Читать книгу Dziwactwa i sekrety władców Polski - Iwona Kienzler - Страница 6
Szaleństwa władzy Bolesław Śmiały – psychopata na tronie?
ОглавлениеHistoria zna wiele przypadków władców, których dotknęły choroby psychiczne. Czasami owe schorzenia miały podłoże genetyczne i zostały wywołane na skutek tzw. chowu wsobnego, czyli małżeństw między bardzo blisko spokrewnionymi ze sobą ludźmi, czasem były wywołane jakąś chorobą mózgu bądź wstrząsem psychicznym, czy też traumatycznym przeżyciem.
Już starożytny Rzym borykał się z problemem szaleńców u władzy. Tyberiusz, następca Oktawiana, wykazywał objawy niezrównoważenia psychicznego i manii prześladowczej, której ofiarą padli członkowie jego rodziny. Jego następca, Kaligula, który początkowo zapowiadał się na mądrego władcę, cieszył się miłością nie tylko swoich poddanych, ale także całego wojska, ze względu na pamięć swego ojca – Germanika, jednego z największych wodzów w historii Rzymu. Niestety, na skutek ciężkiej choroby, którą przebył we wczesnej młodości, zachorował psychicznie, a skutki jego szaleństwa wkrótce boleśnie odczuło całe państwo.
Również historia nowożytna notuje wiele przypadków chorób psychicznych władców. Wspomnijmy chociażby króla Francji Karola VI Szalonego, którego choroba doprowadziła do destabilizacji państwa i w konsekwencji do wybuchu wojny stuletniej, czy też Ludwika II Wittelsbacha, zwanego Szalonym, którego bajkowe zamki, będące urzeczywistnieniem jego urojeń i utożsamiania się z bohaterami oper Wagnera, po dziś dzień zachwycają turystów odwiedzających Bawarię. Zmagający się z silną depresją i początkowym stadium schizofrenii, szesnastowieczny cesarz Rudolf II znajdował ukojenie w nauce i badaniach naukowych, a do Pragi sprowadził całą rzeszę alchemików. Z całą pewnością choroba psychiczna dotknęła też cara Rosji Iwana Groźnego, a psychiatrzy zapewne mieliby wiele do powiedzenia na temat stanu zdrowia psychicznego innego władcy rosyjskiego – Piotra I.
A jak wygląda kwestia zdrowia psychicznego władców Polski? Okazuje się, że i oni cierpieli na tego typu dolegliwości. Z całą pewnością z silną depresją zmagał się ostatni Jagiellon – Zygmunt August, a choroba dopadła go po śmierci jego wielkiej miłości – Barbary Radziwiłłówny. Jego późniejsze zachowanie, oschły i obojętny stosunek do matki i sióstr, obsesyjne poszukiwania sobowtóra swej zmarłej małżonki, a nawet trzecie małżeństwo, zawarte zupełnie bezsensownie, świadczą o poważnych problemach natury psychicznej.
Życie ostatniego Wazy, Jana Kazimierza, w którym etapy nadzwyczajnej aktywności przeplatały się z okresami apatii, wskazuje na to, że prawdopodobnie cierpiał on na cyklofrenię, czyli chorobę dwubiegunową, zwaną również stanem maniakalno-depresyjnym. Na szczęście ożenił się z Ludwiką Marią, kobietą, dla której sens życia stanowiła polityka i która umiejętnie go wspierała, a często nawet zastępowała w sprawach zarządzania państwem. Jak ważną rolę pełniła w jego życiu świadczy fakt, iż wkrótce po jej śmierci kompletnie załamany monarcha abdykował i wyjechał z kraju. Skłonności do depresji miał również nasz ostatni król, Stanisław August Poniatowski.
