Читать книгу Lassie wróć! - Eric Knight - Страница 6
Rozdział I
NIE NA SPRZEDAŻ
ОглавлениеWszyscy w Greenall Bridge znali Lassie, psa Sama Carraclougha. Rzeczywiście, była w miasteczku najpopularniejszym czworonogiem – i to z trzech powodów: po pierwsze, prawie wszyscy mieszkańcy zgodnie twierdzili, że to najpiękniejszy owczarek collie, jakiego kiedykolwiek widzieli. Był to ogromny komplement dla psa, gdyż Greenall Bridge leży w hrabstwie Yorkshire, a ze wszystkich miejsc na świecie właśnie tam psom żyje się po królewsku. Surowy klimat północnej Anglii służy im jak żaden inny. Dzięki zimnym wiatrom i deszczom zacinającym nad wrzosowiskami psom rośnie gęsta sierść, a one same stają się bardziej wytrzymałe i zahartowane, podobnie jak tamtejsi mieszkańcy.
Ludzie ci kochają psy i wiedzą, jak je hodować. W każdym górniczym miasteczku tego największego angielskiego hrabstwa można podziwiać piękne, rasowe okazy spacerujące z gracją w towarzystwie zwykłych robotników i górników, wzbudzających tym ogromną zazdrość bogatych hodowców z innych części kraju.
Pod tym względem Greenall Bridge nie różniło się niczym od innych miasteczek Yorkshire. Jego mieszkańcy znali, rozumieli i kochali psy. Wokoło żyło sporo pięknych sztuk, ale nikt nie wątpił, że jeżeli w Greenall Bridge znalazł się kiedyś wspanialszy pies niż trójbarwny collie Sama Carraclougha, to musiało to być bardzo, bardzo dawno temu, nie za ich pamięci.
Lassie była znana w miasteczku z innego jeszcze powodu. Jak mawiały tamtejsze kobiety: „Według Lassie można nastawiać zegary”. Zaczęło się to wiele lat wcześniej, gdy była jeszcze wesołym, beztroskim szczeniakiem. Któregoś dnia syn Sama Carraclougha, Joe, wrócił do domu niezwykle podekscytowany.
– Mamo! Wychodzę dziś ze szkoły i zgadnij, kto tam siedzi i czeka na mnie? Lassie! Skąd ona wiedziała, gdzie mnie szukać? Jak sądzisz, mamo?
– Pewnie poszła twoim śladem, Joe, no bo co innego?
Nazajutrz Lassie znowu czekała przy szkolnej bramie, i trzeciego dnia także. Tak mijały tygodnie i miesiące, a potem lata, i zawsze było tak samo. Kobiety spoglądające przez okna swych domków czy sprzedawcy na głównej ulicy przyzwyczaili się do widoku biegnącego dostojnie dumnego, biało-czarno-złotego psa i powtarzali:
– Musi być za pięć czwarta, bo Lassie już idzie!
Bez względu na pogodę pies siedział zawsze w tym samym miejscu, czekając na chłopca – jednego z tuzina, którzy jak burza wypadali na szkolne boisko – jednak dla Lassie tylko on się liczył. Powitanie było zawsze głośne i wesołe, a potem wracali razem do domu – chłopiec i pies. Wciąż tak samo, już od czterech lat.
Lassie była w miasteczku bardzo poważana. Prawie każdy ją znał. Mieszkańcy Greenall Bridge byli z niej nawet dumni, bo stanowiła symbol czegoś, co nie do końca potrafili wyjaśnić. Świadomi byli jedynie tego, że ich duma łączy się mocno ze sprawą pieniędzy.
Jeżeli człowiek wychowa sobie wyjątkowego psa, to w którymś momencie nie jest on już dla niego zwykłym pupilem – stanie się czymś na czterech nogach wartym duże pieniądze. Oczywiście jest ciągle zwierzęciem, ale jednocześnie czymś znacznie więcej, bo może o nim usłyszeć jakiś zamożny człowiek lub zapalony hodowca psów i zechce go kupić. Bogaty potrafi tak samo kochać psa jak biedny, tu nie ma między nimi różnicy. Różni ich natomiast stosunek do pieniędzy. Niezamożny policzy sobie, ile węgla będzie potrzebował na zimę, ile par butów zużyje, ile muszą zjeść jego dzieci, by były zdrowe, a wtedy wróci pewnego dnia do domu i powie:
– No, trudno, musiałem to zrobić. Nie było rady. Potem weźmiemy sobie innego psa, wychowamy i wszyscy będziecie go kochać tak jak tamtego…
W ten sposób wiele wspaniałych psów opuściło Greenall Bridge. Ale nie Lassie!
Wszyscy wiedzieli, że Sam Carraclough nie chciał jej sprzedać nawet księciu Rudlingowi, którego majątek położony był o półtora kilometra od miasteczka i który posiadał wspaniałą hodowlę pełną pięknych okazów.
Przez trzy lata książę próbował nabyć Lassie od Sama Carraclougha, ale ten nie dał się skusić.
– Nie ma co podnosić ceny, Wasza Wysokość – powtarzał. – Ona nie jest na sprzedaż, za żadną cenę…
W miasteczku znali tę historię. Dlatego też byli bardzo dumni z Lassie. Dumni, że nikt, nawet za największe pieniądze, nie mógł im jej odebrać.
Ale psy mają swoich właścicieli, a tych los różnie doświadcza. I czasami przychodzi taki moment, że ów los tak człowieka chłoszcze, iż ten musi ugiąć kark i schować dumę do kieszeni, by jego rodzinie nie zabrakło chleba.