Читать книгу Ipsos 301 r. p.n.e. - Grzegorz Lach - Страница 6
Rozpad imperium Aleksandra Wielkiego
ОглавлениеSPADEK PO ALEKSANDRZE MACEDOŃSKIM
Kiedy Aleksander Wielki po krótkiej chorobie zmarł w Babilonie (być może stało się to w dniu 11 czerwca 323 roku p.n.e. około godziny 15.30), w spadku po wielkim zdobywcy zostało to, co zwykliśmy nazywać imperium Aleksandra. Jednak terytorium, które za życia króla pozostawało pod jego rządami, nie było w całości podbite, a jego granice zewnętrzne były dalekie od stabilizacji. Oczywiście można by stwierdzić, że i tak dokonał on rzeczy niebywałych, a w przeciągu kilku lat niemożliwe było osiągnąć jeszcze więcej. Trudno byłoby nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, a przynajmniej z jego pierwszą częścią, jednak wielkość dzieła nie powinna przesłaniać nam rzeczywistego stanu rzeczy, który wcale nie był tak dobry, jak mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Imperium w momencie śmierci władcy znajdowało się w głębokim kryzysie politycznym spowodowanym decyzjami władcy. Jakkolwiek nie spojrzeć na sprawę, Aleksander Macedoński w ciągu niecałych dziesięciu lat podbojów przechodził ewolucję wprost proporcjonalną do rozwoju terytorialnego jego państwa. Nie pomyliłby się chyba ten, kto stwierdziłby, że wraz z jego władzą rosło jego ego. Niezależnie od zdania wszystkich jego apologetów większego lub mniejszego kalibru, którzy w każdej jego decyzji dopatrywali się i dopatrują głębokich przemyśleń oraz dalekosiężnych planów politycznych, król stawał się coraz bardziej arogancki, zarozumiały i nie znosił sprzeciwu. Niejednokrotnie nie panując nad swoimi emocjami, porwany przez gniew i zamroczony alkoholem, dopuszczał się najgorszych zbrodni. Chociaż jego poddani byli w stanie wiele wybaczyć podziwianemu przez siebie bohaterowi, nie mogli traktować poważnie jego pretensji do boskości. Macedończycy i otaczający go Grecy z pobłażaniem i wyrozumiałością reagowali na zapewnienia, iż jego prawdziwym ojcem był sam bóg Amon, gdyż wszyscy doskonale wiedzieli, że był synem starego Filipa II. Wersja króla była dobra dla jego nowych perskich poddanych, których jego rodacy traktowali z wyższością. Jednak kiedy Aleksander zażądał, aby bili przed nim pokłony, miarka się przebrała. Zarówno jego krajanie, jak i Hellenowie kłaniali się tylko bogom, zaś oddawanie pokłonów człowiekowi znaczyło dla nich ni mniej, ni więcej tylko świętokradztwo.
Tak wiele napisano o tym, iż Aleksander chciał stworzyć uniwersalną monarchię panującą nad rozległym imperium, w którym koegzystowałyby różne ludy na równych prawach, że dzisiaj trudno już z tym polemizować. Niemniej nawet ci, którzy tak twierdzą, a zdaje się, że są oni w zdecydowanej większości, nie mogą zaprzeczyć, że chodziło w tym wypadku po prostu o marginalizację jego rodaków, którzy nie wykazywali dostatecznej czołobitności. Służyć temu miało tworzenie oddziałów wojskowych z poddanych pochodzących z nowo podbitych prowincji, a uzbrojonych i wyszkolonych na wzór macedoński.
