Читать книгу Kulisy stanu wojennego - Franciszek Puchała - Страница 7
Wstęp
ОглавлениеPrzyczyny oraz istotę stanu wojennego (1981–1983) ogłoszonego 13 grudnia 1981 r. trudno zrozumieć bez uwzględnienia sytuacji, w jakiej znalazła się Polska po II wojnie światowej. W wyniku wojennych porozumień w Teheranie, Jałcie i Poczdamie między przywódcami zwycięskich mocarstw (tzw. wielkiej trójki) i w rezultacie późniejszej zimnowojennej konfrontacji zostały przesądzone polskie granice, ustrój polityczny i sojusze wojskowe. Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów. Monopol jednej partii na sprawowanie władzy i gospodarka centralnie sterowana były przyczyną wielu kryzysów polityczno-społecznych. Stan wojenny był najbardziej dramatycznym i zarazem kontrowersyjnym wydarzeniem w powojennej historii Polski. W jego ocenie Polacy od początku są podzieleni. Jedni wyrażali i nadal wyrażają przekonanie, że gen. Wojciech Jaruzelski, wprowadzając stan wojenny, ratował Polskę przed tragedią w postaci wojny domowej lub obcej interwencji wojskowej. Dla innych stan ten był tylko „próbą utrzymania władzy przez komunistów”. Spory wokół stanu wojennego powracają przy okazji okrągłych rocznic jego wprowadzenia. Być może, iż wraz z powiększającym się dystansem do ówczesnych wydarzeń dyskusje o nim staną się bardziej merytoryczne, ale można założyć, że nigdy nie doprowadzą do identycznych ocen.
Dyskusje o stanie wojennym prowadzone są na płaszczyźnie politycznej, prawnej, historycznej, a także medialnej. Generalnie ukształtowały się trzy różniące się od siebie opinie:
– pierwsza, której zwolennicy stoją na gruncie realizmu i nieuchronności nadzwyczajnego rozwiązania w formie stanu wojennego w konkretnej sytuacji wewnętrznej i geopolitycznej;
– druga, w myśl której argumenty o dramatycznym stanie gospodarki i możliwości gwałtownych zaburzeń społecznych nie usprawiedliwiają wprowadzenia stanu wojennego;
– trzecia, w której hołduje się tezie o możliwości rozwiązania kryzysu i dokonania zmian ustrojowych w Polsce bez względu na ówczesne realia geopolityczne i strategiczno-militarne.
Zwolennicy pierwszej i drugiej opinii biorą pod uwagę możliwość obcej interwencji wojskowej w Polsce. Zwolennicy trzeciej uważają, że w 1981 r. taka interwencja Polsce nie zagrażała. Na podstawie wielu oryginalnych dokumentów, które dane mi było poznać, oraz relacji bezpośrednich uczestników wydarzeń, a także własnego uczestnictwa w ich części, twierdzę, że do wprowadzenia stanu wojennego przyczyniły się głównie dwa czynniki:
Pierwszy z nich to ocena przez władze państwa zaistniałego kryzysu w kategoriach zagrożenia dla obowiązującego porządku prawnego, bezpieczeństwa publicznego i spokoju społecznego oraz paraliżu gospodarki narodowej.
Drugi zaś to prawdopodobieństwo interwencji wojsk radzieckich i innych państw Układu Warszawskiego (UW) związane z „doktryną Breżniewa” oraz przekonaniem przywódców ZSRR i innych państw UW o zagrożeniu interesów radzieckich i paktu w całości kontrrewolucją w Polsce.
Drugi z tych czynników był pochodną w stosunku do charakteru i dynamiki rozwoju wydarzeń w Polsce. Istotne znaczenie miał też wpływ polskiego kryzysu na sytuację międzynarodową. Według badań „Pentora”, prowadzonych na przestrzeni 15 lat, jako motyw wprowadzenia stanu wojennego ankietowani wskazują najczęściej uniknięcie agresji ze strony Związku Radzieckiego. W 2010 r. tę przyczynę wskazało 33% badanych; 19% ankietowanych uważało, że wprowadzenie stanu wojennego miało „zapobiec rozpadowi państwa”, 13% – że „miało utrzymać komunistów u władzy”. Tylko 12% badanych było zdania, że wprowadzenie stanu wojennego miało na celu „zlikwidować »Solidarność«”. Pozostałe 23% badanych wskazało „inne cele” lub nie miało sprecyzowanego zdania.
Po kryzysach w latach 1956 i 1970 wśród ludzi sprawujących władzę zapanowało przekonanie, że w celu gruntownego rozwiązania polskich problemów należy poprawić stan gospodarki. Podkreślano, że „świadomość ma również wpływ na ekonomię; mimo wszystko najważniejsze jest to, że w Polsce postawa polityczna mas zawsze była reakcją na sytuację materialną. Wszystkie napięcia polityczne zaczynały się od niezadowolenia pracujących z sytuacji ekonomicznej”[1].