W powszechnej świadomości panuje pogląd, że Polska w swej historii nigdy nie znalazła się pod rządami psychopaty w rodzaju Iwana Groźnego. Okazuje się jednak, że nie do końca. Lekarze, którzy interesują się dziejami Polski, odnaleźli wśród naszych władców domniemanego schizoida, czyli schizotymika[1] o cechach psychopatycznych. Był nim król Bolesław Śmiały i być może to właśnie w jego problemach natury psychicznej należałoby się dopatrywać przyczyn konfliktu z biskupem Stanisławem, gdyż badający sprawę lekarze uznali, iż stan umysłu Bolesława balansował między stanem normalnym a chorobą znaną jako rozszczepienie umysłu.
Przyjrzyjmy się więc bliżej jego sylwetce, jak również historii sporu z duchownym, zakończonego śmiercią Stanisława i wygnaniem króla.
W tym miejscu należałoby dodać, iż mówiąc o tym władcy powinniśmy używać przydomku Szczodry, bowiem według Galla to właśnie takim mianem (łac. largus) określano tego króla w czasach, gdy kronikarz spisywał dzieje Polski. Dlatego też w wielu opracowaniach naukowych używany jest właśnie ten przydomek, natomiast przydomek Śmiały pojawił się znacznie później. Historycy zgodnie uznają więc, iż właściwym przydomkiem jest właśnie Szczodry, a nie Śmiały. Jednak w świadomości Polaków król kojarzy się bardziej z tym ostatnim i dlatego będziemy go używać także w niniejszym opracowaniu.
Bolesław był najstarszym synem Kazimierza Odnowiciela i Dobroniegi Marii, przyrodniej siostry księcia kijowskiego, cennego sojusznika Kazimierza w jego walce o odzyskanie polskiego tronu. Pomimo że Dobroniega była starsza od Kazimierza, a poślubiając go dobiegała trzydziestki, a więc, wedle ówczesnych standardów ocierała się już o starość, przeżyła swego męża. Zdążyła też obdarzyć go piątką dzieci, jedną córką i czterema synami, z których dwaj najmłodsi, Otto i Mieszko, zmarli we wczesnym dzieciństwie. Pozostała trójka chowała się zdrowo, chociaż średni syn, Władysław, był bardzo chorowity, ale i on szczęśliwie dożył wieku dorosłego.
Pierworodny syn Kazimierza i Dobroniegi, Bolesław, przejął w kraju panowanie po ojcu w 1058 roku, kiedy miał zaledwie siedemnaście lub osiemnaście lat. Państwo, w którym przyszło mu w tak młodym wieku panować, obejmowało ziemie Wielkopolski, Małopolski, Śląska oraz Mazowsza. Jego ojcu udało się jeszcze za życia podporządkować Polsce Pomorze Gdańskie, ale najprawdopodobniej nie inkorporował go do kraju, jedynie narzucił mu zwierzchność o charakterze lennym.
Historycy zgodnie stwierdzają, iż początek panowania młodego księcia nie zapowiadał późniejszych perturbacji, które miały targać naszym państwem. Co więcej, władca rokował nader dobrze i nikt z jego późniejszych biografów, nigdy nie odmówił mu ani ambicji, ani inteligencji. Najlepiej podsumował to Paweł Jasienica, pisząc: „Można w nim podziwiać męstwo, energię i wielki talent. Ale gniew jego nie miał hamulca, a pycha granic. Jeżeli patrzeć na główne linie polityki, umieszczając je na tle zagadnień europejskich – wolno uznać Bolesława za umysł niemal genialny. Ale wykonanie szczegółów godne bywało szaleńca i ostatecznie wszystko popsuło”‹1›. W efekcie – król obdarzony genialnym umysłem, skończył na wygnaniu.
