Читать книгу Satyry - Ignacy Krasicki - Страница 8

Część pierwsza Przestroga młodemu

Оглавление

Wychodzisz na świat, Janie. Przy zaczęciu drogi

Żądasz zdania mojego i wiernej przestrogi;

Dam, na jaką się może zdobyć moja możność[191],

W krótkich ją słowach zamknę: miej, Janie ostrożność!

Wchodzisz na świat. Krok pierwszy stawić nie jest snadno[192],

Zewsząd cię zbójcy, zdrajcy, filuty opadną;

Zewsząd łowcy przebiegli, kształtną[193] biorąc postać,

Będą czuwać, jak by cię w sidła swoje dostać;

Wpadniesz, jeśli się pierwej dobrze nie uzbroisz.

Słusznie się więc twych kroków pierwiastkowych[194] boisz.

Rzadki na świat przychodzień, który by obfito

Nie zapłacił na wstępie oszukania myto[195].

Strzeż się, nie żebyś grzeszył zbytnim nieufaniem,

Roztropna jest ostrożność; Piotr szedł za jej zdaniem.

Średniej się drogi trzymał i tak kroki zmierzał,

Że ani zbytnie ufał, ani nie dowierzał;

Piotr ocalał i chociaż podejścia nie szukał,

Choć szedł drogą poczciwych, filutów oszukał.

A to jak? Tak jak ślepy; ten, gdzie się obraca,

Nim stąpi, kijem pierwej bezpieczeństwa maca.

Miej się na ostrożności, nikt cię nie oszuka.

Znajdziesz Pawła na wstępie, co przychodniów szuka;

Stary to mistrz i profes[196] w filutów zakonie,

Zna on nie tylko panów, ale psy i konie,

Układa się i łasi, powierzchownie grzeczny,

Z miny, z gestów poczciwy, uprzejmy, stateczny,

Temu rady dodaje, z tym się towarzyszy,

Tamtemu niby wierza[197], co od drugich słyszy:

Trwożny, czy kto nie patrzy, czy kto nie podsłucha,

Za wżdy ma coś w rezerwie i szepcze do ucha,

Rai, strzeże, poznaje i godzi, i rożni[198];

Przeszli przez jego ręce szlachetni, wielmożni,

Przeszli, a z tych, co zdradnie całował i ściskał,

Żadnego nie wypuścił, żeby co nie zyskał.

Znajdziesz po nim Macieja, co już resztą goni.

Przechodzi dotąd wszystkich wytwornością koni,

Ekwipaż po angielsku[199], z francuska lokaje,

A choć do dalszych zbytków sposobu nie staje,

Choć nikt borgować[200] nie chce, przykrzą się dłużnicy,

Przecież Maciej paradnie jedzie po ulicy,

Przecież laufry przed końmi, Murzyn za karetą[201].[202]

Chcesz widzieć tajemnicę przed światem ukrytą?

Nauczysz się, bylebyś tym szedł, co on torem,

Bylebyś się pożegnał z cnotą i honorem,

Bylebyś czoło stracił[203], dojdziesz przedsięwzięcia.

Zbądź się wstydu, a język trzymaj od najęcia[204],

Czołgaj się, a gdy podłość rozpostrzesz najdalej,

Dokażesz, że przed tobą będą się czołgali.

Zyskasz korzyść niecnotą; ale to zysk podły;

Nie tymi prawe szczęście obwieszcza się źrodły;

Strzeż się więc takich zdobycz[205], co czynią zelżywym.

Jesteś w wiośnie młodości, w tym wieku szczęśliwym,

Co do wszystkiego zdatny. Do użycia wzywa

Rozkosz miła z pozoru, w istocie zdradliwa;

Uwdzięcza[206] bite ślady, lecz choć mile pieści,

Kładzie żółć przy słodyczy, ciernie z kwiaty mieści[207],

Omamia nieostrożnych zdradnymi kompany.

Będziesz na pierwszym wstępie uprzejmie wezwany

Od rzeszy grzeczno–modnej, rozpustnie wytwornej.