Niektórzy historycy wykorzystują stan wojenny do formułowania różnych oskarżeń pod adresem jego autorów. Jednakże profesor Krystyna Kersten, uważana za specjalistę polskiej historiografii dziejów najnowszych, podkreślała, że „rola historyka nie polega na tym, żeby oskarżać, nie na tym, żeby bronić, nie na tym, żeby sądzić, ale na tym, żeby wiedzieć i zrozumieć”[2]. Kierowałem się tym przesłaniem, pisząc niniejszą książkę. Mimo że w okresie poprzedzającym stan wojenny i jego obowiązywania służyłem w Sztabie Generalnym WP, to wiele jego kulisów nie znałem. Jednym z bodźców, który skłonił mnie do zajęcia się tą sprawą, były niewybredne ataki niektórych młodych publicystów, nieznających i nierozumiejących przyczyn oraz istoty tej operacji, na żołnierzy zawodowych Wojska Polskiego. Próbuję im się nie dziwić, tym bardziej że przez wiele lat temperatura dyskusji utrudniała, a niekiedy nawet wykluczała obiektywną analizę problemu.
Pewien schematyzm w formułowaniu ocen historyków zajmujących się stanem wojennym powodował, że prezentowane opinie były bliższe ogólnej ocenie całego systemu politycznego i społeczno-gospodarczego Polski Ludowej niż samego stanu wojennego. Poważne kontrowersje powstały z powodu braku w Konstytucji PRL regulacji dotyczących stanu wyjątkowego. Nie przewidziano go w ponaddwudziestokrotnie nowelizowanej Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 1952 r. Pomimo tragicznych wydarzeń w Poznaniu w czerwcu 1956 r. i na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. regulacje dotyczące stanu wyjątkowego nie znalazły się w noweli Konstytucji z 1976 r. Podówczas istniała tylko możliwość wprowadzenia stanu wojennego ze względu na zagrożenie zewnętrzne bezpieczeństwa państwa[3]. Dopiero 20 lipca 1983 r. sejm uchwalił ustawę o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w której wprowadzono zapis o stanie wyjątkowym. Odtąd na czas określony mogła go wprowadzać Rada Państwa, jeżeli zagrożone zostało wewnętrzne bezpieczeństwo państwa lub w razie klęski żywiołowej[4]. Po transformacji ustrojowej w Polsce sprawy stanów nadzwyczajnych ze względu na różne rodzaje zagrożeń uregulowano w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 r. i w odpowiednich aktach wykonawczych przez wprowadzenie zapisów dotyczących: „stanu wojennego”, „stanu wyjątkowego” i „stanu klęski żywiołowej”.
Niezwykłym utrudnieniem dla historyków był brak źródeł, na podstawie których można by w sposób wiarygodny i obiektywny ustalić przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. Tacy zawodowi historycy, jak profesorowie Andrzej Friszke i Jerzy Eisler, uważają, że sprawy tej nie da się rozstrzygnąć bez pełnego dostępu do archiwów radzieckich i amerykańskich. W wystąpieniu na międzynarodowej konferencji w Jachrance profesor Zbigniew Brzeziński stwierdził: „W ogóle widać znaczący brak dokumentów radzieckich z listopada i grudnia 1980 r.”[5].W latach dziewięćdziesiątych XX w. ujawniono nieliczne dokumenty radzieckie, w tym niektóre protokoły z posiedzeń Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KC KPZR). Należą do nich na przykład: wystąpienie Leonida Breżniewa na spotkaniu delegacji KPZR z kierownictwem Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz) na jej XVI Zjeździe w kwietniu 1981 r. w Pradze; protokół posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 21 listopada 1981; zapis roboczy posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 10 grudnia 1981 r.; protokół posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 14 stycznia 1982 r. „W latach dziewięćdziesiątych ujawniono nieliczne dokumenty sowieckie, w tym protokoły posiedzeń Biura Politycznego. Uczyniono to jednak arbitralnie, z wyraźną intencją odsunięcia od ZSRR oskarżeń o zamiar interwencji. Niemniej w połączeniu z dokumentacją polską dokumenty te dają wyobrażenie o zamiarach sowieckich” – ocenia profesor Andrzej Friszke[6].
W sierpniu 1993 r., w czasie wizyty w Warszawie, prezydent Rosji Borys Jelcyn przekazał część radzieckiej dokumentacji prezydentowi Lechowi Wałęsie. Dokumenty te po przetłumaczeniu i opracowaniu przez zespół redakcyjny, który tworzyli Andrzej Krawczyk, Jacek Snopkiewicz, Andrzej Zakrzewski oraz autor wstępu i kalendarium Wiesław Władyka, zostały udostępnione opinii publicznej. Był to jednak wybór strony rosyjskiej i jego kryterium nie było do końca zrozumiałe, co pozwalało licznym historykom formułować krytyczne opinie sprowadzające się do stwierdzenia: „Dobrze, że Rosjanie w ogóle coś udostępnili, ale szkoda, że w sposób daleko niepełny i selektywny”. Pozwoliło to także wydawcy wspomnień Witalija Pawłowa zamieścić na okładce adnotację: „Protokoły, których nie przywiózł Jelcyn”. Niemniej jednak i w tym przypadku mieliśmy do czynienia z wyborem opartym na niejasnym dla strony polskiej kryterium. Dokumenty te niejednokrotnie w sposób wybiórczy i tendencyjny, by nie powiedzieć manipulatorski, były więc chętnie wykorzystywane w bieżącej walce politycznej, zarówno przez obrońców racji i motywów, jakimi kierowały się władze PRL, wprowadzając stan wojenny, jak i przez zdeklarowanych przeciwników i krytyków tej decyzji.
