Читать книгу Jak być przyzwoitym człowiekiem ? - Dorota Wellman - Страница 4

OJCIEC PAWEŁ GUŻYŃSKI Niekorzystna przysięga

Оглавление

Co to znaczy być przyzwoitym człowiekiem? I czy dla Ojca jest to jednoznaczne z przestrzeganiem dziesięciu przykazań?

Kiedy w chórze zakonnym odmawiam psalmy, przynajmniej raz w miesiącu recytuję wersety: Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie, kto zamieszka na Twojej świętej górze? […] ten, kto dotrzyma, choć przysiągł ze swoim uszczerbkiem (Ps 15). Od dawna właśnie z tym kojarzy mi się przyzwoitość. Człowiek przyzwoity robi coś więcej niż samo przestrzeganie przykazań. On dotrzymuje przysięgi także wówczas, gdy przestrzeganie przykazań powoduje jego uszczerbek! Przyzwoity człowiek zrobi to, co obiecał; potrafi być sprawiedliwy, gdy życie, mówiąc sprawdzam, ograbia go w sposób niesprawiedliwy. Michnikowski na cześć Dudka śpiewał takie słowa:

„Bo u mnie tak jest przyjęte,

że słowo musi być święte,

zachcieło się, zabrnęło się,

wypsynęło się − i siup!

Bo jakby mnie się tak zdarzyło,

żebym w takim stanie był,

to ja umarłbym ze wstydu,

gdybym potem nadal żył.

Bo wszystko może być dęte,

a słowo musi być święte,

umierałeś według własnych słów,

to jest chamstwo chodzić zdrów!

Tak jest”.

Jest jeden wzorzec przyzwoitości?

Nie ma jednego wzorca przyzwoitości. Przyzwoitość jest bliska temu, albo ma coś wspólnego z tym, co w prawie nazywa się epikeią, czyli gdy wykładni przepisu dokonuje się w myśl domniemanego zamiaru prawodawcy, a nie według samej litery prawa. Dzieje się tak dlatego, ponieważ przepisy prawa zawsze odstają od fenomenu, jakim jest życie. Wtedy potrzeba rozsądku, mądrości i doświadczenia sędziego, który rozsądzi sprawę, która wykracza poza obszar znanych przypadków. Z przyzwoitością jest podobnie. Życie ciągle tworzy podobne, lecz odmienne sytuacje, w których przyzwoitość niejedno ma imię. Na przykład sprawa spadku. W jednym przypadku przyzwoitym będzie domagać się spadku, tego, co się nam słusznie należy. W innym − przyzwoitym będzie nawet nie wspomnieć o tym, że coś powinienem dostać, choć wedle litery prawa należy mi się niewątpliwie. Przyzwoitość to cnota w działaniu, odnalezienie słusznej miary dla jakiejś sytuacji.

Warto być przyzwoitym człowiekiem, czy to się nie opłaca?

Wszystko zależy od tego, jakie kto ma podejście do życia. Jeśli jest się zwolennikiem podejścia ściśle utylitarnego, czyli moja korzyść jest rzeczą nadrzędną, to nie opłaca się być przyzwoitym. Przyzwoitość nader często nie popłaca, bo nie rachuje korzyści. Ale jeśli popatrzymy na życie w sposób bezinteresowny, to doświadczymy szczęścia, jakiego nigdy nie posmakują pragmatyczni utylitaryści. Powołała się Pani na profesora Bartoszewskiego. On doświadczył tego, że życie jest na ogół historią tragiczną, że możesz zostać zamknięty w obozie koncentracyjnym bez własnej chęci, zgody i wyboru i wtedy przyzwoitość odgrywa fundamentalną rolę. Czy zachowasz się tak jak profesor lub Maksymilian Maria Kolbe i inni, którzy potrafili w tym odczłowieczonym świecie ocalić siebie, niekoniecznie ocalając życie. Odchodzić z tego świata w poczuciu, że żyłem bezinteresownie − jeśli życie na tym ostatecznie polega, to przyzwoitość jest bezcenna.

Czy przyzwoitość jest nam dana raz na zawsze?

