Читать книгу Opętani - Hanns Heinz Ewers - Страница 7

KASETKA Z LICZMANAMI.

Оглавление

Tego wieczora długo czekałem na Edgarda Widerholda. Leżałem na szezlongu, a boj poza mną zwolna poruszał wachlarzem. Stary ma tamilijskich bojów, którzy tu za nim w swoim czasie przybyli. I ich synowie i wnuki. Jego boje są dobrzy; wiedzą, jak nam usługiwać należy.

— Idź, Dewla, powiedz twemu panu, że czekam.

— Atja, Sahib. — Bez szmeru wysunął się. Leżałem na terasie i marzyłem patrząc na Jasną Rzekę. Przed godziną rozeszły się wiszące od tygodnia chmury, od godziny nie padał już więcej mdły deszcz. A wieczorne słońce rzucało szerokie pasma promieni na fioletowe mgły tonkińskie.

Na dole kołysały się dżunki, przebudziwszy się znów do życia. Ludzie powyłazili z chat, i okrągłemi szuflami, oraz tamaryndowemi szczotkami usuwali wodę, osuszali i czyścili sampan. A nikt z nich nie mówił; cicho, nie zwracając na siebie uwagi pracowali; zaledwie cichutki szmer przedostawał się do liści i poręczy terasy. Duża dżunka przepłynęła, wypełniona szczelnie legionistami. Skinąłem ręką, witając, ku oficerom leżącym na samponie, podziękowali smutnie. Woleliby...........................

Opętani

Подняться наверх