Działania Aleksandra doprowadziły do powstania mniej lub bardziej jawnej opozycji, co z kolei sprowokowało króla do podjęcia bezwzględnych działań. W efekcie państwo w momencie jego śmierci było w stanie permanentnej czystki. Spośród dwudziestu satrapów (zarządców prowincji, czyli satrapii), sześciu zostało straconych, a innych sześciu zmarło z różnych przyczyn. Kolejni zostali odwołani i zastąpieni przez ludzi bezwzględnie oddanych władcy. Zatem pod koniec życia Aleksandra tylko trzech satrapów pozostawało od dłuższego czasu na swoich stanowiskach: Kleomenes z Naukratis w Egipcie, Menander w Lidii i Antygon Monoftalmos we Frygii. Co więcej, nawet stary Antypater, strateg Europy, który wiernie służył Filipowi II i jego synowi, kiedy król zajmował się podbojem Persji, został przeznaczony do wymiany. W tym celu do Macedonii udał się Krateros, odprowadzający dziesięć tysięcy weteranów do ojczyzny, jednak w momencie śmierci króla znajdował się on dopiero na terenie Cylicji.
Ciekawe są powody, które najprawdopodobniej doprowadziły do dymisji starego, wiernego wodza. Otóż Aleksander wydał tak zwany dekret o wygnańcach, ogłoszony przez Nikanora ze Stagejry podczas igrzysk odbywających się w Olimpii w roku 324 p.n.e. Akt ten stanowił, że wszystkie miasta greckie powinny przyjąć z powrotem swoich wygnanych obywateli[2]. W tamtych czasach wygnanie było popularną karą, w szczególności w odniesieniu do przeciwników politycznych. Starożytni i współcześni apologeci Aleksandra starali się tłumaczyć jego decyzję na różne sposoby: a to że chciał pozbyć się bezrobotnych najemników, jakimi najczęściej stawali się wygnańcy, a to że chciał zapewnić sobie zwolenników w miastach, i tym podobne. Jednak mało kto bierze pod uwagę, że za tą decyzją nie musiały stać żadne względy ściśle polityczne czy nawet racjonalne. Mogła ona zostać podjęta pod wpływem jakiegoś impulsu, nieznanej nam inspiracji, czy po prostu bez głębszego zastanowienia. Wydaje się to tym bardziej prawdopodobne, gdyż w tym czasie król był już otoczony głównie przez swoich zwolenników, to znaczy pochlebców i ludzi, którzy nie chcieli mu się sprzeciwiać, przynajmniej oficjalnie.
Tymczasem dekret o wygnańcach spowodował liczne problemy dla greckich miast, a w dalszej perspektywie dla całego państwa. Nie chodzi nawet tylko o konieczność zwrotu majątku skonfiskowanego wypędzonym, wypłacenia odszkodowań za powstałe straty, zapewnienia zakwaterowania i wielu tym podobnych wydatków. Dekret przede wszystkim uderzył w Antypatra, a właściwie w jego politykę, która była kontynuacją polityki Filipa II. Strateg Europy był bowiem zwolennikiem oligarchii, które ustanawiał w poszczególnych poleis, a które dzierżyły władzę z jego łaski i były mu za to wdzięczne. Znajdowały w nim oparcie, a same ze swojej strony bezwarunkowo wspierały jego politykę. W ten sposób w całej Helladzie panował spokój i porządek, tak różny od anarchii poprzednich dziesięcioleci, a nawet stuleci. Jeżeli zatem przyjmiemy, że większość banitów została wypędzona ze względów politycznych, to musimy uznać, że wypędzili ich rządzący w miastach oligarchowie, czyli ludzie stratega Europy. To mówi już samo za siebie.
Co więcej, sprawę dodatkowo komplikowały przypadki Etolii i Aten. Etolowie mianowicie zajęli akarnańskie Ojniady, wypędzili ich mieszkańców i zasiedlili swoimi ludźmi. To samo uczynili Ateńczycy z wyspą Samos. Zgodnie z królewskim dekretem Ojniady i Samos należało zwrócić ich pierwotnym mieszkańcom. Jednak było to w zasadzie niemożliwe do wykonania, szczególnie w wypadku Aten, ponieważ wycofanie osadników z Samos oznaczało konieczność osiedlenia ich w innym miejscu, a o miejsce takie, przy tak dużej gęstości zaludnienia Attyki oraz samych Aten, było niezwykle trudno — właściwie miejsca takiego nie było. W tej sytuacji zarówno Ateńczykom, jak i Etolom pozostało tylko jedno wyjście: zryw zbrojny.
