artykułu zatytułowanego DZIESIĘĆ TWARZY BILLY’EGO, który ukazał się w „Newsweeku”. Akapit ten brzmiał następująco:

Pozostają jednak pytania bez odpowiedzi: Skąd Milligan znał technikę ucieczki w stylu Houdiniego, zademonstrowaną przez Tommy’ego (jedną z jego osobowości)? Co sądzić o jego rozmowach z ofiarami gwałtów, w których utrzymywał, że jest „partyzantem” i „płatnym mordercą”? Lekarze uważają, że Milligan może mieć jeszcze inne, niezbadane dotąd osobowości, i że niektóre z nich mogły popełnić nieodkryte dotąd przestępstwa.

Kiedy rozmawiałem z nim na osobności, podczas wizyt w szpitalu psychiatrycznym, odkryłem, że Billy, jak go zaczęto nazywać, bardzo się różni od opanowanego młodego człowieka, którego poznałem podczas pierwszego naszego spotkania. Mówił teraz z wahaniem, kolana mu nerwowo drżały. Pamięć miał słabą, nie pamiętał długich okresów ze swojego życia. Potrafił wypowiadać się jedynie ogólnie na temat tych okresów, które mgliście sobie przypominał, głos często mu drżał pod wpływem bolesnych wspomnień, ale wielu szczegółów nie był w stanie przytoczyć. Po daremnych próbach wydobycia z niego informacji na temat przeszłych doświadczeń byłem gotów zrezygnować.

Wtedy, pewnego dnia, stało się coś zaskakującego.

W Billym Milliganie po raz pierwszy dokonała się całkowita integracja, ujawniła się nowa osoba, amalgamat wszystkich jego osobowości. Zintegrowany Milligan w sposób jasny i niemal doskonały przypominał sobie wszystkie swoje osobowości od chwili ich powstania. Przypominał sobie wszystkie ich myśli, czyny, związki z innymi ludźmi, tragiczne doświadczenia i komiczne przygody.

Mówię o tym na samym początku po to, by czytelnik zrozumiał, w jaki sposób byłem w stanie zarejestrować wydarzenia z przeszłości Milligana, jego skrywane uczucia oraz samotne rozmowy. Cały materiał, zawarty w tej książce, został mi dostarczony przez zintegrowanego Milligana, przez jego inne osobowości oraz przez sześćdziesiąt dwie osoby, których życiowe ścieżki skrzyżowały się z drogą jego życia w różnych tego życia fazach. Sceny i dialogi są odtworzone ze wspomnień Milligana. Sesje terapeutyczne są odtworzone bezpośrednio z nagrań wideo. Ja sam nie wymyśliłem niczego.

Poważnym problemem, przed którym stanęliśmy, kiedy zacząłem pisać, była chronologia. Ponieważ Milliganowi często od wczesnego dzieciństwa „wymykał się czas”, rzadko zwracał on uwagę na zegary czy kalendarze i często czuł się zażenowany, gdy musiał przyznać, że nie wie, jaki jest dzień i miesiąc. W końcu jednak zdołałem uporządkować wydarzenia w sposób chronologiczny dzięki temu, że posłużyłem się rachunkami, pokwitowaniami, sprawozdaniami dotyczącymi ubezpieczenia, dokumentami szkolnymi, dokumentami dotyczącymi zatrudnienia oraz licznymi innymi dokumentami, które dostałem od jego matki, siostry, pracodawców, adwokatów i lekarzy. Choć Milligan rzadko datował swoją korespondencję, jego była dziewczyna przechowała setki listów, które do niej napisał podczas dwuletniego pobytu w więzieniu, a ja zdołałem odtworzyć daty z pieczęci pocztowych na kopertach.

Pracując wspólnie, ustaliliśmy z Milliganem dwie zasadnicze reguły:

Po pierwsze, wszystkie miejsca i wszystkie instytucje miały być identyfikowane za pomocą ich prawdziwych nazw. To samo dotyczyło ludzi, miałem posługiwać się prawdziwymi nazwiskami wszystkich, z wyjątkiem trzech grup osób, których prywatność miała być chroniona poprzez pseudonimy. Te grupy, to: inni pacjenci psychiatryczni; nieoskarżeni o nic przestępcy, z którymi Milligan miał styczność i z którymi nie mogłem przeprowadzić rozmów bezpośrednio – zarówno młodociani, jak i dorośli; oraz trzy ofiary gwałtu z Uniwersytetu Stanowego Ohio, w tym dwie, które zgodziły się ze mną rozmawiać.

Po drugie, w celu zapewnienia Milliganowi tego, że nie obwini sam siebie w przypadku, gdy niektóre z jego osobowości ujawnią przestępstwa, o które można by go oskarżyć, zgodziliśmy się, że – przedstawiając te sceny – będę się posługiwał „licencją poetycką”. A z drugiej strony te przestępstwa, za które Milligan już był sądzony, są przedstawione z nieznanymi dotąd szczegółami.

Spośród tych, którzy się z Billym Milliganem spotkali, pracowali z nim, czy też byli jego ofiarami, większość zaakceptowała diagnozę, która orzekała, że cierpi on na osobowość wieloraką. Wiele z tych osób pamiętało coś, co Milligan zrobił lub powiedział i co przekonało ich ostatecznie, że „to niemożliwe, żeby udawał”. Inni wciąż mają wrażenie, że jest on oszustem, błyskotliwym kłamcą, wykorzystującym wyrok uniewinniający z powodu choroby umysłowej, by uniknąć kary więzienia. Odszukałem tyle osób, chcących ze mną rozmawiać i reprezentujących obie te grupy, ile mogłem. Przedstawiły mi one swoje reakcje i powody, dla których myślą tak, a nie inaczej.

Ja także byłem sceptyczny. Prawie codziennie wahałem się między jedną postawą, a drugą. Jednak w ciągu tych dwóch lat, podczas których pracowałem z Milliganem nad tą książką, wątpliwości, które miałem, gdy czyny i doświadczenia, o jakich wspominał, wydawały się niewiarygodne, zamieniały się w wiarę w jego słowa, gdyż moje „śledztwo” udowadniało, że jego opowieści są zgodne z prawdą.

O fakcie, że w gazetach stanu Ohio wciąż trwa spór, świadczy artykuł zamieszczony w „Dayton Daily News” z 2 stycznia 1981 roku – w trzy lata i dwa miesiące po popełnieniu przez Milligana ostatniego przestępstwa. Tytuł tego artykułu, napisanego przez Joe Fenleya, brzmi:

OSZUST CZY OFIARA?

PRZYPADEK MILLIGANA JEST POUCZAJĄCY

William Stanley Milligan jest udręczonym człowiekiem, wiodącym życie pełne problemów.

Jest albo oszustem, który okpił społeczeństwo i uniknął kary za przestępstwa popełnione z użyciem przemocy, albo autentyczną ofiarą choroby psychicznej zwanej osobowością wieloraką. Jakkolwiek jest, jest niedobrze...

Tylko czas może pokazać, czy Milligan oszukał świat, czy jest on jedną z najtragiczniejszych ofiar tego świata...

Być może ten czas właśnie nadszedł.

D.K.

Athens, Ohio

3 stycznia 1981

Człowiek o 24 twarzach

Подняться наверх