Читать книгу Romans panny Brook - Helen Dickson - Страница 4

ROZDZIAŁ TRZECI

Оглавление

Alex odprowadzał Lydię zamyślonym wzrokiem. Został sam z dręczącym go bólem, pragnąc od niej czegoś więcej, i toczył w sobie zaciekłą walkę między pożądaniem, które kazało mu biec za nią i błagać o wybaczenie, a pragnieniem wymazania jej z pamięci, co z kolei było niemożliwe.

Przy niej stracił równowagę psychiczną. Sama jej obecność wzbudzała w nim emocje, jakich nie czuł od bardzo dawna, od czasu… Ale kiedy już miał pozwolić wędrować swoim myślom i wrócić do przeszłości, zamknął je gniewnie w najdalszym zakamarku swego umysłu, nie chcąc, żeby zakłóciły teraźniejszość.

Co też mu chodzi po głowie? Nawet nie powinien próbować jej wykorzystywać. Uświadomił sobie, jak bardzo musiała być zdruzgotana, gdy dowiedziała się, że Henry ma żonę, jak bardzo musiała cierpieć. Jest taka wrażliwa i delikatna. Po tym, jak postąpił z nią Henry, chciała mieć przy sobie kogoś, komu mogłaby ufać, kto by jej współczuł, a nie obcego mężczyznę, który myśli tylko o tym, żeby ją zaciągnąć do łóżka.

Oparłszy rękę na słupku poręczy schodów, obserwował, jak panna Brook wchodzi na górę i zatrzymuje się na podeście. Wyczuwał jej napięcie. Po chwili odwróciła się wolno i spojrzała na niego.


Z sercem łomocącym w piersi, podniecona pocałunkiem i owładnięta pożądaniem czuła, że dzieje się z nią coś dziwnego – coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Wspomnienie namiętnego pocałunku i potajemnych pieszczot sprawiało, że chciała przeżyć to jeszcze raz. Stała nieruchomo, spoglądając na Alexa. Odpowiedział spojrzeniem, a na jego przystojnej twarzy pojawił się uwodzicielski uśmiech. Wbrew swojej woli Lydia poczuła, że coś ją ku niemu ciągnie, i choć wiedziała, że nie powinna ulegać impulsowi, była zbyt niedoświadczona i zauroczona jego osobą, żeby posłuchać głosu rozsądku.

Pozwoliła działać tłumionym zmysłom. Zdawała sobie sprawę, że wpadła w pułapkę. Alex ją zahipnotyzował, przyciągał jak światło ćmę. Jej serce zaczęło bić dotychczas nieznanym rytmem.

Patrzył prosto w jej oczy, urzekał ją, rozciągał wokół niej magiczną sieć, z której nie była w stanie się wyplątać. Na samą myśl o jego ramionach miękły jej kolana i słabły mięśnie. Czuła dziwne mrowienie w intymnych miejscach, jej ciało gorzało płomieniem namiętności, a oczy spoczywały na nim, wyrażając milcząco tajemną i żarliwą obietnicę, tak samo wiążącą, jak wypowiedziana głośno przysięga.

Alex właściwie odczytał to przesłanie. Właśnie takiej zachęty potrzebował. Ze znaczącym uśmiechem zaczął wchodzić na schody.


Na górze znajdował się korytarz z szeregiem zamkniętych drzwi po obu stronach. Lydia otworzyła jedne z nich i weszła do środka, a Alex za nią. Pokój nie był duży, ale wygodny i ciepły, wyposażony we wszystko, czego mógł potrzebować jego użytkownik – albo użytkownicy, jak to miało być tej nocy, jeśli plany Henry’ego by się ziściły. Zasłony w oknach były zaciągnięte, na małym stoliczku obok łóżka płonęła świeca. Panował nastrój spokoju i wyciszenia.

Alex wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Lydia obserwowała go, stojąc nieruchomo jak posąg. W mdłym świetle świecy jej duże śliczne oczy wydawały się jeszcze większe, a pierś unosiła się i opadała przy każdym oddechu, kiedy rozważała zrobienie czegoś, co nigdy wcześniej nawet przez myśl by jej nie przeszło. Drżała, ale pożądanie wygrało z rozsądkiem. Bała się bardziej niż kiedykolwiek w życiu, była przerażona i zawstydzona, że mogła w ogóle zastanawiać się nad takim czynem po tym wszystkim, czego doznała ze strony Henry’ego.