W tym miejscu wypada nadmienić, iż warunki do tego typu działania były wyborne. Na peloponeskim przylądku Tajnaron oczekiwało na zatrudnienie kilka tysięcy bezrobotnych najemników, którzy byli gotowi podjąć się udziału w każdej wojnie. W większości byli to świetni wojownicy, niejednokrotnie weterani, doskonale władający bronią, potrafiący walczyć w szyku i nie cofający się przed niczym, byleby tylko otrzymać żołd i udział w łupach. Nawiasem mówiąc, to zagęszczenie zaciężnych żołnierzy było efektem zwolnienia ich ze służby przez Aleksandra bez stworzenia im innych perspektyw. Poza tym Ateny dysponowały niezbędnymi środkami finansowymi, gdyż do miasta zawitał przyjaciel, a jednocześnie skarbnik Aleksandra Wielkiego Harpalos, który uciekł od swojego króla w obawie o głowę, którą łatwo mógł stracić podczas trwającej czystki. Miał on ze sobą pięć tysięcy talentów srebra, to jest około 130 ton kruszcu. Ateńczycy początkowo udzielili mu azylu, przyjęli jak wspaniałego gościa, po czym przechwycili cały skarb[3].
Nie powinno zatem nikogo dziwić, że Antypater, który zgodnie z dekretem Aleksandra miał być gwarantem przyjęcia wygnańców, wstrzymywał się z jego wykonaniem mimo ponagleń króla, i to zapewne było przyczyną jego odwołania. Jednak sam strateg Europy był przekonany, że władca nie przemyślał do końca swojej decyzji i działał pod wpływem bezmyślnych doradców. Dlatego też wysłał do Babilonu swojego najstarszego syna Kassandra, jednak jego misja zakończyła się całkowitym fiaskiem. Niezorientowany w nowych zwyczajach panujących na królewskim dworze, pozwolił sobie na głośne wyrażenie swojej opinii o czołobitności nowych poddanych Aleksandra, czym spowodował wybuch jego wściekłości, w efekcie którego został pobity i znieważony na oczach całego dworu. Była to swoista terapia szokowa.
W powstałej sytuacji, długotrwale budowaną politykę Filipa II i Antypatra na terenie Hellady mógł uratować tylko cud lub śmierć Aleksandra. Druga z wymienionych opcji musiała wydawać się korzystniejsza, tym bardziej że sam Kassander po tym co zaszło nie żywił zapewne przyjaznych uczuć wobec króla. Tymczasem Antypatrydzi mieli nie tylko polityczne i osobiste powody do usunięcia panującego, lecz również możliwość wprowadzenia ich w życie. Tak się złożyło, że na dworze króla, w jego najbliższym otoczeniu, znajdował się młodszy brat Kassandra, Jolaos, który był nosicielem królewskiego kielicha, czyli podczaszym.