Z naukowego punktu widzenia nie ulega wątpliwości, że gdyby stronie rosyjskiej istotnie chodziło wyłącznie o prawdę i historyczne poznanie, udostępniłaby Polakom pełny zestaw protokołów Biura Politycznego KPZR i nie pozwoliłaby na manipulowanie tymi dokumentami. Rola, jaką Rosjanie odegrali w przygotowaniu stanu wojennego, oraz skala, charakter i rodzaj nacisków wywieranych przez nich na przywódców PZPR w tym zakresie należą bowiem do kwestii wywołujących najżywsze spory i kontrowersje. Wypowiedzi głównych aktorów ze strony radzieckiej także dalekie były od obiektywizmu. Na dodatek ulegały z czasem istotnym modyfikacjom, co podważało ich wiarygodność. Na przykład w czasie międzynarodowej konferencji w Jachrance szczególnego rodzaju kłopot jej uczestnikom sprawiały żywe źródła z Armii Radzieckiej. Zarówno marsz. Wiktor Kulikow, jak i gen. Anatolij Gribkow niezwykle dbali o reputację Związku Radzieckiego[7]. Podobną troskliwością wykazał się adiutant marsz. Kulikowa, gen. Wiktor Anoszkin.
Po międzynarodowej konferencji w Jachrance pojawił się tzw. zeszyt Anoszkina, zawierający luźny, nigdzie niezarejestrowany zapis różnych rozmów marsz. Kulikowa przebywającego w Polsce od 7 do 17 grudnia 1981 r. Według gen. Wojciecha Jaruzelskiego zeszyt ten – jako specjalna broszura – został wydany przez Instytut Studiów Politycznych PAN wraz z komentarzami gen. Wojciecha Jaruzelskiego i gen. Floriana Siwickiego, kwestionującymi jego wiarygodność. Nie ma tam ani słowa o rozmowie z gen. Jaruzelskim. Zapadła cisza. Po 11 latach, w grudniu 2008 r., na łamach tygodnika „Wprost”, próbował ją przerwać – bez szerszego echa – dr Antoni Dudek.
Za rok rozpętała się burza. W filmie o Ryszardzie Kuklińskim (Jack Strong), a następnie w filmie Towarzysz generał pojawił się jak „królik z kapelusza” zapis rozmowy gen. Jaruzelskiego z marsz. Kulikowem w nocy z 8 na 9 grudnia1981 r. Zapis ten utrzymany jest w rozbudowanej, protokolarnej, całkowicie odmiennej stylistyce niż cały ów „zeszyt”. Widać wyraźnie, że został sporządzony nie na gorąco, ale po jakimś czasie. Dziwne jest również, że brak jest zapisu rozmowy gen. Jaruzelskiego – też w nocy z 8 na 9 grudnia – z wicepremierem ZSRR Nikołajem Bajbakowem, w której uczestniczył Kulikow. Charakterystyczne, iż Bajbakow, który 10 grudnia, w czasie posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR, relacjonował swój pobyt w Polsce, a w szczególności rozmowę z gen. Jaruzelskim, mówił jedynie o jego prośbach o pomoc gospodarczą i ani słowa o jakiejkolwiek innej[8]. Na temat owego „zeszytu roboczego” niezwykle krytycznie wypowiadał się gen. Florian Siwicki. Z oburzeniem prostował przypisane mu wypowiedzi. Anoszkin przypisał mu nawet rozmowę z szefem KGB Jurijem Andropowem, z którym Siwicki nigdy nie rozmawiał. Nie uczestniczył też w jakimkolwiek z nim spotkaniu ani w ogóle nie widział go na oczy[9]. Nawet gen. Jaruzelski rozmawiał z Andropowem w obecności marszałka Dmitrija Ustinowa tylko raz – w kwietniu 1981 r. – kiedy to wraz ze Stanisławem Kanią został wywieziony na nocne rozmowy do Brześcia.
