Читать книгу Życie miłosne polskich królów z dynastii Wazów - Iwona Kienzler - Страница 6
Zygmunt III Waza Intrygi starej ciotki, czyli droga na tron Zygmunta III Wazy
ОглавлениеAnna Jagiellonka nie grzeszyła urodą, jak również nie błyszczała inteligencją. Była za to kochającą siostrą i wyjątkowo troskliwą ciotką. I to właśnie owej „ciotczynej” miłości koronę polską zawdzięczał jej siostrzeniec, „kochany Zysio”, jak czule nazywała syna swej młodszej siostry, Katarzyny, Zygmunta III Wazę.
Los nie rozpieszczał najmłodszych córek Zygmunta Starego i Bony, Zofii, Anny oraz Katarzyny. Ich rodzice całe uczucia przelali na dwójkę starszych dzieci – królewnę Izabelę oraz królewicza Zygmunta Augusta, następcę tronu i nadzieję dynastii. Sytuacja dziewcząt pogorszyła się, kiedy królowa Bona, na skutek wypadku na polowaniu, przedwcześnie urodziła kolejnego syna, królewicza Wojciecha Olbrachta, który zmarł tuż po porodzie, i okazało się, że już nie zajdzie w ciążę. Wówczas całą swą matczyną uwagę skupiła na jedynym synu i następcy tronu, Zygmuncie Auguście, wychowanie najmłodszych córek traktując jako sprawę drugoplanową. Nawet ich edukację traktowano po macoszemu i żadna z królewien nie otrzymała tak gruntownego wykształcenia, jakie stało się udziałem najstarszej królewskiej córki – Izabeli. A już zupełnie zaniedbano kwestię ich zamążpójścia, za co należy winić nie tylko samą Bonę, ale przede wszystkim ich brata – Zygmunta Augusta, na nim bowiem spoczywała odpowiedzialność za znalezienie królewnom mężów odpowiadających pozycji domu Jagiellonów. Niestety, los niekochanych, a nawet zupełnie mu obojętnych sióstr nie leżał w sferze zainteresowań tego monarchy. Sam miał zresztą wiele kłopotów z ułożeniem sobie życia, a przede wszystkim – z zapewnieniem dynastii i krajowi następcy tronu.
Tymczasem królewny niebezpiecznie zbliżały się do wieku określanego mianem staropanieństwa, ale jakoś nikt tym się nie przejmował. Kiedy trzydziestoletnia Zofia zapadła w 1552 roku na ciężką chorobę, powszechnie uważano, że spowodowane jest to tym, iż „panna za długo za mąż nie szła”. W tymże samym roku Anna skończyła lat dwadzieścia dziewięć, a najmłodsza Katarzyna dwadzieścia sześć, w tych czasach był to wiek mocno zaawansowany i jak najszybciej należało przedsięwziąć kroki, by wszystkie jak najszybciej stanęły na ślubnym kobiercu. Dodajmy jeszcze, że przy okazji należało też zadbać o dobro Rzeczypospolitej. Tymczasem monarcha nie wykonał najmniejszego ruchu, by zmienić sytuację swoich sióstr. Zadziwiającą bierność w tej kwestii wykazywała też królowa Bona, bardzo w owym czasie skonfliktowana z synem, która sprawę małżeństwa królewien wykorzystywała jedynie jako pretekst do nawiązania z nim kontaktów i próby ocieplenia wzajemnych stosunków. Dodajmy, że z bardzo marnym skutkiem, król nie kwapił się do przygotowań do mariażu swych sióstr i nadal chłodno traktował swą matkę.
W 1556 roku udało się wydać za mąż najstarszą królewnę – Zofię. Zaślubiny per procura odbyły się na zamku wawelskim, ale właściwie niewiele było powodów do radości. Panna młoda jak na ówczesne warunki była już mocno podstarzała, miała bowiem trzydzieści cztery lata, a jej narzeczony, Henryk, książę Brunszwiku, liczył już sześćdziesiąt siedem lat. Poza tym władał niewielkim księstwem niemieckim nie był więc partią na miarę potężnego domu Jagiellonów. O dziwo, Zofia znalazła w tym związku szczęście i przynajmniej namiastkę miłości, o czym świadczy zachowana jej korespondencja z mężem. Nie doczekała się potomstwa, a po śmierci męża bardzo dobrze administrowała odziedziczonymi dobrami, zyskując niekłamaną sympatię poddanych.
