Читать книгу Biało-czarna - Ewa Wanat - Страница 3

Оглавление

PO CO TA KSIĄŻKA

Przez osiem lat kilka milionów Polaków miało poczucie, że Polska nie jest ich krajem. Teraz tak myśli kilka innych milionów. Polska wojna domowa. Sama, niestety, biorę w niej udział. Po prostu nie potrafię inaczej. Często łapię się na myśleniu: żeby tamta strona już się zamknęła, poddała, a najlepiej zniknęła na zawsze. Okropne, prawda? I z przerażeniem czytam – najczęściej w mediach społecznościowych – co ta druga strona zrobiłaby z ludźmi myślącymi podobnie jak ja. Źle żyć w takim klinczu.

Ta wojna toczy się przede wszystkim w mediach, czasem wychodzi na ulice, na razie tylko w formie manifestacji. Na razie. Na pierwszej linii frontu są dziennikarze. To my miotamy pociskami i wzniecamy ogień. Nasze wezwania do boju podchwytują wrogie sobie obozy czytelników, widzów i słuchaczy. Chyba musimy sobie w końcu uświadomić, jedni i drudzy, że żadna ze stron nie ustąpi, nie zrezygnuje ze swojego świata wartości. Wszystko wskazuje na to, że i my, i wy będziemy walczyć do upadłego. Ale forma tego sporu mogłaby być inna. Ta dzisiejsza zatruwa nas nienawiścią. Mam obawy, że coraz bardziej odczłowieczamy naszych przeciwników. Nakręca się spirala agresji, a to bardzo niebezpieczne. Jeśli coś się stanie, my, dziennikarze, będziemy za to odpowiedzialni.

Różnice między nami nigdy nie znikną. Dla jednych aborcja będzie zawsze morderstwem, dla drugich – prawem kobiety do samodecydowania lub mniejszym złem. Nie sądzę, żeby ktoś kogoś przekonał, ale możemy nieco ucywilizować tę awanturę. Możemy zacząć od założenia, że nasz przeciwnik może mieć dobre intencje. Dopuśćmy po prostu taką możliwość.

Po obu stronach barykady są ludzie, których szanuję, słucham i czytam z zainteresowaniem. Po obu stronach barykady są też tacy, za których pięciu groszy bym nie dała, w których szczerość intencji nie wierzę.

Nie chcę wdawać się w rozważania, kto zaczął – jak wiadomo, i w tej sprawie się nie dogadamy. Zostawmy to. Postanowiłam przeprowadzić wywiady z publicystami z obu stron barykady, sprawdzić, czy są jakiekolwiek punkty wspólne, w których możemy się spotkać. Ku mojemu zaskoczeniu znalazłam kilka. Protokół rozbieżności jest oczywiście dużo bardziej pojemny. W negocjacjach protokół rozbieżności może być traktowany również jako forma porozumienia. Ale żeby to osiągnąć, potrzebny jest mediator. Nie wiem, kto w polskich warunkach mógłby nim być, chyba nie ma nikogo, kto byłby niepodważalnym autorytetem dla obu stron. W takiej sytuacji powinniśmy dać sobie radę sami.

Postanowiłam zrobić w tej sprawie pierwszy krok; zebrać w jednej książce ludzi tak różnych, jak Tomasz Terlikowski i Piotr Najsztub, Magdalena Środa i Rafał Ziemkiewicz.

Wyłączyłam złość i... po prostu rozmawiałam. Zadawałam pytania, często nie wdając się w dyskusję – zamieniałaby się znowu w znane nam z mediów przepychanki i ping-ponga. Nie o to w tych rozmowach chodziło.

Z doświadczenia wiem, że jeśli przestajemy patrzeć na siebie wyłącznie jak na wroga, którego należy „zaorać”, płaski obraz staje się trójwymiarowy i jest o wiele ciekawszy, a przede wszystkim bardziej prawdziwy niż ten biało-czarny, którym karmi nas większość mediów. Również tych, w których bohaterowie tej książki pracują lub które tworzą.

Zakładam, że wszyscy mamy dobrą wolę i wszystkim nam o coś chodzi, że dobrze jest porzucić uprzedzenia i popatrzeć na wrogów jak na ludzi, którzy też mają prawo do swoich racji.

Biało-Czarna nie jest wyczerpującą analizą problemu, to po prostu zbiór rozmów ludzi z innych bajek. Zatem, Drogi Czytelniku – sięgając po tę książkę i Ty spróbuj porzucić swoje uprzedzenia. Spróbuj posłuchać, co piszczy w trawie po drugiej stronie rzeki.

PS. Już po autoryzacji, krótko przed drukiem, wycofał swój wywiad z książki Cezary Gmyz, co zachwiało równowagą, jaką chciałam w niej zawrzeć – tak by było pięć głosów z jednej, pięć z drugiej strony. Bo mój tekst na końcu tej książki, również opowiada się po jednej ze stron.

Biało-czarna

Подняться наверх