Tam się nauczysz w szkole przebiegłej, wybornej,

Jak grzecznie rozposażyć[208] zbiory przodków skrzętne,

A ślady wspaniałości stawiając pamiętne,

Niesłychanymi zbytki i treścią rozpusty

Zawstydzać marnotrawców i dziwić oszusty.

Nauczysz się, jak prawom można się nie poddać,

Jak dostać, kiedy nie masz, dostawszy nie oddać,

Jak zwodzić zaufanych a śmiać się z zwiedzionych,

Jak w błędzie utrzymywać sztucznie[209] omamionych,

Jak się udać, gdy trzeba, za dobrych i skromnych,

Jak podchlebiać przytomnym[210], śmiać się z nieprzytomnych,

Jak cnocie, gdzie ją znajdziesz, dać zelżywą postać,

Jak deptać wszystkie względy, byle swego dostać,

Jak wziąwszy grzeczną tonu modnego postawę,

Dla żartu dowcipnego szarpać cudzą sławę,

Jak się chlubić z niecnoty, a w wyrazach sprośnych

Mieszać fałsz z zuchwałością w tryumfach miłosnych.

Taka to nasza młodzież! Po skażonej wiośnie

Jaki plon, jaki owoc w jesieni urośnie?

Rzuć okiem na Tomasza: słaby, wynędzniały,

Dwudziestoletni starzec. Poszły kapitały,

Poszły wioski, miasteczka, pałace, ogrody,

Jęczy nędzarz, a pamięć niepowrotnej szkody

Truje resztę dni smutnych, co je wlecze z pracą[211]:

Taka korzyść rozpusty, tak się zbytki płacą.

Uszedłeś marnotrawców, wpadniesz w otchłań nową.

Ci to są, co z romansów zawróconą głową,

Bohatyry miłosne, żaki teatralni[212],

Trawią wiek u nóg bogiń przy ich gotowalni.

Westchnienia ich kunsztowne do Filidów[213] modnych,

Kaloandry[214] w afektach wiernych a dowodnych

Jęczą nad srogim losem, a boginie cudne,

Raz uprzejme, drugi raz dzikie i obłudne,

Czy się zechcą nasrożyć, czy wdzięcznie uśmiechać,

Dają im tylko wolność rozpaczać i wzdychać.

Strzeż się matni zdradliwych, w które płochych mieści

Zbyt czuły na podstępy zawżdy kunszt niewieści;

Strzeż się sideł powabnych, w które młodzież wabią.

Choć sztuką zdradę skryją, pęta ujedwabią,

Przecież w nich wolność ginie, czas się drogi traci,

Zysk wdzięcznych sentymentów w cnoty nie bogaci;

A Filida[215] tymczasem, gdy ją statek[216] smuci,

Dla nowego Tyrsysa[217] dawnego porzuci.

Skacz ze skały, w miłosnych pętach niewolniku,

Albo siadłszy w zamysłach[218] przy krętym strumyku,

Gadaj z echem płaczącym na płonne nadzieje;

Twoja Filis[219] tymczasem z głupiego się śmieje.

Nie masz tego w romansach — ale jest na jawie;

Ktokolwiek się tej płochej poświęcił zabawie,

Nie inszą korzyść żądań zniewieściałych zyska;

Czyli politowania wart, czy pośmiewiska,

Niech boginie osądzą. — Ty zważ, co cię czeka.

Boginie są, mój Janie; czcij je, lecz z daleka[220].

Nie, żebyś był odludkiem. Znajdziesz nawet w mieście,

Co umysł mając męski, powaby niewieście,

Szacowne bardziej cnotą niż blaskiem urody,

Mimo zwyczaj powszechny, mimo przepis mody

Śmią pełnić obowiązki, a proste Sarmatki[221],

Są i żony poczciwe, i starowne matki;

Romans je w obowiązkach nigdy nie rozgrzesza.

Z takich gniazd, jeśli znajdziesz, szukaj towarzysza;

I znajdziesz. Niech odszczeka, co je trzy rachował[222].

Nie będę ja zbyt ostrą satyrą brakował[223].

Są, a często, choć pozór przeciwnie obwieszcza,

W uściech płochość, a cnota w sercu się umieszcza.

Wojciech — mędrzec ponury, łapie młodzież żywą,

A najeżony miną poważnie żarliwą,

Nową rzeczy postawą gdy dziwi i cieszy,

Same wyroki głosi zgromadzonej rzeszy.