W żadnym wypadku. Przez różnorodność sytuacji, w jakich życie nas stawia, może być tak, że dziewięć razy zdamy egzamin, a dziesiątego już nie, bo będzie dla nas za trudny. I zrobimy coś nieprzyzwoitego. Obudźmy wyobraźnię: trafiamy do banku, który nie jest strzeżony, pełen pieniędzy i możemy z niego wynieść swobodnie, ile ich tylko uniesiemy, i nikt tego nigdy nie wykryje, nie będzie żadnych śladów i dowodów. Nikt nas nigdy nie złapie i nie skarze. Zrobisz to czy nie zrobisz? Często właśnie w ten sposób życie nas sprawdza. Człowiek jest ambiwalentny, jest dynamiczny i nic w nim nie jest raz na zawsze. Ale zawsze może wszystko w sobie zachować. Ta nasza zmienność nie sprawia, że musimy się złamać. Nie jesteśmy bezwzględnie zdeterminowani w tym względzie. Przyzwoitość przez całe życie wymaga dużo pracy i wysiłku, ale wszystko, co dobre i szlachetne, nie jest łatwe.

Skąd się w nas bierze przyzwoitość?

To bardzo złożone zagadnienie. Jednego czynnika wymienić się tu nie da. Część badaczy tej problematyki jest przekonana, że decydujące jest reprodukowanie przekonań, postaw, wyobrażeń i uczuć. Przyzwoitość jest dla nich tworem nade wszystko kulturowym, kontekstualnym, uwarunkowanym środowiskowo. Względem takiego ujmowania sprawy, nie tylko jako osoba religijna, mam swoje zastrzeżenia. Oprócz czynnika kulturowego, czynnika psychologicznego, intelektualnego jest jeszcze element życia duchowego. Moim zdaniem analiza biografii wielu osób znacznie osłabia wspomniane stanowisko. Jedni ludzie mówią − właśnie dlatego, że byłem krzywdzony w życiu, nie będę tak postępował. A inni rzekną − właśnie dlatego, że byłem krzywdzony, będą krzywdzić innych do końca świata. Jak te wybory dokonują się w człowieku, że szala przechyla się na którąś stronę? Sądzę, że decyduje o tym czynnik duchowy. Jeśli ten pierwiastek uwolni się w nas od uwarunkowań lub im ulegnie, to wszystko jest możliwe. Tego, co o tym decyduje, nie widać gołym i technicznie uzbrojonym okiem. Widzimy włosy, oczy, ręce, nogi, znamy czyjeś środowisko, ale tego kim jesteśmy sami w sobie, nikt nie widzi, tylko Bóg.

Czy między pojęciami człowiek przyzwoity i katolik możemy postawić znak równości?

Absolutnie nie. Znakomity punkt wyjścia w postaci Ewangelii niczego nie gwarantuje.

Czy przyzwoitość jest nudna? Nie tworzy, nie kreuje bohaterów.

Tu przypominają mi się rozważania Umberta Eco o nudzie. Autor dokonuje zjadliwej krytyki mentalności ludzi znudzonych życiem, poszukujących zewnętrznej, zmysłowej stymulacji. Oni chętnie sięgają po wszelkie lubrykanty, gdy tryby życia się im zacierają, żeby tylko coś się działo. Eco ma rację, że świadczy to o płyciźnie przeżywania człowieczeństwa. Matematyka jest nudna, więc nie będę się jej uczył. Prawda też jest nudna, a jaka nudna jest sprawiedliwość. Jednak bez tego wszystkiego nie możemy się obyć. Na trzy lata przed wstąpieniem do zakonu, w 1989 roku, kiedy pracowałem w branży budowlanej, przerażały mnie dyskusje robotników wokół nadchodzących zmian. Mówili często: dla mnie niechby i diabeł rządził, byleby mi było dobrze. Taka postawa jest doskonałym podglebiem nieprzyzwoitości. Tych ludzi nie obchodziła wolność, demokracja, wolne sądy i tak dalej. Dziś jest podobnie, dlatego nieprzyzwoitość się panoszy, a nudę rozpraszają na przykład seriale o cudzym życiu.

Jak i czy w ogóle reagować na nieprzyzwoitość?

