Читать книгу Bodo i jego burzliwe romanse - Iwona Kienzler - Страница 5
Wstęp
ОглавлениеZnany przedwojenny krytyk filmowy Jerzy Bossak zżymał się na jakość polskiego filmu, podsumowując jego dorobek na łamach „Wiadomości Kino-Technicznych”: „Film polski, jak dawniej, znajduje się w niewoli literatury, tylko tyle że literatury trzecio- i czwartorzędnej. […] W ośmiu przeróbkach [Bossak miał na myśli filmowe adaptacje powieści – I.K.] – na piętnaście! – osią dramatu jest miłość panienki ze dworu do ubogiego młodzieńca lub vice versa. Czasem konflikt winduje na «wyższy poziom» i wtedy rzecz dzieje się nie między dworkiem a czynszową kamienicą, ale między pałacem a dworkiem. Z jakimś fantastycznym uporem trzyma się film polski konwencjonalnej tematyki i ckliwej atmosfery […]. Zresztą Mniszkówna czy Rodziewiczówna, Bałucki czy German – film polski nie dba ani trochę o literacką, artystyczną wartość utworu, z wszystkiego wyławia śmieszną, zdumiewająco prostą fabułę”[1].
Znana z ciętego pióra Magdalena Samozwaniec tak pisała o polskiej kinematografii i naszych rodzimych gwiazdach srebrnego ekranu doby międzywojnia: „Film polski zaczął wychowywać kadry aktorów filmowych, którzy zaczęli być bardzo popularni, a pensjonarki wymieniały się ich fotografiami, masowo reprodukowanymi na kartach pocztowych. W okresie przed drugą wojną światową polski film z bezwzględnej szmiry przeszedł na szmirę z wielkimi ambicjami, co nastąpiło w epoce filmów dźwiękowych”[2]. Nawet sami aktorzy, oglądając po latach swoje kreacje utrwalone na celuloidowej taśmie, zżymali się na naiwność scenariusza, a czasem nawet na swoją grę, jak chociażby Mira Zimińska, oglądając wraz ze swoimi podopiecznymi z zespołu „Mazowsze” przedwojenną komedię, w której grała jedną z głównych ról. „Kilka lat temu widziałam w warszawskim kinie «Iluzjon» film Manewry miłosne, w którym grałam rolę subretki‹1› – wspominała w swojej książce Nie żyłam samotnie. – Dziwne to było uczucie. Patrzyłam i pomyślałam sobie – nawet z sentymentem – jakie to głupiutkie”[3].
Gdy patrzy się jednak z perspektywy lat, wydaje się, że krytycy i znawcy tematu byli dla polskiego kina zbyt surowi. Wszak ówczesny film polski nie mógł epatować przepychem ani nowatorstwem z powodu braku odpowiednich środków finansowych. Także pod względem liczby sal kinowych Polska znajdowała się w ogonie Europy, w roku 1938 na terenie Drugiej Rzeczypospolitej funkcjonowało zaledwie 807 kin, z czego 789 mogło wyświetlać filmy dźwiękowe, reszta wciąż pokazywała filmy nieme. W tym czasie na przykład w sąsiedniej Czechosłowacji było 1608 sal kinowych, w Szwecji – 1907, a w zrujnowanych pierwszą wojną światową Niemczech widzowie mieli do dyspozycji aż 64 505 kin. W naszym rodzimym repertuarze kinowym przeważały produkcje importowane, głównie ze Stanów Zjednoczonych, natomiast, jak skrupulatnie obliczono, filmy polskie stanowiły zaledwie 2,1 procent wszystkich obrazów wyświetlanych wówczas w polskich kinach. Ale mimo tych trudności, dzieła rodzimych twórców cieszyły się wielką popularnością, a kino wykreowało wielkie gwiazdy, kochane i uwielbiane nie tylko przez pensjonarki, które wspomina Magdalena Samozwaniec.