Dostępne źródła dotyczące polskiego kryzysu są dalece niekompletne. Podczas dyskusji zorganizowanej przez Wojskowy Instytut Wydawniczy w trzydziestą rocznicę stanu wojennego tak o tym mówił profesor Jerzy Eisler: po pierwsze, pewne dokumenty nie powstały na papierze. Po drugie, część została zniszczona. Po trzecie, niektóre są dziś dla historyków nadal nieosiągalne. Mamy trudny dostęp do dokumentów kościelnych i niektórych wojskowych. Nawet ci, którzy, jak na przykład profesor Andrzej Paczkowski, pisali o stanie wojennym, wyraźnie posiłkowali się materiałami archiwalnymi „z drugiej ręki”. Niedostępne są właściwie wszelkiego rodzaju materiały poradzieckie, przechowywane w Federacji Rosyjskiej. Jeśli chodzi o wojsko i KGB, można spokojnie powiedzieć – zero. Podobnie w wypadku dokumentów partyjnych – do dyspozycji mamy pojedyncze materiały. Paradoks polega na tym, że na przykład w Instytucie Michaiła Gorbaczowa dla historyków dostępne są protokoły z posiedzeń Biura Politycznego KPZR, ale z lat 1985–1991, te, które Gorbaczow tam upublicznił. Nie ma natomiast tego typu dokumentów z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. Dotyczy to także materiałów dyplomatycznych. Zwrócił uwagę, że wiele materiałów amerykańskich służb specjalnych jest utajnionych i bardzo możliwe, że nigdy nie będzie można po nie sięgnąć. Profesor Paczkowski starał się kiedyś w CIA o materiały dotyczące Józefa Światły, pułkownika Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Odpisano mu, że dokumenty te dla historyków są niedostępne i prawdopodobnie nigdy nie będą[10].
Profesor Andrzej Friszke pisze, że po porażce puczu Gienadija Janajewa w 1991 r. i rozwiązaniu ZSRR pojawiły się pierwsze istotne dokumenty ukazujące zaangażowanie Moskwy w polski kryzys. W 1993 r. opublikowano kilka dokumentów KC KPZR pt. „Teczka Susłowa”. Rok później w aneksie do wspomnień szefa misji KGB w Warszawie, gen. Pawłowa, zamieszczono wybór protokołów Biura Politycznego KC KPZR. Właściwie na tym zakończyła się publikacja dokumentów sowieckich, gdyż po dojściu do władzy Władimira Putina dostęp do takich materiałów został zamknięty[11]. Profesor Andrzej Friszke, oceniając trendy panujące wśród polskich badaczy stanu wojennego, akcentuje, że sposób wykorzystywania materiałów Służby Bezpieczeństwa (SB) zbiegł się z silną tendencją do poszukiwania jej agentów w życiu publicznym, szczególnie w kręgach opozycji i Solidarności. Według niego „Teza części środowisk skrajnie prawicowych o rzekomym spenetrowaniu kręgów przywódczych »Solidarności«” znalazła wielu wyznawców, którzy w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) szukali potwierdzenia swych spiskowych teorii. Taka wizja rozpalała wyobraźnię wielu młodych radykalnych publicystów i historyków, ale też ludzi starszych, którzy boleśnie doświadczyli transformacji ekonomicznej, nie znaleźli dla siebie miejsca w rzeczywistości społecznej i politycznej względnie stracili zaufanie do dawnych przywódców »Solidarności«. Rodzaj narracji pełnej niedomówień i podejrzeń, na ogół nieopartych na rzetelnej analizie źródeł, czasem tylko na pojedynczych dokumentach odczytywanych przez pryzmat niechęci do przywódców »Solidarności« i ich dzieła – III Rzeczypospolitej – dominował w prawicowych mediach i środowiskach politycznych. W konsekwencji cały ten niezwykle aktywny nurt w narracji o »Solidarności« zatruł debatę polityczną i historyczną w Polsce, głęboko podzielił dawną »Solidarność« już nie wedle kryteriów przekonań, ale podejrzeń o dawno dokonaną zdradę […]. Inne zastosowane zabiegi pozwoliły ominąć właściwie cały kres tworzenia i legalnego działania Związku, całą grę z władzą, dyskusję o szansach i kosztach kompromisów, a przesunąć akcent na 13 grudnia, stan wojenny i uwypuklić prosty podział na ofiary i katów. Cała opowieść o 16 miesiącach tarć i kompromisów, szans i ograniczeń stała się bezprzedmiotowa, a przywódcy PRL osadzeni zostali jedynie w roli oprawców, którzy z powodu własnej podłości dokonali wielkiej pacyfikacji kraju. Takie też było koncepcyjne podłoże prokuratorskiego aktu oskarżenia o utworzenie zbrojnego związku przestępczego Proces ten, w którym nie próbowano odtworzyć skomplikowanej sytuacji kraju w 1981 r., stopnia sowieckich gróźb oraz pola manewru obu stron konfliktu, budzi ponure refleksje”[12].
