Читать книгу Emi źródło Ekry - Ewa Matera - Страница 5

Narodziny Emi

Оглавление

Wija, akuszerka, powitała Emi na świecie jak każdego nowo narodzonego kalija.

– Witaj, Piękny, mały kaliju, niech życie będzie dla ciebie łaskawe – powiedziała, podnosząc dziecię w kierunku nieba. Po chwili dodała coś, czego nie mówiła jeszcze nigdy w swoim dość długim już życiu. – Witaj, kalijko źródła, niech twoja misja powiedzie się. Kalijowie cię potrzebują.


Nida, matka Emi, przytuliła małą córeczkę do serca. Patrzyła na niebieskie pasmo we włosach dziewczynki, a z jej oczu płynęły łzy. Chciała dla swojego dziecka zwykłego życia. Tymczasem na barkach tego maleństwa spoczywała odpowiedzialność za losy wszystkich kalijów, a pewnego dnia wyruszy ono na śmiertelnie niebezpieczną wspinaczkę, aby uratować kalijski ród.

O narodzinach kalija źródła Wija musiała poinformować starszyznę. Zwołała ją jeszcze tego samego dnia. Jedenastu kalijów, najbardziej zasłużonych dla rodu, siedziało w kamiennej sali, zastanawiając się, co takiego ma im do powiedzenia dwunasty, najmłodszy z ich grona.

– Czekają nas ciężkie czasy – rozpoczęła Wija.

W sali zaległa cisza. Ciężkie czasy mogły oznaczać suszę, wojnę lub zarazę. Jedenaście par oczu patrzyło na Wiję wyczekująco.

– Narodziła się kalijka źródła – oznajmiła w końcu Wija.

Teraz cisza zamieniła się w harmider. Kalijowie mówili jeden przez drugiego, nikt nikogo nie słuchał.

– Spokój! – krzyknął Rubo. – Spokój! – krzyknął jeszcze raz, mocno uderzając swoją laską w podłogę. – Rozumiem wasze emocje, ale – na moc źródła! – jesteście starszyzną kalijów! Powściągnijcie je!

Kalijowie zamilkli.

Rubo kontynuował:

– Masz rację, Wija, nadchodzą ciężkie czasy. Narodzenie kalija źródła zawsze je zwiastuje. Jednak zwiastuje też coś innego. Ratunek. Wyspa chce dać nam wodę. Będziemy jej potrzebować – i dostaniemy. Musimy tylko odpowiednio wychować kalijkę źródła.

Emi źródło Ekry

Подняться наверх