Читать книгу Myśli - Giacomo Leopardi - Страница 5
DZIEJE RODZAJU LUDZKIEGO.
ОглавлениеOpowiadają, że wszyscy ludzie, którzy pierwotnie zaludniali ziemię, zostali stworzeni wszędzie w jednym czasie i wszyscy dziećmi i że byli żywieni przez pszczoły, kozy i gołębie w sposób, o którym bajali poeci, mówiąc o wychowaniu Zeusa; że ziemia była o wiele mniejsza, niż teraz, wszystkie prawie kraje płaskie, niebo bez gwiazd, morze nie było jeszcze stworzone, a na świecie przejawiała się o wiele mniejsza rozmaitość i wspaniałość, niż dzisiaj. Lecz mimoto ludzie znajdowali nienasytne upodobanie w oglądaniu i rozważaniu nieba i ziemi, dziwili się im niezmiernie, uważając oboje za piękniejsze i nie już za obszerne, lecz za nieskończone, tak w wielkości, jak w majestacie i uroku. Karmiąc się poza tem najradośniejszemi nadziejami i wydobywając z każdego uczucia swego życia niewypowiedziane rozkosze, wzrastali w wielkiem zadowoleniu i prawie w szczęściu. Tak strawiwszy przesłodkie dzieciństwo i pierwszą młodość i doszedłszy do lat pełniejszych, zaczęli doznawać pewnej zmiany. Albowiem owe nadzieje, które do tego czasu spychali z dnia na dzień, nie sprawdzając się, wydały im się mało godnemi wiary. A zadowolić się tem, czego w obecnej chwili zażywali, nie przyrzekając sobie wzrostu szczęścia, jak im się zdawało, nie potrafiliby, zwłaszcza, że widok rzeczy naturalnych i każda część życia codziennego, czyto z powodu przyzwyczajenia, czy dlatego, że zmniejszyła się w ich umysłach owa pierwotna żywość, sprawiały im już bez porównania mniejszą rozkosz i przyjemność, niż z początku. Podróżowali po ziemi, zwiedzając najdalsze krainy. Mogli to czynić z łatwością, gdyż wszystkie były płaskie i nieprzedzielone morzami i nie nastręczały żadnych trudności. I po niewielu latach wielu z nich spostrzegło się, że ziemia, jakkolwiek wielka, miała pewne granice i to nie tak szerokie, żeby ich nie można było ogarnąć i, że wszystkie miejsca tej ziemi i wszyscy ludzie, poza drobniutkiemi różnicami, byli do siebie podobni. Z tego powodu wzrastało ich niezadowolenie, bo jeszcze nie wyszli z młodości i wyraźna przykrość z powodu takiego stanu zajmowała ich zupełnie. I potrosze, potrosze we wieku męskim, a przeważnie u schyłku lat, kiedy sytość zmieniła się w obrzydzenie, niektórzy popadli w taką pogardę, że, nie znosząc światła i oddechu, które przedtem tak byli kochali, dobrowolnie rozstawali się z nimi, ten w taki, a ów w inny sposób.
Strasznym wydał się.................................