Nie spuszczając z niej wzroku, Alex przeszedł przez pokój. Oczy mu pociemniały, widziała w nich namiętność i pożądanie będące zapowiedzią tego, co za chwilę może nastąpić.

On też się nad tym zastanawiał. Jeśli to, co mu powiedziała, jest prawdą, że Henry nie był jej kochankiem, to wielce prawdopodobne, że jest jeszcze dziewicą. W takim przypadku jeśli miałby jakiekolwiek opory, powinien natychmiast opuścić ten pokój. Ale krótki przebłysk sumienia nie wystarczył, żeby go powstrzymać i słaby protest wewnętrzny szybko się ulotnił.

– Jeśli miałem kiedykolwiek jakieś skrupuły, straciłem je dawno temu – powiedział. – Nie jesteśmy dziećmi. Oboje wiemy, co się dzieje między nami i do czego to prowadzi. Chcę się z tobą kochać i myślę, że ty też tego chcesz. Możesz powiedzieć, że moje motywy nie są szlachetne, i będziesz miała rację, ale są naturalne. Nie będę cię zmuszał. Musisz pragnąć tego tak bardzo jak ja.

Pragnąć? Każdą tkanką swego ciała, każdym uderzeniem serca, każdym oddechem pragnęła wziąć to, co jej oferował. Nie znała tego mężczyzny, a jednak fizyczny pociąg, który do niego czuła, był dotkliwy aż do bólu. Podstępny głos wewnętrzny nakazywał ostrożność, przypominając, że wszelki związek z tym mężczyzną może przynieść jedynie gorycz, ale inny głos szeptał coś przeciwnego, radząc, żeby się nie wahała, lecz wykorzystała moment, bo w przeciwnym razie może żałować, że tego nie zrobiła. Przyniesie jej radość, jeśli będą się kochać tutaj, w tym pokoju i w tym samym łóżku, w którym miała spędzić noc poślubną z Henrym. Imponująca męskość Alexa atakowała jej zmysły. Jakby kierując się siłami, nad którymi nie miała kontroli, postanowiła wykorzystać tę jedną jedyną noc.

– Powiedz mi, czego pragniesz – szeptał Alex, przyciągając ją do siebie. – Chcesz, żebym wyszedł?

– Nie, proszę, nie idź. Nie wiem, co się ze mną dzieje. – Uniosła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. – Nie mogę walczyć z tym, co czuję, to silniejsze ode mnie. Chyba nawet nie chcę. Nie panuję nad swoimi emocjami.

Obserwując ją bacznie, Alex dostrzegł w jej oczach jakiś błysk, i zatriumfował w duchu. Uśmiechnął się do niej uśmiechem, który mógłby zauroczyć i zmiękczyć nawet najtwardsze serce.

– Mam uważać, że moje zainteresowanie nie jest ci niemiłe? – spytał łagodnym, pieszczotliwym tonem, a gdy skinęła głową, dodał: – A więc cieszę się, że nie uważasz mnie za odpychającego.

– Nie, skądże – potaknęła skwapliwie.

– Jesteś nie tylko piękna i inteligentna, panno Brook, ale również tajemnicza. Zrobię wszystko, żeby cię zadowolić. Mam świadomość wagi tego, co robisz. Nigdy nie byłem pierwszym kochankiem jakiejś kobiety, nigdy nie spadła na mnie tak wielka odpowiedzialność. Uważam to za wyjątkowy przywilej.

Mówił niskim głosem, nie spuszczając z niej wzroku. Serce Lydii podskoczyło w piersi. Jego męskość działała na jej zmysły jak narkotyk. Co się z nią dzieje? Nigdy tak się nie czuła, ale rozpoznawała to uczucie. To szczęście, to coś, czego nie doznawała od długiego czasu, a już na pewno nie z taką intensywnością.

Alex, jak gdyby czytał w jej myślach, zatrzymał wzrok na jej wargach.

– O czym myślisz? – zapytał. – Powiesz mi?

– Zastanawiam się, kiedy znowu mnie pocałujesz – odparła drżącym głosem.

– A ja zadaję sobie pytanie, czy twoje usta wciąż smakują tak słodko jak kilka minut temu.

Serce Lydii zabiło mocniej i w jednej sekundzie wszelki opór zniknął. Miała wrażenie, że się rozpływa, gotowa doświadczyć tego, co za chwilę może ją spotkać. Alex ujął jej twarz i wpatrywał się w jej oczy jak zahipnotyzowany. W każdym jej geście kryła się nieuświadomiona zmysłowość, a sposób, w jaki przygryzała z dolną wargę, podejmując decyzję, której się obawiała, pobudził w nim głęboko ukrytą strunę.

