Читать книгу Pieprz i sól - Guillaume Clicquot - Страница 7

rozdział pierwszy

Оглавление

Cały rok! Cały rok zajęło Françoise i Philippe’owi załatwianie bieżących spraw: sprzedaż gabinetu stomatologicznego, uporządkowanie rachunków bankowych i przede wszystkim likwidacja kont emerytalnych. Lecz ten urzędowy bieg z przeszkodami to nic w porównaniu z tym, co jeszcze ich czeka, nim dostąpią wymarzonej świetlanej przyszłości. W pełni świadomi karkołomności swego planu, państwo Blanchot wykorzystali instytucjonalną opieszałość, by cichcem rozpocząć przygotowania.

Nikomu ani słowa! – od samego początku przyjęli taką właśnie zasadę. Sukces przedsięwzięcia zależy od dyskrecji, którą wytrwale zachowują mimo piętrzących się na ich drodze rozlicznych przeszkód. Nikomu z bliskich nie powiedzieli o swoim planie ucieczki: ani dzieciom, ani Line, matce Philippe’a. Obawa, że krewni rozbudziliby w nich poczucie winy, iż „porzucają rodzinę”, a ponadto skrytykowali powzięty zamiar i zniechęcali do jego realizacji, nie pozwala im na żadne zwierzenia. Małżonkowie zadecydowali zatem, że pewnego dnia postawią wszystkich przed faktem dokonanym, a muszą dochować tajemnicy, tym bardziej że nic jeszcze nie jest stuprocentowo pewne.

Przed wyjazdem powinni przede wszystkim załatwić dwie sprawy: jedną jest umieszczenie Line, babki, w domu spokojnej starości, drugą zaś sprzedanie za jej plecami rodzinnego domu, do którego jest bardzo przywiązana. Licząca sobie osiemdziesiąt osiem lat Line – przez wszystkich nazywana czułym zdrobnieniem Mamiline – jest drobną, pełną wdzięku i energii kobietką. W jej sprawie już zostały podjęte pierwsze kroki. Cécile, córka Blanchotów, od niedawna prowadzi dom seniora i tam właśnie ma się przeprowadzić babka. Młoda kobieta, mieszkająca blisko babci, już teraz szefuje jej pomocy domowej, ku radości Françoise i Philippe’a, uwolnionych od problemów życia codziennego ujmującej antenatki. Line i Cécile są sobie niesłychanie bliskie i przeprowadzka seniorki pod opiekuńcze skrzydła wnuczki oferuje obu liczne udogodnienia, w szczególności w sferze praktycznej. Istnieje, co prawda, lista oczekujących, lecz wydaje się, że problem jest bliski rozwiązania: wszystko wskazuje na to, że Cécile już wkrótce znajdzie dla babci miejsce.

Co do reszty, Françoise i Philippe posuwają sprawy do przodu i ich przyszłość nabiera rumieńców. Po przeanalizowaniu wszystkich otwierających się przed nimi możliwości dość szybko podjęli decyzję co do miejsca przeprowadzki – czy raczej emigracji. Ze względów fiskalnych, sanitarnych, dyplomatycznych, logistycznych, ekonomicznych, lecz także z uwagi na gastronomię i bezpieczeństwo Portugalia bezapelacyjnie wygrała z Marokiem. Tej decyzji towarzyszył łut szczęścia. Perspektywa Brexitu skłoniła wielu Brytyjczyków do wcześniejszego powrotu do kraju – mimo że emerycka dekolonizacja naraża sędziwych poddanych Jej Wysokości na potężny szok termiczny – i oferta na portugalskim rynku nieruchomości znacznie się wzbogaciła. Jérôme, kuzyn Philippe’a, notariusz z zawodu, bez trudu znalazł za pośrednictwem swych europejskich koneksji willę ich marzeń. Choć już teraz bardzo komfortowa, ta spokojna przystań wymaga poważnych robót, by mogli cieszyć się luksusem i wszystkimi zbędnymi drobiazgami, których przez całe życie sobie odmawiali.

Jedyne, co pozostaje problematyczne, to sprzedaż ich własnego domu. Ta operacja nieruchomościowa, która ma sfinansować zakup nowego i niezbędne roboty, a także zakup małego mieszkanka w Paryżu, wciąż nie doszła do skutku: są zablokowani.

Od kiedy wycofali się z życia zawodowego, wizyty potencjalnych nabywców są rzadkie. Nic więc dziwnego, że kiedy wreszcie agent dzwoni do nich, by umówić się na spotkanie najwyższej wagi, ich podniecenie sięga zenitu. Czy nareszcie dostaną przepustkę do wolności?


Françoise i Philippe, najwyraźniej mocno przejęci, siedzą na kanapie wyprężeni jak struny, trzymając się za ręce jak para uczestników na ostatnim etapie teleturnieju. Naprzeciwko nich agent nieruchomości Éric Lapie wciąż trzyma gospodarzy w napięciu – on również czuje się, jakby brał udział w programie Poszukiwacze domów. Tymczasem nie ma w sobie za grosz charyzmy geniusza sprzedaży ani nawet prezentera telewizyjnego. Pozbawiony poczucia humoru, miły i uprzejmy, co prawda, ale bez wyczucia, z niejakim trudem nadrabia niedostatki profesjonalizmu za pomocą kilku prostackich sztuczek werbalnych. Państwo Blanchot wiedzą, co o nim myśleć, i uważają, że wygląda śmiesznie w swoim garniturze na wielkie okazje, z przesadnie wypomadowanymi włosami i pachami wydzielającymi odurzające wonie. Nie sposób tego nie zauważyć: bije od niego genetycznie uwarunkowana przeciętność. Jednak kulturowe stereotypy i uprzedzenia klasowe znikają, gdy mały kapral zostaje bohaterem, a dziś nareszcie nastał dzień chwały Érica Lapiego.

– Mam dobrą i złą wiadomość – obwieszcza na początek, by podbudować suspens.

To mdłe zagajenie nie wieszczy nic dobrego i pobudza niecierpliwość Françoise i Philippe’a, którzy starają się zapanować nad rosnącą irytacją, wpijając palce w podłokietniki kanapy.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Pieprz i sól

Подняться наверх