Zaledwie dwa lata po objęciu rządów młody władca zaangażował się w spór dynastyczny na Węgrzech, a gdy udało mu się osadzić na tronie swojego kandydata – Belę, zdecydował, że ma wystarczająco silną pozycję, by przestać płacić trybut Czechom za Śląsk. Co więcej, zorganizował wyprawę na Czechy i przystąpił do oblężenia Hradca. Niestety, młodzieńcza brawura i straceńcza wręcz odwaga nie potrafiły zrekompensować braku doświadczenia i umiejętności wojskowych, dlatego Czesi łatwo zwabili go w zasadzkę, z której ledwo uszedł z życiem. Tymczasem zaangażowanie księcia w konflikt z południowym sąsiadem wykorzystało Pomorze Zachodnie, które uniezależniło się od Polski.
Historyk i mediewista, Aleksander Gieysztor, próbował tłumaczyć to nierozważne posunięcie młodym wiekiem władcy i właściwym dla młodości głodem sławy i sukcesów, jak również buntem przeciwko kunktatorskiej polityce jego ojca, Kazimierza Odnowiciela. Jednak niektórzy widzą w tym kroku, jak i w późniejszych, co najmniej nierozsądnych posunięciach władcy, pewne symptomy niestabilności psychicznej.
Kolejne nierozważne posunięcie księcia miało miejsce podczas wyprawy na Pomorze. Wówczas rozkazał on ciężkozbrojnemu rycerstwu przeprawić się wpław przez rzekę, ale woda w miejscu przeprawy była stanowczo zbyt głęboka i zakuci w ciężkie zbroje rycerze poszli na dno, a wobec straty większości wojska, zmuszony został do odwrotu.
Bolesław angażował się też w sprawy Rusi Kijowskiej, dwukrotnie wyprawiając się do Kijowa i zajmując go. Na tronie umieścił wówczas, wypędzonego przez zbuntowanych poddanych, rodzonego brata swojej matki – księcia Izasława. Nie planował jednak zajęcia Rusi, aczkolwiek brał stamtąd wielkie łupy. Jednak i tu popełnił błąd, który kosztował go nie tylko utratę sympatii wuja, ale także wzbudził nieprzychylne uczucia samych Rusinów.
To niefortunne wydarzenie miało miejsce w 1069 roku, po pierwszej udanej wyprawie na Kijów, kiedy Izasław poprosił swego siostrzeńca, by ten „wyjechał naprzeciw niego i oddał mu pocałunek pokoju dla okazania czci jego narodowi”‹2›. Jak łatwo się domyślić, kijowski książę chciał w ten sposób podnieść swój autorytet wśród poddanych, ale dumny Bolesław, ani myślał korzyć się przed krewnym, który zawdzięczał mu tron. Nie dość, że zażądał, aby za każdy krok wierzchowca, na którym jechał podczas uroczystości, zapłacono mu grzywnę złota, to jeszcze w najbardziej podniosłym momencie nie zsiadł z konia, ale chwycił Izasława za brodę i wytargał go za nią na oczach obecnych przy tym dostojników państwowych. Był to bardzo nierozsądny i niczym nieusprawiedliwiony gest, który nie tylko osłabił powagę Izasława, ale także bardzo nieprzychylnie usposobił do polskiego księcia poddanych jego wuja. Zwolennicy tezy o chorobie psychicznej polskiego władcy widzą w tym bezsensownym, nieprzemyślanym posunięciu oczywisty dowód jego problemów natury psychicznej.
Kolejne nierozważne posunięcie, jakim był zatarg z biskupem Stanisławem, kosztowało Bolesława utratę korony królewskiej, zdobytej z takim trudem w 1076 roku. Koronacja Bolesława była wynikiem prowadzonej przez niego polityki popierania papieża w jego konflikcie z cesarstwem. Nałożenie na jego skronie korony królewskiej, czego w Boże Narodzenie 1076 roku dokonał w obecności legatów papieskich arcybiskup Bogumił, po bez mała czterdziestu latach przywracało Polskę do grona europejskich monarchii. Kronikarze niemieccy, popierający oczywiście cesarza, koronację skomentowali jednoznacznie: „Bezwstydnie pokusił się o koronę na hańbę królestwa niemieckiego”.