Sprawa otrucia Aleksandra Wielkiego przez Jolaosa jest kontrowersyjna. W starożytności dość powszechnie wierzono w winę młodszego syna Antypatra, a królowa-matka Olimpias rozkazała nawet wydobyć jego zwłoki z grobu i zbezcześcić je za rzekome królobójstwo. Współcześni badacze są jednak ostrożniejsi. Oczywiste jest, że przyczyny choroby i śmierci króla mogły być naturalne. W przeszłości był on wielokrotnie ranny i kontuzjowany, nigdy się nie oszczędzał, a przede wszystkim bardzo dużo pił. Jako władca, który powinien być najlepszy spośród towarzyszy, musiał sprostać wymaganiom i oczekiwaniom swojego otoczenia również w tej dziedzinie, co zazwyczaj mu się udawało. Niemniej bezkrytyczne przyjęcie wersji o naturalnych przyczynach śmierci musi budzić sprzeciw. Na przykład, opieranie się na orzeczeniu konsylium złożonego z lekarzy i historyków, którzy w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku postawili diagnozę, że król zachorował na dur brzuszny, w następstwie którego zmarł, jest jeszcze bardziej niedorzeczne niż uznanie, że król został otruty. W czasach, kiedy medycyna ma niezaprzeczalne problemy ze zdiagnozowaniem współczesnych chorób, stawianie diagnozy choremu, który nie żyje od ponad dwóch tysięcy lat, w oparciu o zapisy pochodzące z drugiej lub trzeciej ręki, niesie ze sobą tyle ryzyka, że musi zostać ocenione jako mało prawdopodobne, a w efekcie niewiarygodne.
SPRAWA NASTĘPSTWA TRONU
Jeszcze większy jednak problem stanowiła kwestia kontynuacji władzy, gdyż umierający władca nie pozostawił w tym przedmiocie żadnych wskazówek. Jego rzekomą odpowiedź na pytanie, kto po nim powinien rządzić, sprowadzającą się do słowa „najlepszy”, możemy raczej włożyć między bajki jako opowieść powstałą post factum, kiedy już było wiadomo o wybuchu wojen diadochów. Jedyne, co król uczynił, kiedy nie mógł już mówić, to przekazanie królewskiego pierścienia Perdikkasowi, jego zastępcy w Babilonie, co jednak mogło mieć różnorakie znaczenie.
Po śmierci Aleksandra w rodzie Argeadów pozostały głównie kobiety. Przede wszystkim matka Aleksandra Olimpias, jego rodzona siostra Kleopatra, siostry przyrodnie: Tessalonika i Kynane oraz córka tej ostatniej, Adea. Mężczyzn było tylko dwóch: przyrodni brat króla Arridajos oraz syn z nieprawego łoża Herakles. Pierwszy z nich cierpiał na jakąś chorobę psychiczną bądź upośledzenie umysłowe, co czyniło z niego osobę niezdolną do sprawowania władzy. Drugi był synem nałożnicy Barsine, który miał zaledwie cztery lata, a zatem, przynajmniej na razie, też nie był zdolny do samodzielnego zasiadania na tronie. Niemniej w wypadku Heraklesa zachodziła jeszcze jedna okoliczność, znacznie bardziej niekorzystna niż fizyczna niezdolność do objęcia roli władcy, a mianowicie to, że Aleksander nigdy oficjalnie nie uznał go jako syna. Jego matka była córką perskiego satrapy Frygii Mniejszej Artabazosa i żoną Mentora z Rodos, a później jego brata Memnona. Kiedy dostała się do niewoli Aleksandra w Damaszku, została jego nałożnicą, jednak ojcostwo jej syna było niepewne, tak że raczej należałoby mówić o Heraklesie nie jako o nieślubnym dziecku króla, ale rzekomym nieślubnym potomku. Poza tym żona Aleksandra, królowa Roksana, była w zaawansowanej ciąży i dopiero czas miał pokazać, jak w przyszłości ukształtuje się sukcesja po przedwcześnie zmarłym władcy.
W każdym bądź razie, kiedy po śmierci władcy w Babilonie zebrali się najwyżsi dowódcy macedońscy (w liczbie około pięćdziesięciu), prym wśród nich wiódł Perdikkas, czyli ten, który formalnie zastępował Aleksandra i otrzymał przed jego śmiercią królewski pierścień. Bez wątpienia dogłębnie przemyślał on całą sytuację i był dobrej myśli. W najlepszym razie mógł zostać wybrany przez najbliższe otoczenie zmarłego Aleksandra nowym władcą, a w najgorszym zebrani musieli uznać prawo do tronu nienarodzonego dziecka Roksany. W takim wypadku jego sytuacja też byłaby korzystna, gdyż bez wątpienia to on zostałby regentem, zaś królowa mogła na przykład nie donosić ciąży lub urodzić dziewczynkę, co oczywiście tylko umocniłoby jego pozycję. Zresztą nawet gdyby urodziła pogrobowca, to i tak do czasu osiągnięcia przez niego pełnoletniości, zapewne nie kto inny jak Perdikkas sprawowałby regencję.