Za nic dawni pisarze, stare księgi — fraszki,

Dzieła wieków to płonne u niego igraszki;

Filozof, jednym słowem, i miną, i cerą[224],

Unosi się nad podłą gminu atmosferą,

Depce miałkość[225] uprzedzeń, a dając, co nie ma,

Stwarza nowy rząd rzeczy[226] i wiary systema.

Z daleka od tej szkoły, z daleka, mój Janie!

Powabne tam jest wejście, wdzięczne przywitanie,

Ale powrót fatalny. Zły to rozum, bracie,

Co się na cnoty, wiary zasadza utracie.

Ochełznaj[227] dumne zdania pokory munsztukiem[228],

Wierz, nie szperaj, bądź raczej cnotliwym nieukiem

Niż mądrym, a bezbożnym. Tacy byli dawni,

Równie, a może więcej naukami sławni,

Przodki twoje poczciwe, co Boga się bali.

Co mogli, co powinni, oni roztrząsali,

Umieli dzielić w zdaniu, o czym sądzić można,

Od tego, w czym nauka próżna i bezbożna.

Na co rozum, dar boży, jeśli bluźni dawcę?

Mijaj, Janie, bezbożnych maksym prawodawcę,

Mijaj mądrość nieprawą. Ta niech tobą rządzi,

Co do cnoty zaprawia, w nauce nie błądzi,

Co prawe obowiązki bezwzględnie określa,

Co zna ludzką ułomność, w zdaniach nie wymyśla,

Co cię łącząc z poczciwym, staropolskim gminem,

Nie każe ci się wstydzić, żeś chrześcijaninem.


191

możność — tu: stan wiedzy, doświadczenie.

192

snadno — łatwo.

193

kształtny — przyjemny.

194

pierwiastkowych — pierwszych.

195

myto — opłata, podatek.

196

profes — zakonnik, który złożył ostatnie, uroczyste śluby.

197

wierzać — powierzać, zwierzać w zaufaniu.

198

rożni — różni, doprowadza do poróżnienia się stron, do kłótni.

199

Ekwipaż po angielsku — już w końcu panowania Augusta III coraz modniejsze stawały się angielskie karety, które sprowadzali przeważnie tylko magnaci.

200

borgować — pożyczać na kredyt.

201

za karetą — „u kozła tylniego wisiał stopień [...] na paskach rzemiennych, po którym lokaje na kozioł wstępowali, hajducy zaś i pajucy, gdzie nie było hajduków, na tym stopniu plac swój za karetą mieli”. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, s. 531). Obowiązkiem hajduków w czasie podróży było otwieranie drzwi karety i ustawianie przed nią stopnia. Zgodnie z ówczesną modą na egzotykę do dobrego tonu należało mieć służącego Murzyna.

202

Ochocki zanotował w Pamiętnikach: „W r. 1786 zastałem jeszcze w Warszawie wiele pańskich domów, jeżdżących z kawalkatą ekwipażami”. Ową „kawalkatę” stanowił orszak sług, do których należeli laufrowie, biegnący przed karetą, których zadaniem było trzaskać z harapów na znak, że wszyscy powinni ustąpić z drogi; „laufrów odziewano z hiszpańska, w lekkie materie, w trzewiki, z kaszkietem na głowie z herbem pańskim i piórami strusimi, którego nie zdejmowali nigdy ani w kościele, ani w sali posługując do stołu”. (J. D. Ochocki, Pamiętniki, s. 97, 93).

203

czoło stracić — wyzbyć się wstydu.

204

język trzymaj od najęcia — bądź płatnym chwalcą.

205

zdobycz — dawny dopełniacz liczby mnogiej.

206

Uwdzięcza — nadaje wdzięku, powabu.

207

Wszystkie teksty podają zgodnie ten wiersz w brzmieniu: „Kładzie żółć przy goryczy, ciernie z kwiaty mieści”. W miejsce niewłaściwego „przy goryczy”, co jest oczywistym przepisaniem się Krasickiego, wprowadzono koniekturę wydawcy: „przy słodyczy”.