Profesor A. Paczkowski napisał z kolei, iż „spór o stan wojenny jest – i być może zawsze pozostanie – sporem historiozoficznym i światopoglądowym lub, w najlepszym razie, politycznym”[13]. Na pytanie Macieja Stasińskiego: „Czy meldunki płk. Kuklińskiego coś nowego panu powiedziały o latach 1980–1981 i okolicznościach wprowadzenia stanu wojennego”, profesor odpowiedział: „Niewiele. Większość wyrażanych w nich opinii jest znana z jego wywiadu z 1987 r. w paryskiej »Kulturze« pt. Wojna z narodem widziana od środka[14]. Część meldunków pułkownika, cytatów z nich, wykorzystana została w książce Benjamina Weisera, Ryszard Kukliński. Życie ściśle tajne. Trzeba pamiętać, że Kukliński – poza materiałami sztabowymi, które świetnie znał – miał w sumie wiedzę wyrywkową, o czymś słyszał, ktoś mu coś opowiedział, rozmawiał z ludźmi w Sztabie Generalnym, ale była to przecież ogromna instytucja. Sporo wiedział o tym, co się działo w polskim wojsku i polskim kierownictwie, ale mało, a właściwie nic, o kierownictwie sowieckim. Miał kontakt z wojskowymi z otoczenia Kulikowa (którego słusznie pokazał jako »jastrzębia«), ale nie miał z Breżniewem ani Ustinowem”[15].
Nad faktem, że dokumenty, które do CIA przekazał płk Kukliński, nie są dostępne dla zainteresowanych, ubolewał dr hab. Sławomir Cenckiewicz, który trafnie zauważył, że na stronie internetowej CIA nie ma ani jednego dokumentu dostarczonego Amerykanom przez płk. Kuklińskiego. Bulwersuje go, że nikt w Polsce nie walczy, aby to się zmieniło. Przy tym nie ma pretensji do Amerykanów, bo to jest ich polityka archiwalna, ale do instytucji polskich, które nie zwróciły się do nich po te materiały[16]. Czy je otrzymają, jeżeli o to się zwrócą? W tej sprawie należę do sceptyków. Dodam, że w dokumentach CIA ujawnionych w połowie grudnia 2008 r. znalazłem tylko fragmenty mojej obszernej notatki z września 1981 r. o manewrach Armii Radzieckiej „Zapad–81” prowadzonych w czasie, gdy w Hali Oliwia w Gdańsku odbywał się I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”[17]. Skąd się tam wzięły? Do całości rękopisu notatki miał dostęp płk Kukliński, który miał w niej dokonać ewentualnych korekt redakcyjnych. W odtajnionych materiałach pominięto jednak fragment dotyczący ewentualnego związku owych manewrów ze wspomnianym zjazdem Solidarności.
Przy okazji pragnę zwrócić uwagę, że dokumenty, o które upomina się pan dr Cenckiewicz, muszą trafić do badaczy mających merytoryczną wiedzę o danej problematyce. Trudno na przykład uznać, że tenże dr Cenckiewicz zna się na sprawach wojskowych, skoro napisał, że w szóstym dniu wojny planowano lądowanie polskiego desantu powietrznomorskiego na wyspie Zelandia o potencjale: „6 dywizji powietrznodesantowych z Krakowa i 7 dywizji desantowych z Gdańska”[18] (razem trzynaście dywizji – sic!). Jest to piramidalna bzdura. Wszystkich dywizji w Wojsku Polskim było piętnaście. Nawet uczniowie klas mundurowych wiedzą, że dywizji desantowych w Wojsku Polskim było tylko dwie (szósta i siódma) i że do ich desantowania brak było wystarczającej liczby specjalistycznego sprzętu (zwłaszcza samolotów transportowych dla DPD).
Przytoczę jeszcze inny przykład. W ślad za polską wersją wspomnianej książki Benjamina Weisera o płk. Kuklińskim pan Cenckiewicz jak mantrę powtarza, że na polecenie ministra obrony gen. Jaruzelskiego gen. Tadeusz Hupałowski i autor niniejszej książki (będąc zaledwie szefem jednego z wielu oddziałów w Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego WP) „zatwierdzili w siedzibie Sztabu Generalnego ZSRR plan wprowadzenia oddziałów Armii Czerwonej, armii NRD i Armii Czechosłowackiej na terytorium Polski”. W jego wydaniu wygląda to niezwykle groteskowo, bo równocześnie twierdzi, że w Układzie Warszawskim Polska i Wojsko Polskie nie miały żadnej suwerenności. Wojsko Polskie traktuje nawet jako część Armii Radzieckiej. Twierdzi także, iż „sowieccy decydenci partyjno-wojskowi nie ufali nikomu, prawdopodobnie nawet sobie”[19]. Jednocześnie wierzy w to, że I sekretarz KC PZPR jako członek Doradczego Komitetu Politycznego Układu Warszawskiego miał współdecydować o użyciu radzieckiej broni jądrowej w razie wojny, bo tak w okolicznościowej notatce napisali mało doświadczeni adepci strategii, młodzi oficerowie Sztabu Generalnego WP[20].