Konsekwentnie wspierając papiestwo, które w owym czasie znajdowało się w silnym konflikcie z cesarstwem, król rozpoczął odbudowę struktur kościelnych w Polsce, kontynuując dzieło rozpoczęte przez jego poprzednika i ojca – Kazimierza Odnowiciela. Odbudował zburzoną niemal po fundamenty katedrę w Gnieźnie, ufundował opactwa benedyktyńskie w Mogilnie i Lubiniu, a także odtworzył i umocnił arcybiskupstwo gnieźnieńskie, któremu podlegały diecezje: krakowska, wrocławska, poznańska oraz nowo założona – płocka.
W 1077 roku, a więc zaledwie rok po koronacji, król musiał wyruszyć po raz kolejny na Kijów, bowiem jego wuj, Izasław, ponownie utracił tron. Wyprawa skończyła się dla Bolesława sukcesem, a Izasław odzyskał tytuł wielkoksiążęcy. Niestety, cieszył się nim tylko rok. Wuj Bolesława nie miał poparcia swych poddanych ani ich szacunku, do czego przyczynił się też jego siostrzeniec, o czym wspomniano wyżej. W efekcie, jego dwaj bracia pokonali go w bitwie, w której poległ.
Dla samego Bolesława był to początek kłopotów. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że pod jego nieobecność w kraju wybuchły zamieszki, spowodowane przez nadmierne obciążenie poddanych ciężarami wobec państwa. Ponieważ dobra rycerstwa przebywającego na wyprawie znalazły się w poważnym niebezpieczeństwie, część rycerzy będących w siłach zbrojnych króla po prostu zdezerterowała i czym prędzej powróciła do kraju, aby poskromić pospólstwo. O ile gniew Bolesława na dezerterów jest nawet z punktu widzenia współczesnego człowieka słuszny i zupełnie zrozumiały, o tyle późniejsze represje, które spadły na wojów, budzą co najmniej zdumienie. Przyjmując, oczywiście, że relacja żyjącego ponad sto lat później od opisywanych wydarzeń Kadłubka, zamieszczona w jego kronice, jest zgodna z prawdą.
Otóż Bolesław po powrocie do kraju nakazał odebrać nowo narodzone dzieci żonom niewiernych rycerzy i nakazał je przystawiać do karmiących suk, a małe szczeniaki nakazał karmić owym kobietom… Inna wersja wydarzeń głosi, jakoby owe żony, same nawarzyły sobie piwa, gdyż dzieci były owocem ich związków z zarządcami majątków, którzy umilali im samotność pod nieobecność mężów, walczących ramię w ramię z królem na Rusi. I właśnie ten surowy wyrok miał być przyczyną konfliktu z biskupem Stanisławem, który podobno stanął w obronie nieszczęsnych kobiet i zagroził królowi „mieczem klątwy”. Przy czym kronikarz nie precyzuje czy duchowny obłożył władcę klątwą, czy też tylko zagroził rzuceniem klątwy. Rozsierdzony Bolesław miał uznać biskupa za zdrajcę i wzburzony zapragnął osobiście wymierzyć mu karę. Kronikarz twierdzi, że monarcha wtargnął do kościoła, w którym Stanisław odprawiał mszę świętą i własnoręcznie zabił go uderzeniem w tył głowy. Stało się tak dlatego, iż żaden z podległych mu wojów nie chciał wykonać wydanego przez monarchę wyroku. Ciało nieszczęśnika potem poćwiartowano.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Przypisy:
1 Paweł Jasienica, Polska Piastów, Warszawa 1979, s. 71–72.
2 Za: ibidem, s. 72.
1 Schizotymik – osoba o osobowości schizoidalnej, charakteryzująca się oschłością, wyniosłością, odgradzaniem się od otoczenia, nieufnością wobec ludzi, jak również apatią.