208

rozposażyć — porozdzielać, porozdawać.

209

sztucznie — umiejętnym podejściem, chytrze.

210

przytomny — obecny.

211

z pracą — z trudem, mozołem.

212

żaki teatralni — zgrywające się młokosy.

213

Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.

214

Kaloander — aluzja do bohatera popularnego wówczas romansu włoskiego poety Giovanni Ambrogio Mariniego pt. Calloandro sconosciuto (1640), przetłumaczonego na język polski, którego pełny tytuł brzmi: Kolloander wierny Leonildzie przyjaźni dotrzymujący, przy różnych nienawiści wojennych awanturach i przypadkach, z okazji niedotrzymania słowa między Poliartem, cesarzem konstantynopolitańskim, Enceladona synem, i między Tygryndą, królową trabizońską, Tygranora króla córką, albo historia polityczna, kawalerskie ich dzielności i skrytą miłość przez Hymeneusz dożywotniej przyjaźni między nimi zakończone opisująca. O romansach pisał Krasicki w Zbiorze potrzebn. wiad.: „rodzaj ten pisma, zbyt teraz rozpleniony zabawką momentalną, nie nadgradza nieskończonego uszczerbku w obyczajach młodzieży”.

215

Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.

216

statek — stałość.

217

Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.

218

w zamysłach — w zamyśleniu, w zadumie.

219

Filida, Filis, Tyrsys — konwencjonalne imiona bohaterów modnych sielanek dworskich.

220

Bogatszą charakterystykę „bogini” odnajdujemy w nieukończonej satyrze, ogłoszonej przez L. Bernackiego w krytycznym wydaniu satyr i listów (s. 232–233): „Dla wdzięków bojaźliwa, a dla mody chora, / Jęczy, wzdycha wsparta na sofach piękna Leonora [!]. / Jęczy, wzdycha, niesyta szczęściem, nowych zysków łaknie [!], / W tym, co tylko mieć może, a ma, czegoś braknie. / Im więcej zgromadziła, tym bardziej ubywa, / Piękna, młoda, dostatnia, przecież nieszczęśliwa. / Gdzie jest — nudno, gdzie nie jest — tam miłe momenta. / Więc tam leci, gdzie pragnie; doszła — niekontenta. / Skąd nudność? Zbyt myśl wzniosła, zbyt się umysł żarzy, / Co usłyszy, co zoczy — mniej, niż sobie marzy. / Świat szczupły na te głowy, dopieroż kraj cały!

221

Sarmatki — tu: Polki przestrzegające dawnych obyczajów, wprowadzone do satyry jako przeciwstawienie kobiet modnych.

222

Niech odszczeka, co je trzy rachował — aluzja do zjadliwego ustępu satyry Boileau (satyra X, ww. 43–44): „Ba, i dziś nawet podług tak sławnego wzoru / Można znaleźć małżonkę wierną nie z pozoru. / Prawda. Ja sam w Krakowie, jeśli się nie mylę, / Trzy takie bym wymienił.” (Boileau, Satyry wierszem polskim przełożone, z przystosowaniem do polskich rzeczy przez J. Gorczyczewskiego, Warszawa 1805, I. 90. Tu jest to satyra IX, ww. 43–46).

223

brakować — tu: piętnować.

224

cera — ułożenie twarzy, mina.

225

miałkość — powierzchowność.

226

Stwarza nowy rząd rzeczy — daje pogląd na siły, które rządzą światem. Po w. 134 znajdował się w brulionie, następnie zarzucony przez autora fragment: „Tli się ogień szkodliwy, zajęty w iskierce, / Powabne jego słowa wkradają się w serce, / W bluźnierskich żartach, grzeczną mądrość kiedy mieści, / Doktor płochych umysłów, apostoł niewieści, / Wszystko, co jest, on pojął, co było, on wiedział. / Rzekł słowo, a choć reszty ani dopowiedział, / Rozśmiał się lub zasępił — misternie a sztucznie, / Umieją to tłumaczyć omamione ucznie.” (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 95–96).

227

ochełznać — okiełznać, stłumić.

228

munsztukiem — wędzidem; za jego pomocą powściąga się zapędy konia; tu: umysłu.

Satyry

Подняться наверх