Читать книгу Guardiola. Sztuka zwyciężania - Guillem Balague - Страница 5
sir Alex Ferguson WSTĘP
ОглавлениеNie udało mi się kupić Pepa Guardioli, kiedy wiele lat temu zrozumiał, że jego kariera piłkarska w Barcelonie dobiega końca.
Nie było, co prawda, żadnego widocznego powodu, dla którego miałby opuścić swój klub, ale mimo to prowadziliśmy rozmowy z Guardiolą i uważałem, że mam spore szanse, żeby go dostać. Może wybrałem zły moment. To był interesujący pomysł, ponieważ Pep był tego rodzaju piłkarzem, w którego przeistoczył się Paul Scholes: był kapitanem, liderem i rozgrywającym w niewiarygodnym Dream Teamie Johana Cruyffa. Wyróżniał się spokojem, umiejętnością operowania piłką i dyktowania tempa gry, dzięki czemu stał się jednym z najwspanialszych piłkarzy swojej generacji. Takich właśnie cech poszukiwałem. Ostatecznie zdecydowałem się na Juana Sebastiána Veróna. Czasami, patrząc w przeszłość na naprawdę topowego zawodnika, pytasz się: „Ciekawe, jak by to było, gdyby przyszedł do United?”. Tak jest w przypadku Pepa Guardioli.
Potrafię zrozumieć sytuację Pepa jako piłkarza. Kiedy jesteś w takim klubie, jak Barcelona, chciałbyś zostać w nim na zawsze. Dlatego kiedy się z nim skontaktowaliśmy, prawdopodobnie wciąż uważał, że ma przed sobą przyszłość w Barsie, mimo że ostatecznie odszedł z klubu jeszcze w tym samym sezonie. To wielka szkoda, ponieważ w futbolu nic nie trwa wiecznie: masz coraz więcej lat i czas ucieka aż do dnia, w którym ty i twój klub musicie się rozejść. Wtedy wydawało mi się, że oferujemy Pepowi rozwiązanie, inną ścieżkę kariery, ale to nie podziałało. Przypomina mi się Gary Neville. Ponieważ był w Manchesterze United, odkąd skończył 12 lat, stał się praktycznie członkiem rodziny. Był jak syn, ktoś, na kogo liczysz i komu ufasz, był częścią zespołu. Ale przychodzi taki dzień, kiedy to wszystko się kończy. W przypadku Pepa uświadomienie sobie, że nadchodzą zmiany, musiało być bardzo trudne. Potrafię zrozumieć jego wątpliwości, odwlekanie decyzji, ale dotarliśmy do punktu, w którym nie mogliśmy już dłużej czekać i musieliśmy poszukać gdzie indziej, a ta okazja minęła.
Tym, co dostrzegłem w Guardioli, co odgrywa kluczową rolę w jego niesamowitych sukcesach w roli trenera, jest pokora. Nigdy nie próbował się puszyć, zawsze był pełen szacunku – a to jest bardzo ważne, dobrze jest mieć te cechy. Patrząc w przeszłość, wyraźnie widać, że był skromny przez całą karierę. Nigdy nie był typem piłkarza, który pcha się na pierwsze strony gazet. Miał własny styl gry w piłkę. Nie był wyjątkowo szybki, ale mimo to był fantastycznym, opanowanym piłkarzem. Jako trener jest bardzo zdyscyplinowany, ma jasną wizję gry swojego zespołu, ale niezależnie od tego, czy wygrywa, czy przegrywa, zawsze jest tym samym, eleganckim i skromnym człowiekiem. Szczerze mówiąc, dobrze jest mieć kogoś takiego w tym zawodzie.
Jednakże wygląda na to, że dotarł do punktu w swojej karierze szkoleniowej, w którym zdawał sobie sprawę z wagi własnej pracy w Barcelonie i doświadczał związanych z tym nacisków. Jestem pewien, że siedział i zastanawiał się: „Jak długo to jeszcze potrwa? Czy będę potrafił stworzyć kolejną mistrzowską drużynę? Czy będę potrafił stworzyć nową drużynę, która wygra Ligę Mistrzów? Czy potrafię udźwignąć tyle sukcesów?”.
Gdybym zdążył doradzić Pepowi, powiedziałbym, żeby się tym nie przejmował, ponieważ niepowodzenie w Lidze Mistrzów nie podważa kompetencji ani jego, ani zespołu. Rozumiem jednak, skąd bierze się presja. Za każdym razem, kiedy grała drużyna Guardioli, oczekiwania były niezwykle wysokie, wszyscy chcieli ją pokonać. Myślę, że pod tym względem znajdował się w dobrym położeniu, ponieważ jedyną rzeczą, o jaką musiał się martwić, by powstrzymać rywala, było rozpracowanie jego obrony.