Wyrazem pewności siebie Perdikkasa było odłożenie królewskiego pierścienia na tron Aleksandra, który został ustawiony w sali rady[4]. Jednak od początku spotkał się z opozycją[5]. Najpierw dowódca floty Nearchos zaproponował, aby królem wybrać Heraklesa. Byłoby to dla niego korzystne, gdyż w wyniku serii małżeństw zaaranżowanych przez Aleksandra w Suzie pojął on za żonę przyrodnią siostrę Heraklesa. Propozycja ta z oczywistych względów została odrzucona przez pozostałych zgromadzonych. Niemniej wyłoniła się inna grupa, której rzecznikiem okazał się Ptolemeusz, a która odrzucała zarówno Heraklesa, jak i ewentualnego pogrobowca. Jako argument posłużyła teza, iż byłoby to zaprzepaszczeniem wszystkich dotychczasowych zdobyczy, gdyby władcą Macedończyków został król, w którego żyłach płynęłaby krew perska. Ten argument był bardzo istotny, ponieważ pomimo usilnej polityki integracyjnej króla, na naradzie w Babilonie, poza kilkoma zaufanymi i wypróbowanymi Grekami, byli sami Macedończycy i ani jednego Persa. Jednak mimo trafnej argumentacji, propozycja Ptolemeusza, aby oddać władzę nad poszczególnymi prowincjami pojedynczym dowódcom, zaś sprawy państwowe rozstrzygać kolegialnie, była utopią i prowadziłaby w konsekwencji do zupełnej anarchii[6].
Widząc, że sprawy nie zmierzają w dobrym kierunku, zdenerwowany Perdikkas postanowił działać i w jego imieniu głos zabrał Aristonus, który przywołał zebranych do porządku, używając argumentu pierścienia królewskiego[7]. W efekcie pokonano frakcję odśrodkową i postanowiono czekać na poród Roksany, a w tym czasie władzę miało sprawować na równi czterech regentów: Perdikkas, Leonnatos, Antypater i Krateros[8].
To, że pośród koregentów znalazł się Perdikkas, było zrozumiałe samo przez się, natomiast Leonnatos z całą pewnością był zwolennikiem Ptolemeusza i zasiadł obok Perdikkasa jako reprezentant frakcji odśrodkowej. Jeżeli zaś chodzi o Antypatra, to jako strateg Europy reprezentował on siłę porównywalną z siłą Perdikkasa w Babilonie. Musimy bowiem pamiętać, że dysponował nieograniczonymi wręcz możliwościami rekrutacyjnymi na terenie Macedonii i nieskrępowanym dostępem do mas najemnych wojowników w Helladzie, a w tamtych czasach tylko Macedończycy, i ewentualnie Grecy, liczyli się jako realna siła bojowa. Mimo królewskiej decyzji odwołującej go ze stanowiska, która w obecnym stanie rzeczy w zasadzie utraciła swoją ważność, posiadał on duży autorytet jako dzielny wódz, sprawny administrator i oddany bojownik sprawy Argeadów. Z kolei Krateros, ulubieniec żołnierzy i wódz, który był postrzegany jako drugi po samym królu, znajdował się z dziesięcioma tysiącami weteranów w Cylicji. U jego boku pozostawał Poliperchon, a inny wódz Klejtos stał na czele floty zgromadzonej u cylicyjskich wybrzeży w związku z planami nowej kampanii. Z tego też powodu właśnie w tej prowincji zgromadzono siły i środki, za pomocą których Krateros mógł się przeciwstawić zarówno Perdikkasowi, jak i Antypatrowi. Poza tym, pieniądze zgromadzone w królewskim skarbcu, mieszczącym się w cylicyjskiej Kyindzie, nie ustępowały tym, które zdeponowano w Babilonie. W efekcie tuż po śmierci Aleksandra na terenie jego imperium wytworzyły się trzy ośrodki władzy z centrami w Babilonie, Macedonii i Cylicji.