Zdecydowanie tak. Jednak często nie reagujemy na nieprzyzwoite zachowania ze względu na potencjalne negatywne skutki takiego działania. Ci, którzy chcieliby zareagować, chowają głowę w piasek. Kiedyś wracając późną porą z podróży, wsiadłem przy dworcu do tramwaju. W wagonie byłem ja, młoda dziewczyna i trzech „nawalonych karków”. Zaczęli niesympatycznie zaczepiać tę dziewczynę. Ja, jak wiadomo, gabarytowo nie jestem imponującą osobą. Nadto nie posiadłem umiejętności bójki w żadnym stylu wschodnim czy zachodnim. I co tu zrobić? Odstawić klasycznego Rejtana i zebrać łomot? Czy może wymyśleć inny sposób działania? Czasami jesteśmy bezsilni i poczucie przyzwoitości nie wystarczy, żeby zaradzić w trudnej sytuacji. Jednak rezygnacja z przyzwoitego zachowanie oznacza, że pojutrze będziemy mieszkańcami getta, w którym rządzą karki. Odwróciłem się i spojrzałem na nich. Zwrócili uwagę na mnie, a dokładnie rzecz biorąc: na mój amerykański, wojskowy kapelusz. A ty co, na rybach byłeś? − zapytali. Skoncentrowali się na mnie, a dziewczyna wysiadła na najbliższym przystanku. Skorzystała z okazji. Rozmawiałem z karkami, starając się nie prowokować do agresji.

Czy nieprzyzwoitości należy się wstydzić?

Jako ksiądz odpowiem, że należy się z tego spowiadać. Dzisiaj, kiedy mówimy o nieprzyzwoitym zachowaniu, kojarzymy je najczęściej z brakiem kultury osobistej lub pyszałkowatością. Raczej zapomnieliśmy o skromności cielesnej. Jednak i ten aspekt trzeba uwspółcześnić. Przecież ogromną nieprzyzwoitością są zachowania seksistowskie wobec kobiet. Gwizdanie na widok biustu, klepanie w pupę, chamskie zaczepki, obleśne propozycje. Powinno się uczyć tego, co kiedyś było fundamentem savoir-vivre’u, zbioru zachowań przyzwoitych i nieprzyzwoitych wobec kobiet. To działało, bo osoby, które nie dopełniły etykiety, spotykała słuszna kara ostracyzmu społecznego.

Co zrobić, kiedy nie można zachować się przyzwoicie?

Będę się upierał, że zawsze można się zachować przyzwoicie. To tylko kwestia ceny, jaką się za to płaci.

Kto jest dla Ojca wzorem przyzwoitości?

Dla chrześcijanina oczywistym wzorcem jest Jezus. Nie chodzi mi tu o słodko-pobożną laurkę. To, co możemy o Nim przeczytać na stronach Ewangelii, jest opisem nieugiętej przyzwoitości. To osoba, która w najróżniejszych kontekstach społecznych mówiła i robiła to, co słuszne. No i zapłaciła za to najwyższą cenę. Niezwykle przyzwoitymi ludźmi były moja Babcia i moja Mama. Moja Mama była klasyczną przedwojenną toruńską mieszczanką, której pewne rzeczy nie mieściły się w głowie. Dla niej było zupełnie naturalne to, że pewnych rzeczy po prostu się nie robi. Człowiek przyzwoity pewnych rzeczy nie robi i to jedyny rodzaj pewności, jaki możemy drugiemu człowiekowi ofiarować. Dlatego to jest takie cenne. Spotykam człowieka przyzwoitego i z jego strony nic mi nie grozi. Przyzwoity mężczyzna nie będzie bił kobiety, nie będzie jej poniżał i nie trzeba mu będzie tego tłumaczyć. Człowiek przyzwoity ma w sobie granice, których nigdy nie przekracza.

Ojcu zdarzyło się zachować nieprzyzwoicie?

Patrząc autokrytycznie, mam do siebie pretensje za zbytnią swobodę językową. Moja mowa czasami jest nieprzyzwoita. Kiedyś w „Piaskiem po oczach” ostro wypowiedziałem się o arcybiskupie Hoserze. Chociaż jego zachowanie było fatalne, to mogłem je nazwać bardziej elegancko. W debacie publicznej zdarza mi się przeszarżować. W czynach raczej jestem powściągliwy.

Dlaczego mamy w sobie taką dwoistość. Przyzwoitość w słowach i na sztandarach, a nie w czynach?

To historia stara jak człowiek, a kluczowe słowo to hipokryzja. Przepaść między słowami a czynami, rozdźwięk miedzy słowami a życiem. To tylko podkreśla wagę przyzwoitość. Bez niej jesteśmy obrzydliwie niespójni.

Jak w trudnych czasach zachować przyzwoitość?