Trzeba przyznać, że również dzisiaj filmy wyprodukowane w Drugiej Rzeczypospolitej, od czasu do czasu emitowane przez różne kanały telewizyjne, mają grono wiernych fanów i, co więcej, ich liczba stale rośnie. Do dziadków i rodziców, oglądających z sentymentem przedwojenne produkcje, dołączają też młodzi ludzie, dla których dwudziestolecie międzywojenne to niemal prehistoria. Z biegiem lat tę „szmirę”, jak pogardliwie określała polskie filmy wyprodukowane przed wojną córka Wojciecha Kossaka, ogląda się z łezką w oku. Mimo że gra aktorska jest dla współczesnego widza archaiczna, a czarno-białe, schematyczne postacie i naiwne scenariusze trącą myszką.
Moim zdaniem, polskie kino dwudziestolecia międzywojennego mogło pochwalić się dobrymi aktorami komediowymi, którzy, gdyby urodzili się pod inną szerokością geograficzną, zrobiliby wielką międzynarodową karierę. Wystarczy wymienić chociażby Adolfa Dymszę, Stanisława Sielańskiego czy uchodzącego w Drugiej Rzeczypospolitej za najlepszego aktora komediowego Antoniego Fertnera oraz niezapomnianą Mieczysławę Ćwiklińską.
Niemałym talentem aktorskim dysponował też bohater niniejszej publikacji Eugeniusz Bodo. Aktor ten, uwielbiany przez miliony widzów i kochany przez kobiety, zarówno podlotki, jak i przez ich matki i babcie, należał bez wątpienia do najbardziej popularnych aktorów filmowych i estradowych międzywojnia w Polsce. Ale Bodo był nie tylko aktorem, był fenomenem, bodaj pierwszym polskim celebrytą, rozchwytywanym przez producentów luksusowych towarów, marzących o tym, by jego twarz firmowała ich produkty, człowiekiem, którego życiem osobistym interesowali się wszyscy. I nic dziwnego, był wszak przystojnym mężczyzną, o wyglądzie „niegrzecznego chłopca”, u którego boku widywano piękne panie, często znane ze sceny lub filmu. Co więcej, przez pewien czas tworzył związek z egzotyczną aktorką, piękną Reri, stając się największą miłością zagranicznej gwiazdy.
Kiedy postanowiłam zająć się życiem uczuciowym Eugeniusza Bodo, ze zdumieniem odkryłam, że w zasadzie niewiele wiadomo o jego perypetiach miłosnych, mimo że aktorem interesowała się prasa. Jak na prawdziwego dżentelmena przystało, amant potrafił zachować dyskrecję i robił to tak skutecznie, że do dziś spotyka się opinię, jakoby był biseksualistą lub nawet homoseksualistą, co moim zdaniem jest nieprawdą i co staram się udowodnić w niniejszej książce.
W publikacji poświęconej życiu miłosnemu najpopularniejszego polskiego aktora filmowego Drugiej Rzeczypospolitej nie może zabraknąć też historii kina ani opowieści o przedwojennych teatrach i kabaretach. Krótko mówiąc, zapraszam Czytelników w sentymentalną podróż do świata, który dawno przeminął i istnieje jedynie we wspomnieniach, na pożółkłych fotografiach czy trzeszczącej taśmie celuloidowej. Świata, w którym niepodzielnym królem kobiecych serc był wielki Eugeniusz Bodo.
Przypisy:
1 Za: Mniszkówna… i co dalej w polskim kinie? Wybór tekstów z czasopism filmowych dwudziestolecia międzywojennego, oprac. B. Gierszewska, Kielce 2001, s. 59.
2 Za: Stare Kino na Co sie dziwisz, blog Moniki Zakrzewskiej [online], dostępne w internecie: http://cosiedziwisz.blog.pl/tag/stare-kino/
3 M. Zimińska, Nie żyłam samotnie, Warszawa 1988, s. 139.
1 Subretka (fr. soubrette) – w komediach i farsach: postać sprytnej pokojówki, często inspiratorki intryg.