Jest nadzwyczaj dziwne, że Cenckiewicz nie zechciał zajrzeć do słownika angielsko-polskiego i zrozumieć, o co właściwie chodziło w tej podróży do radzieckiego Sztabu Generalnego. Woli też nie zauważyć, co na ten temat mówił płk Kukliński w wywiadzie dla paryskiej „Kultury” w 1986 r. Relacjonując to samo wydarzenie, użył on słów: „udali się w celu zapoznania” i „zostali poinformowani”[21]. Być może, że ten historyk ma problemy z semantyką i nie odróżnia znaczenia słów: konsultować, zapoznawać, informować, popierać, wspierać, zachwalać, indosować, lansować, od decydować lub zatwierdzać. Czasownik endorsed, którego w oryginale książki użył Benjamin Weiser, ma bardzo wiele znaczeń. Cenckiewicz wybrał takie, jakie mu pasowało do dyskredytacji oficerów, choć wynikają z tego oczywiste niedorzeczności. Wykazał się przy tym brakiem elementarnej wiedzy o kompetencjach oficerów Sztabu Generalnego WP. Ponadto, sam popełniając kardynalne błędy, pozwala sobie na kpiny z autorów, którym się zdarzają omyłki, ale jakże mniej znaczące od popełnianych przez niego. Szydzi sobie też z autorów, którzy mają uzasadnione wątpliwości, są bardziej wstrzemięźliwi i nie przypisują sobie wszechwiedzy w każdej dziedzinie i na każdy temat. Twierdzi przy tym, że „nigdy nie kieruje się chęcią jakiegoś odwetu, choć może czasem tak to wygląda”[22]. Jednak, chcąc zdyskredytować moją książkę na temat płk. Kuklińskiego, poszukiwał na mnie „haków”. Po jej marcowej promocji postarał się w IPN o odtajnienie mojej „Teczki ewidencyjnej”, czego dokonano 1 kwietnia 2014 r. Niestety dla niego, zawiera ona zaledwie trzy nadzwyczaj lakoniczne opinie oficerów WSW (razem 2 i pół strony!), z których szczątkowe fragmenty próbował dopasować do swoich bałamutnych tez na mój temat.
Przeważająca część publicystów i historyków, nie mówiąc o politykach, stan wojenny utożsamia niemal wyłącznie z Wojskiem Polskim. Tymczasem była to operacja, którą należałoby rozpatrywać w dwóch sferach: administracyjno-politycznej i technicznej. W sferze administracyjno-politycznej główną rolę odegrały władze PZPR: Komitet Centralny, Biuro Polityczne, Rada Ministrów i Rada Państwa, które uznały zaistniałą sytuację za zagrożenie wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa państwa i podjęły znane decyzje. Pod względem technicznym była ona przygotowana i przeprowadzona przez struktury resortów spraw wewnętrznych i obrony narodowej. W odniesieniu do charakteru zagrożeń zdania historyków i publicystów są podzielone. Dla niektórych przekonującym argumentem na to, że Armia Radziecka i wojska innych państw Układu Warszawskiego mogły wkroczyć do Polski, byłoby dopiero ich wkroczenie. Jednak fakt, że tak się nie stało, nie przesądza o tym, że nie stałoby się w określonej sytuacji.
Pisząc o stanie wojennym, nie sposób pominąć żadnego z aktorów tego dramatu, którymi byli: Solidarność, władze i Kościół. Każdy z nich odegrał określoną rolę, a wszyscy wzajemnie oddziaływali na siebie. Nie należy zapominać, że papieżem był wówczas Polak – Jan Paweł II, który okazywał wielką troskę o pokojowe rozwiązanie polskiego kryzysu. Należy też pamiętać, że polski dramat rozgrywał się w zaostrzonej sytuacji międzynarodowej i w czasie, gdy od interwencji wojskowej w Czechosłowacji w 1968 r. obowiązywała doktryna Breżniewa.
Z władzą związany był jeszcze jeden aktor dramatu – cały państwowy aparat przymusu. W związku z tym bardzo wielu oficerów, którzy brali udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu stanu wojennego, do dziś przeżywa dylematy moralne. Pisząc o kulisach stanu wojennego, nie da się też pominąć polskich oficerów pracujących na rzecz obcych wywiadów, którzy opuścili kraj tuż przed jego wprowadzeniem. Do najbardziej już znanych należy płk Ryszard Kukliński, który zdezerterował, „aby ostrzec przywódców świata o grożącej Polsce obcej interwencji wojskowej”. Okazało się potem, że dezercji dopuścił się z powodu zdemaskowania go jako szpiega CIA, który rzekomo miał samotnie ratować Polskę, a nawet świat przed atomową apokalipsą. Mógł sam się zdekonspirować, popełniając błąd z nadgorliwości.