Z technicznego punktu widzenia elekcja króla w Macedonii dzieliła się na trzy fazy. Pierwszą było wskazanie następcy przez poprzednika, co zazwyczaj odbywało się na dłuższy lub krótszy czas przed jego śmiercią. Drugą fazą była dyskusja w kręgu najbliższych współpracowników i doradców króla, która jednak nie miała na celu kontestowania decyzji władcy, a ustalenie warunków jej uznania, aby uniknąć konfliktów w przyszłości, co przypominało czasami zwykłe targi i nie zawsze kończyło się konsensusem. Ostatnią fazą było przedstawienie kandydatury zebranemu ludowi i przyjęcie jej przez aklamację, co w zasadzie miało znaczenie tylko formalne, ale w odczuciu poddanych legalizowało władzę. W Babilonie rolę ludu miało odegrać wojsko tłumnie zgromadzone przed pałacem, w którym prowadzono negocjacje.
Jednak rok 323 p.n.e. okazał się całkowicie wyjątkowy pod każdym względem. Żołnierze piechoty dowiedziawszy się, iż w trakcie narady całkowicie pominięto Arridajosa, zaczęli się burzyć. Po pierwsze Arridajos był prawowitym synem Filipa, a zatem pierwszoplanowym kandydatem na władcę. Poza tym wydaje się, iż był on na swój sposób popularny wśród żołnierzy. Niegroźny, odnoszący się do nich w sposób bezpośredni, czasami nieporadny lub niezręczny, był chyba traktowany jako ich maskotka. Wysłany do wojska przez dowódców Meleager, który miał zdać sprawozdanie z podjętych na naradzie ustaleń, w mig zorientował się w nastrojach żołnierzy i postanowiwszy wykorzystać nadarzającą się okazję, stanął na ich czele[9]. Arridajosa okrzyknięto bezzwłocznie nowym królem pod imieniem Filipa III, po czym oburzony tłum żołnierzy wpadł do sali, w której obradowali dowódcy. Doszło do tumultu, w trakcie którego ciskano w oponentów oszczepami[10]. Byli zapewne ranni i, aby nie zaogniać konfliktu jeszcze bardziej, zgromadzeni zgodnie uznali prawo Arridajosa do tronu, po czym stopniowo, po kolei, wymknęli się do obozu jazdy, położonego poza miastem. Kawalerzyści bowiem pochodzili z możnych rodów macedońskich i ogólnie rzecz biorąc popierali ustalenia dokonane przez wyższych dowódców[11].
W efekcie omal nie doszło do wojny domowej, która jednak została zażegnana na rzecz kompromisu. Polegał on na tym, iż Arridajosa uznano królem jako Filipa III, jednak w przypadku urodzenia przez Roksanę męskiego potomka, obaj mieli podzielić się władzą. Opiekunami królów zostali Perdikkas i Meleager, przy czym ten drugi jako zastępca. Antypater został zatwierdzony na stanowisku stratega Europy, zaś Kraterosowi przyznano mglisty tytuł obrońcy królestwa i opiekuna królewskiego skarbca, co zapewne nie zaspokajało jego ambicji[12].