– Proszę, żebyś na jedną noc zapomniała o wszystkim innym – powiedział cicho. – Nie uważasz, że to pociągające? – Oczy pociemniały mu w mdłym świetle. – I mam na imię Alex. Czy mogę zwracać się do ciebie Lydio? – Skinęła głową. – A teraz, kiedy już to uzgodniliśmy, myślę, ze najwyższy czas udać się do tego wygodnego łoża, które na nas czeka, a w którym ani sumienie, ani Henry nie będą nam tej nocy przeszkadzać.

Potarł kciukiem jej miękką dolną wargę. Lydia rozchyliła usta i na próżno starała się przeniknąć ciemność, by spojrzeć w jego magnetyczne, bezwstydne oczy. Alex objął jej szyję i pocałował. To był twardy brutalny pocałunek, pocałunek wygłodzonego mężczyzny starającego się rozpaczliwie zaspokoić głód. Przytuliła się do jego szerokiej piersi i drżąc, przyjmowała jego namiętne pocałunki.

Po pewnym czasie, który zdawał się trwać wieczność, Alex odsunął ją od siebie i zrobił to, o czym marzył w czasie obiadu. Uniósł ręce i zaczął wyjmować spinki z jej włosów, rozczesując je palcami, aż opadły ciemną lśniącą falą na jej ramiona.

– O tym myślałem od chwili, gdy weszłaś do restauracji – powiedział, czując się tak jakby ogień palił mu wnętrzności; odsunął kurtynę z włosów i pocałował ją w ciepłe, pachnące słodko zagłębienie szyi.

Lydia odrzuciła w tył głowę i zamknęła oczy.

– Nie wierzę, że to się dzieje, że pozwalam na to, żeby to się działo – powiedziała, z trudem łapiąc oddech. – Muszę wyznać, że nie mam żadnego doświadczenia w intymnych sprawach, które się dzieją między mężczyzną a kobietą. Owszem, coś tam słyszałam, ale tak naprawdę jestem absolutną nowicjuszką. – Wiedziała, że znalazła się na skraju nieznanego terytorium i puls niebezpiecznie jej przyśpieszył. – Ja… ja czuję, że zmierzam w kierunku czegoś, z czym nie będę wiedziała, jak sobie poradzić.

– A więc czas, żebyś się nauczyła – stwierdził kuszącym tonem.

Ponownie jego usta znalazły się na jej wargach, pieszcząc je w sposób, który napełnił ją gorączkową tęsknotą. Alex wyzwolił ją z sukni i bielizny z wprawą wynikającą z wieloletniej praktyki, szepcząc coś między pocałunkami, którymi pokrywał jej kremową skórę za każdym razem, kiedy ściągał z niej kolejny fragment garderoby, równocześnie pozbywając się swojego ubrania. Usłyszała jego przyśpieszony oddech, kiedy odsłoniła się przed nim całkowicie, a jego spojrzenie zawisło na jej pięknej nagiej sylwetce. Jest samą doskonałością, stwierdził w duchu, niezdolny oprzeć się tak słodkiej pokusie.

Zafascynowana tym, co się z nią dzieje – nagością Alexa i swoją, kiedy zdjąwszy bez najmniejszego skrępowania ubranie ukazał opalone muskularne ciało – wykorzystała moment, żeby podziwiać jego szerokie ramiona i potężną klatkę piersiową pokrytą kręconym czarnym zarostem. Zaczerwieniła się i spojrzała kątem oka na jego męskość, na co Alex zachichotał i pchnął ją na łóżko, miękkie i gotowe na ich przyjęcie.

Nie śpieszył się. Najpierw pieścił wargami jej usta, a kiedy powędrował do jej piersi, jęknęła. Nigdy nie przypuszczała, że zetknięcie męskich ust z tak intymną częścią ciała może dać niewyobrażalną przyjemność. Alex kontynuował pieszczotę, najpierw delikatnie i z czułością, potem coraz gwałtowniej, równocześnie przesuwając rękę do jej talii. Całował usta, szyję, różowe sutki, nie pomijając żadnej części ciała, a jej westchnienia tylko wzmagały jego pożądanie.