Myślę, że chodzi o to, by nie patrzeć za siebie, by iść do przodu. Jak? Może trzeba bardziej kontrolować piłkarzy albo wymyślić nową taktykę, bo rywale zaczęli radzić sobie ze stylem gry Barçy. Może to kwestia motywacji zawodników. Z moich doświadczeń wynika, że człowiek zazwyczaj chce robić wszystko w najprostszy sposób. Znam na przykład ludzi, którzy przechodzili na emeryturę w wieku 50 lat – nie pytajcie dlaczego! Tak więc większość ludzi jest napędzanych inaczej niż takie jednostki, jak Scholes, Giggs, Xavi, Messi i Puyol, którzy w moim przekonaniu są wyjątkowi i nie mają problemów z motywacją, ponieważ honor jest dla nich najważniejszy. Jestem pewien, że skład Pepa był pełen piłkarzy stanowiących wzór i będących źródłem motywacji dla pozostałych – nie tych jednak, którzy chcieliby za wcześnie zrezygnować z kariery.
Znam Gerarda Piqué z czasów, kiedy był w United. Znam ten typ człowieka. Poza boiskiem może być swobodnym, wyluzowanym facetem, ale na boisku jest zwycięzcą. Takiego go poznaliśmy i nie chcieliśmy, żeby odchodził. Teraz zwycięża dla Barcelony. Piłkarzy, którymi zarządzał Pep, trzeba było motywować mniej niż zazwyczaj. Może Pep nie doceniał swoich zdolności motywacyjnych? Wszyscy mogliśmy zobaczyć, z jaką konsekwencją osiągał sukcesy w Barcelonie, a żeby utrzymać najwyższy poziom i wygrywać przez tak długi czas, potrzebny jest wyjątkowy talent. Jestem przekonany, że ma możliwości, by dokonać tego znowu. I znowu, i znowu.
Osiągnięcia Guardioli w pierwszym zespole Barcelony podczas czterech lat jego rządów biją na głowę sukcesy wszystkich poprzedników, którzy zawitali na Camp Nou, a byli wśród nich najlepsi, między innymi van Gaal, Rijkaard i Cruyff. Guardiola dopracował pewne elementy gry, na przykład pressing, a dyscyplina i etyka pracy Barcelony stały się znakiem rozpoznawczym prowadzonej przez niego drużyny. Pep stworzył kulturę, w której piłkarze wiedzą, że jeśli nie będą ciężko pracować, nie będzie ich w klubie. Wierzcie mi, to nie takie łatwe.
Niezależnie od tego, jaki będzie następny krok Pepa po przerwie, czy przeniesie się do Premier League, czy nie, jego przyszłość zawsze będzie spowita spekulacjami. Pracował w fantastycznym klubie – Barcelonie – i dokądkolwiek teraz pójdzie, nie doświadczy niczego lepszego. Przejście do innego klubu nie uwolni go od presji ani nie zmniejszy ilości oczekiwań, jakie ludzie z nim wiążą. Tak naprawdę dokądkolwiek pójdzie, wie, czego może się spodziewać: jest menedżerem, musi decydować, co jest najlepsze dla jego drużyny, musi wybierać piłkarzy i taktykę. To proste. Pod tym względem doświadczasz tego samego w każdym klubie, ponieważ jako menedżer musisz zmagać się z presją. Odnoszę sukcesy w Manchesterze United od wielu lat, ale nie obywa się bez problemów – codziennie, w każdej chwili zdarza się coś, czym musisz się zająć. Wszystko sprowadza się do tego, że pracujesz z ludźmi w środowisku piłkarskim. Istnieje cała paleta zmartwień: agenci, rodzina, forma, kontuzje, wiek, sylwetka, ego zawodników i tak dalej. Gdyby Pep przeszedł do innego klubu, trapiłyby go te same wątpliwości, z którymi borykał się wcześniej. Oczekiwania zawsze będą za nim podążały.
A więc dlaczego? Dlaczego miałby chcieć odejść? Kiedy zadałeś mi to pytanie przed tym, jak Pep ogłosił swoją decyzję, powiedziałem, że głupio byłoby nie spojrzeć na tę pracę w szerszej perspektywie. Gdy patrzy się na Real Madryt, który wygrał pięć Pucharów Europy w późnych latach 50. i wczesnych 60., nie widać powodu, dla którego Guardiola nie mógłby osiągnąć tego samego w Barcelonie. To byłoby moją osobistą motywacją, gdybym prowadził tę drużynę. A gdybym był Pepem, decyzja o odejściu byłaby tą najtrudniejszą.
sir Alex Ferguson
wiosna 2012 roku