Читать книгу Satyry - Ignacy Krasicki - Страница 4

Część pierwsza Szczęśliwość filutów

Оглавление

„Rok się skończył, winszować tej pory należy”.

„Komu?” „Wszystkim”. „Niech Jędrzej z winszowaniem bieży;

Jędrzej, co to zmyśloną wziąwszy na się postać,

Szuka, gdzie by się wkręcić lub zysk jaki dostać,

A przedajnym językiem, drogi albo tani,

Jak zgodzą, jak zapłacą, tak chwali lub gani.

Albo Szymon, miłośnik ludzkiego rodzaju,

Co złych i dobrych współem chwaląc dla zwyczaju,

Gdy cnotę i występki równą szalą mierzy,

Tyle zyskał w rzemiośle, że mu nikt nie wierzy.

Niechaj tacy winszują; ja milczę”. „Źle czynisz.

Alboż wszystkich zarówno potępiasz i winisz?

Alboż wszystkim źle życzysz?” „Owszem, dobrze życzę.

Są cnotliwi; a chociaż niewiele ich liczę,

Chociaż ledwo ten rodzaj w złych się stoku[93] zmieści,

Są dobrzy i w płci męskiej, są i w płci niewieściej”.

„Więc im winszuj!” „A jakaż winszować przyczyna?”

„Stary się rok zakończył, a nowy zaczyna”.

„Cóż mam dobrym powiedzieć? W starym ucierpieli,

I w przyszłym cierpieć będą zapewne musieli.

Nie kończy się poczciwych niefortuna[94] z rokiem,

Rzadko się cnota szczęsnym ucieszy wyrokiem.

Do was więc mowę zwracam, sztuczni[95], a ostrożni,

Filuty oświecone i jaśnie wielmożni,

Wielmożni i szlachetni z zgrają waszą całą,

Winszuję, że w tym roku dobrze się udało.

Coście tylko pragnęli, wszystko wam los zdarzył,

Wyście się tam ogrzali, gdzie się drugi sparzył.

Fortuna[96], której koło ustawnie[97] się toczy,

Była ślepą dla innych, dla was miała oczy.

Więc winszuję wszem wobec, każdemu z osobna,

Tobie najprzód, którego dziś postać ozdobna,

Którego oko śmiałe, a czoło jak z miedzi[98],

W twoich progach los spoczął i Fortuna siedzi,

Płyną ci dni pomyślne, a przędziarka Kloto[99]

Pasmo życia nawija na jedwab i złoto.

Gdzie stąpisz, wszystko w kwiecie, gdzie wspojźrzysz, w owocach,

A gdy bierzesz spoczynek w twych rozkosznych nocach,

Ty śpisz, a szczęście czuje[100]. Brzęczą złota trzosy,

Wrzask cię chwały otacza, a podchlebne głosy,

Im bardziej natężone, im ogromniej wrzeszczą,

Tym wdzięczniej słuch twój mocnią[101], uszy twoje pieszczą.

Umiesz słyszeć, coć miło, na przymówkę głuchy,

A gdy czasem mniej wdzięczne zalecą podsłuchy,

Umiesz i niedosłyszeć. Talent dziwny, rzadki!

Takie więc szczęścia twego gdy widzę zadatki,

Winszuję ci. A najprzód, żeś ocalał zdrowo;

Wieluż za mniej los srogi ukarał surowo,

A bardziej sprawiedliwość, której wiek zepsuty

Nie zna teraz, a przeto szczęśliwe filuty.

Winszuję, jak ty inszym, że tobie nie mierzą;

Winszuję, żeś choć zdradził, przecież jeszczeć wierzą;

Winszuję, żeś choć okradł, nie każą ci wracać,

Możesz łupu zdartego, na co chcesz, obracać;

Jest więc czego winszować. A tobie, Konstanty,

Coś się zgrał na wsie, weksle, pieniądze i fanty[102],

Przecież grasz, czego srogi los niegdy pozbawił,

Przemysł sztuczny[103] to zleczył, fortunę poprawił,

Odzyskałeś, coś przegrał, już brzękasz wygraną,

Winszuję, że cię na złym dziele nie złapano.

A tobie, panie Pawle, jest czego winszować[104]:

Przed rokiem musiałeś się o szeląg[105] turbować,

Teraz kroćmi rachujesz. Jak to przyszło? — Sztuka!