Wkrótce po wyjeździe Zofii do jej nowej ojczyzny, królowa Bona spakowała lary i penaty i wyjechała na zawsze do Włoch, pozostawiając Annę i Katarzynę na łasce ich kapryśnego brata, a ten nie widząc miejsca dla nich u siebie na dworze nakazał im pozostanie na Mazowszu.
Nieszczęsne królewny czuły się bardzo osamotnione po wyjeździe matki. Wiodły smutny żywot starych panien na warszawskim zamku, pozbawione praktycznie wszelkich rozrywek i towarzystwa starszego brata, który w owym czasie borykał się z problemami w małżeństwie z niekochaną żoną i coraz częściej zatracał się w miłostkach z kobietami o nie najlepszej opinii. Tymczasem, wbrew pozorom, ich akcje na rynku matrymonialnym z biegiem czasu znacząco wzrosły. Stało się bowiem jasne, że nieszczęsny król Zygmunt August, wiecznie poszukujący miłości, a konkretnie szukający we wszystkich kobietach jednej – ukochanej przedwcześnie zmarłej Barbary Radziwiłłówny, najprawdopodobniej umrze bezpotomnie. I to pomimo jego bezustannych starań o spłodzenie potomka… Trafnie ujął królewskie dążenia opat Cyrus, pisząc w jednym ze swych listów, iż „król ożeniłby się z żebraczką, gdyby mu dała syna”. Niestety, żadna z żon i licznych kochanek nie obdarzyła go synem, gdyż najprawdopodobniej król był bezpłodny, co było wynikiem syfilisu, którym zaraził się we wczesnej młodości od swej pierwszej kochanki, dwórki królowej Bony, Włoszki Diany di Cordona.
Wobec perspektywy bezpotomnej śmierci Zygmunta Augusta, każdy, kto poślubiłby którąkolwiek z królewien, miałby szansę objąć po nim polski tron, a to był bardzo łakomy kąsek. Poza tym potencjalnych kandydatów na królewskich szwagrów nęciły pogłoski o bajecznym bogactwie królowej Bony, które po jej śmierci mogły odziedziczyć jej córki. Wszystko to sprawiło, że nieładne i lekko już podstarzałe Jagiellonki stały się wielce pożądanymi kandydatkami na żony.
Okazało się jednak, iż najmłodsza z królewien, Katarzyna, wyprzedza swą starszą siostrę w owym swoistym matrymonialnym współzawodnictwie, bowiem była od niej znacznie ładniejsza. Była też dość wysoka, a jej figura, według ówczesnych przekonań, sugerowała łatwość zajścia w ciążę i dawała nadzieję na liczne potomstwo. Nic więc dziwnego, że to właśnie wokół niej zaczęli kręcić się adoratorzy.
Pierwszym oficjalnym adoratorem Katarzyny był arcyksiążę Ferdynand, brat cesarza Maksymiliana, który przybył na polski dwór przy okazji ślubu Zygmunta Augusta z Katarzyną Habsburg. Dworzanie z satysfakcją zauważyli, iż książę najwyraźniej „był serce przysłonił” ku najmłodszej siostrze Zygmunta Augusta. Publicznie ją adorował i ostentacyjnie składał jej dary. Powstał nawet projekt mariażu z najmłodszą Jagiellonką, szczerze popierany przez samą Katarzynę Habsburżankę, która usilnie namawiała władcę, by udzielił zgody na ślub swej siostry. Ten jednak stanowczo oświadczył, że młodszej nie wyda przed starszymi i z planów matrymonialnych Ferdynanda nic nie wyszło. Może i dobrze, bowiem wywołałoby to niemały skandal, gdyż kochliwy Ferdynand miał już żonę – poślubioną w sekrecie, córkę patrycjusza, Filipę Wesler. Ale o tym fakcie wówczas nikt nie wiedział, nieświadoma tego faktu była także siostra króla, Katarzyna.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.