Na temat tej postaci napisano już wiele. Pisałem także ja, chociaż dalece nie wszystko[23]. Nie napisałem, na przykład, że płk Kukliński miał przekazać Amerykanom „Soviet plans to activate agents in the United States if war broke out” (plany „wybudzenia” w razie wybuchu wojny radzieckich szpiegów „uśpionych” na terenie USA)[24]. Nawet jego najwięksi apologeci chyba nie są w stanie odpowiedzieć, skąd miał takie plany. O jego działalności szpiegowskiej nigdy nie dowiemy się wszystkiego. Do prawdy o niej można jednak się zbliżyć, badając rzetelnie dokumenty związane z jego życiorysem, skazaniem i umorzeniem śledztwa. Istnieją wątpliwości co do tego, czy w jego działalności wszystko służyło Polsce. Czy na przykład jego informacje szpiegowskie nie były swoistą formą wskazywania celów na terenie Polski. Nawet wysoki rangą dyplomata amerykański uważał, że informacje przekazywane przez płk. Ryszarda Kuklińskiego mogły zagrażać także interesom Polski, a gdyby tak było, „mogłoby dojść do niekorzystnego zadrażnienia w dobrych stosunkach”[25].
Znacznie mniej znany jest mieszkający niemal po sąsiedzku z Kuklińskim płk Włodzimierz Ostaszewicz, który 21 lat służył w polskim wywiadzie wojskowym. Kierując się rzekomo podobnymi pobudkami, zdezerterował przed Kuklińskim, też był sądzony i spotkała go równie surowa kara. Amerykanie go nie ewakuowali. O umorzenie jego sprawy nie zabiegały ani amerykańskie, ani polskie władze. Sam o to zabiegał, pisząc prośbę do Marszałka Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Twierdził przy tym, że widział przygotowania do likwidacji Solidarności, wiedział o groźbie obcej interwencji wojskowej w Polsce i o przygotowaniu stanu wojennego. Jego sprawa zakończyła się podobnie jak sprawa płk. Kuklińskiego. Nie wiadomo, czy jakiś związek ze stanem wojennym miał kpt. Jerzy Sumiński, zabezpieczający pod względem kontrwywiadowczym Zarząd II Wywiadowczy Sztabu Generalnego WP.
Służąc w Sztabie Generalnym WP od marca 1980 r., byłem świadkiem wielu zdarzeń w okresie przygotowywania i obowiązywania stanu wojennego. Swoją skromną wiedzę na ten temat, opartą głównie na obserwacji uczestniczącej, uzupełniłem o informacje czerpane przez długi okres z różnych dostępnych mi źródeł. W napisaniu książki w znaczącym stopniu pomogła mi lektura niezwykle starannie udokumentowanej monografii zawodowego historyka, prof. Andrzeja Friszke, pt. Rewolucja Solidarności. Dzięki niej mogłem bliżej poznać program działania, życie wewnętrzne Solidarności i jej liderów oraz dotrzeć do wielu dokumentów MSW i MON, których wcześniej nie znałem. Pomogła mi też lektura książki prof. Karola Modzelewskiego pt. Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca[26]. W dużym stopniu pomogło mi także zapoznanie się ze stenogramami obrad I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” oraz uchwał tego zjazdu. Korzystałem też z wielu innych źródeł archiwalnych i opracowań różnych autorów, co prezentuję w załączonej bibliografii. Spośród dość licznych wydawnictw wspomnieniowych ze względu na zajmowane przez autorów miejsca na scenie politycznej korzystałem zwłaszcza z książek: gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Stanisława Kani, Mieczysława Rakowskiego, Jerzego Wiatra, Kazimierza Barcikowskiego, a także autorów reprezentujących stronę solidarnościową, jak na przykład Lecha Wałęsy, Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Korzystałem też z opracowań autorów obcojęzycznych, jak na przykład: profesor Iniessy Jażborowskiej, Wasilija Pawłowa, Witalija Mitrochina, Tada Szulca, Douglasa J. MacEachina i Petera Rainy.
Na podstawie analizy wielu różnorakich źródeł i opracowań można dojść do wniosku, że w 1981 r. Polska znalazła się w niezwykle złożonej sytuacji. Pojawiły się zagrożenia w postaci realnej blokady i katastrofy gospodarczej oraz obcej interwencji wojskowej. Bezpośrednią wewnętrzną przyczyną wprowadzenia stanu wojennego była niezwykle negatywna ocena działań podejmowanych przez przywódców Solidarności na początku i w pierwszej połowie grudnia 1981 r. Był to ciąg zdarzeń, do których należą: spotkanie prezydium Komisji Krajowej Związku w hotelu Solec w Warszawie, obrady prezydium Komisji Krajowej 3 grudnia w Radomiu, obrady Zarządu Regionu Mazowsze na Politechnice Warszawskiej 5 i 6 grudnia oraz Komisji Krajowej w Gdańsku 11 i 12 listopada 1981 r. Działania liderów Solidarności władze oceniły jako bezpośrednie przygotowanie do obalenia rządu i przejęcia władzy w Polsce.