W pewnej chwili, przestraszona tą inwazją intymności, omal go nie odepchnęła, ale jego pieszczoty dawały jej obietnicę dalszych podniet, tak że instynktownie poruszyła biodrami, przyciskając się do niego. Wszelkie racjonalne myśli uleciały jej z głowy. Gdzieś głęboko w niej rozpaliła się iskra. Drżała, czując nacisk jego silnego ciała, ruchy jego wprawnych rąk na swoim ciele, które wzniecały w niej głód, którego nie mogła się wyprzeć, i dziką euforię, która przyprawiała ją o szybsze bicie serca i żywsze krążenie krwi w żyłach. Z zapamiętaniem, które ją samą szokowało, poddawała mu się bezwolnie, odpowiadając na jej erotyczne pragnienia, które Alex tak umiejętnie w niej rozbudził.

Kiedy zatracił się całkowicie, ulegając pierwotnym żądzom, wszelkie hamulce, które dotychczas trzymały go w ryzach, puściły pod wpływem pożądania, by posiąść tę kobietę, która wędrowała rękami wzdłuż jego ramion i pleców aż do bioder. Doskonałość jej ciała działała na niego jak narkotyk, zapach jej włosów odurzał. Wiedział przy tym, że w odróżnieniu od innych kobiet, z którymi sypiał, panna Brook jest zupełnie niedoświadczona seksualnie. Upajał się nią i jej uległym ciałem.

Łzy trysnęły z oczu Lydii, gdy poczuła go w sobie, ale po kilku sekundach ból minął, a dotyk, pocałunki i pieszczoty Alexa rozpaliły w niej płomień. Nie myślała już ani o przeszłości, ani o przyszłości. Nie było już Henry’ego ani przykrych wspomnień. Była tylko ta chwila, w której dawali sobie nawzajem rozkosz, zmierzając ku ekstazie, każącej im zapomnieć o otaczającym ich świecie. Fale rozkoszy jedna za drugą obmywały jej ciało, które uwolnione od dziewictwa, stało się nienasycone i czekało na to, co Alex ma jeszcze do zaoferowania.

Oddychając ciężko, czekali, aż rytm ich serc się wyrówna, leżeli spleceni ze sobą, powoli wracając do rzeczywistości. Minęło sporo czasu, zanim się poruszyli. Alex przesunął się na bok, przytulając ją i naciągnął na nich koc. Oparłszy się na łokciu, patrzył na przytuloną do niego niewiarygodnie piękną młodą kobietę, na jej ciemne włosy rozrzucone na białej poduszce. Zauważył, że jej oczy zalśniły głębokim blaskiem, jej skóra, podobnie jak jego, jest wilgotna i rozgrzana. Ta kobieta była uosobieniem dobroci i łagodności, czarującej i uległej uwodzicielki.

– Dobrze się czujesz? – spytał. – Nie sprawiłem ci bólu?

– W pierwszej chwili – odpowiedziała szeptem. – Ale nie trwało długo.

– Wybacz mi. Nie nawykłem do pozbawiania dziewic cnoty.

– To było cudowne, ale trochę wyczerpujące. Chce mi się spać. – Przeciągnęła się, przymykając powieki.

– Noc jeszcze się nie skończyła. – Alex musnął jej ucho. – Sen to ostatnie, co by mi przyszło do głowy.

Roześmiała się. Nie czuła ani wstydu, ani wyrzutów sumienia. Wsunęła rękę pod jego kark i przyciągnąwszy jego głowę, przycisnęła usta do jego ust. Zaczęli się znowu kochać, ale tym razem powoli i z czułością. Zdumiona własną zmysłowością, naiwna i niewprawna w sztuce kochania, pozwalała Alexowi prowadzić się na nowe pola rozkoszy, uczyć, jak go zaspokajać, obserwować, jak budzi w niej ukrytą seksualność.

Kiedy w końcu zasnęła, patrząc na nią, Alex wiedział, że nawet gdyby miał już jej nigdy więcej nie zobaczyć, zachowałby w pamięci każdy rys jej twarzy. Wstał z łóżka i zaczął się ubierać, żeby wrócić do swego pokoju. Choć starał się zachowywać jak najciszej, Lydia na moment otworzyła oczy i sięgnęła ręką do pustego miejsca obok siebie.

– Proszę, nie odchodź – wymamrotała sennym głosem. – Nigdy nawet nie marzyłam, że może być tak cudownie. Czy tak wygląda miłość?

Na te słowa Alexa nagle się spiął, a w jego głowie rozległ się ostrzegawczy głos.

– Miłość nie ma nic wspólnego z tym, co zaszło między nami, więc nie wyobrażaj sobie, że ma – powiedział tonem ostrzejszym, niż zamierzał.

Romans panny Brook

Подняться наверх