Goethe napisał, że: „Pospolitym jest żyć według własnego upodobania. Człowiek szlachetny dąży do porządku i prawa”. Trzeba zatem być człowiekiem zasad. Ludzie, którzy nie są platonikami, bo nie są zapatrzeni bezinteresownie w świat doskonałości idei, raczej nie będą cenić prawdy, dobra, piękna dla nich samych. A ta bezinteresowność i przyzwoitość są ściśle ze sobą związane. Dlatego jeśli chcemy w trudnych czasach się ostać, to musimy wyjść z jaskini. Musimy mieć trzecie oko zapatrzone w prawdę, dobro, piękno i miłość. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5, 10). Kim są owi błogosławieni łaknący czegoś? To ci właśnie, co mają trzecie oko utkwione na przykład w idei sprawiedliwość. Patrzą i tęsknią. Wtedy relatywna trudność czasów, w jakich żyjemy, jest łatwiejsza do zniesienia.

Czy polityk powinien być przyzwoitym człowiekiem?

Niestety, postpolityka polega na tym właśnie, że współcześni politycy doszli do wniosku, że nie muszą być przyzwoici. Kiedyś najwybitniejszych polityków nazywaliśmy mężami stanu, właśnie z tego powodu, że to byli ludzie przyzwoici. Dawali przykład i bezpieczeństwo, bo wiadomo było, że pewnych rzeczy nie zrobią. Ostatnią osobą, którą pamiętam z takiego zachowania, był marszałek Marek Jurek. Udowodnił, że także w polityce pewnych rzeczy się nie robi. Chciałbym, żeby politycy każdej barwy politycznej właśnie tak postępowali. Życzyłbym sobie polityków przyzwoitych, którzy nie zmieniają ugrupowań i przekonań jak rękawiczek. Wierność zasadom prezentowali profesor Bronisław Geremek, profesor Krzysztof Skubiszewski, minister Krzysztof Kozłowski. To byli ludzie z gliny przyzwoitości. Najlepsi ludzie Solidarności tacy byli i na szczęście nie wszyscy jeszcze wymarli.

Jak często w kazaniach mówi się o przyzwoitości?

W najszerszym sensie tego pojęcia − o przyzwoitości mówi się stale. Jednak człowiek potrafi wszystko oswoić, bo gdy ksiądz mówi o przyzwoitości, to nas to przecież nie dotyczy. Sąsiadki tak, ale nie mnie. Kowalska owszem, Wiśniewski tak, wiadomo. Wszyscy myślimy o innych jako o nieprzyzwoitych, tylko nie o sobie.

Czy przyzwoitości da się nauczyć?

Z przyzwoitością jest tak: można komuś wyłożyć zasady, przepytać go z ich znajomości, ale czy to sprawi, że ten ktoś stanie się człowiekiem przyzwoitym? Nie sądzę. Zachodzi tu ta sama różnica, jaką odnajdujemy pomiędzy wiedzą i mądrością. Są ludzie, którzy mają ogromną wiedzę, ale pozostają głupi jak but. Wiedza im wyraźnie nie służy, nie czyni ich mądrymi. Mistycy mówią, że największa odległość we wszechświecie jest między rozumem a sercem, czyli między wiedzą o zasadach a zdolnością życia wedle nich.

Czy będąc przyzwoitymi ludźmi mamy większą szansę na zbawienie? Czy przyzwoitość jest drogą do zbawienia?

W Ewangelii padają pytania: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? Lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?”? Jezus zaś odpowiada: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Zachowali się przyzwoicie, a nawet nie wiedzieli, że Bogu służą. To jest Ewangelia, która opowiada o tym, jak będzie wyglądał sąd ostateczny. Kozły na lewo, owce na prawo i egzamin z przyzwoitości: podaliście kubek wody spragnionemu? Przyjęliście przybysza? Odwiedziliście chorego? Pomogliście potrzebującym?

OJCIEC PAWEŁ GUŻYŃSKI

dominikanin, rekolekcjonista. Działał w toruńskim oddziale Ruchu „Wolność i Pokój”, kolportował ulotki i wydawnictwa podziemne. W 1988 roku był zatrzymany i przesłuchiwany przez SB. Był duszpasterzem akademickim w Poznaniu oraz w Rzeszowie, a także przeorem klasztoru Dominikanów w Łodzi. Współpracował z Religia.tv, gdzie prowadził program „Rozmównica”. Publikuje w Natemat.pl i prowadzi wideobloga „Mimochodem” w Boska.tv. Został odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności.

Jak być przyzwoitym człowiekiem ?

Подняться наверх