Zyskałeś, cóżeś zyskał? Nowa to nauka!

Nie powiem. I satyra nie ma być zbyt jasną.

Tak to nowe światełka wschodzą, stare gasną.

Panie Pietrze, a waszeć coś wskórał w tym roku?

Utyłeś, więc winszuję dobrego obroku. A jak?

Mamże powiedzieć czyli mam zasłaniać?

Zasłonię; proszę jednak jejmości się kłaniać[106].

A waść, panie Wincenty, coś majętność kupił

Nie dawszy i szeląga? Czyś okradł, czyś złupił,

Dość, że wioska już twoja. Niechaj płacze głupi;

Po co nie był ostrożnym, już jej nie odkupi.

Zły też to był gospodarz, grunt leżał odłogiem,

Pola były zarosły chwastem, łąki głogiem;

Ty przemysłem naprawisz, coś zyskał fortelem,

I tak się wysłużonym już obywatelem

Staniesz twojej ojczyźnie. Tak pięknej przysługi

Winszuję, a choćby się zgorszył może drugi,

Że gardzisz skrupułami, winszuję i tego:

Znak to jest mocnej duszy, umysłu wielkiego.

Gmin podły wnętrzna trwoga i sumnienie straszy.

Mędrcy! Wam dziękujemy, nauki to waszej

Jest dzieło, że z nas każdy pozbył się wędzidła;

Stawia dowcip przemyślny, śmiało teraz sidła,

Kto w nie wpadnie, tym gorzej, że był nieostrożny:

Śmieje się, co oszukał, a umysł nietrwożny,

Wsparty kunsztem dowcipnym wygodnej nauki,

Na dalsze się natęża i sidła, i sztuki.

Winszuję więc wam, ucznie dzisiejsi i przeszli,

Winszuję, żeście nawet mistrzów waszych przeszli.

A wam co mam powiedzieć, cnotliwa hołoto[107]?

Dobrzy! Cierpieć wasz podział, ale cierpieć z cnotą.

Modnej maksym nauki że się nie trzymacie,

Trzódko mała wśród łotrów, niewiele zyskacie.

Nie rozpaczajcie jednak. Patrzajcie, jak dalej

Los tych, których rozpieścił, wesprze i ocali.

Rzadko się niepoczciwość tak, jak zacznie, kończy,

A cnota, co się nigdy z chytrością nie łączy,

Choć jej często dokuczą troski, niepokoje,

Później, prawda, lecz lepiej wychodzi na swoje”.


93

stok — stek, zbiorowisko.

94

niefortuna — niepowodzenie.

95

sztuczny — chytry, przebiegły.

96

Fortuna — „bogini szafująca złem i dobrem, szczęściem i nieszczęściem. Wyobrażają Fortunę ślepą i łysą, nigdy nie siedzącą, ale skwapliwą do biegu, mającą skrzydła u nóg, jedną nogą stojącą na kole szybko obracającym się, drugą na powietrzu”. (P. Chompre, Słownik mytologiczny).

97

ustawnie — nieustannie.

98

czoło jak z miedzi — wytarte, bezwstydne.

99

Kloto — jedna z trzech Park (Moir). „Prządkami ich życia ludzkiego czyniła starożytność pod alegorią wyrażając, iż najstarsza z nich Klotho trzyma w ręku kądziel i pasmo wije życia ludzkiego”. (Zbiór potrzebn. wiad.).

100

czuć — czuwać.

101

mocnić — wzmacniać.

102

fanty — cenne przedmioty, tu: dane w zastaw.

103

przemysł sztuczny — przemyślność, spryt.

104

A tobie, panie Pawle... — w „niejasnym” sformułowaniu zarzutu możemy się domyślać, że mowa tu o nowobogackich w rodzaju kamerdynera królewskiego Ryxa, który za intymne usługi oddane królowi został krociowym panem i starostą piaseczyńskim.

105

szeląg — drobna moneta z miedzi wartości 1/3 grosza.

106

proszę jednak jejmości się kłaniać — aluzja do żony nowobogackiego, która zapewne przysporzyła mężowi fortuny zdobywając dla niego względy możnych.

107

cnotliwa hołoto — w ten sposób nazywa tu Krasicki, zapożyczając ironicznie terminu ze słownika filutów, ogół szlachty realizującej czynnie program obozu reform.

Satyry

Подняться наверх