Książka, którą oddaję do rąk Czytelników, stanowi próbę spojrzenia na historię stanu wojennego w Polsce z perspektywy oficera ówczesnego Sztabu Generalnego WP, a więc w nieco innym ujęciu niż autorów cywilnych, których opinie biorę pod uwagę. Waldemar Kuczyński już w 2006 r. pisał na przykład: „Byliśmy w sytuacji niezwykle dramatycznej, jak w greckich tragediach. I mimo upływu dwudziestu pięciu lat od tamtego czasu nie ma prób zrozumienia tego dramatu wielkich racji zderzonych z murem niemożliwym wówczas do przebicia. Są ciągle stare sztance zaśniedziałe, nudne i powtarzane niemal machinalnie każdego 13 grudnia. A z drugiej strony znaczna większość ludzi w kraju, która uporczywie, trafnym instynktem, choć minęło już pokolenie, wyczuwa, że mogło się wtedy skończyć straszliwie, gdyby nie stan wojenny, i ja należę do niej, choć mnie schwytano tamtej nocy. Ta data ciągle czeka na to, by spojrzeć na nią bez wojennych emocji sprzed ćwierćwiecza, by dostrzec w niej to, co było w tamtych wydarzeniach najbardziej dramatyczne, ale i najbardziej fascynujące, intelektualnie nośne i płodne, zderzenie racji; woli wolności i konieczności trwania. Nic wartościowego intelektualnie i pożytecznego dla obywatelskiej edukacji nie pojawi się na temat 13 Grudnia, jeżeli będzie pisane ze starą wrogością w głowie, jak to jest prawie bez wyjątku do tej pory”[27]. Od wprowadzenia stanu wojennego minie już wnet trzydzieści pięć lat, a sytuacja nie ulega zmianie. Wypada mieć nadzieję, że poważne studia nad nim będą kontynuowane w placówkach merytorycznie zajmujących się najnowszą historią Polski.
1 Cyt. za: A. Dudek, Zmierzch dyktatury, Warszawa 2013, s. 25.
2 Wejdą, nie wejdą. Polska 1981–1982: wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunkowania. Konferencja w Jachrance 8–10 listopada 1997, red. i oprac. oraz tłum. N. Smolar, „Aneks” 1999, s. 142.
3 Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 16.02.1976 r., art. 33, ust. 2.
4 Stan wojenny w Polsce 13.12.1981–22.07.1983, kier. nauk. T. Walichnowski, Warszawa 2001, s. 441–442.
5 Wejdą, nie wejdą…, op. cit., s. 172.
6 A. Friszke, Rewolucja Solidarności 1980–1981, Kraków 2014, s. 180.
7 J. Eisler, [w:] S. Jankowiak, J. Miłosz (red.), Stan wojenny w Wielkopolsce, Poznań 2004, s. 12–13.
8 List do dr. Piotra Gontarczyka z 10.03.2010 r., s. 15, [w:] W. Jaruzelski, Listy…, Warszawa 2000, s. 408–429.
9 Więcej F. Siwicki, Komentarz do niektórych faktów związanych z konferencją w Jachrance, ibidem, [w:] W. Jaruzelski, Listy, op. cit., s. 294–304.
10 J. Eisler, [w:] To nie miała być wojna, red. W. Kiss-Orski, Warszawa 2011, s. 8–9.
11 A. Friszke, Rewolucja Solidarności…, op. cit., s. 14–15.
12 Szerzej: ibidem, s. 15–18.
13 O stanie wojennym w Sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej: Sprawozdanie Komisji i wniosek mniejszości wraz z ekspertyzami i opiniami historyków, oprac. A. Karaś, Warszawa 1997, oraz tenże, Sąd nad autorami stanu wojennego. Oskarżenia, wyjaśnienia, obrona, Warszawa 1993, s. 151.
14 Rozmowa z płk. dypl. Ryszardem J. Kuklińskim, „Kultura” 1987, nr 4.
15 Rozmowa z prof. Andrzejem Paczkowskim, 05.02.2009, http://wyborcza.pl/1,96742,6241706, Sowieci_Jaruzelski_Amerykanie_wszyscy_byli_zadowoleni.html.
16 S. Cenckiewicz, Klub Hybrydy, Blogpress, sobota, 08/11/2014.
17 F. Puchała, Informacja z pobytu delegacji Ministerstwa Obrony Narodowej na manewrach »Zachód-81«, CAW 1862/98/137.
18 S. Cenckiewicz, Atomowy szpieg, Poznań 2014, s. 72.
19 Ibidem, s. 73.
20 Ibidem, s. 61.
21 R. Kukliński, Wojna z narodem widziana od środka, „Kultura”, Paryż 1987, nr 4/475.
22 http://www.slawomircenckiewicz.pl/aktualnosci/cenckiewicz-dla-wsensie- pl-o-kuklinskim-i-nie-tylko-01.12.2014.
23 F. Puchała, Szpieg CIA w polskim Sztabie Generalnym. O Ryszardzie Kuklińskim bliżej prawdy, Warszawa 2014.
24 B. Weiser, A secret life. For Col. Ryszard Kuklinski, who lives in hiding some where in America, the Cold War still goes on, „The Washington Post” z 13.12.1992.
25 IPN BU 02992/20, materiały prasowe, „Wprost” z 8.11.1982.
26 K. Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca, Warszawa 2013.