Kompromis ze strony Perdikkasa był tylko wybiegiem. Nie zamierzał bowiem dzielić się władzą z Meleagrem i stopniowo przejmował kontrolę nad Filipem-Arridajosem. Wkrótce nadarzyła się okazja do ostatecznej rozprawy, kiedy na rozkaz dowódców cała armia zebrała się na placu obozowym. Kiedy król przejeżdżał wzdłuż szeregów zgromadzonego wojska, dokonując przeglądu oddziałów, Perdikkas zażądał egzekucji wszystkich tych, którzy podżegali do buntu. Zaskoczeni piechurzy nie byli w stanie stawić oporu, gdyż obawiali się ataku jazdy i słoni bojowych. Gwardziści natychmiast wywlekli z szeregów znanych im buntowników, po czym rzucili ich na stratowanie słoniom. Meleager, zaskoczony rozwojem sytuacji tak samo jak jego towarzysze, zbiegł do pobliskiej świątyni w nadziei na azyl, lecz mimo to został zamordowany[13].
Dopiero teraz Perdikkas i jego zwolennicy uznali, że sytuacja uległa stabilizacji, i aby zaspokoić ambicje poszczególnych dowódców, a jednocześnie rozdzielić ich i pozbyć się z Babilonu, dokonano nowego podziału satrapii, który wyglądał następująco:
Macedonia — Antypater
Tracja — Lizymach
Frygia Mniejsza — Leonnatos
Paflagonia i Kapadocja — Eumenes z Kardii
Lidia — Meander
Karia — Asandros
Licja, Pamfilia, Frygia Większa — Antygon Monoftalmos
Cylicja — Filotas
Syria — Laomedon z Mityleny
Egipt — Ptolemeusz
Mezopotamia — Arkesilaos
Babilonia — Archon
Media Większa — Pejton syn Krateosa
Media Mniejsza — Atropates
Persja — Peukestas
Partia i Hyrkania — Fratafernes
Karmania — Tlepolemos
Baktria i Sogdiana — Filip
Areja i Drangiana — Stazenor z Soloj
Arachozja i Gedrozja — Sybirytos
Parapanisada — Oksjartes
Indie — Pejton syn Agenora.
Przy tym na swoich stanowiskach pozostawiono władających terytoriami nad rzekami Hydaspes i Indus królów Porosa i Taksilesa. Seleukos zastąpił Perdikkasa na stanowisku dowódcy jazdy hetajrów, które ten dotychczas piastował, Perdikkas zaś objął funkcję wodza naczelnego armii królewskiej i bezpośredniego opiekuna króla, faktycznie stając się regentem[14]. Kiedy zaś po dwóch lub trzech miesiącach Roksana powiła syna, który po ojcu został nazwany Aleksandrem III, objął on opiekę nad oboma królami, koncentrując w swoim ręku najwyższą, aczkolwiek tymczasową władzę.
BUNT GREKÓW W BAKTRII I HELLADZIE
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
2 Diod. XVIII, 8, 1–5; Just. XIII, 5.
3 Diod. XVII, 108, 4–8.
4 Curt. X, 6, 4.
5 Curt. X, 6, 10–12; Just. XIII, 2.
6 Curt. X, 6, 13–15; Just. XIII, 2.
7 Curt. X, 6, 16–18
8 Just. XIII, 2; Curt. X, 7, 8–14.
9 Diod. XVIII, 2, 3; Just. XIII, 3.
10 Curt. X, 6, 20–7, 7; 7, 14–18; Foc. XCII (Arr. Met. Alex.).
11 Diod. XVIII, 2; Curt. X, 7, 20; Just. XIII, 3; Foc. XCII (Arr. Met. Alex.) 69a.
12 Diod. XVIII, 2; Foc. XCII (Arr. Met. Alex.), 69a; Just. XIII, 4.
13 Diod. XVIII, 3; Curt. X, 9; Foc. XCII (Arr. Met. Alex.), 69a; Just. XIII, 4.
14 Diod. XVIII, 3; Curt. X, 10, 1–2; Foc. XCII (Arr. Met. Alex.), 69a–b; Just. XIII, 4.